To wydawnictwo powiązane z wystawą o Dębnikach, pokazywaną (bodaj jeszcze przez tydzień) w Domu Zwierzynieckim, filii Muzeum Historycznego miasta Krakowa.
Kończyłam czytać dosłownie w tramwaju jadąc na wystawę :)
Ale dzięki temu, że przeczytałam wcześniej, mogłam się skupić jedynie na oglądaniu eksponatów :)
Załapałam się przy tym na kuratorskie oprowadzanie, więc mogłam również dopytać o szczegóły. Zastanowiło mnie na przykład, że przedmioty sprzed, dajmy na to, 300 lat, wykopane podczas prac przy budowie Centrum Kongresowego, miały etykietkę własność prywatna. Okazuje się, że istotnie należą do pracujących tam archeologów. Byłam święcie przekonana, że rzeczy wydobyte z ziemi należą do państwa?
Bardzo fajna inicjatywa z tą organizacją wystaw o dawnych przedmieściach Krakowa. Jak widać tam niżej (w najnowszych zakupach) była już Krowodrza,a wkrótce będą bodajże Grzegórzki.
Zaletą wydawnictwa jest duża ilość ilustracji oraz obfita bibliografia.
Początek:
Koniec:
Wyd. Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, Kraków 2015, 63 strony
Z własnej półki (kupione 12 lutego 2016 roku w Księgarni Akademickiej za 13 zł)
Przeczytałam 19 marca 2016 roku
NAJNOWSZE NABYTKI
Ze dwa lata na to polowałam, więc jak się pojawiło bynajmniej nie w promocyjnej cenie 3 dych, wzięłam, cóż było robić :)
A tu taki poprzednio-niedzielny szpas. Z newslettera na gumtree wynikło, że dziewczyna sprzedaje takie Chiny. Kontrolnie napisałam do niej, żeby zapytać, gdzie odbiór. W międzyczasie weszłam jednak (co za przytomność umysłu o poranku) na allegro i znalazłam tę samą książkę za dychę (na gumtree było bodajże 30). No to ŁYKŁAM. I dziewczynie piszę, że jednak dziękuję, bo na allegro za 10 zł.
- O, nie wiedziałam, że są takie ceny, to ja też mogę Pani za 10,- sprzedać!
Cóż, było już za późno :)
No i wycieczka krajoznawcza na Prądnik mnie ominęła.
Także na allegro zdobyłam kolejnego Ambrożego:
Tu już nie ma to tamto - cztery dychy jak w pysk strzelił, i jeszcze przesyłka... no ale mam wreszcie :)
A potem nadejszła wiekopomna chwila i za poduszczeniem Dziopy z Podgórza udałam się w sobotnie popołudnie do Domu Zwierzynieckiego na wystawę o Dębnikach. A tam, na dzień dobry, pan w kasie mówi, że:
1/ wstęp wolny z okazji finisażu wystawy
2/ wydawnictwa Muzeum Historycznego sprzedają z rabatem 50%
No i tak. Zaoszczędziłam parę złotych na bilecie, a wydałam na książeczki... hm.. widać na ostatnim zdjęciu :)
No, Monika, z tym byś nie dała rady do Warszawy wrócić. Ja się ledwo dowlokłam do pętli na Salwatorze, nie macie pojęcia, jakie to wszystko sakramencko ciężkie :)
W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
No dalej nic nie oglądam... w niedzielną podróż do rodziców zabrałam jedynie "Czterdziestolatka" :)
Fajnie się jeździ tymi nowoczesnymi pociągami. Tylko nie wiem jeszcze, do czego służą te pedały na dole po prawej stronie. Bałam się próbować, bo przede mną ktoś siedział i nie daj Boże jeszcze bym go katapultowała!
DOMOWO
Trochę już nie mam siły.
Pan Stolarz owszem, zjawił się w piątek o 17.00 i zabrał się za robotę...
... ale o 22.00 zwinął narzędzia i odjechał w siną dal, zostawiając mnie z tym:
a dokładniej z tym:
No bo, wicie rozumicie, żeby wymienić drzwi do szafy, trzeba było ją wybebeszyć... a tu się na koniec okazało, że bez warśtatu się nie obędzie, jeśli chodzi o nawiercenie w nowych drzwiach otworów na zawiasy. I tak, drzwi do auta i bye bye - może będzie dziś wieczorem? Chwilowo wszystko wylądowało na podłodze, książek też nie mogę układać na nowym regale, bo nie ma do nich dostępu przez tę zawartość bieliźniarki. Pan Stolarz twierdzi co prawda, że 4/5 tej zawartości mogłabym spokojnie wyrzucić, bo pewnie nie używałam od lat - i ma tu trochę racji - ale jak robić selekcję, nie odkładając tego, co ma zostać, od razu na półkę? Więc borykam się z tym bałaganem :)
A Ojczasty wstaje już sam z łózka i powoli, o kuli, porusza się po domu. Niemniej jednak wypis ze szpitala mnie przeraził:
Ten pedał służy do oparcia nóżek własnych bez katapultowania sąsiada z przodu;)
OdpowiedzUsuńAleż Ty mnie dobrze znasz. Dokładnie w momencie, gdy wymieniłaś moje imię niskie uczucie zazdrości osiągnęło apogeum. Cóż. Zamiast rozpaczać nad losem świata i swoim nieprzystosowaniem do niego było pójść na tę wystawę...
:)))
UsuńNo to pamiętaj o tej następnej, żeby się załapać. Włodzimierz czeka :)
Był Włodzimierz?;)
OdpowiedzUsuńNo powiem tak, troszkę się otrząsnęłam z tego bólu istnienia, bo zaczęło mi zależeć...i...kupiłam coś tam przez stronę MHK;). Ale jeszcze nie ma Wokół Rynku Dębnickiego, niestety.
I jeszcze...piszę to ze wstydem...przeczytałam wiekopomne dzieło...i podobało mi się niestety..."Pokochałam wroga" Mirosławy Karety (akcja częściowo w Krakowie się toczy, plus okupacja, czyli to, co lubię bardzo...). Życia ta książka nie zmieni, ale w kategorii czytadło całkiem, całkiem...
Włodzimierz mi asystował przy konkursie. Dałam zdjęcie na fejsbuku :)
UsuńA o tym dziele to ja nie słyszałam... ależ człek jest zapóźniony w rozwoju... no ale skąd miałam słyszeć, jak się nie interesuję nowościami, o ile oczywiście nie dotyczą Stołecznego Królewskiego :)
Ojczasty sobie zażyczył nowego Myśliwskiego. I weź mu tłumacz, że WM pisze wolniej, niż ludzie czytają ;) Może boi się, że nie doczeka?
Oj! Ja nie fejsbukowa:(
UsuńAle, wiesz, to niesamowite z Myśliwskim...bo od kilkunastu dni tak chodzi za mną, żeby przeczytać. Bo nie znam. A tu jakoś tak świat do mnie mówi- bo i w księgarni ostatnio ludzie pytają i teraz Ty...
O! I jak teraz patrzę jest już Wokół Rynku Dębnickiego...
UsuńJa jeszcze chwilę temu też nie, ale się przekonałam, że dużo fajnych rzeczy (o Krakowie rzecz jasna) można znaleźć :)
UsuńJa czytałam ze dwie lub trzy, ale dawno temu. W domu nic nie mam. Też bym chętnie wróciła. Cóż, kiedyś pewnie od rodziców zabiorę.
Zarezerwowałam w bibliotece Widnokrąg. Zobaczymy:)
UsuńFejsbuk- tyle lat nie mam, że teraz to już kwestia honoru, żeby wytrwać;)
To trochę jak z moją komórką ;)
UsuńNo to, moja droga, to już jest prawdziwe bohaterstwo w dzisiejszych czasach;)
UsuńJa byłam w Krakowie w zeszłym tygodniu, niestety o wystawie nie wiedziałam...byłam tylko w kamienicy Szołayskich na wystawie kolekcji Jasieńskiego, a po powrocie do domu obkupiłam się przez internet, korzystając z wiosennego kiermaszu organizowanego przez Muzeum Narodowe i bardzo przyjemnej obniżki cen na wydawnictwa muzealne:)
OdpowiedzUsuńDom Zwierzyniecki leży tak bardzo na uboczu, że rzadko tam trafiają nie-autochtoni :)
UsuńA wyprzedaż w Narodowym ominęłam świadomie szerokim łukiem, coby zaoszczędzić (podwójnie, bo piniondz i miejsce na półce)... no i proszę, to mnie Historyczne dopadło :)
Nie wiem, czy już się chwaliłam, ale dzięki Tobie (a może przez Ciebie) zrobiłam internetowe zakupy w MNK :) Monika słusznie rzecze- te po prawej na dole to podnóżek. Fajne te nowe pociągi i zasilanie i większa wygoda i bardziej czyste. Co prawda znam takich co narzekają, ale tacy zawsze się znajdą. Ja zbyt dobrze pamiętam podróż do stolicy trwającą siedem godzin, brudne przedziały i brak kontaktów, aby do nich dołączyć. Co do taty, jeśli w takim wieku jak moja mama (75) to chyba nie jest to nic odosobnionego. Organizmy się nam zużywają. Moja mama właśnie wyszła ze szpitala z zabiegu zwanego cementowaniem (ma wzmacniać zniszczony osteoporozą i nadłamany kręgosłup). A ile już tych wizyt i zabiegów zaliczyła nie wspomnę, bo zabrakłoby miejsca w komentarzu. Mam nadzieję, że stolarz skończy robotę przed świętami. Pamiętam swój zawalony książkami mały pokoik, nie było gdzie depnąć.
OdpowiedzUsuńKorzystając z okazji życzę Spokojnych i pogodnych Świąt i dużo dużo czasu dla siebie i bliskich. Gosia
W niedzielę będę jechała z przesiadką jakimiś lokalnymi liniami i jestem bardzo ciekawa, co tym razem podstawią :) bo w internetowym rozkładzie nie jest napisane ani REGIO ani TLK ani IC tylko jakieś KML (?). Może Koleje Małopolskie?
UsuńOjczasty ma 86 lat... ale jakoś mi się wydawało do tej pory, że będzie trwać i trwać.
Stolarz zrobił, a ja zostałam z bałaganem. Ale wczoraj mnie córka zmobilizowała i uprzątnęłam przynajmniej z podłogi ubrania. O tym, ile worów wyniosłam do zsypu, nie wspomnę. Nie ma się co łudzić, że "jeszcze kiedyś się zmieszczę" :)
Ale książki nadal czekają na zmiłowanie. To już powolutku.
Spokojnych, zdrowych, pogodnych Świąt! Życzę najszczerzej i najserdeczniej:)
OdpowiedzUsuń