wtorek, 6 sierpnia 2013

Paullina Simons - Jeździec Miedziany

Ludzie kochani, mieszkanie w cudzym domu jest STRASZNE! W ogóle nie mogę się odnaleźć, w mieszkaniu cały czas coś skrzypi, stęka, słyszę głosy i podskakuję ze strachu, żeby za chwilę się przekonać, że to za oknem było, coś dzwoni, a ja biegam od domofonu do telefonu, smażę jajka sadzone w rondlu, bo nie znalazłam patelni, a zdejmuję je przy pomocy krajarki do sera, mam tylko jeden kubek do herbaty, więc co chwilę muszę go myć, prasowałam lnianą sukienkę na stole, bo nie wiem, czy jest tu gdzieś deska do prasowania, a nie chcę wszędzie grzebać (żelazko odkryłam przez przypadek w kuchennej szafce), mam 49 kwiatków do podlewania i modlę się, żeby jakiegoś antycznego mebla (a innych tu nie ma) nie zalać - wiecie, jak to jest z kwiatkami: jednym lejesz wodę i lejesz, a one nic, innym ledwo kapniesz, a już z podstawki wycieka; swoje się zna) i boję się wypoczywać na białej kanapie, bo na pewno zabrudzę. Najlepszy numer jest jednak taki, że - jak się okazało po przyjeździe - koleżanka podała mi zły kod do domofonu, za pierwszym razem wpuścił nas sąsiad, ale przecież nie możemy tak ludzi dręczyć, więc przyjęłyśmy taktykę nie opuszczania domu - znaczy równocześnie. Zawsze któraś z nas musi tu być, żeby otworzyć. Nici więc ze wspólnych spacerów i poznawania okolicy. Zresztą, upał nie sprzyja.

W domu zaś kompletna demolka (współczuję sąsiadom) i na razie nie wyobrażam sobie, że ja tam przecież znów wkrótce zamieszkam. Choć tęsknię niemożebnie. Tutaj nie potrafię się na niczym skupić: najlepszy dowód, że Jeźdźca Miedzianego czytałam tak długo, a to przecież właśnie CZYTADŁO i do tego romans, więc teoretycznie powinno lecieć piorunem.




Tymczasem szło mi jak po grudzie, przyłapywałam się na tym, że odrywam wzrok od książki i okazuje się, że nie mam pojęcia, co przed chwilą czytałam - tak tylko oczy przesuwały mi się po tekście. Wkurzała mnie niemożebnie cała ta historia z udawaniem, kryciem się, żeby nie zrobić przykrości siostrze - posuniętej do takiego absurdu, jak plan ożenku z tąże. No bo też wiecie, być na 250 stronie i ciągle wałkować to samo, to już przesada. Gdy już wreszcie doszło do SAMI-WIECIE-CZEGO, bardziej mnie wciągnęło. Spodziewałam się jednak - wbrew wszystkiemu - happy endu. Jednakże ze spisu dzieł Paulliny Simons wnioskuję, że ciąg dalszy nastąpił czyli Aleksander nie został skazany na śmierć czy to od razu czy w łagrze. Że się jeszcze spotkają. Choć... teraz mi przyszło do głowy, że tytuł następnej powieści Tatiana i Aleksander może dotyczyć równie dobrze syna, który przecież dostał imiona po ojcu. Tak że nie wiem. A Wy wiecie? Czytaliście ciąg dalszy?

Początek:
i koniec:

Wyd. Świat Książki Warszawa 2002, 716 stron
Tytuł oryginalny: The Bronze Horseman
Tłumaczył: Jan Kraśko
Z własnej półki (kupione na allegro 3 sierpnia 2009 roku za 22 zł)
Przeczytałam 5 sierpnia 2013

17 komentarzy:

  1. Nie czytałam, cały czas się czaję do tego. w panikę wpadłam, bo jak nie ma Cię w domu, a mnie długo nie było tu, bo kłopoty i do tego dodatkowy wyjazd, to nie wiem, czy przejmiesz przesyłkę, którą Ci posłałam. W piątek wyszła z mojego miasta w Polsce, więc pewnie już u Ciebie w skrzynce jest. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och żesz, że też tego rano nie przeczytałam, bo byłam w domu i zahaczyłabym o skrzynkę. Ale wybieram się znów w piątek (będziemy z panami spuszczać wodę z pionu dla wymiany kaloryfera), mam nadzieję, że do tej pory poczeka!

      A ja właśnie myślałam, że kto jak kto, ale Ty czytałaś Jeźdźca na pewno.

      Usuń
  2. Czytałam z rok temu. Pamiętam, że skończyłam z takimi samymi pytaniami, jak zadałaś, ale moja ciekawość nie urosła jeszcze na tyle, żeby sprawdzić, co dalej ;-) Choć pewnie prędzej czy później to nastąpi.
    W pełni podzielam Twoje odczucia z mieszkania w czyimś domu :-) Najlepszy numer z tym kodem do domofonu :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się też nie palę do sprawdzania (czyli czytania) kolejnych tomiszcz, zwłaszcza po wrażeniach Agnes niżej :)

      Kod do domofonu został wczoraj wieczorem opanowany, koleżanka musiała sobie rozrysować klawiaturę, po czym "wstukiwała" się w nią palcem i doszłyśmy, że odwróciła wcześniej kolejność dwóch cyfr :) Tak że dziś wieczorem, kto wie, może na spacerek :)

      Usuń
    2. O, tak, opinia Agnes bardzo trafna ;-)
      Przyznam się jeszcze do tego, że całkiem niedawno przeczytałam Pieśń o poranku (http://bukowniczek.blogspot.com/search/label/Paullina%20Simons), ale z trudem dobrnęłam do końca, a na dramatycznym zakończeniu płakałam... bynajmniej nie ze wzruszenia, ale ze śmiechu :-) I wcale nie dla tego, że z kamienia jestem...
      A złamania kodu gratuluję i życzę udanych spacerków :-)

      Usuń
  3. Współczuję Ci ogromnie, ja poza domem też już nie wytrzymuję dłużej niż jeden dzień i nawet spać poza domem nie znoszę.
    Oby się remont jak najszybciej skończył.
    Książkę chciałabym też przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pomyślę, że to dopiero pierwszy tydzień mija... nie wiem, czy dożyję końca :) no i wreszcie doceniam prawdziwość powiedzenia HOME SWEET HOME :)

      Usuń
    2. Nie ma to jak w domu, nie ma. Przyzwyczajenie to nasza druga natura, no i dobrze. Chyba, że ktoś kocha zmiany. Ale to nie ja. Widzę, że i nie Ty.Trzymam kciuki za szybki powrót do siebie.))

      Usuń
  4. Nie znosze mieszkac u kogos, a jesli jeszcze trzeba na wszystko uwazac - masakra.
    Jesli chodzi o ksiazke, to Aleksander przezyje, dodam, ze istnieje nawet tom trzeci i w nim tez Aleksander jeszcze zyje;) (chociaz ten tylko podczytywalam).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już u Agnes podczytałam co nieco i wygląda na to, że wzór cnót jakimi jest ta para zostanie nawet wzmocniony :)

      Usuń
  5. Czytałam
    http://mcagnes.blogspot.com/2012/05/jezdziec-miedziany-paullina-simons.html
    i nawet tom drugi
    http://mcagnes.blogspot.com/2012/05/tatiana-i-aleksander-paullina-simons.html
    Za trzeci się nie biorę, nie ma mowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to się tak troszeczkę cieszę, że nie jestem jedyna w swoim nieukochaniu tej sagi :)

      Usuń
    2. :) No, sporo osób ją kocha, zauważyłam. Ale nie wszystkie. Co kto lubi, wiadomo.

      Usuń
  6. Pewnie i tak bym się na nią nie skusiła, ale dzięki za recenzję, bo teraz zapamiętam, że nie warto się za nią brać i lepiej skoncentrować się na czymś ciekawszym :)
    Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest powiedziane. W końcu Jeździec Miedziany ma wielu wielbicieli.

      Usuń
  7. dlaczego jej pani nie może pokochać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, tak to już bywa: jedna książka podejdzie, inna nie :)

      Usuń