niedziela, 4 października 2015

Alain Robbe-Grillet - Dom schadzek

Nowa powieść francuska. Przy czym nowa to ona była sześćdziesiąt lat temu, kiedy uznano, że wyczerpała się dawna formuła powieści i czas na eksperymenty. Jakie? Nie ma tu uporządkowanej fabuły i sensownego następstwa zdarzeń, a bohaterowie są jacyś niedookreśleni. Autor koncentruje się na sposobach odwzorowania rzeczywistości, a nie na niej samej. Głównymi przedstawicielami nouveau roman byli Michel Butor, Nathalie Sarraute, Alain Robbe-Grillet i Claude Simon. To ostatnie nazwisko nic mi nie mówi, Sarraute coś tam czytałam, a dwie powieści Butora kojarzę bardzo dobrze, bo towarzyszyły mej młodości, stojąc na jednej z półek koło wersalki, na której spałam.
Nawiasem mówiąc, strasznie się wściekałam o tę wersalkę, chciałam mieć nowoczesny tapczan :) ale mama się upierała przy wersalkach zarówno dla mnie, jak i dla brata, żeby było zapasowe spanie dla gości.
Tak więc i Przemiana i Odmiany czasu gdzieś tam są w domu rodzicielskim i właściwie chętnie bym do nich zajrzała...

Półki z NIKE pod parapetem:
Półki były robione przed wymianą okien i parapetów i teraz nie są dopasowane, ale nie jestem perfekcyjna pani domu i nie zmieniam ich już.

Ze skrzydełka:
Na drugim skrzydełku fragment posłowia:

I na to posłowie bardzo liczyłam w trakcie lektury - że mi wyjaśni, o co tu chodzi... ale się przeliczyłam. Ważyk jeszcze bardziej wszystko zagmatwał :)
Ja odebrałam powieść jako eksperymentalny sposób zrelacjonowania pewnych wydarzeń w Hongkongu, dziwny, bo nieustannie zmieniający i tworzący rozmaite wersje. Jest tytułowy dom schadzek, Niebieska Willa należąca do starej lady Awy, są jej "pupilki", jest mniej lub bardziej eleganckie towarzystwo z europejskiej kolonii schodzące się tam na przyjęcia, połączone z ekskluzywnymi spektaklami teatralnymi dla wybranych, jest historia sir Ralpha, wplątanego w uzależnienie od jednej z utrzymanek lady Awy, jest lichwiarz, w sprawie śmierci którego policja prowadzi śledztwo, są tajemnicze służące spacerujące z wielkim czarnym psem po alejach zarosłych figowcami...
Prawie zaraz przypomniał mi się dziwny świat Eschera:
Dziwny świat, w którym nic nie jest takie, jak się wydaje.
Ważyk natomiast przytacza wstęgę Möbiusa:

Uderzyło mnie na samym początku lektury, jak filmowe są przedstawiane przez narratora sceny. Takie zatrzymanie akcji albo zwolnienie tempa, zbliżenie, plan średni. Wracająca jak refren sylwetka służącej w obcisłej jedwabnej sukni prowadzącej na skórzanej plecionej smyczy wielkiego czarnego psa i zatrzymującej się przed wystawą eleganckiego magazynu mód, taki prawdziwy filmowy leitmotiv. Nic dziwnego, wszak Robbe-Grillet był też scenarzystą i reżyserem, to on był twórcą scenariusza Zeszłego roku w Marienbadzie, który co prawda dostał Złotego Lwa na festiwalu w Wenecji, ale mocno podzielił krytykę.

Rozwiązania kryminalnej zagadki w Domu schadzek nie spodziewajcie się - ale jest czytable!
Chętnie przeczytałabym jeszcze Żaluzję i Gumy, cóż, kiedy nie posiadywam. A z biblioteki jakoś mnie nie nęci, no bo kiedy w końcu przeczytam swoje :)

Początek:
Koniec:

Wyd. CZYTELNIK Warszawa 1967, 198 stron
Seria: NIKE
Tytuł oryginalny: La maison de rendez-vous
Przełożyła: Wiera Bieńkowska
Z własnej półki (kupione w antykwariacie 3 kwietnia 1985 roku za 120 zł)
Przeczytałam 3 października 2015 roku



NAJNOWSZE NABYTKI

Odebrałam moją czeszczyznę z allegro.

Korzystając z soboty, rozmieściłam wszystko na półkach:
Oczywiście zaraz przy łóżku, żebym sobie mogła sięgnąć w każdej chwili. Jeszcze czekam na nadejście słownika.

Nieraz już widziałam te fiszki gdzieś na blogach, ale się nie interesowałam specjalnie, dopiero gdy mi w oko wpadły czeskie :) Zobaczymy, jak to zda egzamin, ale - jak mówią - wszystko co jest pomocne do nauki - jest pomocne :) Na razie bardzo mi się podoba.

Składa się z pudełka z 600 fiszkami, trzech przegródek i minipłytki CD.

Fiszki są ponumerowane, ale też oznaczone symbolem kategorii tematycznej. Bierzemy taką fiszkę, odczytujemy wyraz czeski i przykład jego użycia w zdaniu:
Odwracamy fiszkę i sprawdzamy, czy zgadliśmy znaczenie wyrazu:
Sprawdzamy wymowę na płytce. Staramy się zapamiętać. Przekładamy fiszkę za zakładkę DO NAUKI. I następna. I następna. Co dwa dni powtarzamy słówka z tej przegródki.
Gdy już na pewno pamiętamy, co one znaczą, przekładamy fiszkę za przegródkę UCZĘ SIĘ. Słówka z tej przegródki powtarzamy co cztery dni. Uczymy się zdań przykładowych i staramy się tworzyć własne.
Jak już je znamy na pamięć - przekładamy fiszki za przegródkę UMIEM. Ale to nie koniec! Codziennie losujemy stamtąd kilka fiszek i sprawdzamy, czy nadal pamiętamy :) Jeśli zapomnieliśmy, cofamy fiszkę do poprzedniej przegródki.
Cel - umieścić wszystkie 600 fiszek za przegródką UMIEM.

W międzyczasie urządzamy sobie gry i zabawy ludu polskiego z fiszkami. Na przykład bierzemy 10 fiszek ze słówkami, których się właśnie uczymy i układamy historyjkę, która zawrze wszystkie te słówka. Albo układamy węża literowego (następne słówko musi zaczynać się od ostatniej litery poprzedniego), utrwalając sobie przy tym pisownię.
Moc zabawy.
Na płytce jest ponoć jakiś program komputerowy jeszcze... ale bałam się ją włożyć do kompa, że niby jest taka mini i nie wiem, co się wydarzy :) może się dziś zdobędę na odwagę :)

Na forach językowych przeczytałam, że ludzie sobie sami tworzą własne fiszki, ba, nawet jest jakiś program do tego, ba, nawet są aplikacje na telefon (którego nie posiadam). Niektórzy dziurkują fiszki i nawlekają je na kółko od kluczy i nawet czekając na autobus na przystanku wyciągają zestaw i powtarzają słówka :)


W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

1/ film włoski OGNI MALEDETTO NATALE (W każde przeklęte Boże Narodzenie), reż.
Głupiutka komedia z gatunku popularnych we Włoszech tzw. cinepanettone czyli komedii wchodzących na ekrany przed świętami.
Na YT trailer:


5/10

2/ film polski ZIMOWY ZMIERZCH, reż. Stanisław Lenartowicz, 1956
Fragment:


Stary kolejarz staje wobec konfliktów, zrodzonych z nieoczekiwanego ożenku syna z obcą kobietą, nie zaś z kochającą go miejscową dziewczyną. Małe kresowe miasteczko. Z wojny wraca do domu syn starego zawiadowcy stacji, niespodziewanie przywożąc ze sobą żonę. Dramat kochającej go i czekającej na niego córki sąsiada, Celinki, oraz ojca, który w niej widział swą synową...
7/10

O nowatorstwie filmu opowiada prof. Tadeusz Lubelski:


3/ film japoński ZMIERZCH NAD TOKIO (Tokyo boshoku), reż. Yasujirô Ozu, 1957
Fragment:


Akiko Sugiyama jest młodą dziewczyną, która dopiero ukończyła studia. Jej związek z kolegą ze studiów kończy się niechcianą ciążą. Takako, aby uciec od nieszczęśliwego małżeństwa, przeprowadza się wraz ze swoją małą córeczką do domu ojca i siostry w Tokio. Niespodziewanie w życie sióstr wraca ich matka, którą od dawna uważały za zmarłą.
8/10

15 komentarzy:

  1. Pierwsze słyszę o tych fiszkach, czego to nie wymyślą;) a propos języków: czy sięgając po pierwszą Doncową po rosyjsku jakoś sobie odświeżałaś język? Mam chęć wrócić do rosyjskiego (nie miałam kontaktu od matury, a - wnioskuję z kilku notek, które u ciebie przeczytałam /dziś odkryłam bloga/ - chyba jesteśmy w podobnym wieku) i trichę mam tremę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. proszę wybaczyć,że ośmielam się wtrącić,ja żeby nie zapomnieć rosyjskiego i żeby się trochę podszkolić,ogladam angielski serial kryminalny z rosyjskim dubbingiem,w moim przypadku to działa może i pani skorzysta(http://newseriya.ru/serial-1717-CHisto_anglijskie_ubijstva-sezon1.html),życzę powodzenia-anna

      Usuń
    2. Nie, to był mój pierwszy kontakt z językiem od czasów licealnych :) dlatego szło powoli, okazało się, że nawet litery myliłam, ale zawzięłam się i dziś jestem z tego powodu szczęśliwa, bo przecież mało brakowało, żeby rzucić w diabły i gdzie dziś byłabym? a tak zyskałam wielką pasję w postaci radzieckiego kina i samego języka też, oczywiście.

      Anna dobrze mówi, filmy pomagają. Sama zajrzę tam z ciekawości. Można słuchać rosyjskiego radia w internecie, oglądać nie tylko filmy, ale i rozmaite programy TV na You Tube, czytać hasła na rosyjskiej Wiki... dużo można. Gdzie to porównać do naszych czasów, podręcznik z czytankami o Leninie i basta :)

      Usuń
    3. Znalazłam tam również INTERNY, pierwsze cztery sezony. To się świetnie ogląda, jak wszelkie sitcomy - krótkie, więc jeśli się nic nie zrozumiało, to czasu nie szkoda ;) Interny mają akcję w szpitalu, ale nie trzeba się bać słownictwa.
      http://newseriya.ru/serial-955-Internы-sezon1.html

      Usuń
    4. Anno dziękuję za poradę:)

      Ja też mam problem z cyrylicą (i słów brakuje). Rozumiec rozumiem (uczestniczę w rosyskich webinarach i sobie radzę), ale w drugą stronę gorzej. Czuję się natchnięta;) przez ciebie do odświeżenia języka, już upatrzyłam Doncową na Allegro, juhu! Rok 2016 będzie rokiem rosujskim i radzieckim, o! W "naszych czasach" można było za psi grosz kupić pięknie wydaną klasykę po rosyjsku, w liceum czytałam Czechowa i Gogola. Muszę u mamy na pólkach poszukać...

      Usuń
    5. Ja nie mogę odżałować pewnego wydania Timura w twardej oprawie, zniknęło jak sen złoty. A w katalogu Ojczastego czytam pod literaturą rosyjską, że miał też trochę klasyki w oryginale. Gdzież to się podziało?

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham te stare wydania Nike...książka mnie zaintrygowała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam do nich wielki sentyment, może stąd, że w tej właśnie serii czytałam (i ciągle wracam) jedną z moich ukochanych powieści czyli "Śniadanie u Tiffany'ego" :)

      Usuń
    2. Mam takie właśnie "Śniadanie....i czytałam .....Już ta ornamentowa literka początkowa mnie cieszy...mała rzecz a cieszy.....

      Usuń
    3. Mam dokładnie tak samo z inicjałem :)))

      Usuń
  4. Wstęga Mobiusa fascynowała mię w dziecięctwie bardzo, robiłam modele, cięłam itp ;-)

    Fiszki fajną pomocą są, byleby regularnie z nich korzystać... Ja zakupiłam i te rosyjskie, i hiszpańskie. I co? Leżą! Ale mam usprawiedliwienie - nie leżą na wyciągnięcie ręki. Zmienić miejsca zaś im nie zmienię, bo muszą leżeć poza zasięgiem dziecięcia, które kiedyś mi taki porządeczek w nich zaprowadziło, że nie mogłam kompletnie dojść do ładu, ale wyszło na to, że mniej więcej już wszystko umiem!
    U Ciebie, blisko łóżka, mają zdecydowanie lepszą miejscówkę ;-)


    saxony

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety, dużo moich książek nosi ślady dziecięcej aktywności... zwłaszcza ich grzbiety :) podejrzewam, że takie fiszki, gdyby wówczas istniały, byłyby również smacznym kąskiem. To są zalety zaawansowanego wieku - dziecka Ci już nie grożą z ich wszędobylskimi łapeńkami (no, chyba że wnuki)...

    OdpowiedzUsuń
  6. "Dom schadzek" to książka, której lekturę wspominam bardzo miło. Powieść jest bardzo specyficzna, ale wiedziałem, czego się po niej spodziewać, ponieważ wcześniej czytałem "Żaluzję" oraz "Gumy". A samego Robbe-Grilleta poznałem dzięki esejom Staszka Lema, poświęconych nowej powieści.

    Natomiast wstęga Möbiusa, którą gęsto i często przywołuje się w posłowi "Domu schadzek" kojarzy mi się z "Kobietą z wydm" Kōbō Abe. W dziele genialnego japońskiego literata, którego proza także przyrównywana jest do nowej powieści, wstędze Möbiusa poświęcono kilka ciekawych refleksji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wielką przyjemnością przeczytałam Twoją recenzję z powieści - pięknie ją rozłożyłeś na części pierwsze! Jak wspomniałam, i Żaluzja i Gumy mnie nęcą, może kiedyś się uda je przeczytać.

      Usuń