środa, 30 marca 2011
Muriel Spark - Ballada o Peckham Rye
Bardzo zacna książeczka. Dougal Douglas stał się jednym z moich ulubionych bohaterów literackich.
Nie wiem, dlaczego całe życie myślałam, że to autorka amerykańska.
Książka czekała na przeczytanie 27 lat, bo kupiłam ją (w antykwariacie) 21 września 1984 za ówczesnych 40 zł. Opublikowana była 10 lat wcześniej i sprzedawana po 25 zł. A więc inflacja 100% - o ile cena antykwaryczna nie była po prostu niższa.
Przeczytałam 29 marca 2011.
PS. Właśnie odkryłam, że mam też Memento mori tej samej autorki. I to tylko dzięki temu, że mam ten komputerowy katalog. Inna sprawa, czy dojdę kiedyś do końca we wpisywaniu do niego książek. Aktualnie jestem przy wyzwoleniu (1945) :) W niedzielę wpisałam około stu pozycji i przy okazji odkryłam, że Mój biedny Fiedia, którego szukałam bezskutecznie w domu rodziców od dłuższego czasu - jednak nie zaginął, jest u mnie, tylko schowany w drugim rzędzie. A już zdążyłam pożyczyć z Rajskiej, jakieś paskudne zresztą wydanie.
To mnie zmobilizowało do odszukania adresu mailowego stolarza, coby zamówić dwa regały, bo jest nieco ponad metr wolnej ściany jeszcze. Wolnej jak wolnej, bo stoją tam dwa duże kwiatki, które nie wiem, gdzie pójdą. Za to Córunia się cieszy, bo twierdzi, że w tych roślinach gnieżdżą się pająki, a ona obok śpi :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz