niedziela, 18 czerwca 2023

Anna Kłodzińska - Błękitne okulary


 Anna Kłodzińska kultową jest wśród autorów kryminałów milicyjnych, donosiliście. I trudno się dziwić, bo jak zajrzałam na Wikipedię, to zobaczyłam dłuuuugą listę jej książek, dowiedziałam się poza tym, że prowadziła kronikę kryminalną w Życiu Warszawy i pisała praktycznie do upadku komuny, ale też była już wtedy wiekową osobą (ur. 1915). A porucznik Szczęsny, którego i tu mamy, jest bohaterem całego cyklu.

Dla zaoszczędzenia czasu posłużę się tutaj notą wydawcy (no bo co? bo zaraz kolację trzeba robić):

Warszawa, lata 60. XX wieku. W krótkim odstępie czasu w mieście dochodzi do dwóch tajemniczych samobójstw osób z towarzystwa graczy w pokera. Kapitan Szczęsny rozpoczyna obserwację grupy pokerzystów, podejrzewając, że ktoś z nich może coś wiedzieć na temat śmierci kolegów. Największą uwagę milicji zwraca doktor Hacen, człowiek w błękitnych okularach, który dysponuje ogromną wiedzą oraz informacjami mogącymi pomóc w rozwiązaniu sprawy. Dodatkowo w tym czasie w Warszawie dochodzi do zuchwałych kradzieży w magazynach. W niewyjaśnionych okolicznościach giną cenne surowce i chemikalia. Śledztwo utrudnia całkowity brak dowodów. Szczęsny podejrzewa, że obie sprawy mogą się łączyć ze sobą, jednak nie może niczego udowodnić. Rozpoczyna się niebezpieczna rozgrywka, której stawką może być życie pokerzystów. 

A Kłodzińska była ponoć osobą kontrowersyjną, bo pisała zgodnie z linią partii. No cóż.


 Początek:

 

Koniec (nie dałam dwóch sąsiadujących ze sobą ostatnich stron, bo za dużo wyjaśniają): 


Wyd. Czytelnik, Warszawa 1965, 238 stron

Seria z jamnikiem

Z własnej półki

Przeczytałam 13 czerwca 2023 roku

 

Po stronie pozytywów - gdzie zapisujecie pozytywy, po prawej czy po lewej? - więc po stronie pozytywów można zapisać, że w sobotni poranek nie muszę się zrywać z myślą matko, pociąg, zupę do zabrania gotować. Ale żeby nie było tak lekko, to z kolei budzę się z myślą matko, dziś kąpanie 😁

Zresztą spędziłam kończący się właśnie weekend głównie przy garach i diabli mnie biorą, ale co poradzisz. W tygodniu gotuję dla Ojczastego zupy, które mu odgrzewa córka, gdy jestem w pracy, więc stwierdziłam, że w weekendy moglibyśmy jeść razem. Co znacznie ogranicza repertuar, bo to nie może być nic do gryzienia za bardzo... Znalazłam w necie przepis na podudzia z kurczaka duszone z młodą kapustą i to było wczoraj trafione, ale zostało jeszcze pół kapusty. Na tym samym kulinarnym blogu trafiłam na placki z młodej kapusty z serem, więc idealne wykorzystanie, wydawałoby się. Cóż, kiedy nie trzymało się to kupy i nie wiedząc, co z tym począć, zamiast jednego jajka z przepisu dałam CZTERY 🤣 To był na szczęście tylko dodatek do dzisiejszego obiadu złożonego ze zsiadłego mleka i duszonych ziemniaczków z cebulą - mówię na szczęście, bo jednak ta kapusta w plackach twarda, Ojczasty zmamlał raptem jeden 😂 Dla nas OK, mamy jeszcze na jutro.

 /półmisek dla Mokuren/

Również po tej pozytywnej stronie odnotujmy, że koleżanka z Fabryki poinstruowała mnie, iż Totolotka można puścić do przodu. Bowiem wyobraźcie sobie, że Ojczastemu już tak odrosła dupa, że zażyczył sobie Totolotka w każdy piątek. Z czego zrezygnował w październiku zeszłego roku, gdy zaniemógł. Baaaaaardzo mnie bawi chodzenie do kolektury co tydzień... No, ale okazuje się, że faktycznie można, więc załatwiłam po cichutku sprawę na miesiąc z góry (po cichutku, nic mu nie mówiąc, bo jeszcze wpadnie na pomysł, żeby trzy razy w tygodniu grać).


Grażynka tęskni za Ojczastym, dzwoni i pyta, jak sobie radzimy. Ja się na razie zastanawiam, jak sobie poradzimy w sierpniu, gdy pojadę do Pragi. Już i tak skróciłam wyjazd o dwa dni. Za parę dni ma przyjechać mój brat (przywiezie mi wreszcie mebelek pod tv, bez którego oglądanie aktualnie jest do bani) - zobaczymy, co on wymyśli. Pewnie nic akceptowalnego dla córki 🤨

Co dziś z japońskiego You Tube'a? Chyba Nami, bo zdaje się, nie było jej tutaj, a to przecież jeden z pierwszych profili, na jakie trafiłam. Nami jest samotnym pracownikiem biurowym w Tokio, jak mi się wyświetla po czesku, i realizuje się w gotowaniu. Wcześniej mieszkała w malutkim, jak to w Tokio, mieszkanku, gdzie podziwiałam, jak ona sobie radzi wykwintnie w tej kuchence w korytarzu. Teraz przeprowadziła się do większego mieszkania i jakoś podejrzewam, że ma to związek (finansowy) z ponad milionem followersów 😁 Do tego jest z niej niezła elegantka!

Panie i panowie, oto Nami.

 


41 komentarzy:

  1. Chociaż bardzo się staram, to nie mogę zrozumieć przyczyn zainteresowania milionów ludzi tymi filmikami z życia Japończyków. Ziuta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie rodzaj egzotyki plus zainteresowanie odmiennymi stanami świadomości 🤣
      Ale przede wszystkim one mnie uspokajają i wyciszają.
      Tylko wkurzają czasami, gdy lokowanie produktu jest zbyt nachalne 😉 No bo jednak przy pewnym poziomie osiągniętych followersów zaczyna się zainteresowanie firm reklamą u nich.

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź. Ja wolę jednak inne metody i sposoby wyciszenia np. szycie, opera. A Japonia to ostatni kraj na długiej liście, który chciałabym odwiedzić.
      Pozdrawiam serdecznie. Ziuta

      Usuń
    3. Właśnie odkryłam kolejny japoński profil... o haftowaniu 😁 Patrzę zafascynowana!
      Opera Cię wycisza, Ziuto? To chyba nie Wagner 😂

      Usuń
  2. Chyba bym się jednak na ten kryminał nie skusił. Na placki z kapusty też nie. Tzn zjeść jakby ktoś poczęstował, to bym mógł, z ciekawości, ale samemu robić, to nie bardzo. Sam pomysł takich placków podejrzany mi się wydaje. A już się raz sparzyłem na plackach z cukinii i więcej nie zamierzam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu tak wiele byś nie stracił... poza wiedzą, jaka to nasza milicja była zaawansowana technologicznie 😂
      Nie wiem, co Wy tak źle o tych plackach z cukinii, te akurat uwielbiam.

      Usuń
  3. Mam kilka książek tej serii
    Ale już dla mnie za mały druk. Choć jak już będzie u mnie totalna, książkowa posucha, to wezmę lupę w dłoń i paszli.

    Kiedyś pisałaś, że niekoniecznie umiesz i lubisz gotować. A tu proszę, codzienne zupki, wykwintne dania...Choc na robienie placków z kapusty nikt mnie nie namówi
    Mam, podobnie jak Dariusz, koszmarne wspomnienie z robienia placków z cukini. Co się przy tym nawsciekalam to moje

    Rzeczywiście, Twój wyjazd do Pragi zaburzy trochę Wasz ład i wypracowany porządek w opiece nad Tata. Może, oczywiście z pełną akceptacją Twojej córki, brat mógłby wynająć pani Grażynce jakiś pokój, by przychodziła do Was rano i zajmowała się tatą. A wieczorem szłaby do siebie.
    A i Ty na urlopie byłabyś spokojna, że wszystko jest ok.
    Teresa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie umiem, wszystko zawsze robię z przepisu, z pamięci prawie nic. To jednak świadczy o jakimś oporze umysłu przed gotowaniem, prawda?
      😁
      Do tej pory obywałyśmy się paroma przepisami w kółko, od czasu do czasu dorzucając jakiś eksperyment. Te zupy teraz doprowadzają mnie do szału, zawsze są jakieś takie bez smaku...Ojczasty zażyczył sobie fasolowej, co się namęczyłam wczoraj rano przy niej...
      Mnie nikt nie namówi na smażenie placków ziemniaczanych. To znaczy zjeść tak, ale utrzeć te pyry najpierw - nie. A potem smród przez dwa dni w domu...

      Z pokojem dla pnia Grażynki to jest jakiś pomysł. Ja jestem ciekawa, z jakim przyjedzie mój brat. Porównamy.

      Usuń
  4. Nie pamietam zebym czytala, ale nazwisko autorki kojarze. Nami kiedys ogladalam, ale zamiast jedzenia wole robotki. Trafilam kiedys na facetke pieknie wyszywajaca/haftujaca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to Ci się spodoba: https://www.youtube.com/@ThuongEmbroidery/videos
      To są Wietnamki pięknie haftujące. Znalazłam ten kanał jeszcze kiedy zaczynał i oczarowały mnie ich umiejętności. Czasami do niego zaglądam.

      Usuń
    2. => Artdeco
      Jak wspomniałam wyżej, odkryłam wczoraj haftującą kobitkę. To znaczy ona też gotuje etc. ale zawsze jest ten haft. Fajnie to pokazane, jak igła z wełną czy inną muliną wyłania się spod płótna 😁

      Usuń
    3. => Mokuren
      Zajrzę tam jeszcze dzisiaj. Przypomniało mi się, że Psiapsióła z Daleka przysłała mi po urodzeniu córki jakieś dwie swoje wyszywanki krzyżykami NA TEMAT, a ja je wyjęłam z ramek i włożyłam do nich zdjęcia, a same wyszywanki? Gdzieś schowałam. Teraz bym chętnie je przywróciła, ale nie mam pojęcia, czy są jeszcze w domu... Niewdzięcznam, kurde.

      Usuń
    4. => To przeczytałam
      A podaj, proszę, namiary na ten Twój nowy kanał oo haftowaniu :)
      Rzeczywiście niewdzięcznaś ;-)

      Usuń
    5. Weź teraz znajdź, co to było... Ale oglądałam w ostatnich dniach, więc zaraz poszukam.

      Usuń
    6. Jest - profil nazywa się Kurumi https://www.youtube.com/@kurumi__
      Ona tak najpierw gotuje czy co tam, a pod koniec zabiera się za haftowanie :)

      Usuń
    7. Dzieki! Zaraz zajrze. I przepraszam za klopot :)

      Usuń
    8. Jaki kłopot? 😁
      Niesamowite te hafty na liściach z Twojego linku...

      Usuń
    9. Zajrzałam i rzeczywiście ta pani haftuje. Obejrzałam akurat jak kończyła etui na długopisy i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem wykonania. Popatrzę na inne jej filmiki, co jeszcze ciekawego zrobiła. A swoją drogą, trochę się uśmiałam (uśmiechnęłam pod nosem) jak ona w białych, długich spodniach z koronkowym wykończeniem na dole myła łazienkę (tę część kąpielową z wanną i prysznicem). Ja w takiej sytuacji to się raczej rozbieram, a przynajmniej podciągam spodnie ile się da, żeby ich nie pomoczyć, no ale pewnie są różne szkoły sprzątania ;-)

      Usuń
    10. To ja z kolei na filmach tej Chinki Liziqi podziwiałam, jak wymachuje w polu motyką w śnieżnobiałej bluzce 😂

      Usuń
  5. Słyszałem o poruczniku Szczęsnym, ale nie wiedziałem kto go wymyślił.
    Bardzo mnie ujęło, że codziennie budzisz się ze słowami - "matko...".
    Gdy mowa o wyjeździe do Pragi, to przyszło mi do głowy to samo co napisała Teresa - sprowadzić panią Grażynkę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jesteś lepszy ode mnie, bo ja Szczęsnego nie znałam ani z nazwiska 😁
      Wolałabym budzić się bez żadnej pilnej myśli, szczerze mówiąc. Ale czy my w życiu mamy to, co wolimy? Niekoniecznie.
      Pozdrowienia dla dalekiego Australijczyka 😍

      Usuń
  6. Szczęsny sexi, Japonczycy i placki fuj. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sexi??? O, to mi nawet w najśmielszych myślach... Musi być ze mną całkiem źle 😉
      Ech Wy - antyplackowcy!
      Choć rozumiem jak najbardziej niechęć do samego smażenia, bo to trwa i jest nudne. Wczoraj wietrzyłam dwoma oknami, na co Stara Kuchnia mi nie pozwalała, bo dostęp do drugiego okna zamykało biurko. Teraz co prawda mam mało miejsca na nowym biurku, ale za to w każdej chwili mogę to okno otworzyć. Coś za coś. W każdym razie jakoś smrodu smażeniny nie było 😊

      Usuń
    2. Te wąskie czarne pałające oczy haha. Wiele razy pisała, że bardzo przystojny, no i jaki skuteczny z niego milicjant!

      Usuń
    3. Skuteczny, przemyślny i superodważny 😁

      Usuń
  7. Jejku, pamiętałaś! Dziękuję! Świetnie ktoś sobie wymyślił talerz-cytrynę. Bardzo mi się podoba. I to zdobienie takie nie za duże, w sam raz, no i ta "skórka" biegnąca wzdłuż przecięcia czyli brzegu talerza, super! Placki bardzo ładnie się na nim komponują.
    Tej autorki zupełnie nie znam. Mimo że lubiłam kryminały to jakos na nią nigdy nie trafiłam.
    Kanał Nami kiedyś mi się wyświetlił, więc parę razy zajrzałam. Rzeczywiście, przeprowadziła się do większego i dużo nowszego mieszkania. Po japońsku też jest taki sam opis, że singielka i pracuje w biurze :) Ja też podziwiam, a raczej zadziwia mnie jak Japonki radzą sobie w tych małych kuchniach, które są małe i w większych mieszkaniach. Głównie chodzi mi o powierzchnię blatu, bo często jak się położy deskę do krojenia to zostaje miejsce na nóż i pałeczki zaledwie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze mam taki malutki półmiseczek-cytrynkę do kompletu - może właśnie na cytrynę? A ten jest śmieszny przez to, że ma taką cytrynkę wypukła na czubku, więc można nawet za nią chwycić (choć tego nie robię, w strachu, że się oderwie).

      Właśnie, te malutkie kuchenki. Oglądałam też jakiś inny profil, gdzie dziewczyna ma dosłownie w kąciku kuchennym tylko kuchenkę, a obok zlew. Miejsce na przygotowanie czegokolwiek to ociekacz od zlewu pomiędzy nimi. Tylko i wyłącznie. I radzi sobie...
      Ja zdecydowałam się na słupek z piekarnikiem wolnostojący, obok biurka (który mnie trochę wkurza), żeby nie uszczuplić blatu o te głupie 60 cm, a tu proszę.

      Usuń
    2. Na pewno na cytrynę :) Też tak pomyślałam, że można chwycić za tę małą cytrynkę, ale zrezygnowałam z napisania tego ;-)
      W przypadku małych mieszkanek, takich kawalerek dla jednej osoby, kuchnie są naprawdę malutkie, bo projektanci zakładają, że jedna osoba nie będzie gotować pełnych posiłków tylko jakieś pojedyncze proste dania, albo że będzie po prostu odgrzewać kupne gotowce.
      Ja w Polsce miałam spore blaty i dużo powierzchni roboczej, a tutaj to różnie bywa z przewagą niewielkiej. I cały czas się nie przyzwyczaiłam :( Często zdarza mi się zakląć pod nosem (i bardziej na głos też ;-)) kiedy miejsca brak, zwłaszcza kiedy czasu mało i trzeba szybko przygotować.

      Usuń
    3. A Ty już w domu czy jeszcze w hotelu?

      Usuń
    4. W domu. W hotelu tylko 5 dni. (Planuje o hotelach - mieszkalam w dwoch - napisac).

      Usuń
    5. To z ciekawością przeczytam!

      Usuń
  8. Chyba nie znam autorki ani jej książek, ale seria fajna.
    Gotowanie to dla mnie udręka, a nawet nie tyle gotowanie, co wymyślanie, by było szybko i tanio:-)
    Wczoraj mąż zrobił pizzę, bo mi plecy wysiadły...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki mąż to skarb, ale to już wiesz 😉
      Ja zawsze wychodziłam z założenia, że jak już będę miała czas (ha ha), to właśnie będę wynajdywać różne proste i tanie przepisy... Stąd moja kolekcja książek kucharskich, fakt, że głównie z PRL-u (namiętnie odwiedzałam antykwariaty po wyjściu za mąż... znaczy zawsze je namiętnie odwiedzałam, ale wtedy akurat ze szczególną uwagą penetrowałam półki z kulinariami). Jakoś nigdy tego czasu nie znalazłam, a teraz są większe możliwości w internecie przecież, gdzie w dodatku masz zdjęcie, żeby wiedzieć, jak toto ma wyglądać 😁

      Wczoraj grzebałam w książkach za zupą fasolową - pamiętam, że już kiedyś robiłam, ale nie wiem, według jakiego przepisu (a wyszła wtedy dobra). W rezultacie nie znalazłam tego, co wtedy i zrobiłam kompilację, dziś się okaże, czy zjadliwa. Ale nie piszę się prędko na powtórkę, bo gotowanie fasoli tyle trwa... toż to normalnie nieekologiczne 🤣

      Usuń
    2. Fasolową robiłam zawsze z fasoli w puszkach i tez była dobra! w taki upał tyle gotowania?
      jotka

      Usuń
    3. Fasola Jaś w puszce chyba nie występuje w przyrodzie 😁
      Nie wspomnę o tym, że W JAKIM UPALE? W niedzielę był jakiś upał? W sumie nie wiem, nie wychyliłam nosa...
      Zresztą, był czy nie był - u nas w domu (na parterze) upały nie grożą... Właśnie jest tak, że jak przychodzisz z dworu w upał (przepraszam, z pola, niech będzie po krakowsku), to właściwie lepiej się przebrać w coś cieplejszego 😁

      Usuń
  9. Widac ze Tato sie dobrze czuje u Ciebie skoro nabral wigoru. Ma wspaniala opieke i towarzystwo a poczucie iz nie jest sie samym to wazny czynnik ogolnego zdrowia.
    Mnie te placki bardzo sie podobaja. Dla zageszczenia uzylabym moze lyzke maki bo o ile wiem jajka powoduja stwardnienie mieszanki w przysmazaniu.
    Nie lubie gotowac a mam ogromna i wygodna kuchnie, jakos wole sprzatac i szorowac niz zajmowac sie garami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, może faktycznie trzeba było mąki więcej dać, a ja nie wiedziałam, co robić 😂
      Zjadłam dziś kilka z ketchupem, dobre!
      Sprzątać i szorować... też nie przepadam 😉 wolę patrzeć jak sprzątają Azjatki na tych filmikach! Wtedy trochę nabieram szwungu, ale potem sobie myślę - eeee, u mnie to bardziej skomplikowane, bo zagracone wszędzie...

      Usuń
  10. Jeśli chodzi o azjatyckie klimaty, to dla mnie kanał "liziqi" jest bezkonkurencyjny. Młoda Chinka wróciła na wieś, mieszka ze swoją babcią i zajmuje się wszystkim. Głównie gotuje, ale robi mnóstwo innych rzeczy. Chodzi jednak o to jak to jest filmowane, jakie zdjęcia! Do tego dziewczyna jest prześliczna, a wszystkie filmy kojące i po prostu interesujące. Od prawie dwóch lat nie nagrywa z powodów chyba prawnych, ktoś czerpał korzyści z jej pracy. Polecam, bo to, co ona pokazuje, to piękny świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Najlepsze jest to, że mam go w odbieranych, okazuje się! Musiałam kiedyś trafić, polubić, a potem jakoś się nie składało, nie rzucał mi się w oczy i zapomniałam. Kiedyś to codziennie rano przeglądałam, co się pojawiło wśród odbieranych od poprzedniego dnia, teraz już nie ma kiedy, zresztą to są astronomiczne ilości. Ale porządku w tym też nie ma czasu zrobić. Zresztą, jej już w nowych i tak nie ma, fakt. Ale pooglądam sobie trochę starych 😍

      Usuń
  11. Może przeczytam ten kryminał choć większość kryminałów mnie wkurza a te nowe to całkiem oderwane od "życia" i zamiast odpoczywać denerwuję się. Placki pewnie smaczne więc jakby kto mi je usmażył/ upiekł to bym zjadła. 😉😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię, jak się autorzy trzymają ziemi, a nie fantazjują zbytnio 😁

      Usuń