piątek, 23 października 2020

Betty MacDonald - Jajko i ja

No, moiściewy, to było bardzo bardzo come il faut. 
Jest to takie czytadło oczywiście, nie ma co ukrywać. Ale jakże przyjemne w lekturze, wesołe, dowcipne, z lekką dawką grozy w pewnych momentach, wszystko ma, co trzeba jej
Odkryłam (w przypisach, o czym jeszcze za chwilę), że autorka popełniła oprócz Jajka... to i owo i nawet sobie wynotowałam:
- Zaraza i ja
- Każdy coś potrafi
- Onions in the Stew
Ponieważ pierwsze dwa tytuły są podane po polsku, udałam się do laptopa na poszukiwania w krakowskich bibliotekach, ale nie znalazłam NIC 😡 nad czym ubolewam. Cóż, bardzo prawdopodobne, że reszta u nas nie wyszła...

A wracając do przypisów. Nie ma o tym żadnej informacji, ale zakładam, że ich autorką jest tłumaczka. Też dowcipne, w stylu. No i czytając zachwycałam się językiem przekładu, a dopiero teraz wstawiając zdjęcie okładki przeczytałam, że to był Tirliporek 😁 Aaa, bo ja rzadko czytam, co tam na końcu wyprodukują 😀
Poza odczuciem zgrozy po zapoznaniu się z opisami cudownego życia na farmie wśród wspaniałej przyrody (zero wygód, zero bieżącej wody, zero toalety, zero prądu i różne inne zera plus pumy krążące wokół- zawsze mówiłam, że gdybym się urodziła na wsi, to... to nie wiem, co by było, nie nadaję się kompletnie) i poza nabraniem dużego szacunku dla ciężkiej ludzkiej pracy FIZYCZNEJ, szczególnie pracy kobiet, co to wiadomo, że nigdy się nie kończy, zyskałam jeszcze w bonusie parę ciekawych informacji.
Na przykład tę, że moja wyobraźnia pozostawia wiele do życzenia.
Bo czyż przyszłoby mi kiedykolwiek do głowy, że ktoś mógłby, w ramach sprzątania i porządków, CZYŚCIĆ IGŁĄ ROWKI WOKÓŁ GWOŹDZI?
No i teraz pytanie: czy autorce przyszło? Czy też zetknęła się z taką perwersją osobiście?

W każdym razie - Teresa, dziękuję! To był świetny typ 😍
O, a jeszcze wyczytałam na czeskiej Wiki, szukając czegoś o autorce (biedaczka, zmarła młodo na raka), że Jajko i ja jest w Czechach najulubieńszą książką czytelników, przed Szwejkiem i Harrym Potterem! Coś podobnego! A skoro Czesi wydali te jej pozostałe powieści, to może by?... (ciii)

Co to w ogóle jest, skandal jakiś z tym umieraniem... autorka dwóch też autobiograficznych książek, które uwielbiam (Poskramianie demonów i Życie wśród dzikusów), też pełnych humoru i amerykańskiego stylu życia - zmarła w podobnym wieku 😓

A skoro już o umieraniu mowa, to dziś jest dziesiąty dzień od kontaktu z zakażonym i nic. Zaczynam mieć nadzieję na przeżycie (tym razem).

Początek:
Koniec:
Wyd. CIS, Warszawa 1996, 285 stron 
Tytuł oryginalny: The Egg and I 
Przełożyła: Marta Wańkowicz-Erdmanowa 
Z biblioteki 
Przeczytałam 21 października 2020 roku

6 komentarzy:

  1. Nie wiem, jak autorka "Jajka" (które, zaczęte, czeka od ponad 3 lat na kupce wstydu koło łóżka), ale Shirley Jackson mocno zapracowała sobie na wczesne zejście. Walczyła z nadwagą, którą zyskała przez kompulsywne objadanie (kiepskie dzieciństwo, a i potem nie za łatwo, bo zawsze w cieniu kariery męża) za pomocą przepisanej przez lekarzy amfetaminy, nałogowo paliła i sporo piła (również w ciąży). Do tego na problemy psychiczne łykała barbiturany, o efektach ubocznych których się wtedy nie mówiło. Smutne bardzo.

    https://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,25820915,shirley-jackson-kura-domowa-ktora-wystraszyla-ameryke.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, o tym nie wiedziałam. To ciekawy artykuł, dzięki za linka! Ja doskonale pamiętam z domu książkę "Loteria", to musiał być zbiór opowiadań z tym tytułowym na czele, nigdy jednak tego nie czytałam. A już się kiedyś rozglądałam i w domu jednak nie widzę (w domu rodzinnym), nie wiem, co się stało. Ale artykuł mi pewne sprawy związane z autobiograficznością tych dwóch wspomnianych przez mnie powieści rozjaśnił.

      Usuń
  2. Proszę bardzo ��. Zawsze to jakaś odskocznia od tej obecnej sytuacji. Poskramianie demonów też bardzo lubię Kilka lat temu kupiłam obie książki na Allegro i mam. Moi chorzy robią testy na zapachy i nic lepiej No nic, byle do wiosny.T.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jedną z nich pożyczyłam kiedyś sąsiadce, która miała półpaśca, żeby się rozweseliła. Potem powiedziała, gdy się w końcu zaczęłam upominać o zwrot, że sobie nie przypomina. Do końca życia będę pamiętać, że mi zachachmęciła jedną z ulubionych pozycji! No i oczywiście do końca życia nic jej już nie pożyczę :)
      Tak że sobie też odkupiłam na allegro, ale w innym wydaniu niż to, do którego byłam przywiązana.
      Czy Twoi chorzy już jakby samo chorowanie skończyli?

      Usuń
  3. Chorzy lepiej, jednak oslonowo biorą antybiotyk. "Loterie" czytałam, tylko że jest to krótka forma a ja nie lubię czytać opowiadań. Brakuje mi wówczas czasu, by móc zaprzyjaźnić się z bohaterami.No i jeszcze jest to horror, tak że szybko podziekowalam książce.I nie mam zamiaru do niej wracać, co robię z "Poskramianiem..i" Życiem.. Pozdrawiam.T.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie przepadam za opowiadaniami i z tego samego powodu :) Choć ostatnio coś tam mi podeszło. I też nie czytam horrorów!

      Usuń