czwartek, 30 czerwca 2016

Witold Gombrowicz - Trans-Atlantyk

Zaległy kanon. Znów nie wiem, gdzie jest domowy egzemplarz i musiałam się pofatygować do biblo. Z Gombrowiczem to jest tak, że w szkole się o nim nie mówiło, takie czasy były jeszcze. W domu było parę książek, ale nigdy nie miałam chęci się z nimi zapoznać (mówię tu o czasach licealnych).
Potem, w czasach studenckich, Gombrowicz wybuchł :) seria biało-czarna Wydawnictwa Literackiego, wcześniej bezdebitowe dzienniki... ale ciągle mi był nie po drodze i właściwie znam tylko Ferdydurke, tak mi się wydaje.
Tak że gdy okazało się, że następną propozycją na liście Dyskusyjnego Klubu Czytelniczego jest Trans-Atlantyk, ucieszyłam się. Wreszcie jest pretekst do zapoznania się (tak jakbyśmy pretekstów potrzebowali do wyboru lektur).
Jeszcze bardzie się ucieszyłam, gdy okazało się, że to taka cienka książeczka - nie namęczę się, gdyby cienka, a ciężka jednak się okazała.



No i co?
Uczucia mieszane.
Bo z jednej strony fenomenalna faktycznie.
A z drugiej jednak umęczyła.
Czytałam przez kilka dni, po 30 stron i odkładałam.
Miałam z nią trochę jak stary Swann ze wspomnieniami o żonie-nieboszczce: lubił o niej pomyśleć, ale nie za dużo na raz :)

Bo groteska, ale temat jednak poważny: stosunek do polskości, rozrachunek z polskością, polskość-Ojczyzna odmieniane przez wszelkie przypadki.
No ale zabawne. I ten język taki świetny, na sarmacki udrapowany. I dyskurs z Mickiewiczem (oj, nie tykać mi Pana Tadeusza!).


Początek:
Koniec:

A przedwczoraj było spotkanie Dyskusyjnego Klubu Czytelniczego i gadało się... dwie i pół godziny! Dopiero na przystanku tramwajowym w drodze do domu zerknęłam na zegar i zdumiałam się. Jak to jednak potrafi wciągnąć. I jak szybko czas mija na takich dyskusjach, nawet jeśli się tylko przysłuchujemy.
A na następny, po wakacjach - nie wiem, czy się wybiorę. Bo będzie Tokarczuk i ten jej pług. A ja jakoś nie trawię tego. Zasadą jest jednak, że trzeba książkę przeczytać, żeby móc skrytykować :)


Wyd. Wydawnictwo Literackie Kraków 2007, 127 stron
Z biblioteki na Rajskiej
Przeczytałam 27 czerwca 2016 roku



NAJNOWSZE NABYTKI
Zajrzałam do Króliczej Jamy na allegro, no i skutek wiadomy. Wydawnictwa jubileuszowe słynnych szkół, Cygarfabryka w wykonaniu Mazana, który wyspecjalizował się z produkcji takich okolicznościowych albumów, a to kolej, a to "Wawel" a to teraz trafiłam na tę Cygarfabrykę - nawet nie wiedziałam, że istnieje.
Kupiłam ponad tydzień temu i zwlekałam z wycieczką po odbiór osobisty. No to oczywiście teraz już musiałam jechać, dłużej czekać niepodobna, więc naturalnie w największy upał. W tamtą stronę to przynajmniej była klimatyzacja w autobusie, ale z powrotem to już trupem starym jechałam, a głowa rozbolała jeszcze w pracy :( Koło domu zdobyłam się jeszcze na zakup torebki bobu, bom głodna i ostatkiem sił nastawiłam do gotowania. Ale jestem taka wykończona, że nawet mi się nie chce przejrzeć tych wydawnictw.
I taki to koniec czerwca.
Idę próbować, czy już bób doszedł...

13 komentarzy:

  1. Ja tak miałam z jego "Dziennikami" - zaczęłam kiedyś czytać, w czas taki właśnie letni, beztroski, studencko - wakacyjny. Z tym że nie udźwignęłam ich całych i zastopowałam gdzieś tam w okolicach początku. Ale może, może? Tak samo zresztą jak i "Kronos", też czeka, nieznacznie napoczęty ;-)

    Ja zaś cierpiąca od przedwczoraj - jak można przeziębić się w takie upały? Na dodatek jeszcze zawiało mi szyję, chodzę więc jak dostojna matrona, sycząc od czasu do czasu z bólu. Przyczyn upatruję w permanentnym zmęczeniu i braku odporności przez to ;-)

    poniedziałkowe serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Ostatnio właśnie wypożyczyłam Tokarczuk, ale jakoś nie mogłam się zebrać. Oddałam ją nieruszoną. Przymierzam się jednak w bliżej niesprecyzowanej przyszłości do "Ksiąg..."

      Usuń
    2. No, minęło trochę czasu i mam nadzieję, żeś już zdrowa (a jak nie, to do pieca na trzy zdrowaśki). Mnie nic się nie chce. Ale to kompletnie nic.

      Usuń
    3. Ozdrowiałam dość szybko. Ale chęci do robienia czegokolwiek nie było ani ani :(

      Usuń
  2. Pług świetny naprawdę Też długo z nim zwlekaj am bo tytuł taki straszny i zajaka na książce zniechęcająca.Tymczasem jest introligatorskie i ciepło i inteligentny humor. Także nie skreslaj tej książki z góry 🙄

    OdpowiedzUsuń
  3. Pług świetny naprawdę Też długo z nim zwlekaj am bo tytuł taki straszny i zajaka na książce zniechęcająca.Tymczasem jest introligatorskie i ciepło i inteligentny humor. Także nie skreslaj tej książki z góry 🙄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już się zastanawiałam, co to jest introligatorskie ciepło :) Mnie odrzuca sam tytuł. Ale możliwe, że się przemogę, bo szkoda mi będzie przepuścić spotkanie, no i skoro Ty polecasz...

      Usuń
  4. Coś takiego
    http://www.empik.com/portret-lizy-marczyk-mariusz,p1123978724,ksiazka-p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... uczucia mieszane. Trochę nęci, trochę odstrasza :) Powiedzmy, że... poczekam.

      Usuń
    2. Hmm, hmmm. Może będzie kiedy w bibliotece?
      Ja zaś zakupiłam sobie http://iskry.com.pl/biografie/367-muzy-mlodej-polski.html. Oczywiście jeszcze nietknięte :-)

      Usuń
    3. Też zakupiłam sobie. Kiedyś. I też czeka.

      Usuń