środa, 22 marca 2023

Jaromíra Kolárová - Holky z porcelánu

 


Czytam o tej Jaromirze na Wikipedii, mam jeszcze jedną jej książkę, kiedyś nawet chciałam zacząć, ale wydała mi się na razie zbyt trudna językowo - z tą zresztą było tak samo, ale po przebrnięciu przez pierwszy akapit poszło 😁

Więc czytam i widzę zdjęcie grobu autorki na cmentarzu w Bubenči i uświadamiam sobie, że halo, przecież byłam na tym cmentarzu. No, ale zawędrowałam tam przypadkiem, bez planu, co nieraz jest dobre, ale czasem niekoniecznie, bo nie wiedziałam, że ona tam spoczywa i mam jej szukać. 

Dobrze, wiem - gdybym miała smartfona z internetem, to by sobie mogła już na miejscu wyszukać wszystkie informacje, jo jo.

A gdybym miała większy porządek w zdjęciach i papiórach, to bym zaraz teraz sprawdziła, czyje groby tam widziałam. Właśnie, mój plan na najbliższe dni obejmuje spisanie praskiego maja i sierpnia zeszłorocznego, ale o planach niżej.

Tymczasem odtrąbiam, że przeczytałam z przyjemnością Dziewczyny ze składu porcelany i w ten oto sposób zamknęłam rozdział, zaczęty lata temu. Otóż miałam w pracy takiego bywalca, nazywało się go wśród nas Oświęcimiakiem, bowiem stamtąd przyjeżdżał - gość nie do końca sprawny umysłowo, ale z rozmaitymi koniczkami - i tenże gość kiedyś mi przywiózł film nakręcony według powieści (albo na odwrót, chyba film jest wcześniejszy), żebym sobie skopiowała. No, Oświęcim bliżej Czech, on miał możliwość kupowania tych kioskowych wydań czeskich filmów (sam namiętnie oglądał Bonanzę w czeskiej wersji). Mam to nawet ujęte w katalogu filmów - że skopiowane od Oświęcimiaka 29 września 2018 roku 😂 Obejrzałam to wtedy i obejrzałam teraz ponownie, bardzo lubię ten film. Niestety na You Tube nie ma go w całości.

O Oświęcimiaka, nawiasem mówiąc, bałam się w pandemii, aż tu kiedyś zobaczyłam go na ulicy i mało nie podbiegłam z radości, ale się w ostatniej chwili powstrzymałam, bo to straszna mękoła jednak jest i zaraz zacznie przychodzić z powrotem, niech lepiej myśli, że dalej jesteśmy zamknięci 😂

A o czym są te Holky? Do magazynu przychodzi do pracy niespełna 16-letnia dziewuszka (nie bawi jej nauka) i kierowniczka po raz enty oznajmia, że kim ona tu ma pracować, że do żłobka raczej niech poślą takie kadry i że ma serdecznie dość. Na to wpada przełożony i radośnie donosi, że ma kogoś na jej miejsce (kierowniczki znaczy się), a ona będzie mogła przejść gdzie indziej, dla świętego spokoju. I zaczyna się nieodzowna przy takim przekazaniu magazynu INWENTARYZACJA, z przysłaną komisją, której przewodniczy stary upierdliwiec. A każda z pracownic, młodych dziewcząt, ma swoje problemy...


Początek:

Koniec:


Oczywiście ta druga książka Kolárovej nie stoi obok, no gdzieżby, w tym bałaganie...


Wyd. ROH, Praha 1976, 131 stron

Z własnej półki (kupione za 19 koron w Ulubionym Antykwariacie online 10 grudnia 2020 czyli na fali nostalgii w pełnej pandemii)

Przeczytałam 16 marca 2023 roku


Muszę również donieść, że jakiś czas temu usiłowałam przeczytać taką oto książkę dla młodzieży (z biblioteki):

Oczywiście nie zapoznałam się z blurbem


co było dużym błędem, bo w ogóle bym się za to nie zabierała. Fantasy nie dla mnie, jak wiadomo. Ale ja w bibliotece zajrzałam na pierwszą stronę:

i dawaj, skoro akcja w Krakowie.

No, ale czytam w domu uważniej i widzę, że autorka z Krakowa, ale sadzi taką głupotę - już na pierwszej stronie właśnie - o hejnaliście, który kolejny raz tego dnia wspina się na wieżę. No jeśli tak sobie pani Kalista wyobraża pracę strażaka na Hejnalicy (że niby między trąbieniem idzie zrobić zakupy albo wpada do domu na obiad?), to dziękuję bardzo. I niech mi nikt nie mówi, że licentia poetica, bardzo proszę. A potem dotarłam do strony 35, gdzie okazało się, że kot mówi i tu już wymiękłam. Nie nie nie, weźcie to ode mnie.
 


A teraz plany. Było ich dużo, ale nie wiem, czy coś z tego wyjdzie. Wczoraj rano udałam się na skrobankę mózgu (takie przynajmniej odniosłam wrażenie leżąc na stole zabiegowym). Przed i po.

No tak, skóra głowy jest mocno ukrwiona. Ale przeżyłam i już myślę, że może być tylko lepiej (za 2 tygodnie zgłosić się na zdjęcie szwów), gdy oto wieczorem córka mi mówi, że szwy chyba puściły i jest znów krew.

Nosz! Co robić? Wiadomo, że do internetów lepiej nie zaglądać, bo masakra. Dzwonić, dzwonić! Gdzie niby dzwonić? Na pogotowie pytać? Każą mi przyjechać na ponowne szycie. Pierdzielę to, bo skrobanka to jedno, ale szycie było oczywiście najgorsze. Nie piszę się na powtórkę z rozrywki, chromolę.

Rozłożyłam na poduszce stary ręcznik, którego córka używa podczas farbowania włosów, i tyle. Jakoś w końcu zasnęłam (choć oczywiście na początku trzęsłam się ze strachu - tak mam, jak się porządnie boję, to się zaczynam trząść).

Muszę uważać, nie napinać się, nie szarpać włosów oczywiście, ale w ogóle chyba zrezygnować z planów typu umycie okien czy szorowanie drzwi od prysznica. Na wsiakij pożarnyj.

Myślałam, że po trzech miesiącach użytkowania nowej kuchni wypadałoby już wszystko powyciągać i wytrzeć półki i szuflady, ale bogać tam. 

Teraz byle przeżyć - może się zrośnie samo, co? Powiedzcie, że tak 😧

PS. Może to też autosugestia. Słyszałam mianowicie dialog między chirurgiem, a pielęgniarką, że nie ma jakiegoś tam rozmiaru, bo nikt o niego nie pyta i ona nie zamawia, bo się przeterminowuje i moim zdaniem chodziło właśnie o te szwy, że używają zazwyczaj cieńszych, do twarzy, a grubszych nie mieli. Nosz. I co o tym myśleć? Chirurg myślał, że są, pielęgniarka nie wiedziała, że będzie takie szycie i nie zamówiła. 

PS2. Według chirurga jest to nowotwór, który jednakże nie skróci mi życia ani o jeden dzień. Hm, zależy jak to rozumieć, jak ktoś jest fatalistą i sądzi, że każdy z nas ma z góry określoną długość życia, to faktycznie, nie skróci 😅 Za to nowotwór ten lubi się odnawiać, tak że ten, cudnie jest. No nic, poszedł do badania (miesiąc), a ja o tym postaram się nie myśleć.

15 komentarzy:

  1. Jeśli płyta Rynku jest kilkaset metrów niżej, to na jakiej wysokości jest izdebka hejnalisty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    2. Kurde, zapomniałam się zalogować...

      A idź! Ktoś tu ma siano w głowie...
      Hejnalica ma w ogóle 82 metry, a hejnał jest grany z wysokości 54 metrów. Tak że tego - kilkaset metrów 🤣🤣🤣

      Usuń
  2. BBM: Jak Twoja głowa? Napisz koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem... ale chyba nic się nie dzieje takiego...

      Usuń
  3. Wystraszylas mnie! Ja bym wrocila do kliniki by bodaj sprawdzili czy szwy puscily czy co?
    Nie wiem jaki mialas problem ze skora ale moze podobny jaki mi sie trafil : jednego dnia odkrylam zupelnie ladnie wygladajaca brazowa plame na przedramieniu a nie powinno jej byc. Poszlam do dermatologa i biopsja wykazala ze to czerniak. Wynik dostalam w ciagu trzech dni. Na szczescie wykrylam wczesnie, na samym poczatku powstania. Zaraz odeslano mnie na usuniecie - specjalista od takich zabiegow wycial i zeszyl. Calosc, od wykrycia do wyciecia trwala moze tydzien. To bylo ponad 7 lat temu i nie powraca ale co 3-4 miesiace jestem sprawdzana przez dermatologa oprocz tego ze sama ogladam swoja skore.
    Oczywiscie ze nie wykonuj zadnych wysilkowych prac by szwy nie popuscily, musisz dac im ze dwa tyg spokoju.
    Zycze by jednak okazalo sie czyms lagodnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za cholerę nie wrócę 😂
      To jakieś znamię było. Czytałam kiedyś, że długi okres oczekiwania na wyniki histopatologiczne spowodowany jest brakiem specjalistów. Jak to u nas...

      Usuń
    2. To dobrze ze tylko znamie.
      Umylas jednak okna ! poniekad nie powinnam sie dziwic wiedzac jakim jestes Tytanem pracy.
      Wczesniej zapomnialam dodac ze u nas daja rozpuszczalne szwy, choc nie zawsze - w takich widocznych miejscach daja bo nie trzeba ich pozniej wyciagac a takze zostaje po nich mniejsza szrama. Ja takie mialam.

      Usuń
    3. Nie wiem, od czego zależy, kiedy dają rozpuszczalne szwy, na czubku głowy mi nie dali, a i gdy miałam usuwany woreczek żółciowy, też nie.

      Z okien zostało mi już tylko jedno, z czego się bardzo cieszę, że z głowy. Ale oczywiście potem zaczęło padać - klasyka 😂

      Usuń
  4. O matko, Ty nie strasz ludzi! już ta krew strasznie wygląda, ale pójdziesz gdzieś sprawdzić czy jest O.K.?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pójdę 😂 Zakładam, że już się nic nie dzieje. Natomiast trochę się boję zajechać wodą (samą wodą na razie) w to miejsce przy myciu.
      Może się dziś odważę?
      A może jeszcze poczekam.
      Pośpiech złym doradcą 🤣

      Usuń
  5. I weź tu człowieku, zamów sobie krwisty befsztyk - no nie da się.
    Zdrowia i szybkiego gojenia.
    Teresa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, niefajnie to wygląda. Trzymaj się i wracaj - spokojnie - do zdrowia. ConGame

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, spokojnie... Wczoraj już nie wytrzymałam i umyłam trzy okna 😁 No, kiedy, jak nie teraz?
      Ale muszę w tym miejscu bardzo pochwalić żółte ścierki Viledy - faktycznie mycie okien jest przyjemnością (no, prawie)!

      Usuń