czwartek, 12 października 2017

Zdeněk Lukeš - Psí vycházky 3

Te Psí vycházky widziałam już w zeszłym roku w księgarni w Pradze na półce z prażianami, ale nawet nie zdjęłam, żeby zobaczyć okładkę - tak byłam przekonana, że faktycznie chodzi o spacery z psem ;) no co, obok stały jakieś propozycje wycieczek rowerowych, więc miałam prawo tak przypuszczać ;)
Dopiero teraz, we wrześniu, gdy robiłam grubsze zakupy internetowe, skusiłam się na ostatni tomik, który wyszedł - piąta część. Potem doczytałam, co i jak i przy zamówieniu w innej księgarni dołożyłam trzecią i czwartą. Dwie pierwsze niestety nie są już dostępne. Będę polować w antykwariatach.



Bo okazało się, że to nie żadne wycieczki dla psiarzy. Nazwa wynikła stąd, że autor pisywał (i dalej pisuje) felietony o architekturze do internetowego pisma Neviditelný pes. Właściciel poprosił go raz, by jego i znajomych oprowadzić gdzieś po mieście, potem wpadli na pomysł, żeby takie przechadzki urządzać i dla czytelników, no a na samym końcu wynikła idea książki... pierwszej, drugiej... W ostatnim tomiku jest już zapowiedź szóstej części - o letenskim Montmartrze :)


Mówię "tomiku", bo to książeczki niedużych rozmiarów, 12 x 17 cm, bardzo poręczne, zarówno do czytania w łóżku :) jak i do chodzenia z nimi po mieście.
I to w gruncie rzeczy jest problem!
No bo jak ja teraz zrobię? Pojadę do Pragi z nimi z powrotem?
:)



Cóż, muszę sobie chyba wynotować to i owo albo skserować niektóre rzeczy, to przynajmniej w jedną stronę będę papióry wiozła.
Bo niewątpliwie można tam znaleźć dużo ciekawostek.
Powiedzmy szczerze, że całkiem początkująca w kwestii Pragi to ja już nie jestem, ale Zdeněk Lukeš skupia się w swoim oprowadzaniu na architekturze współczesnej, powiedzmy od przełomu XIX i XX wieku, z naciskiem na lata międzywojenne, a przewodniki zazwyczaj kładą nacisk na zabytki wcześniejsze.


Tomik trzeci poprowadził mnie lewym brzegiem Wełtawy. W dwa wieczory odbyłam tę piękną przechadzkę. Po wielekroć kusiło, by odpalić kompa i pewne rzeczy pooglądać choćby na google maps... więc w gruncie rzeczy przechadzka ta jeszcze nie zakończona :)
Tak mi się marzy, by odbyć realny, a nie tylko wirtualny spacer z Lukešem - muszę śledzić Niewidzialnego psa, a nuż będzie akurat w maju, gdy ja znów do mojej cudownej, wymarzonej Pragi pojadę...

Początek:
Koniec:

Wyd. Nakladatelství Lidové noviny, Praha 2014, 173 strony
Z własnej półki (kupione 26 września 2017 roku za 175 koron czeskich)
Przeczytałam 4 października 2017 roku

3 komentarze: