Czyli Rzecz o Franciszku Xawerym hrabim Pusłowskim.
Dziopa z Podgórza mi doniosła, że coś takiego wyszło. No, ponieważ to w jakiś sposób związane z Collegium Maius (to przecież prof. Estreicher namówił Pusłowskiego na darowiznę dla UJ), musiałam mieć :)
I wybrałam na pierwszą noworoczną lekturę. Właściwie miała to być ostatnia książka w starym roku, ale gwałtowny globus wywrócił wszelkie plany sylwestrowe - musiałyśmy wręcz przełożyć świętowanie na 2 stycznia :)
Na okładce jak zwykle same superlatywy, po to ona, ta okładka jest :)
Ale tak do końca nie byłam zachwycona lekturą. No bo przeczytać 270 stron i w końcu stwierdzić, że wiele w głowie nie zostało - to raczej nie jest sukces czytelniczy... Wychodzi mi na to, że Chwalba popełnił hagiografię: jego bohater to wzór cnót (lub prawie), ideał dżentelmena, dyplomaty, pedagoga, pana domu. A tak ważna sprawa, jak okoliczności przekazania dorobku Pusłowskich Uniwersytetowi (tego dorobku, którego Franciszek Xawery tak strzegł), ledwo krótką wzmianką skwitowane. I skierowanie czytelnika do innej publikacji, autorstwa Chwalby. No dobrze, ja akurat ją mam i będę mogła zaspokoić swą ciekawość, ale wydaje mi się to nadużyciem w stosunku do czytelnika. Choć oczywiście autor mógł kierować się zasadą, że nie będzie powtarzał tego, co napisał w innej monografii... ale bez tego biografia Pusłowskiego wydaje mi się niepełna.
Zastanawiam się też, czy słusznie Chwalba zrezygnował z szerszych wzmianek na temat homoseksualizmu bohatera. Wspomina się zaledwie o jednym długoletnim przyjacielu. Czy jednak te tłumy młodych ludzi, sportowców, bokserów (do których Pusłowski miał słabość) przewijały się przez jego dom bez żadnych podtekstów erotycznych? I nie chodzi o zaspokojenie chorej ciekawości - przecież mowa o bardzo ważnej części życia każdego człowieka - gdyby był donżuanem w klasycznym stylu, na pewno pojawiłby się cały rozdział o jego podbojach...
Uważam i poważam prof. Chwalbę za jego arcyciekawie napisane tomy Dziejów Krakowa. Może dlatego Ostatni salon PRL pozostawił mi uczucie pewnego niedosytu... a może to jego bohater nie był aż tak interesującą postacią? Ale dobrze, że książka powstała i wypełniła pewną lukę.
Początek:
Koniec:
Wyd. PWN Warszawa 2015, 270 stron
Z własnej półki (kupiona 27 listopada 2015 roku w Bonito.pl za 27,93 zł)
Przeczytałam 2 stycznia 2016 roku
NAJNOWSZE NABYTKI
Jeden tylko :)
Nabyty z narażeniem życia!
Zacznijmy od tego, że w niedzielę rano kaloryfery były zimne. Po dwóch godzinach zorientowałam się, że coś jest nie halo i zaczęłam szukać w internecie. Niestety, znalazłam. Rozszczelniona rura, brak ogrzewania dla Bronowic, Azorów i Białego Prądnika. Prognozy - do wieczora. Jednak dopiero około 20.00 udało się dzielnym panom z MPEC dostać do rury (wcześniej trzeba było odpompować Bóg wie ile gorącej wody, strażacy dzielnie pomagali), a o 3.00 nad ranem zakończyć naprawę. Rozpoczęto powolny rozruch, napełnianie i w rezultacie około 9.00 w poniedziałek kaloryfery zaczęły być letnie. A tymczasem NA POLU minus 15 stopni... Po niedzielnym obiedzie udałyśmy się do swoich łóżek i bardzo przyjemnie, w ciepełku, spędziłyśmy resztę wieczoru :) Pierwszy chyba raz spałam w polarze narzuconym na piżamę... i w skarpetkach. I jakoś się nie spociłam...
A w poniedziałek około 10.00 ruszyłam do Nowej Huty po odbiór Voglera. Nic mnie nie było w stanie odstraszyć od tej wycieczki krajoznawczej. Ani -15 stopni ani niekursujące tramwaje w Bronowicach. Ubrałam się jak na Syberię i OK. No, prawie. Jak czekałam na przystanku przy placu Centralnym to trochę już zaczęłam przymarzać. No i wyprawa ta zajęła mi trzy godziny! Całe szczęście, że rano ugotowałam zupkę, bo bym nie zdążyła do pracy. Ach, gorąca zupka to w zimie podstawa!
Toteż gdy sobie wszystko przemyślałam, zrezygnowałam z odbierania kolejnej książki z allegro w domu właścicielki... gdzieś na końcu świata, tylko innym, za Borkiem Fałęckim bodajże... co gorsza po ciemku, bo dopiero około 19-20 dziewczyna wraca do domu... więc pomyślałam, przemyślałam i przelałam pieniądze za przesyłkę :) Teraz ona będzie musiała maszerować na pocztę :)
Nawiasem mówiąc, podliczyłam nowe książki w 2015... 146 sztuk... o 15 więcej niż udało się przeczytać w całym roku... carramba, trzeba naprawdę przystopować :)
W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
1/ film włoski SOAP OPERA, reż. Alessandro Genovesi, 2014
Trailer:
Komedyjka, ale nawet zgrabna, uwiodła mnie swoją niewłoskością, raczej takim brytyjskim sznytem :)
7/10
2/ nr 32 z listy TOP 250 portalu IMDB - BULWAR ZACHODZĄCEGO SŁOŃCA (Sunset Blvd.), reż. Billy Wilder, 1950
Końcówka:
Joe Gillis (William Holden), scenarzysta-bankrut, zaczyna ukrywać się przed mężczyzną, który chce odebrać mu samochód na poczet jego długów. Schronienie znajduje na ulicy 10086 Sunset Boulevard, w rezydencji dawnej gwiazdy kina niemego Normy Desmond (Gloria Swanson). Kobieta łudzi się, że miliony fanów nadal za nią szaleją, dlatego też planuje powrót na ekrany w stworzonym przez siebie obrazie "Salome". Gdy dowiaduje się, że Joe jest scenarzystą, prosi go, aby pomógł jej dokończyć scenariusz. Mężczyzna wie, iż jej dzieło jest kiepskie, jednak nie mając innego wyjścia - głównie z powodu braku pieniędzy - zgadza się na propozycję. Tygodnie mijają, a Joe nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo uzależniony staje się od kobiety...
10/10
3/ film polski DWOJE Z WIELKIEJ RZEKI, reż. Konrad Nałęcki, 1958
Film w całości:
Dzieje skomplikowanej miłości dwojga młodych, których dzieli tradycja. Stary Wiślak nienawidzi Niemców, bo w czasie wojny zabili mu żonę . . . Stary Rang nienawidzi Polaków, bo zabrali mu jego dom w Koźlu . . . Wiślak ma syna Janka, Rang, córkę - Edith. Młodzi poznali się i pokochali. Chcą się pobrać, na co rodzice stanowczo się nie zgadzają...
Ach, młoda Barbara Wrzesińska - nie mogłam jej rozpoznać! A Bogusz Bilewski - jaki przystojniak!
7/10
4/ amerykańska komedia romantyczna MASZ WIADOMOŚĆ (You've Got Mail), reż. Nora Ephron, 1998
Obowiązkowa projekcja noworoczna :)
Trailer:
Manhattan, czasy współczesne. Dwoje nieznanych sobie ludzi pracuje w tej samej branży. On jest właścicielem sieci księgarń obejmujących całe miasto, ona jest właścicielką niewielkiego lokalu, gdzie sprzedaje się książki dla dzieci. Zgodnie z zasadą konkurencji są wrogami. Ale któregoś dnia nawiązują przypadkowy kontakt przez internet - tak rodzi się wzajemna sympatia.
9/10
5/ film japoński SANJURO SAMURAJ ZNIKĄD (Tsubaki Sanjûrô), reż. Akira Kurosawa, 1962
Trailer:
Dziewięciu młodych samurajów zaniepokojonych rosnącą korupcją wśród najwyższych urzędników miasta, gromadzi się nocą w opuszczonej świątyni. Ich spisek zostaje jednak odkryty, zaś kryjówka otoczona. Z pomocą przychodzi im cyniczny samuraj, który przypadkiem obrał sobie świątynię za miejsce noclegu.
8/10
6/ kolejne dwa odcinki rosyjskiego serialu RIEŁTOR ((Риэлтор), reż. Aleksandr Chwan, 2005
Na YT w całości:
Z okazji piątego dnia Nowego Roku podjęłam rezolucję: nie będę już oglądać filmów w poniedziałki i środy,kiedy wracam z pracy przed 21.00. Dość tych wyścigów! Wracam sobie do domu langsam langsam i czytam spokojnie, zamiast ścigać się z czasem. Dziś zarządzenie nie obowiązuje ze względu na święto :)
I w ogóle - spokojniej nieco, bez zrywów, bez paniki, że nie zdążę...
Podoba mi się to noworoczne postanowienie. Myślę, że tak czytanie nawet lepiej smakuje...
OdpowiedzUsuńNa wszelki wypadek życzę Ci jednak wieeele miejsca na nowe książkowe nabytki ;) i żeby czasem pojawiały się jeszcze w księgarniach jakieś Nowe i Nieznane Cracoviana. I zdrowia, to może przede wszystkim. I takich zwykłych, spokojnych radości.
Ada, Ty żyjesz!!!
Usuń:)
Jak się cieszę, że się odezwałaś! Bo jesteś jak w tej piosence Bajmu :)
Samych pozytywnych chwil w Nowym Roku! Niech Ci się darzy. Niech Ci dopisują piękne chwile, niekoniecznie tylko w Krakowie :)
Żyję, wszystko na to wskazuje ;) Wolałabym porównanie powiedzmy do Persefony, ale niechże będzie i kultura popularna ;)) Dziękuję za piękne życzenia, wszak na Krakowie świat się ponoć nie kończy (choć według innych nie masz życia poza Cr. ;)
UsuńSerdeczności jeszcze raz wielkie dla Ciebie i Twoich bliskich!
Zobaczyłam tekst pod ,,Co teraz czytam". W gadżecie tekst przejdź do widoku HTML (po prawej nad polem na wpisanie tekstu zdaje się), a potem wpisz coś takiego: (img src="LINK" /) tylko zmień nawiasy na ostre. W miejscu słowa ,,link" umieść link do obrazu, zachowując cudzysłowy.
OdpowiedzUsuńWell... spróbowałam, ale skąd mam wziąć linka, skoro zdjęcie jest na moim komputerze?
UsuńWrzuć na tinypic albo imgur. Klik i zaraz będzie link
UsuńUdało się!!! Hurra!!! Dzięki wielkie, jesteś boska :)
Usuń