wtorek, 18 stycznia 2022

Lena Świadek - Zaproszenie na kimchi

Tak się ucieszyłam, gdy znalazłam tę książkę w bibliotece - o, coś o Korei, cienkie i nie naukowe 😂 I nawet na początku żarło, choć strasznie chaotyczne było, z tematu na temat, ale to niby rodzaj dziennika z pobytu w Korei, więc niech będzie, dziennik ma swoje prawa.
 

Ale w miarę rozwoju sytuacji autorka dorzuca złote myśli o wyborach w USA, wrażenia z lektury książek w żadnej mierze nie związanych z Koreą (na przykład przepisuje anegdotę z książki o Boyu Żeleńskim), relacjonuje swoje wrażenia z filmu 21 gram - pisownia oryginalna - zachwycając się oczami czystymi jak niebo Shona Penna (tak, anglistka napisała Shona), a w gratisie dokłada swoje pseudofilozoficzne rozważania na tematy różne. I już mi się przestało podobać, a zaczęło irytować. Ogólnie - nie polecam.

Ale najciekawsze jest to, że w "moim" egzemplarzu ktoś robił korektę. Taką rasową, prawdziwą, nie że jednorazowo podkreślił ołóweczkiem jakiś błąd. No i teraz zachodzę w głowę, co to za dziwna sprawa. Czy autorka się szykowała do drugiego wydania i kogoś poprosiła o poprawki, a potem egzemplarz przekazała w darze bibliotece? Czy też ktoś się uczy na korektora (kurde, chyba wymierająca profesja) i ćwiczył sobie na bibliotecznej własności? Tej zagadki nie rozwiążę. 

Natomiast z ciekawości co do dalszych losów Leny Świadek wrzuciłam jej nazwisko do wyszukiwarki i pierwsza strona, która mi wyskoczyła, to ta, gdzie sprzedaje ona medytacje (10 w promocyjnej cenie 200 zł). No dobrze, to ja już podziękuję. Ale jakoś nie byłam specjalnie zdziwiona, to, co jest w książce sprzed 14 lat (przykład górnolotnej, pełnej kiczu i pretensjonalności frazy - wczorajszy dzień, jak dojrzały, soczysty owoc spadł w moje zaskoczone dłonie), prowadziło do takiego rozwiązania 😁

Początek:

Koniec:

Wyd. Kwiaty Orientu, Skarżysko-Kamienna 2008, 95 stron

Z biblioteki

Przeczytałam 15 stycznia 2022 roku

 

Z głowy mi nie może wyjść dzisiejsza historia. Znaczy dzisiaj o tym przeczytałam. Czeszka, jakaś folkowa pieśniarka, lat 57. Mąż i syn zaszczepieni, ona nie. Namiętna czytelniczka różnych profili novax w mediach społecznościowych. Rodzina prosiła, namawiała - nie, nie zaszczepi się, zresztą co tam covid. Dla jasności obrazu dodajmy, że od dawna już wyznawczyni medycyny alternatywnej i jogi jako panaceum. Mąż i syn po Nowym Roku mają pozytywny test, ona stwierdza, że nie będzie się od nich izolować, bo właśnie lepiej covida złapać, przechorować i mieć status ozdrowieńca. Choruje pięć dni. W piątek donosi na FB, że już to ma za sobą, pełna uśmiechów i wyszczerzonych buziek, że było kolorowo, a teraz wreszcie koncert, teatr, sauna (w Czechach, wiecie, są obostrzenia, w przeciwieństwie do Polski), może nad morze. W niedzielę idzie na spacer, gdy wraca, skarży się na ból w plecach. Czymś tam ją smarują, pójdę się położyć na chwilę. Dziesięć minut później nie żyje, udusiła się.

Syn oskarża czeskich antyszczepionkowców, którzy matce wyprali mózg. Macie krew na rękach, gardzę wami. I wymienia nazwiska. Wśród nich aktora Jaroslava Duška. Dušek jest od dawna zakręcony, ale dopóki namawiał jedynie do chodzenia boso i leczenia się za pomocą przytulanek do drzewa, pal go licho, razem z jego ezoterycznymi głupotami i zamiłowaniem do indiańskich rytuałów. On jest homo sapiens, a nie homo sapiens domesticus, taki więcej dziki, u lekarza nie był od 30 lat (o dentyście nie mówi), lekarstw nie bierze, pomysł, że by się miał zaszczepić, uważa za absurdalny. Woli umrzeć wolny niż żyć zaszczepiony. Jest zresztą laureatem nagrody Bludný balvan (Głaz narzutowy) przyznawanej za tumanienie narodu czeskiego (z uzasadnieniem: za dobre szamańskie rady na każdy dzień).

I teraz pytanie. Można kogokolwiek obwiniać? Była w końcu dorosła, nawet bardzo. Czy w imię wolności słowa należy pozwalać głosić wszystko? 

Nota bene, Breivik wnioskuje o zwolnienie z więzienia po odbyciu połowy kary. Facet zastrzelił 70 osób i już się szykuje na wolność. Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że nie wypuszczą go - nigdy. 

Co się dzieje z tym światem?


DOMOFON praski - taki znalazłam kiedyś, na odwyrtkę. Ciężko się jednak czyta nazwiska w ten sposób...

 
OGŁOSZENIE PARAFIALNE

Znalazłam jeszcze jeden profil słuchowiskowy i dołożyłam go w poprzednim poście.

15 komentarzy:

  1. Wyglada, ze moja siostra czyta twoj blog, bo przekazala mi dokladnie te same wiadomosci. Niestety coraz gorzej dzieje sie na swiecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - w czasie, gdy pisałam posta, moja córka zaczęła coś mi na ten sam temat opowiadać... Już zaczęłam podejrzewać, że w magiczny sposób mnie podgląda - ale okazało się, że na Pudelku pisali 😉

      Usuń
  2. Trzeba było sfocić stronę, na której widać działania korektora-amatora.

    Nie wiedziałem, że stewardesa do seksistowskie określenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo - mówisz i masz 😉

      To może steward też...

      Usuń
    2. Dziękuję. To nawet nie korekta, tylko wręcz redakcja. Barbarzyństwo ogólnie. Tak to sobie można mazać po własnych książkach, a nie tych z biblioteki.

      Ciekawy fragment wybrałaś. Tacy ci Koreańczycy uczciwi, a jednocześnie pleni się tam plaga nagrywania ludzi (zwłaszcza kobiet) w kabinach sklepowych przebieralni czy WC.

      Usuń
    3. Dlatego wysunęłam hipotezę, że może to był egzemplarz prywatny, potem darowany bibliotece. Choć żadnej adnotacji o tym nie ma...

      O nagrywaniu nie słyszałam. Ale też trzeba wziąć pod uwagę, że książka jest stara, można właściwie powiedzieć z innej epoki.
      Nie wiem, czy zmieniła się od tej pory sytuacja z koszami na śmieci. Autorka pisze, że na ulicach ich nie ma, bo gdzieś kiedyś ktoś podłożył bombę do takiego kosza i wtedy wszystkie en masse zlikwidowali.

      Usuń
  3. Nie jestem pewna, czy go nie wypuszcza, bo tam prawo bardzo jakieś liberalne dla takich egzemplarzy...
    No właśnie, ilu jest u nas takich , co zawierzyli filmikom na youtube?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszą wszędzie, że w wyroku jest zastrzeżenie o możliwości przedłużania kary w nieskończoność. A raczej do końca 😉

      Usuń
  4. Chaos, chaos we wszystkich dziedzinach. Może z tego chaosu wreszcie coś pozytywnego się wyłoni? Tak mi przyszło do głowy, wiem, że głupio...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadzieja matką.. i tak dalej 😉
      Ale też może być - nadzieja umiera ostatnia.

      Usuń
  5. O kurczę! Przez moment pomyślałam, że trzeba czytać z dołu do góry! ;))) Ten ostatni to chyba Hiszpan?... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No takiego utrudnienia to już sobie nie wyobrażam 🤣 Martinez wygląda na jedynego cudzoziemca tutaj.

      Usuń
  6. Kiedyś dostałam książkę od osoby, która nazywała siebie sama poetką, ponoć pracowała w jednym z wydawnictw, a na okładce, tomiku, który sama wydała... Był błąd ortograficzny... Można i tak. Z przekonaniami to bardzo fascynujący dla mnie temat, dotarłam nawet do wieści, ale uwaga: nie sprawdziłam ich, że są też takie hipotezy badawcze, czy pomysły, że raz posiadanego zdania nie można zmienić, słowem, albo czterema, kto pierwszy ten lepszy, moim nieskromnym zdaniem, sprawa jest bardziej skomplikowana... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, można i tak... ale żałosne 😒

      Ciekawa ta hipoteza... na mnie by się jednak nie sprawdziła, bo już zdanie zmieniałam na różne kwestie. Myślę wpływa na to doświadczenie życiowe.

      Usuń