piątek, 31 marca 2023

Borys Akunin - Pelagia i czerwony kogut

 

Skończyłam tę trylogię, tak że na kolejnych dziesięć albo piętnaście lat spokój 😁

Trochę mnie wkurzało już w tym trzecim tomie, że siostra Pelagia to nie wiadomo czy agent 007 czy jeszcze jakiś inny rodzaj śledczego, który z każdej sytuacji wychodzi obronną ręką, choć czasem i po łbie dostanie. Poprzednim razem pisałam, że dobrze, że więcej części nie powstało - no, okazuje się, że nie mogło, bo...

Aaa nie, nic nie mówię, jak by ktoś chciał przeczytać 😂

Patrzcie - inny tłumacz. Myślałam, że może poprzedni (Wiktor Dłuski) umarł i teraz sprawdziłam, że nie, no ale może ze względu na wiek już się nie podjął? Rocznik 1939 mianowicie. Dostał m.in. nagrodę za tłumaczenie Martwych dusz i zaraz zerknęłam do swojego egzemplarza, ale nie, ja mam stare wydanie, przełożył Broniewski. 

Im dłużej czytałam, tym bardziej miałam wrażenie, że Akunin ubrał współczesną sobie Rosję w kostium dziewiętnastowieczny. A gdy doszłam do fragmentu o prowokacji i wysadzaniu domów mieszkalnych, to już nie było wątpliwości, że to o Putinie i wojnie czeczeńskiej...
 


Początek:

Koniec:


Wyd. Noir sur Blanc, Warszawa 2008, 513 stron

Tytuł oryginalny: Пелагия и красный петух

Przełożył: Henryk Chłystowski

Z własnej półki

Przeczytałam 29 marca 2023 roku

 

Dalej bumeluję.


Pierogi z kimchi i inne azjatyckie vlogi przeplatam Jarką Broki, żeby nie tracić kontaktu z czeszczyzną.


 

Coś za mną chodziło, zaczęłam szperać w książkach kucharskich szukając przepisu na jakieś ciastka, do których nie będzie potrzebne NIC (głównie margaryna, której nie miałam w domu przecież) i w końcu znalazłam te ciasteczka babci.


Ale pomijając prostą prawdę, że z niczego będzie nic 😂😂😂, ciasto należy kłaść MALUTKĄ ŁYŻECZKĄ, bo się rozlewa potem w piekarniku na wielkie plaki 😅

Chcąc zrobić coś pożytecznego, wyczyściłam obrazki, które miał powiesić pan Robert - nie wiem zresztą, po co, skoro gość się nie odzywa. One przed remontem wisiały w kuchni, więc dość się zapaskudziły. Teraz będą stały na podłodze.


A wieczorem sąsiad, który mi pana Roberta naraił, zadzwonił do niego i dowiedział się, że - pR jest przeziębiony, a na moje dwa esemesy nie odpowiedział, bo je od razu wykasował, ponieważ - nie czyta esemesów 😁 Są ludzie, co? No, ale nie wszystko stracone jeszcze, ma ponoć dać mi znać, jak już będzie wiedział.


10 komentarzy:

  1. Ależ masz przerób! A u mnie drugi tydzień zero czytania książek.

    Fajne masz te zamykane regały w pokoju telewizyjnym. Tylko nie widzę żadnych gałek na drzwiczkach. Jak to się otwiera?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zapominaj, że siedzę w domu plackiem. Właśnie sobie uświadomiłam, że to będą chyba lata, gdy tyle czasu nie wychodziłam z domu (możliwe, że przy jakiejś chorobie)...

      To zamykanie nazywa się tip-on. Naciskasz lekko front, żeby otworzyć i tak samo, żeby zamknąć. Często jest to stosowane w kuchennych szufladach, ale tam akurat nie chciałam, bo wiadomo, że używa się tego bezustannie. Co innego w pokojowych regałach 😁 Zresztą te nowe regały w ogóle mnie onieśmielają i otwieram je z ostrożnością 😂

      Usuń
    2. Aha, kojarzę o co chodzi. Jak się nie używa często to pewnie praktyczne i mechanizm nie psuje się przez lata. A ten stos czasopism (?) pod telewizorem pełni funkcję podstawki, czy one tylko tam leżą?

      Usuń
    3. One czekają na przeczytanie 😁 Jak jadę do Ojczastego to kilka zabieram też, żeby się pozbyć bez wyrzutów sumienia!
      /jak Twoje Przekroje/

      Usuń
    4. Z tym, że ja Przekrojów nie zamierzam się pozbywać. A w życiu! :D

      Usuń
    5. Ja - tych moich paru - też nie 😁 Ale te tutaj to Newsweeki, Polityki i Tygodniki Powszechne.

      Usuń
    6. Też trochę szkoda, ale wiadomo - nie da się wszystkiego trzymać mieszkając w bloku.

      Usuń
    7. Pewnie, że szkoda... no ale cóż. Półek opuszczanych z sufitu nie będę instalować 😂

      Usuń
  2. Serio ciastka urosły tak bardzo beż żadnych proszków i sody? Widok Twoich książek na regale to miód na moje serce 💗 Uwielbiam 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One urosły, ale tylko wszerz, nie w górę. Tak się rozlały po prostu 😁
      Z książkami fajnie, ale wyobraź sobie, że ostatnio chodziłam od jednego regału do drugiego przez 40 minut!!! i szukałam, co by tu wziąć do czytania do Dżendżejowa, żeby było nie za grube i przede wszystkim nie za ciężkie 🤣

      Usuń