Raz w bibliotece zajrzałam, co słychać na stoliku do wzięcia, a tu nic nie było słychać, bo właśnie odbywał się wernisaż i stolik zabrano pod poczęstunek. No to z rozpaczy wyszukałam tę książczynę do pożyczenia. Całe szczęście, że taka cienka, bo grubszej bym nie zdzierżyła. Te miłosne dramaty już chyba nie dla mnie... Znudziła mnie, ale za to interesujący był wstęp przedstawiający sylwetkę autorki - to była niezła aparatka, zwłaszcza na swoje czasy (wystarczy powiedzieć, że z mężem i dwoma kochankami prowadzili ménage à quatre), aż szkoda, że nie bardzo mogę wyfocić te wszystkie strony i Wam tu pokazać 😕
Początek:
Koniec:
Wyd. TAJFUNY, Warszawa 2020, 83 strony
Tytuł oryginalny: Kingyo ryōran
Przełożyła: Anna Wołcyrz
Z biblioteki
Przeczytałam 24 lipca 2023 roku
NAJNOWSZE NABYTKI
Gdzież by się obyło bez nowych nabytków 😁 Te dwie bajki w tle to oczywiście do Pragi. A Musierowicz jakaś dla dzieci, nie wiem, czy mi to w ogóle potrzebne!
Co mi natomiast było potrzebne, to radyjko do kuchni (zwłaszcza teraz, gdy spędzam większość czasu stojąc przy garach). Byłam meldować Ojczastego, ale w filii urzędu w centrum handlowym (bo bliżej), jeszcze nie było otwarte, więc wstąpiłam do sklepu na literę M i takie coś nabyłam. Z powodu, że ma wejście zarówno na pędraka, jak i na małą kartę pamięci. Wieczorem usiłowałam się z tym czymś dogadać, ale nie szło bez instrukcji. Ja cię kręcę, kiedyś - powtarzam się, wiem - kiedyś przyniosło się radio ze sklepu, podłączyło do kontaktu i GRAŁO, tak?
Na drugi dzień zaczęłam studiować tę instrukcję i powiem tak: gdy włączam 'radio' odzywa mi się RMF Classic, nie chce mi się jeździć po tych stacjach, więc na razie tak zostało, ale wkurzają mnie reklamy między muzyką. Yyyy, czy są radia bez reklam? Natomiast zarówno pędraka (max 32 GB) jak i karty pamięci muszę poszukać, więc odkładam to na... (przyszły żywot?).
A na pierwszym planie widzicie? Sąsiadka mi przyniosła kabaczki. Nie miałam z nimi do tej pory do czynienia, z jednego usmażyłam dziś placki (ha ha ha, wiem, że uwielbiacie), a z reszty planuję robić leczo. Chyba, że macie jakieś inne pomysły, ale już kupiłam paprykę i kiełbasę.
I jeszcze jedno. Były do wzięcia dwa ogromniaste tomy Antologii dramatu rosyjskiego. Zaglądam do jednego na spis treści, a tam Gribojedow i Mądremu biada. Ten Gribojedow, o który tyle mowa w Mistrzu i Małgorzacie. Ja bym bardzo to chciała przeczytać, no..... Ale naprawdę wielkie te tomiska i w dodatku tak sfatygowane trochę, nie wiem, czy z wilgocią nie miały do czynienia, zostawiłam, ale serce mnie boli!
Na Dwójce (PR2) jeśli są reklamy, to tylko wydarzeń kulturalnych.
OdpowiedzUsuńMoja mama też dostała teraz od sąsiadki kabaczki. Leczo z nich robi i chyba nic więcej.
Tak mi nie bardzo się podoba, że bohater przewrócił się na bok i zaległ na plecach.
Myślałam, że tylko mnie coś zgrzyta w tym fragmencie ;-) Tłumaczka japonistka, przekład z japońskiego, więc niby powinno być ok. Ale zajrzałam do powieści w oryginale i moim skromnym zdaniem, trochę tłumaczce nie wyszło. Zresztą dalej o tych liściach też :(
UsuńTam też są reklamy wydarzeń kulturalnych (choć nie tylko), ale reklama jest reklama, wkurza i tyle. Może się odzwyczaiłam przez te wszystkie lata bez telewizji?
UsuńAle jeszcze żeby z łoskotem? 🤣🤣🤣
=> Mokuren
UsuńAle jak zajrzałaś do oryginału? Akuratnie masz go w domu?
😉
=> To przeczytałam
UsuńNie mam. Zajrzałam do biblioteki internetowej (dla zainteresowanych: https://www.aozorabunko.gr.jp), w której udostępnione są dzieła literackie, do których wygasły prawa autorskie oraz takie, których autorzy zgodzili się na udostępnienie.
No tak, przecież to stara rzecz 😁
UsuńJa mam ostatnio kryzys czytania beletrystyki, jak Ty jakiś czas temu. Wypożyczam powieści i z powrotem odnoszę... Wchodzi mi tylko literatura faktu, jakieś dzienniki, eseje (ostatnio Alberto Manguel)
OdpowiedzUsuńAgata
Przy odnoszeniu nieprzeczytanej książki do biblioteki mam jakieś poczucie ni to straty ni to niespełnienia obowiązku ni to zawodu, sama nie wiem czego 😂😂😂
UsuńHa, ja mam w ogóle kryzys czytania. Nabytki biblioteczne w ilościach prawie hurtowych leżą i kwiczą.
OdpowiedzUsuńAle za to, po raz trzydziesty szósty 😊obejrzałam Czterdziestolatka. I po raz trzydziesty szósty zachwycona jestem grą Romana Kłosowskiego.Natomiast nie znoszę Ireny Kwiatkowskiej w tym serialu. Nie bawi mnie jej rola. Ani powiedzenie o kobiecie pracującej...
Nigdy nie wiem, co jest kabaczkiem a co cukinią. Wiem tylko, że patisony są podobne do pojazdów UFO.
Popatrz, ja leczo robię tylko z papryki, cebuli i pomidorów. No też jakaś wędlina, boczek. Muszę kiedyś spróbować dołożyć kabaczka.
Teresa.
Tez niedawno obejrzalam Czterdziestolatka plus film Motylem jestem. Lubię w zasadzie wszystkich, większość ról to perełki - Antek, nauczyciel Marka, Gajny, no długo by wymieniać.
UsuńCukinie to nawet na surowo można jeść i nie trzeba obierać, kabaczek bardziej dyniowaty. Ja jestem wege i często sobię robię grecki briam z pieczonych warzyw z fetą, można by chyba kabaczka dodać
Agata
=> Teresa
UsuńAkurat to rozróżnienie jest proste, bo cukinia jest ciemnozielona, jak ogórek, a kabaczek wręcz przeciwnie, seledynowy 😁 Osobiście w życiu jeszcze nie robiłam leczo (jak by ktoś pytał), ale cóż to trudnego.
/prawda? PRAWDA???/
Czterdziestolatek wiadomo, wiecznie zielony 💚💚💚 Ale mam na przykład taki serial "Czarne chmury", którego nawet nigdy nie rozpakowałam... ciekawe, czy to kiedyś nastąpi...
Nagle, nie wiadomo kiedy, nazbierało mi się 11 książek z bibliotek - co to przecież NIE POŻYCZAM, CZYTAM SWOJE. Niby niektóre wzięte dla Ojczastego, ale to tylko pretekst, oczywiście. Muszę je poprzedłużać przed wyjazdem chyba.
=> Agata
UsuńTy od razu z jakimiś takimi słowami... briam... matko i córko, w życiu nie słyszałam 😂
A' propos nie słyszałam - ten Alberto Manguel też dla mnie nowość. Aczkolwiek o książce-przewodniku po literackich miejscach już owszem, tak, tylko nazwiska autora nie kojarzyłam. Zerknęłam na jego hasło na Wiki, facet wyraźnie nie może usiedzieć na dupie 😂 normalnie Wieczny Tułacz 😂
Przepięknym językiem ten Manguel pisze, no i o książkach/czytaniu/bibliotekach, więc lektura to czysta przyjemność. Eseje krótkie, książka lekka, to nawet po kawiarniach czytam.
UsuńA briam robię z przepisu Jadłonomii, lubię greckie dania i w ogóle Grecję love
Aga
Nigdy się do Grecji nie wybierałam... choć nie powiem, że nie byłaby interesująca 😂 Kiedyś, w młodości, nabyłam jakiś album. To było chyba wtedy, gdy zmienił się nasz ustrój i otwarły granice - człowiek myślał, że wszystko przed nim stoi otworem. No nie stało.
UsuńRMF Classic - dzisiaj po przebudzeniu kliknąłem w mój telefon i trafiłem jeszcze na program nadawany o 23:11. Była też opcja nadawania programu bez reklam, ale za to trzeba coś zapłacić.
OdpowiedzUsuńWrócę jeszcze do poprzedniego wpisu - spacery z Ojczastym na wózku - o ile dobrze pamiętam były problemy z transportem wózka po schodach, jak sobie z tym radzisz?
Idzie to jakoś. Więcej siły trzeba przyłożyć przy wciąganiu na górę, wiadomo, ale do zrobienia 😁
UsuńWczoraj odbyliśmy próbną jazdę tramwajem, bo dziś jedziemy na to badanie słuchu i bałam się, jak sobie poradzę. Zresztą dalej nie wiem, jak będzie, bo nie znam przystanku, na którym będziemy wysiadać. Znaczy znam, ale nigdy nie patrzyłam pod tym kątem wózkowym. W ogóle nagle nabieram innej perspektywy, krawężniki etc. 😀
Moja mama robiła kabaczki (w całości) nadziewane mięsem mielonym. Ale czy je piekła (np. w prodiżu), czy dusiła, to niestety nie pamiętam, a zapytać się już nie da. Przed podaniem kroiło się je na grube plastry.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba to "radyjko", które zakupiłaś. Bez reklam mogę polecić Radio 357.
W prodiżu... obudziłaś wspomnienia z dzieciństwa 😁 Moja mama też mnóstwo rzeczy robiła w prodiżu, nie tylko ciasta. Nawet sobie teraz przypomniałam, że oprócz okrągłego miała też taki podłużny, w którym piekła na przykład pasztety.
UsuńOczywiście mnie też kupiła prodiż, ale nie używałam, przynajmniej w ostatnich latach, i w końcu w okolicznościach remontowych chyba (Nowa Kuchnia) wydałam go na Śmieciarce. Zaraz ktoś po niego przyjechał, choć był bez sznura, ten się gdzieś zapodział...
U mnie w domu też był podłużny :-) My w nim robiliśmy m.in. ryż z jabłkami - jeśli mnie pamięć nie myli.
UsuńRyżu na słodko nie toleruję, ale czy w dzieciństwie go nie jedliśmy? Nie pamiętam. To przecież klasyka z dawnych lat.
UsuńZa to pamiętam doskonale przygodę z tzw. garusem na koloniach, kiedy to - chcąc nie chcąc - zwróciłam go naturze. Nigdy więcej. Na sam widok SŁOWA robi mi się niedobrze 🤣
No, kiedyś to był klasyk. Teraz ryżu na sodko nie jadam. A co do Twojego słowa, to musiałam sprawdzić w słowniku, bo nie znałam. Współczuję. Na koloniach kiedyś różnie bywało z posiłkmami ;-).
UsuńMoi rodzice też mieli podlużny, teraz też można kupić, ale czy warto, nie wiem.
OdpowiedzUsuńU nas w domu był w kuchni najpierw piec na węgiel (na blasze pieczone podpłomyki, no, takie zwykłe placki z mąki i wody, ach), a potem kuchenka gazowa - ale na gaz z butli. Który mógł się skończyć w każdej chwili. Więc mama wolała piec w prodiżu.
UsuńDziś pewnie nawet w niedzielę przywiozą nową butlę, ale wtedy... szkoda gadać.
A u mnie prodiż stał i nie pamiętam, by mama go kiedykolwiek użyła. Za to jak jeździłam na wieś, to tam "prodziż" był w ciągłym użyciu, pewnie wygodniej było w nim piec, niż w piecu
OdpowiedzUsuńAgata
Tak się teraz zastanawiam, jak to musiało być upiornie w lecie z piecem na węgiel w kuchni. Biedna mama.
UsuńJapońska i chińska literatura do mnie nie przemawia, chyba żeby tłumacz zmienił imiona bohaterów i nazwy;-)
OdpowiedzUsuńKabaczki można jeszcze pokroić na plastry, wyjąc środek i usmażyć jak kotlety, można tez nadziewać i zapiekać w piekarniku!
jotka
Do mnie jakoś w ogóle nie przemawia kultura japońska, ani literatura, ani estetyka, ani architektura, ani te jutuberki, które Małgosia pokazuje, ani zjawiska typu anime. Kuchnia może być, ale też bez szału. Do Chin za to chętnie bym pojechała, do Korei i Wietnamu też...
UsuńDziś u mnie w Biedrze były fajne malutkie patisony
Agata
Podróż do Chin, jak najbardziej i to kulinarna:-)
UsuńPatisony widziałam kiedyś marynowane w słoikach, miniaturowe...
jotka
Anime też mi nie leży, oprócz produkcji Ghibli 😁
UsuńWietnam - TAK!
Podróże kulinarne... najpierw się oburzyłam. A potem przecież jednak poszłam po rozum do głowy (ile go tam zostało). Przecież nie ma najmniejszego znaczenia, czy się podróżuje w celu obejrzenia zabytków czy zjedzenia miejscowych specjalności czy wysłuchania koncertu...
Ja tylko generalnie jestem przeciwko podróżom, ale to takie też głupie gadanie. Bo niby moja Praga to co innego???
🤣🤣🤣
Malutkie patisony w słoiku też widuję w sklepie, ale nigdy nie próbowałam.
UsuńKiedyś natomiast kupiłam takiego większego, nie pamiętam, co z niego robiłam, ale obranie go ze skórki, przy tym kształcie, było wyzwaniem!
Z cukinią robiłam placuszki, z kabaczków pewnie też się da. Prodiż odkurzyłam i użyłam, wygodne to, choć bałam się w pierwszej chwili czy korków nie wywali, ale nie, nic się nie stało ;) Moja mama nigdy w piekarnika nie piekła, wszystko w prodiżu - ciasta (pyszne), mięsa, zapiekanki, chleby, bułeczki... mniammm...
OdpowiedzUsuńMałgosiu, genialne kotlety ostatnio "stworzyłam" z pieczarek i boczniaków, cudo wyszło i mięsożercom smakowało. Dokładniej napiszę u siebie. Serdeczności!
Przepraszam, że tutaj, ale nie wiem jak dać Ci znać, że cały czas nie mogę pisać u Ciebie komentarzy, za każdym razem dostaję odmowę dostępu :(
Usuń=> Anka
UsuńZa kotletami oczywiście zajrzę 😍
Właśnie, korki! Tam w Dżendżejowie był kupiony czajnik elektryczny, ale nie dało się go używać, bo za każdym razem wywalało korki. Ostatnio to samo było z mikrofalówką, którą brat kupił dla Ojczastego. Sąsiadka z dołu mi wyjaśniła, że tak jest we wszystkich mieszkaniach u nich, cóż, bloki z początku lat 60-tych... i że przed włączeniem mikrofali należy wyłączyć z prądu bojler 😂
=> Mokuren
UsuńKurczę, ja nie wiem, o co to chodzi. Sama też to mam - nieraz kilka razy odświeżam, zanim mnie zaloguje!
=>To przeczytałam
UsuńTo było do Anki. Przepraszam, że nie zaznaczyłam. U niej jakiś czas temu pojawił się problem z komentowaniem dla wszystkich. Potem coś Anka poprawiła i pozostałe osoby komentują normalnie, a ja nadal nie mogę. Chciałam do niej wysłać wiadomość, ale nie znalazłam danych kontaktowych i tak "ścigam" ją po innych blogach.
Ja u Anki za każdym razem muszę się meldować z adresem mailowym, nickiem i nazwą bloga... Tak samo nie działają emotki.
UsuńLeczo. Matko kochana, jakbym zjadła leczo!
OdpowiedzUsuńKurde - to se zrób!
Usuń🤣🤣🤣
Skoro i ja się szykuję do zrobienia, a przecież jeszcze nigdy...
Ach, z tymi ksiazkami! W dodatku ja mam inaczej niz Ty bo nie lapie kazdej jednej ale nawet moja selekcja, pocztkowe przeczytanie na okladce o czym, nie zapewnia trafnego wyboru.
OdpowiedzUsuńJednego razu jadlam u znajomej faszerowane kabaczki - przeciete wzdluz i wypelnione ich miazszem wymieszanym z mielonym miesem, przyprawami, podpieczone w piekarniku, pod koniec posypane serem - byly pyszne!
Takie faszerowane cukinie to znam.
UsuńAle kabaczki sprawdziły się zarówno w placuszkach jak i dziś w leczo.
Córka nawet się dopytuje, gdzie się kupuje to warzywo, bo by sobie zrobiła, jak ja będę w Pradze. No nie wiem, gdzie się kupuje. Na Kleparzu 🤣
Ale może miewają babcie pod sklepem?