niedziela, 8 września 2024

Siedmiu z poczuciem humoru. Opowiadania z uśmiechem

 

Znacie taką serię? Nazywała się "Szczęśliwa Siódemka", a na okładce zachwalano ją jako pasjonującą lekturę z działu mydło i powidło. Mam jeszcze w domu Siedmiu architektów XX wieku (może by przeczytać?), ale były jeszcze jakieś inne na pewno. Znalazłam na Wikipedii:

Szczęśliwa Siódemka – seria wydawnicza KAW adresowana do dzieci i młodzieży od 10 roku życia, wydawana od 1975 r. w latach 70. i 80. XX wieku. Nakłady poszczególnych pozycji wynosiły od 50 do 90 tys.

Seria była wielotematyczna, zawierająca zarówno utwory literatury pięknej, jak i niebeletrystyczne. Tematykę tomu sygnalizował jeden z czterech kolorów: kolorem czerwonym oznaczano beletrystykę, zielonym – pozycje popularnonaukowe, niebieskim – literaturę faktu, brązowym – tomiki o sztuce. Każda książka składała się z 7 utworów (krótkich form literackich, rozdziałów, fragmentów), związanych z tematyką tomu.

Jest tam i lista wydanych tomików, ale zamiast chronologicznie, podano ją alfabetycznie. Robię tu hasztaga, bo kto wie, może jeszcze coś oprócz tych architektów się trafi 🤣 Bowiem Siedmiu z poczuciem humoru się właśnie trafiło, na półce w Jordanówce. Przeczytałam i puszczam dalej w obieg. Poniżej spis treści, nazwiska same znane (i lubiane, chce się dodać), twórczość przewidywalna, rzeczywiście mnie rozśmieszyli Czechow (świetny opis, jak młody człowiek zostaje wmanewrowany w małżeństwo, choć mu się ono nawet nie śniło - zakładam, że to opowiadanie i tak gdzieś mam w jego Dziełach) i Hašek - najwyraźniej nie mam jego opowiadań w tłumaczeniu, ale gdzieś jest coś po czesku, więc może też? Nazywa się to O dětech a zvířátkách, więc może to to, bowiem młody Honzatko czyta w gazecie anons o oddaniu chomika za cokolwiek, więc zbiera z domu różne fanty i uszczęśliwia nimi poprzedniego właściciela, żeby zabrać chomika do siebie. Tyle że chomik wygryza dziury w kanapie i przez to nie może się odbyć w zaplanowanym terminie wesele siostry...


 Początek:


Koniec:

Wyd. Krajowa Agencja Wydawnicza, chyba 1976 (nie podano), 195 stron

Z własnej półki - ale chwilowo jedynie 😁

Przeczytałam  8 września 2024 roku

 

 

Czwartek to był bardzo dobry dzień. Pracowałam z domu, więc mogłam umówić się z panem Krzysztofem, który rok temu coś tam u mnie już przykręcał-przywiercał. I wreszcie, po ponad dwóch miesiącach bezowocnego czekania na Stolarza zawisły nabytki z Ikei 😍

Przy biurku tablica perforowana, która rozwiązała główny problem - od czasu remontu kuchni router nie miał się gdzie podziać i leżał na kaloryferze, cały czas ryzykując upadkiem (o tym, że kaloryfera nie można było używać, nie wspominam, oszczędności na ogrzewaniu przynajmniej 😂). No więc router ma swoją półeczkę, podobnie jak telefon stacjonarny, który z kolei stał na parapecie i za każdym razem trzeba było odsuwać firankę. Uff! Nareszcie! Kozę mi z domu zabrali! A z drugiej strony słupka zawisła tablica magnetyczna, z którą wiążę takie nadzieje, że niby będę na niej pisać wielkimi bukwami, gdy będę chciała coś przekazać Ojczastemu - że niby może przeczyta.


Następnie pan Krzysztof powiesił mi wieszak na słupie w przedpokoju, z takimi przesuwnymi drążkami. Córka mówi, że będzie na nich suszyć buty i dla zademonstrowania powiesiła wczoraj dwie pary 🤣 Jestem przekonana, że przyda się bardzo, odwiesić coś natychmiast po wejściu do domu, bo wieszak koło drzwi jest w całości zaanektowany przez kurtki córki, która twierdzi, że WSZYSTKIE SĄ JEJ POTRZEBNE.

 

A ten drewniany wieszaczek znalazłam kiedyś na wystawce na osiedlu i wpasował się na drzwi wejściowe, głównie na moją torebeczkę na klucz i telefon do przebieżek 😂


Jeszcze pan powiesił trzy wieszaczki w sypialni, coby można odwiesić na noc kieckę albo złotą kolię czy coś w tym rodzaju. 


 

Z tych emocji, że WRESZCIE! następnego dnia obudziłam się z globusem i musiałam zażyć Magiczną Tabletkę, czego już dość dawno nie robiłam - no bo na Fabrykę trza było 😨 Tak to jest jak się ma siajową głowę.

W durnej młodości myślałam o zawodzie dziennikarza - ciekawe, jak to sobie wyobrażałam w przypadku migren? Coś się dzieje, ale jak idę się położyć, tak?

Koleżanka ze studiów musiała zrezygnować z marzenia o zostaniu tłumaczem kabinowym, z tego samego powodu.


Czwartek: 10.249 kroków - 5,2 km

Piątek: 7.615 kroków - 4,4 km

Sobota: 9.895 kroków - 4,8 km

czwartek, 5 września 2024

Ernest Larsen - Průjezd zakázán

Nie było lekko. Toteż czytałam ładnych parę dni. Zagmatwana intryga, ale przede wszystkim trudny język. Co wskazuje, że miałabym ten czeski też podciągać, a nie angielski i angielski 😉 

Jak przerwałam kurs (z czterech powodów, co jeden to lepszy) to nawet założyłam zeszycik: podzieliłam stronę na dwie połowy, z lewej miałam wpisywać zdania po czesku - brane z internetu albo z książek - a z prawej tłumaczenie po polsku i założenie było, że będę ćwiczyć sobie tłumaczenia w te i we wte. Taaaa, założenie... nie będę go teraz szukać, żeby zobaczyć, ile tych zdań wpisałam, ale chyba nie zapełniłam nawet pierwszej strony 🤣

W przypadku książki Larsena nie pomogło nawet to, że wydawnictwo bardzo uprzejmie zamieściło na początku streszczenie. Jak z Bareji, z Bruneta wieczorową porą, gdzie speakerka w telewizji przed projekcją kryminału opowiada jego treść. Do końca 🤣


Ernest Larsen nie był tłumaczony na polski i nawet ciężko mi znaleźć jakieś informacje, co tam jeszcze popełnił. Zdaje się, że żyje, urodzony w 1946 roku. Jest krytykiem, pisarzem i filmowcem. Za tę to właśnie powieść zyskał w 1981 roku nagrodę Edgara Allana Poe oraz coś o nazwie New York Times Notable Book of the Year. I to by było na tyle. Pokolenie lat 60-tych, co jest zresztą leitmotivem powieści.

Bohaterka, zarabiająca na życie taksówkarzeniem, ale aspirująca do zostania pisarką,  niedawno rozstała się z partnerem dziennikarzem. Właśnie spotkali się na obiedzie, może jednak nie wszystko jest stracone? Hoyt jest zaaferowany śledztwem dziennikarskim w sprawie rzekomego samobójstwa młodej kobiety, pracującej dla pewnego kongresmena. No i oczywiście zostaje zabity ("nieszczęśliwy wypadek"), a Emma po prostu chce się dowiedzieć, dlaczego. Tylko tyle i aż tyle. Czyli wystawia się sama na "przypadkową" śmierć.

W tle Nowy Jork lat 70-tych ze wszystkimi problemami społecznymi i politycznymi, a korzenie zła sięgają właśnie lat 60-tych i ówczesnego ruchu antywojennego (Wietnam). 

Początek:


Koniec:


Wyd. Edice Spirála, Praha 1989, 190 stron

Tytuł oryginalny: Not a Through Street

Przełożył z angielskiego na czeski: Jiří Sirotek

Z własnej półki (kupiona za 5 koron 12 sierpnia 2024 roku)

Przeczytałam 3 września 2024 roku


We wtorek nadszedł wreszcie wyczekiwany mail ze Spółdzielni, łaskawie pozwalają na 2-miesięczny okres próbny, po czym zadecydują o dalszym funkcjonowaniu i ewentualnej zmianie lokalizacji. Dostałam skrzydeł! Zwłaszcza, że biblioteczka się przyjęła, zdjęcie z wczoraj - moje tam może są dwie, trzy książki, resztę ludzie przynieśli.


Ale byłoby zbyt pięknie, prawda?

Idę podzielić się radosną nowiną z panią z kiosku obok i tu BAM spada bomba na łeb. Pani z kiosku sobie strzeliła w stopę. Bo teraz ludzie nie kupują u niej, tylko biorą za darmo z biblioteczki. 

Jest to szukanie kozła ofiarnego li i jedynie, oczywiście. Bo o tym, że interes idzie kiepsko i ona musi do niego dokładać, to słyszę od dawna przecież. Teraz okazuje się, że to z mojej winy od tygodnia... I że ona jak nie będzie miała tego kiosku to już w ogóle nie wyjdzie z domu, a w jej wieku nikt jej nie chce do innej pracy. 

I tak. Teraz chodzę bokiem, a na kontrolę do biblioteczki lecę po zamknięciu kiosku. Bo nie wiem, jak rozwiązać ten problem.


NAJNOWSZE NABYTKI

Tymczasem a to ja a to córka moja ciągle coś z miasta przywleczemy 😂 Tylko tego Jurewicza wzięłam z "własnej" biblioteczki, nie wiem, kto zacz, przekonam się. Tak, bo ja to wszystko kiedyś przeczytam! 

 

Nie wiem, czy mam Dąbrowskiej opowiadania, wzięłam więc do sprawdzenia. A tych Siedmiu z poczuciem humoru to opowiadania humorystyczne różnych autorów, nawet teraz to zaczęłam, żeby się oderwać od roboty. Niemiecki w ramach gromadzenia zapasów na przyszłość, na razie jednak angielski, tak?

 

Niedziela: 5.162 kroki - 2,6 km

Poniedziałek: 10.211 kroków - 5,3 km

Wtorek: 9.208 kroków - 4,6 km

Środa: 7.591 kroków - 4,3 km