sobota, 11 maja 2019

Małgorzata Rejmer - Bukareszt. Kurz i krew

Rumunia może nie jest krajem, który by mnie jakoś szczególnie pociągał. W czasach licealnych korespondowałam z jednym Rumunem, podawał się za inżyniera :) ale myśmy tylko wymieniali widokówki. Te rumuńskie były średniej urody, ale i nasze ówczesne, wtedy mi dostępne, były niezbyt piękne. I tak to się parę lat ciągnęło.
Był bodajże z Pitești. I właśnie z książki Małgorzaty Rejmer dowiedziałam się, że było tam najbardziej barbarzyńskie więzienie współczesnego świata. Cóż, cośmy mogli o tym wiedzieć w latach 80-tych?



Mam trochę zarzutów do autorki, że niekiedy mocno pretensjonalna jest i jej ego gra ważniejszą rolę, niż temat, który opisuje. Ale przecież reportaż nie może być suchą relacją faktów, prawda? Powinien być przefiltrowany przez autora, jego odczucia i skojarzenia...
Nasze stażystki aktualne wybierają się pod koniec maja do Bukaresztu właśnie, więc mogłam je ostrzec przed watahami bezpańskich psów - to mnie chyba najbardziej przeraziło, te dziesiątki codziennie pogryzionych osób, niekiedy śmiertelnie. Czego szukają w Bukareszcie dziewczyny? To właśnie jest dla mnie najbardziej fascynujące - co pociąga w takim mieście młode osoby z kompletnie innego świata? Jestem ciekawa ich wrażeń po powrocie.

Początek:
Koniec:

Wyd. Czarne, Wołowiec 2013, 270 stron

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz