wtorek, 22 kwietnia 2014

Zdeněk Pluhař - Ostatnia przystań

Jeden z moich ulubionych tematów czyli starość. Ostatnia przystań to dom starców, w powieści nazywany eufemistycznie pensjonatem Jeruzalemką. Tu zbiegają się losy rozmaitych ludzi, reprezentujących różną kondycję społeczną, finansową i psychiczną. Stąd wyjście jest tylko jedno - a właściwie wyjazd: pojazdem ozdobionym na wierzchu krzyżem, a ciągnionym przez parę czarnych koni.

Oprócz wspomnianej wyżej powieści Jeśli mnie nie opuścisz, w Polsce wydano również O szóstej wieczór w Astorii.

W tym małym środowisku jest podział na lepszych i gorszych, na elitę i proletariat. Kompozytor, Proboszcz, pani Sophie (była właścicielka kamienic w Wiedniu) i Major to najważniejsza czwórka. Za to wszystko, co się w Jeruzalemce dzieje, nieobce jest dziadkowi Magierce, dzięki pewnej szafie w korytarzu i wyczulonym uszom. Były dozorca Alojz Jonasz leży od sześciu lat w swoim pokoju z widokiem na drzewa w ogrodzie, ale w gorszym stanie są ci, którzy trafili do pokoju dla ciężko chorych. Ci już w połowie odeszli ze świata żywych, nie mają złudzeń. Złudzeń takich jak Kompozytor, który myśli, że jest tu tylko przejściowo i że przed nim jeszcze największe dzieło jego życia, jak dziadek Magierka, który czeka na zakończenie budowy domu przez syna, gdzie ma i dla niego znaleźć się izba, jak Aksamitka, którą syn-naukowiec, przed czmychnięciem z Czechosłowacji do Ameryki, podrzucił do Jeruzalemki niby to na badania; jak wreszcie subretka Aleksandra, która czeka - i prowokuje - kolejne ciekawe wydarzenia w życiu. Jedną z sympatyczniejszych postaci jest stara Forejtka, którą jedynie zima trzyma w zamknięciu, a niech no tylko poczuje wiosnę, zaraz rusza w świat, skąd prędzej czy później dostarczy ją z powrotem policja. Wszystko to kontrapunktowane fragmentami dziennika dziadka Magierki, złotej rączki, prostego człowieka, który jednak swój pomyślunek ma.

Powieść mi się bardzo spodobała i czytałam ją z prawdziwą przyjemnością. Pełnokrwiste, a różnorodne typy, świetnie oddany klimat takiego zamkniętego miejsca, drążenie psychologicznych niuansów, dokonywanie życiowych rozrachunków. A wszystko w tym pensjonacie na pograniczu, tak symbolicznie, bo to i położony w miejscowości pogranicznej i z mieszkańcami, którzy już są na pograniczu życia i śmierci... Polecam wszystkim, którym nieobcy jest temat starości i którzy się go nie boją :)

Garść cytatów
* Najobrzydliwszym dniem w Jeruzalemce jest niedziela. Łatwiej znieść brak odwiedzin z Australii niż z Pragi. /pociesza się Kompozytor, którego córka wyemigrowała z kraju/

* Rzeczywiście, cóż znaczy jedna drobna nie wytłumaczona tajemnica, skoro człowiek się zbliża, z każdym dniem bardziej nieodwracalnie, ku rzeczywistej, tej nieodgadnionej, tej najtrudniejszej z tajemnic?

* Czy człowiek chce czy nie chce, każda śmierć w Jeruzalemce staje się cząstką jego własnej śmierci.


* Pavlus jest wprawdzie pensjonariuszem Jeruzalemki, ale nie ma z nią nic wspólnego. Postronny, niezależny obserwator. Rzeczy, zdarzeń, banalnej codzienności, w którą są uwikłani zwykli mieszkańcy zakładu. /to jedno z jego złudzeń/

* Śledzono ją wzrokiem, nikt jednak nie próbował się schylić: świat przy samej ziemi stał się nieosiągalny. /coś upadło na podłogę/

* Był teraz kimś innym, wypełniając kapłańskie powołanie ze zgorzkniałego staruszka przemienił się jak gdyby w istotę wyższą, świetlaną. /przemiana Proboszcza/

* Na szczęście i w Jeruzalemce istnieje respekt wobec indywidualności, inaczej niepodobna byłoby tu żyć. Tak, opinię człowieka bogatego niesie się przez całe życie jak jakąś aureolę, działającą na naiwnych prostaczków jeszcze długo po wygaśnięciu jej źródeł. /duma pani Sophie/

* Nigdy, niedobre słowo. Mijają lata i to słowo znajduje coraz częściej potwierdzenie w najrozmaitszych kontekstach: j u ż n i g d y...

* Nie ma schronienia, w pokoju, w jadalni, podczas nabożeństw: wszędzie tu jest odczuwalny przygnębiający oddech starości.

* Dla tego człowieka dzień ma czterdzieści osiem wypełnionych czubato po brzegi godzin. /o dziadku Magierce/

* Kroję z tego, co akurat niesie życie.

* Powiedziałbym tak: ile dyscypliny będziemy w stanie zachować my, na górze, tyle tylko będziemy jej mogli wymagać od tych tam w dole. /elita o proletariacie/

* Częste śmierci w Jeruzalemce oznaczają równie częste pojawianie się nowych twarzy.

* Widać wszyscy żyjemy na zasadzie nadziei. Teraźniejszość nas często rani, nie ziszczają się nasze pragnienia i wobec tego odsuwamy w przyszłość nieosiągalne dzisiaj cele. Planujemy szczęście na jutro, ale jutro nigdy nie jest dniem dzisiejszym, a zatem nigdy nie jesteśmy szczęśliwi...

* Niemal każdy tutaj kryje w sobie tę drugą twarz Księżyca, tyle że mało komu przychodzi do głowy domyślać się jej u innych, a jeśli nawet, to raczej dla złośliwej satysfakcji lub z chęci pomniejszenia własnych zgryzot: cudze klęski zawsze ujmują trochę ciężaru naszemu brzemieniu.

* Póki człowiek pracuje, codzienny kołowrót powszednich spraw szybko rozprasza niedobrą atmosferę. W zastałym zaduchu Jeruzalemki długo fermentuje kwas krzywd i urazów, niby szkodliwy gaz w bagnistej pieczarze.


* Na starość człowiek wraca do mentalności dziecka: dzieci także nie zdradzają się z własną odmiennością. Pragną wyglądać, mówić, ubierać się, zachowywać jak wszystkie inne: mimikra, która daje poczucie bezpieczeństwa w tłumie.

* Okazuje się, że człowiek nie jest usposobiony do nieprzerwanego bezruchu, nie jest w stanie jak pająk krzyżak przycupnąć w swojej pajęczej sieci i siedzieć w jednym miejscu bez końca.


* Gdy się człowiek zmiesza z tłumem, jest dużo mniej narażony na niebezpieczeństwa, niż kiedy w przekonaniu o swojej wyższości stoi gdzieś z boku czy nawet z dala od ciżby.

* Toż gdyby człowieka przestało cieszyć ryzyko i zaczął tęsknić za spokojem, wtedy dopiero mógłby powiedzieć, że się rzeczywiście zestarzał.



Początek:
i koniec:

Powieść została zekranizowana w 1981 roku, ale na YT znalazłam tylko muzykę (piękna!) z początku filmu:


Tytuły serii KIK w 1975 roku:
Tego Simonowa muszę koniecznie dorwać! Oglądałam film - był boski! A Tiendriakowa mam, na razie dziewiczego. Mam też włoską Krainę cieni.


Wyd. PIW Warszawa 1975, wyd.I, 275 stron
Tytuł oryginalny: Konečná stanice
Tłumaczył: Józef Waczków
Seria: KIK
Z własnej półki (kupione na allegro 18 marca 2013 za 1,60 zł)
Przeczytałam 21 kwietnia 2014


W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
1/ film rosyjski WE MGLE (W tumanie/В тумане), 2012, reż. Siergiej Łoźnica
Jest cały na YT:

2/ film włoski A STATEK PŁYNIE (E la nave va), 19 rez. Federico Fellini
Na YT jest cały, w wersji włoskiej z angielskimi napisami, ale coś mi się nie udaje tutaj wstawić, więc daję tylko linka:
Tu film
3/ film czeski SZATAŃSKO CAŁUJESZ (Líbás jako dábel) 2012, reż. Marie Poledňáková
Trailer:

4/ film DZIADEK DO ORZECHÓW (The Nutcracker) w koprodukcji brytyjsko-węgierskiej, reż. Andriej Konczałowski, 2010
Na YT w całości po angielsku:

21 komentarzy:

  1. bardzo ciekawy blog, oryginalny pomysł na "wklejki"

    OdpowiedzUsuń
  2. Też lubię czytać o starości. Zawsze lubiłam starych ludzi, a im sama jestem jej bliżej tym chętniej o niej czytam.
    Dlatego z przyjemnością czytałam "Owoce zimy" z serii Nike, o których powinnam już za chwile coś skrobnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Zbliżanie się do granicy wzmaga zainteresowanie tą tematyką :)
      Tytuł Owoce zimy wiele mówiący... ale nie znam go wcale. Czekam więc na Twój wpis.

      Usuń
    2. Ależ jestem gapa. Dopiero teraz zauważyłam zmianę zdjęcia. Świetnie.

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem tylko, że akcja w czasie wojny na Białorusi, o przenoszeniu się w czasie nic nie było w opisie :) Początek puściłam, żeby sprawdzić, czy chodzi, to zaczyna się egzekucją.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Jejku jejku. No nie mam takiego w swych bogatych zbiorach hi hi hi. Ale zaraz będę miała, dzięki Tobie. Полумгла też jest :) Daleka Północ to jest to!
      No i wiesz, jak by co, to dawaj znać o następnych :)
      Przy okazji znalazłam też jakiś serial Туман рассеивается, obaczym, szto eto budiet.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Jak nam się czas rozmnoży :)

      Usuń
  4. O starości to i ja lubię czytać. Niedawno czytałam "Sobotę" - książkę o staruszkach z Odessy, także wydaną w serii KIK. Rozejrzę się teraz za "Ostatnią przystanią", bo bardzo, bardzo mnie zachęciłaś.
    A tak z ciekawości: te podkreślenia w książce to zrobione przez Ciebie czy już były? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta Sobota... to pełny tytuł? Coś mi mówią ci staruszkowie z Odessy, ale nie mogę sobie przypomnieć...

      Podkreślenia moje, że powiem cytatem z ksiązki Niny Berberowej. Kiedyś kiedyś nie przyszłoby mi do głowy po książkach mazać, choćby i ołówkiem. No ale od jakiegoś czasu wiem, że te książki są już moje i tylko moje - córka nie jest nimi zainteresowana i będzie miała tylko kłopot z pozbyciem się ich. To co będę oszczędzać?
      :)

      Usuń
    2. Tak, tak, to pełny tytuł. Autorką jest Dina Kalinowska :)

      Usuń
    3. Ha! Tak mi się majaczyło, że jakaś Dina. I jedyna Dina jaka mi przyszła do głowy to Dina Rubina, a w jej spisie książek tego nie było, więc się zasromałam :) A to Kalinowska. No czytałam to, trzy lata temu. I podobało mi się, jak zaznaczyłam :)

      Usuń
  5. starość-przypominają mi się słowa dulskiej,"wszystkiego się w życiu spodziewałam,ale tego,że będę stara to nigdy",ha ha ha .....,cóż począć?-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabym się pod tymi słowami podpisać :) w to chyba zawsze trudno uwierzyć. Ja nie wierzę w swój wiek średni, a co dopiero!

      Usuń
  6. A ja unikam takiej tematyki, nie mogłaby być moją ulubioną w sytuacji, gdy nie tylko sama zbliżam się do tego etapu, ale musiałam się zmierzyć z chorobami własnych starych rodziców, z umieraniem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale właśnie dlatego temat ciekawi. Chcemy zobaczyć, jak to z tym jest u innych.

      Usuń
  7. Bardzo lubię "O szóstej wieczor w Astorii", reszta Pluhara dla mnie -ściągając z Ciebie;-) - dziewicza. A z tej serii KIK 1975 "Cudowna pora na podróż" jest cudowna, zresztą to bardzo udany rok, moim zdaniem, prawie wszystko warte przeczytania.
    "Sobotę" z poprzedniego wpisu też bardzo lubię, tam starość (chyba) nie boli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro bardzo lubisz O szóstej wieczór w Astorii, to rzecz warta uwagi :) muszę się rozejrzeć :) Podobnie zresztą jak za Cudowną porą na podróż, tym bardziej, że to znów ruskie, już zresztą na to zwróciłam uwagę. I fakt, to był bardzo dobry rok dla KIK-u!

      Usuń