To był dobry zakup - za 5 koron czyli aktualnie 87 groszy (korony podrożały) 😂 W dodatku zakup pamiątkowy, bo pierwszy w antykwariacie niedaleko mojego nowego miejsca zamieszkania w Pradze he he. Pierwszy, ale na pewno nie ostatni! Nawet przy najbliższym pobycie (choć mieszkać będę jeszcze na starym miejscu) zajrzę tam raz czy dwa. Czy trzy 😁 W końcu to niedaleko mojej dietetycznej stołówki. O właśnie, a' propos stołówki, z FB się dowiedziałam o kolejnych TRZECH miejscach w centrum z obiadami po 120 koron (zupa, drugie i deser)! - w szkolnych stołówkach, dostępnych też dla osób z zewnątrz. Tak że w maju 2026 będę wypróbowywać 😉 Mam nadzieję, że do tej pory zapomnę o głupiej diecie...Ale wracajmy do Kirsznera, bo tak po polsku brzmi nazwisko autora. Wiem dlatego, że wyszedł i u nas w 1960 roku w serii z jamnikiem: polski tytuł to Pierwsza poważna sprawa i jeśli tylko spotkam go na swej drodze, to chapnę aż miło (ino roz, jak mawia Wiola). Bowiem fajny to kryminał jest, choć radziecki 😁
Dwóch młodzieniaszków, przyjaciół od szkolnej ławy, marzących o pójściu w ślady Żelaznego Feliksa (ha ha ha), po zakończeniu odpowiedniej uczelni dostaje przydział do miasta N. na południu ZSRR, gdzie ich szefem w wydziale kryminalnym będzie słynny major Gromow. Żenia i Kola cieszą się na pracę w sowieckim Rio de Janeiro (chyba pod literką N. kryje się Odessa), bo jak port, to może i jacyś szpiedzy? Co prawda na początku zajmują się drobiazgami i głupstwami (we własnym mniemaniu), ale któregoś dnia wreszcie dzwoni telefon z poważną sprawą - zamordowano Wierę Samarinę, żonę ważnego naukowca, pracującego w instytucji, o której się nie dowiemy, co konkretnie robi, tak to jest ważne/poważne 😉 A tu akurat major Gromow wyjechał, więc chłopcy mogą się zająć sprawą sami!
Czesi wydali jeszcze jeden kryminał Kirsznera, z tym, że ponoć dla młodszych czytelników - ale co z tego, wezmę, jeśli się gdzieś przytrafi.
Początek:
Koniec:
Wyd. Svět sovětů, Praha 1962, 149 stron
Tytuł oryginalny: Первое серьёзное дело
Z rosyjskiego na czeski przełożył: Ondřej J. Sekora
Z własnej półki (kupione 20 maja 2025 roku)
Przeczytałam 17 czerwca 2025 roku
Właśnie doczytałam, że ten drugi kryminał Kirsznera (Zaszyfrowana notatka - Šifrovaná zpráva) to prequel 😁 jego bohaterami są Żenia i Kola w szkolnych czasach, marzący o zostaniu Sherlockiem Holmesem. Ach, muszę to mieć!
Kirsznera nie znalazłam na rosyjskiej Wikipedii (chyba niemożliwe?), ma za to hasło na czeskiej i tam przeczytałam, że napisał też powieść dla młodzieży Большая перемена - a ja pamiętam taki film. Pamiętam również dlatego, że myślałam, iż tytuł oznacza 'wielką przemianę', a wyszło, że dużą przerwę w szkole 😂
Co muszę, czego nie muszę
W czwartkowy wieczór zadzwonił Szyszkodar z pytaniem, czy jestem w domu i czy chcę nową dostawę. Byłam, chciałam. Auto miał załadowane po dach, więc wzięłam sześć toreb w miejsce zwyczajowych czterech. Odebrał z trzech miejsc.
Pięć wyładowałam, szósta jeszcze dziś stoi pod ścianą 😂
Nawet tego dobra nie przejrzałam dokładnie, odłożyłam jedynie na bok dwa kryminały peerelowskie (Alicja nr 3 Zeydlera-Zborowskiego i Stawka większa niż życie cz.3) i... albumowe wydawnictwo o Pradze sprzed 20 lat, które aktualnie studiuję 😍
Mam nadzieję, że do wyjazdu do Pragi rozładuję te stosy - w sensie powynoszę do knihobudek, ten bałagan jednak nie wpływa dobrze na samopoczucie 😉 no ale co robić. Na razie nic nie wyniosłam, bo Szyszkodar podjechał jeszcze autkiem pod "moją" budkę i załadował ją do imentu, w dwóch rzędach. Ludziska się tam kłębili 😂 teraz już się przerzedziło, ale ciągle pełno; zacznę wynosić, gdy już mało co zostanie.
Ale ale. Odłożyłam też na bok tego Znachora, bo coś mi się plącze po głowie, że Babcia bez mohera może chciała? Albo coś pomyrdoliłam?
W środę pod wieczór nastąpiła taka (mała?) katastrofa - zablokowano mi dostęp do poczty mailowej. Że ze względów bezpieczeństwa. Przyczyną blokady jest podejrzenie uzyskania nieuprawnionego dostępu do konta przez osoby trzecie - napisane. Diabli wiedzą, o co chodzi.Są trzy sposoby odzyskania tegoż. Pierwszy to kontakt tel z Biurem Obsługi Klienta, czynnym w dni robocze do 17.00. Czyli w środę było już za późno, w czwartek i piątek świętowali, w sobotę i niedzielę wiadomo, weekend. Więc muszę czekać do poniedziałku. Ale mało tego, kontakt ma nastąpić z numeru tel przypisanego do adresu... Ja ten adres zakładałam ćwierć wieku temu, jak by kto pytał.
Sposób drugi to kontakt mailowy z adresu pomocniczego przypisanego. Taaa. Nie posiadałam takowego przy zakładaniu, poczta na Onecie była moją pierwszą.
Sposób trzeci to formularz przywracania dostępu. Kliknęłam - i na początek każą przysłać skan dowodu osobistego. No jakoś nie chce mi się.
Tak że - czekam na jutro rano, żeby próbować dzwonić ze stacjonarnego, bo może wtedy przy zakładaniu go podałam.
W międzyczasie dostaję kota, bo z tym adresem są powiązane miliony spraw. I co, jeśli straciłam tę pocztę na amen??? Pewnie dlatego już drugi dzień boli mnie łeb.