W 2008! W 2008 ostatni raz czytałam! Piętnaście lat temu! Tak to wyglądają moje częste powroty 😂 Ale na swoje usprawiedliwienie dodam, że w międzyczasie kupiłam rosyjskie wydanie i czytałam je dwa razy, w 2011 i 2014, więc w sumie mam statystycznie rzecz biorąc raz na pięć lat ponowną lekturę jednej z najukochańszych książek dzieciństwa.
Niestety nie wiem, kiedy zanabyłam to polskie wydanie, nie pochodzi z domu, co widać po podpisie poprzedniego właściciela (nie mam żadnego Ptaka w rodzinie) (ale wśród sąsiadów był Bocian), najprawdopodobniej kupiłam kiedyś na allegro, bo gdyby w antykwariacie, to by była cena z tyłu, a tu nie ma nic. W katalogu zapisałam dopiero w 2020 roku, kiedy w pandemii i lockdownie uporządkowałam całą bibliotekę.
Gdy dojechałam do końca, zdumiała mnie ta data powstania książki - 1940 rok. Jak to? Przecież II wojna zaczęła się dla ZSRR dopiero w 1941 roku? Faktem jest, że nigdy tutaj nie używa autor słowa Niemcy, zawszy tylko enigmatyczny wróg. Ale byłam do tej pory święcie przekonana, że to się dzieje właśnie podczas II wojny... Jeszcze się zaczęłam zastanawiać, kiedy ewakuowano Moskwę i dlaczego Żenia i Olga sobie beztrosko jeżdżą na letnisko. Inna sprawa, komu tę daczę wcześniej władza zabrała, żeby przydzielić ich ojcu pułkownikowi, nie?
No, ale to jest czepianie się detali. Na rosyjskiej Wikipedii napisano, że akcja Timura dzieje się w lecie 1939 roku. Czyli w czasie, gdy jeszcze żadnej wojny nie było ani u nas ani tym bardziej u nich. Gajdar antycypował 🤣
Oczywiście oglądałam kiedyś film, właściwie powstały dwa i teraz nie pamiętam, czy oba widziałam, ale jeśli tylko zdołam w ten weekend coś obejrzeć, to zamierzę się na oba. Teraz jest sobotnie przedpołudnie i powinnam zabierać się za kąpanie Ojczastego, ale tak mi się nie chce...* Jednak lepiej nie odkładać na jutro, bo przyjedzie brat. Jak to się teraz odwróciły role, wcześniej ja jeździłam do Dżendżejowa co drugi weekend, a teraz on przyjeżdża do Krakowa 😉 Nawiasem mówiąc, ostatnio wracając wieczorem z pracy usłyszałam gwizd pociągu i z wielką ulgą pomyślałam, że dawniej właśnie szłabym na przykład z pociągu z Krakowa i przede mną byłby ten weekend tam brrrrrrr! a teraz nigdzie nie muszę jeździć... przynajmniej tyle dobrego...
Początek:
Koniec:
Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 1961 (wydanie IX), 111 stron
Tytuł oryginalny: Тимур и его команда
Przełożył: Aleksander Wat
Z własnej półki
Przeczytałam 12 listopada 2023 roku
* W sumie już na tyle to mam wypracowane, że trwa to kwadrans, więcej jest potem sprzątania i czekania, aż wyschnie zalana podłoga w łazience, żeby móc z kolei nastawić pranie z jego rzeczami. Ale jak tylko pomyślę o kąpaniu, ogarnia mnie taki leń i taka niechęć...
Obejrzałam tę pierwszą wersję, z 1940 roku. Straszne szumy. Zajrzałam teraz na YT w nadziei, że tam jest jakiś oczyszczony film, ale widzę (słyszę), że to dokładnie to samo, co mam na płycie 😁
Obejrzałam też drugą wersję, z 1976 roku, już kolorową. I dłuższą, bo bardziej rozbudowaną. Timur był przystojniejszy w starszym filmie, miał bardziej inteligencką twarz 😉 A tu z kolei Kwakin inteligentniej wygląda niż w tamtej wersji.
Przypomniała mi sìę.szkoła i lektury:)
OdpowiedzUsuńSkoro o szkole i lekturach, zaraz pomyślałam o "Witii Malejewie w szkole i w domu", ale tego czytałam ostatni raz dwa lata temu, więc niech sobie na razie odpoczywa 😂
UsuńJa już nawet książki nie pamiętam...
OdpowiedzUsuńPróbuję to zrozumieć - w końcu nie każdy musi mieć takie same ukochane książki jak ja - ale ciężko mi idzie 🤣🤣🤣
UsuńPamietam tylko tytul. Coraz marniej z moja pamiecia.
OdpowiedzUsuńKomu to mówisz...
UsuńNie pamiętam, czy kiedykolwiek to czytałem. Co do wojny - no przecież w 1939 roku ZSRR napadł na Polskę, 17 września. 30 listopada napadł też na Finlandię (wojna zimowa) i nawet z początku obstawiałem, że może chodzić o tamtejszego wroga, ale nie. Ebenezer Rojt ładnie wyjaśnia, że w tej wybitnej propagandówce to Polacy byli wrogiem:
OdpowiedzUsuńhttps://kompromitacje.blogspot.com/2014/01/markiewicz-i-timur.html
No tak, ale akcja dzieje się w sierpniu jeszcze... możliwe, że się szykuje Armia Czerwona do ataku, z drugiej strony jednak jest mowa o poległych krasnoarmiejcach (których domy/rodziny drużyna Timura ochrania).
UsuńSam artykuł bardzo ciekawy i rozjaśnił mi pewne sprawy, na przykład potańcówkę z okazji rocznicy bitwy nad Hasanem - było to powiedziane, ale nie szukałam, co za Hasan.
I taka ciekawostka:
"Ale w ZSRR od 1931 do 1940 obowiązywał nowy sześciodniowy "tydzień", czy raczej cykl pracy, ze stałymi dniami wolnymi wypadającymi 6, 12, 18, 24 i 30 każdego miesiąca."
Ten sześciodniowy cykl też mnie zadziwił. Ciekawe, czemu jednak z tego zrezygnowali.
UsuńTracili na dniach wolnych 😁 Wiadomo, że wolnych sobót jeszcze nie było, a "niedziela" przypadała co 6 dni 😀 Za dużo było tego wolnego!
Usuńksiążki (chyba?) nie czytałem, za to pamiętam film, choć w sumie tylko pojedyncze dwie sprawy: przemyślny podwórkowy system alarmowy używany przez ekipę Timura oraz nazwisko Kwakin szwarccharakteru, szefa konkurencyjnej grupy, a co do reszty to już mam pustkę pamięciową...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
hm... ten system, jak widzę z filmu był pokazany na końcu, a mnie się do tej pory wydawało, że to jedna ze scen początkowych... i tak to z tą pamięcią jest :)
UsuńJest również na początku, tylko w mniejszym nieco zakresie - gdy Żenia uruchamia koło sterowe za pierwszym razem i chłopcy zbiegają się zaalarmowani. Więc Cię pamięć nie myliła 😁
Usuńnie znam Timura, ale z dzieciństwa pamiętam parę ulubionych książek
OdpowiedzUsuń1/Bardzo straszna historia (była wspomniana na blogu)
2/Kasia i krokodyl -przezabawna , kiedy czytałam moim dzieciom zaśmiewałam się tak, że niestety były PRZERAŻONE
3/Szwambrania-to w sumie cegła propagandowa , jak się okazało kiedy ja po latach nabyłam na Allegro.
ale przez lata z moją siostrą porozumiewałyśmy się cytatami (Mały, ale udały oraz Chce się , odechce się, przecierpi się)
przy okazji mam pytanie do Pani, może kojarzy pani książkę radziecka, dla nastolatków, dziewczyna dostała zegarek i chciała studiować chemię-tyle tyko pamiętam,
pozdrowienia z Gdyni
Dorota
Doroto, "Kasię i krokodyla" też wspomniałam na blogu (http://toprzeczytalam.blogspot.com/2012/09/nina-gernet-grzegorz-jagdfeld-kasia-i.html) przed ponad dziesięciu laty i pisałam wtedy, że odkupiłam sobie, bo domowy egzemplarz wyparował... a tymczasem ostatnio go tam (w Dżendżejowie) odnalazłam 😉 był jednak bardziej 'wyśmondrany', więc już zostanę przy tym odkupionym.
UsuńA już w czasach praskich odkryłam, że Czesi nakręcili swoją wersję tej książki, z akcją na Małej Stranie, gdzie w dodatku ukazuje się przez chwilę malarz Jan Zrzavý - a jako że akuratnie mieszkałam w domu, gdzie i on spędził część swego życia, poczułam się związana podwójnie 😂
O "Szwambranii" nigdy nie słyszałam! Znaczy patrząc z dorosłego etapu życia - bo może jednak kiedyś w dzieciństwie czytałam pożyczoną z biblioteki? Ale zerknęłam teraz na jej opis na Lubimy czytać i absolutnie nie kojarzę. Aż by się chciało zapoznać, bo porządnie zrelacjonowana 😉
A ta o dziewczynie, co chce studiować chemię? Hm. Co by to mogło być?
Kasię i krokodyla, w przeciwieństwie do Timura i Witii, których musiałam sobie odkupić, mam cały czas - cudna książka.
UsuńAgata
Też kocham 😍
UsuńChodzi chyba o graniczne walki z Japonią https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Radziecko-japo%C5%84skie_walki_graniczne
OdpowiedzUsuńFajnie, że Cię natchnęlam do przeczytania, a ja kupiłam jeszcze Witię hehe
Agata
W artykule, który zalinkował Hebius, jest to szerzej wyjaśnione.
UsuńDo Witii proszę Cię bardzo - nie namawiaj 😂 dopiero co go przecież czytałam!
Faktycznie, przeoczyłam to - ciekawy artykuł
UsuńA.
Zwłaszcza przypisy 😉
UsuńTimura chyba nie czytałem, ale pamiętam, że było o nim głośno - w pozytywnym sensie.
OdpowiedzUsuńGeneralnie, w latach szkolnych, radzieckie książki i filmy całkiem mi się podobały, żal mi było naszych dzieci, że je to ominęło.
Tak, sama mam kilka radzieckich książek, które do tej pory noszę w sercu 😍
UsuńJa moim czytałam, Czuk i Hek bardzo im się podobali, Kasia i krokodyl, Kiwaczek, Nieumiałek. Wszystko jest w bibliotekach, więc nie to, ze jestem jakimś totalnym dziwadłem🤣 Niektóre nawet są wznawiane np. Nieumiałek. Mam wrażenie, że większość lepiej się zestarzała niż polskie z tego okresu.
UsuńAgata
P.s. chociaż Timur to już by był chyba niezrozumiały
UsuńA tego nie wiem - czy byłby niezrozumiały? W końcu pomaganie słabszym, zwłaszcza anonimowe, zawsze pociąga, nie? Pamiętasz z tv akcję Niewidzialnej ręki?
UsuńO której zresztą piszą we wspomnianym artykule, że była inspirowana Timurem 😁
No ba, nawet z koleżankami i kolegami z podworka napisaliśmy do tv (to chyba Teleranek organizował) i nam przysłali legitymacje czy jakieś kartki, które się podrzucało po dobrym uczynku. Zrobiliśmy laurki dla staruszków z takiego klubu Dzienny Dom Pobytu Emerytow czy jakoś podobnie😊to były czasy
Usuń!
Timur niezrozumiały chodziło mi bardziej o otoczkę, dużo by trzeba tłumaczyć i objaśniać. Jak uwielbiałam dzieciom czytać i robiłam to z 12 lat, tak te ciągle pytania i główkowanie, jak objaśniać doprowadzały mnie do konwulsji😉
Agata
🤣🤣🤣
Usuń/to jest komentarz do pierwszej części/
🤣🤣🤣
/a to do drugiej części wypowiedzi/
Swoją drogą, czy dzisiejsze dzieci są w stanie pojąć, że kiedyś nie było na przykład komórek?
Wieki temu czytałam... O ile pamiętam, była to lektura.
OdpowiedzUsuńByła, była, oczywiście. Stąd pewnie te milionowe nakłady też...
UsuńW naszych czasach były bardzo fajne książki, "Timur" też.
UsuńOj tam oj tam, w naszych czasach... Teraz też pewnie mają 😂
UsuńBBM: Nawet szkolny teatrzyk był z tego robiony, ale już nic nie pamiętam. Wiem tylko, że bardzo się spieszyli, żeby pożegnać się z ojcem…
OdpowiedzUsuńO tak, to była ta mocna, dramatyczna końcówka 😉 Która pozwoliła odzyskać Timurowi dobre imię w oczach Olgi, starszej siostry.
UsuńKompletnie już nie pamiętam, poza tym, że na pewno w dzieciństwie czytałam, bo czytałam dosłownie wszystko co się tylko przeczytać dało. Małgosiu, rozumiem i podziwiam za to, że nie musisz lecieć na pociąg... Przytulam 💗
OdpowiedzUsuńA ja wiem, że TY akurat dobrze rozumiesz...
Usuń