sobota, 25 czerwca 2016

Donna Leon - Po nitce do kłębka

Zajrzałam na Rajską po Trans-Atlantyk (bo będzie tematem następnego spotkania Klubu Czytelniczego, a gdzie jest domowy egzemplarz, diabli wiedzą, zaczynam powątpiewać w jego istnienie, no w każdym razie nie chciałam tracić czasu na szukanie i wolałam się udać do biblioteki), a tam Donna Leon, której nie znam, musiałam wziąć, nespa.

Z biblioteki, więc nie powinno być zdjęć z półki, ale stała sobie na takowej, więc zrobiłam :)



Z okładki:

No to już wszystko wiecie.
Od siebie dodam, że co najmniej kilka razy miałam wrażenie niezręczności tłumacza... ale nie wiem, czy to ten sam co zawsze, czy jakiś nowy czy też to potknięcia autorki. Ogólnie jednak czytało się dobrze, choć tym razem już bez mapy Wenecji pod ręką :) Wenecja jakoś odeszła na dalszy plan przy Pradze... tak to dawniejsze miłości ustępują nowym... ale czasem się do nich wraca. Teraz jednak finansowo nie podołałabym Serenissimie. Dosyć się wyprztykałam z pieniędzy w ostatnich latach, to remont łazienki, to malowania etapami, to nowy regał, to drugi laptop, to znowu projektor... kasa wyszła i coś nie wraca. Niby teraz powinien być spokój i można próbować przynajmniej zaoszczędzić... to znowu córka mi jakiś mobing urządza w sprawie wymiany kuchenki, a i piecyk w łazience też dożywa swoich dni.
Spółdzielnia ogłosiła instalację ciepłej wody miejskiej zamiast niebezpiecznych piecyków... no ładnie się ocknęli, teraz jak ja mam nową i piękną łazienkę to oni myślą, że mi rury poprowadzą po wierzchu... nie ma takiej opcji. Jednak 60% lokatorów zdecydowało się na tę operację, głównie z myślą o dopłatach. Oczywiście nie mam pewności, że za parę lat wymiana nie będzie obowiązkowa (i to po kosztach rzeczywistych)... ale parę lat bez rur też dobre :)


Początek:
Koniec:

Wyd. Noir Sur Blanc Warszawa 2014, 330 stron
Tytuł oryginalny: Drawing Conclusions
Przełożył: Robert Sudół
Z biblioteki na Rajskiej
Przeczytałam 18 czerwca 2016 roku


NAJNOWSZE NABYTKI
Z allegro.

































W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

1/ pierwszy odcinek rosyjskiego serialu ZAKOŁDOWANNYJ UCZASTOK (Заколдованный участок), 2006
Na YT:


Jak wyrzut sumienia leży kartka z wydrukowaną filmografią Stanisława Liubszina, gdzie utknęłam na latach 2000, głównie dlatego, że są to już same prawie seriale... ale co tam, wracam do nich!
I wtedy się okazało, że to jakby dalszy ciąg wcześniejszego serialu UCZASTOK, bez udziału Liubszina. Cóż było robić...

2/ pierwszy i drugi odcinek serialu UCZASTOK (Участок), 2003



3/ kolejne odkrycie - że był taki czeski film Dům na Ořechovce, 1959
A ja Ořechovce poświęciłam jedno popołudnie w Pradze, gdy na FB przeczytałam, że to taka willowa dzielnica. Właściciel hotelu pomógł mi ją zlokalizować i pojechałam. I teraz mam sentyment. I odkrywam, że film jest, więc go zdobywam i zabieram się za oglądanie.
Zdjęcia z oglądania, bo na YT nie ma.
Ale jest polski plakat:

To drugi obejrzany w oryginale film czeski, a jeśli dodać ten, który widziałam w przepięknym kinie LUCERNA, to trzeci. Nie wiem czemu ten z kina zawsze traktuję osobno :) Nawiasem mówiąc, dopiero teraz zajrzałam do słownika, czy lucerna coś znaczy (bo jakoś tak kojarzyłam raczej ze Szwajcarią, jak u nas kino Kijów na przykład) i okazuje się, że tak - latarnia!
Wracając do filmu, mniej więcej się rozumiało :) To historia właściciela willi na Ořechovce, który z braku pieniędzy wynajmuje jeden pokój studentowi medycyny. Ten kończy studia, zaczyna pracę, żeni się i chciałby oczywiście żonę sprowadzić do siebie, wynajmując również drugi, przyległy do swojego pokój. Tak rozpoczyna się walka dwóch stron: jedna chce spokoju i ciszy, druga tylko miejsca do życia dla siebie. Problem mieszkaniowy nie tylko u nas był (od "Skarbu" do "Daleko od szosy") i nie tylko u ruskich (patrz "Mistrz i Małgorzata").



Kilka wspomnień z majowej Ořechovki:

Dyrektor dał mi przyzwolenie na październikową Pragę, czekam teraz aż Polski Bus ruszy z rezerwacjami na ten termin, ale nie mogę odżałować maja i rozkwitu wiosny...

8 komentarzy:

  1. Też ostatnio złapałam w bibliotece Donnę Leon, "Kwestię wiary". Zapomniałam o niej ostatnimi laty, a przecież mam słabość do Brunettiego. W Pradze byłam co prawda ponad miesiac, ale jeszcze w PRL-u...Tja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja kupiłam kiedyś okazyjnie trzy tomiki i tak sobie stoją, no bo przecież już mam, to mogą poczekać :) też Brunettiego zaniedbałam. W międzyczasie Paola oczywiście dokazuje w kuchni... ech, wkurza mnie ta idealna kobieta :)

      A (ponad) miesiąca w Pradze to ja zazdroszczę a zazdroszczę. Choć dziś nie jestem pewna, czy wytrzymałabym tyle poza domem. No ale jak się było młodym, to wyjazd na trzy tygodnie kolonii czy obozu był normalką.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie, kryminał. I Anna Maria w tle - może brać..? ;-)

    Piękna ta Orechovka na Twoich zdjęciach, z pewnością w scenerii jesiennej też będzie cudnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anna Maria to tylko zajawka - ona znajduje zwłoki :) tak że się nie podniecaj :)

      Myślę, że Wyszehrad też pięknie jesienią wygląda. I w ogóle będzie fajnie.

      Usuń
  4. Oj, jak widzę nie tylko mi by się przydał dobry wujek z workiem kaski......
    Czytasz w oryginale, oglądasz w oryginale.....to Ty prawie poliglotka......nie marnowałaś czasu, jak ja co nawet ruskiego i francuskiego nie potrafiłam pociągnąć dalej.....brakło motywacji i motywowania ze strony bliskich nawet. Dzisiaj to widzę.

    Pozdrowienia posyłam do Krakowa. Ładne widoki pokazujesz. Byłam w sobotę i niedzielę spędziliśmy z mężem w Krakowie a jego szwagier z okazji swoich imienin zrobił nam taką ścieżkę zdrowia przez te dwa dni, że do dzisiaj czuję nogi.
    Ale mam co widziałam to widziałam a na dodatek mam zdjęcia. I na mszy byliśmy w wawelskiej katedrze i to już o siódmej rano....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha zobaczymy, jak tam stoi mój francuski, jak pielgrzymki przyjadą za miesiąc. Bo u nas właśnie Francuzy będą. Jak im zacznę tłumaczyć sposób działania piecyka w łazience, to chyba powiedzą "dobra dobra, umyjemy się w zimnej wodzie" :)

      O siódmej rano to by mnie trąbą Jerychońską nie wyciągnęli z łóżka :) Podziwiam!

      Usuń
    2. Lato...to mogą się w zimnej umyć....zdasz relację z konwersacji.....

      Usuń