Książeczka taka sobie, ani specjalnie wciągająca ani zbyt nudna. Mały dzieli pokój ze starszym bratem, a brat złamał nogę, więc cała rodzina (czyli mama, tata i babcia) cackają się z nim, a biedny Mały czuje się zaniedbany i gorszy. Szkolne i domowe perypetie kończą się tym, że chłopiec postanawia wyruszyć w świat. I ta wyprawa zajmuje połowę książki. Plan był oczywiście zakraść się na statek 😁 ale Mały nawet nie wydostał się z Warszawy. Dla warszawiaków może być sympatyczne śledzenie jego wędrówki.
Początek:
Koniec:
Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 1978, 197 stron
Ilustracje: Juliusz Makowski
Z własnej półki
Przeczytałam 16 listopada 2023 roku
Którejś niedzieli upiekłam chleb. I nawet myślałam, że to po raz pierwszy, odkąd jest Nowa Kuchnia, ale szukając czegoś na blogu odkryłam, że już go piekłam po remoncie (ach, kochany pamiętniczku). I to mnie dość zdziwiło, bo teraz, gdy powzięłam plan, musiałam jeszcze skoczyć do Pepco po keksówki, jako że te stare, trochę już przyrdzewiałe, wyrzuciłam przed remontem. No to niby w czym piekłam wtedy? Życie jest pełne niespodzianek, doprawdy 🤣
Niespodziankę miałam też na Fabryce. Przyjmowałam otóż zapisy na egzamin i pewna osoba przysłała formularz z masą byków, kilkakrotnie się do niej zwracałam (mailowo) o poprawki. A nie były to skomplikowane rzeczy, bo gdy masz rubryki dotyczące zamieszkania:
- kraj
- miasto
- kod pocztowy
- ulica
to chyba trudno tu coś pomieszać, prawda? A jednak DA SIĘ 🤣
No, ale dobrze, wyprostowaliśmy wszystko, a w tydzień później wpisuję dane z tego formularza do systemu i odkrywam, że daty urodzenia panna w ogóle nie wpisała (przeoczyłam ten brak). Piszę więc na cito maila, bo mi zaraz cały wpis dotychczasowy z systemu spadnie i na nowo robota. Dlaczego na Boga nie wpisała Pani daty urodzenia, proszę szybciutko podać. Odpisuje, że rzeczywiście jej błąd, życzy mi spokojnego dnia, przesyła buźki... po czym kwadrans później dostaję maila od Derechcji z pytaniem ta czego chce? Taa, napisała donos na mnie, bardzo inteligentnie PO POLSKU, którego Derechcja przecież nie zna (dodam, że egzamin ma zdawać właśnie z języka Derechcji) 🤣
Niepokojące tendencje. Zmartwiona sposobem, w jaki przebiega kontakt z pracownikami. Nie życzy sobie przyjmować cudzych frustracji. Prosi o zwrócenie uwagi.
No takie tam. Derechcja musiała odpowiedzieć, więc po zasięgnięciu u mnie informacji, o co chodzi, odpisała, że no tak, w pośpiechu i że przepraszamy, wiadomo.
Ale nie w tym rzecz, bo każdy z nas popełnia błędy, a ja mam rzeczywiście tendencję do (nad)używania kolokwialnego języka - precz z biurokratycznym żargonem, staram się brać przykład z Czechów 😂
Jednakże co mnie zabolało. Młoda dziewczyna, a człowiek sowiecki* par excellence. W oczy przepraszam i uśmieszki, za plecami donos. Dziewczyny w pracy natychmiast zaczęły rozbierać sytuację i przytaczać przykłady na taką mentalność u naszych wschodnich sąsiadów. Że nieraz się z tym zetknęły. Że to chyba jakiś kompleks niższości przemawia.
Jeśli piszę, że zabolało, to nie w sensie, że mogła mi zaszkodzić, ja jestem dla Derechcji ważniejsza przecież 😉 Nie żebym była niezastąpiona... ale póki co chciałam przecież zrezygnować i nikogo na moje miejsce nie było... ja jestem wygodna dla Fabryki, bo nie muszę już płacić ZUS-u jako emerytka, tylko zdrowotne, ale gdyby ktoś przyszedł na moje miejsce i próbował się utrzymać na działalności gospodarczej za te pieniądze, które Fabryka oferuje, to marnie to widzę...
Zabolało, że homo sovieticus ciągle żywy.
Żartowałyśmy sobie z dziewczynami, że przed egzaminem podejdę do niej serdecznie się przywitać, podać rękę, powiedzieć, że bardzo się cieszę, że wreszcie poznaję ją osobiście i na końcu przedstawić się imieniem i nazwiskiem, żeby się pokakała (to w kontekście tego, co pisała, że ma nadzieję, że się to nie odbije w żaden sposób na jej egzaminie) - ale oczywiście to tylko żarty były, nic takiego nie odwaliłam, tylko podeszłam chwilkę, ale cichaczem, posłuchać, jak jej idzie ustny (marnie) 😂
No nic, było minęło. Tylko niesmak pozostał.
* to osoba zza wschodniej granicy
BBM: A to wredna baba! Taki donos powinien ją dyskwalifikować jako pracownika.
OdpowiedzUsuńMłoda, a już zepsuta 😉
UsuńNo tak - to obecnie jedna z najczestszych i brzydkich przywar ludzkich - przyznac sie do wlasej pomylki. W dodatku takie osoby nie dowidza iz raz - to nic grzesznego, zdarza sie, drugie ze zwykle przyznanie sie do bledu i naprawienie go to niewielka robota a glownie odbylaby sie bez rozglosu i wasni, - ale nie, tacy musza wine zwalic na drugiego a takze poplakac jacy sa abused. Ja tak robie gdy widze ze faktycznie moja wina - przyznam, naprawie i mija bez rozglosu, burzy w szklance wody - nie dajac nawet przeciwnikowi szansy na rozwoj jakiejs wasni.
OdpowiedzUsuńEeech z tymi ludzmi.
Widziałam takiego mema - "Poszukuję logopedy dla dziecka, córka (25 lat) nie potrafi wymówić słów 'przepraszam, nie miałam racji'" 😂
UsuńFe, nieładnie, jak uczennica, która do nauczyciela się uśmiecha, a za plecami wali pięścią kolegę...
OdpowiedzUsuńChlebek apetyczny bardzo. Ja na razie na kanapkach, bo w całym mieście awaria gazu, mam na szczęście czajnik elektryczny!
Awarii gazu to ja chyba nigdy nie zażyłam... Pamiętam, jak się śmiałam, gdy mama mi kupiła taką maszynkę elektryczną "na wypadek, gdyby gazu nie było", a taki wypadek nigdy się nie zdarzył. No, ale u mamy był gaz z butli, a w dawnych czasach jak się skończył w piątek, to mogiła do poniedziałku 😁 Teraz to chyba i w niedzielę przywożą.
UsuńA robiłaś może chlebek keto?
OdpowiedzUsuńNawet nie słyszałam o takim. Poszukałam, to cała dieta jest jakowaś. Chlebek nie taniutki 😂
UsuńOn chlebem jest tylko z nazwy, raczej. Mnie keto interesuje teoretycznie, bo nie umiem żyć bez ziemniakow I makaronów, alex staram się ograniczyć węglowodany. No i dobrze oniej piszą:)
UsuńMiałam okres diety, której zadaniem było zmniejszyć cholesterol. Po około półtora roku męki okazało się, że cholesterol się zwiększył 🤣
UsuńLudzie sa falszywi I wredni, najgorsze, ze szarpia innym nerwy I nic sobie z tego nie robia.
OdpowiedzUsuńPewnie taki właśnie mają cel. Coś jak trolle w internecie, nie?
UsuńAaa... A później się dziwi, że jej mieszkanie jajkami obrzucają :D
OdpowiedzUsuńPiotr dostał zeszyt, w którym zamierzał prowadzić jakiś dziennik, pamiętnik?
🤣🤣🤣 Patrzcie, jaki "pamiętliwy" 🤣🤣🤣
UsuńNie, Piotr wyjeżdża się rehabilitować z tą nogą, tego dotyczy słowo 'tam'. Ale zeszyt z jego wierszami grał sporą rolę we wcześniejszej akcji (Mały go gwizdnął spod poduszki, żeby przeczytać te wiersze).
co jakiś czas człowiek ma do czynienia z takimi osobamiz brrrrr....zawsze trochę zaboli, na szczęście to są emocje po których nie będzie wspomnienia.
OdpowiedzUsuńNo niestety, trzeba by żyć w całkowitym odosobnieniu chyba, żeby nigdy nie natknąć się na takie "egzemplarze". Ale fakt, krótki ból.
UsuńDonos dźwignią wzrostu kariery.
OdpowiedzUsuńWymalować na sklejce i powiesić nad łóżkiem 🤣🤣🤣
UsuńNiedawno oglądałam film radziecki, gdzie w komentarzach zachwycają się radzieccy ludzie, co za wspaniałe czasy były i wspaniali ludzie. 'Wspaniała' kobieta z filmu pisze mianowicie donos do milicji, że stary sąsiad z komunałki włącza głośno patefon, w nadziei, że go wysiedlą i ona przejmie jego pokój dla córki...
Taaa. homo sovieticus wiecznie żywy, wystarczy spojrzeć na pewne obrady i wypowiedzi tych, co się szarogęszą (szarokaczą? ). Nic z takim ludźmi nie zrobisz, są i trzeba się chyba uodpornić na nich, choć trudno przychodzi, żeby nie odpłacić. Może na oczy przejrzą...
OdpowiedzUsuńTak, najtrudniej jest NIE pomyśleć o zemście, choćby malutkiej 😁 Na szczęście nawet jak taka myśl przychodzi do głowy, udaje się ją przegnać. No bo dlaczego mam być taka sama? Jaką z tego będę mieć satysfakcję?
Usuń