niedziela, 9 czerwca 2024

Kornel Filipowicz - Pamiętnik antybohatera

Przyniosłam ze Śmieciarki w marcu. Kontrolnie, żeby w domu sprawdzić, czy przypadkiem nie ma tego w takim tomie opowiadań Filipowicza, który kiedyś znalazłam w Taniej Jatce. Nie było, a w dodatku tu taka super okładka, autorstwa wiadomo czyjego - nie, nie powiem jednak od razu, będzie w stopce, bo może pokusi się ktoś zgadywać 😁

Książeczka jest drobnych rozmiarów i nawet zastanawiałam się, czy nie należy jej zakwalifikować do opowiadań, ale w bibliotece jest ujęta jako powieść. O, a na Wikipedii również.

Jest fascynująca, bo bohater jest wszystkim tym, czym Polak nie powinien być, przede wszystkim antypatriotą. Gdy wybucha wojna, cieszy się, że był zwolniony z wojska z powodu słabego wzroku (dzięki temu nie brał udziału w "awanturze wrześniowej") i przygląda się z pogardą żołnierzom prowadzonym przez Niemców do niewoli, no bo jak oni wyglądają teraz w obszarpanych mundurach - zresztą dla przegranych zawsze rezerwuje pogardę, tak samo będzie w przypadku Niemców, gdy wojna się skończy (kopie po wielekroć trupa, który zatarasował mu drogę do piwnicy).

Tak naprawdę jednak pojęcia jak patriotyzm, miłość do ojczyzny etc. w ogóle dla niego nie istnieją ("on nie ma przekonań"), chodzi tylko o uratowanie własnego życia. W tym celu można pracować dla Niemców, a gdy dzieci dozorcy zaczną go wyzywać od volksdojczów, można przekupić znajomego oficera, żeby aresztował i przetrzymał w więzieniu tegoż dozorcę (powód się zawsze znajdzie), a potem "użyć znajomości", by go uwolnić - i już zyskuje się dobry argument na przyszłość: współpracował z Niemcami, żeby ratować Polaków; wszak trzeba myśleć trochę do przodu i przewidywać.  

Bohater robi wszystko, żebyśmy pomyśleli no jak tak można. A przecież: czy każdy musi być bohaterem? Czy zachowanie życia, które mamy tylko jedno, nie jest wystarczającym powodem, by unikać wszelkich zagrożeń? 

Jestem bardzo ciekawa, jakie wrażenie zrobiła ta krótka powieść w momencie wydania w 1961 roku. Czy był to kij w mrowisko, bo przecież my Polacy walczymy zawsze o przegraną sprawę? Czy też była raczej litościwie przemilczana, żeby nie musieć opowiadać się po żadnej stronie? 

Początek:


Koniec:

Wyd. Czytelnik, Warszawa 1961, 94 strony

Okładka: Kazimierz Mikulski

Z własnej półki

Przeczytałam 8 czerwca 2024 roku


Z frontu chorowania

W czwartek wieczorem pojechałam znów na opiekę nocną i co prawda lekarka dalej nie stwierdziła, żeby było coś słychać w płucach czy oskrzelach, ale zasugerowała, że to może być krztusiec.

I, o mamma mia, przypomniałam sobie, że przecież wiele razy słyszałam w czeskich wiadomościach, iż mają tam epidemię krztuśca! Nosz kurde, przywiozłam sobie souvenir! 

W celu diagnozy należy jednak wykonać badanie krwi, toteż w piątek przed pracą poszłam do przychodni pytać, czy nie dałoby się mnie wcisnąć do pani doktor w poniedziałek. Nie, ale mam zapytać, czy mnie nie przyjmie dziś. Więc antyszambrowanie, ale w końcu przyjęła, dała antybiotyk i skierowanie na tę krew. Przy czym twierdzi, że ona coś słyszy po prawej stronie...

No dobra, teraz jest taki gryplan, że w poniedziałek rano idę dać sobie upuścić tej krwi, a w środę mam być na kontroli z wynikami, więc o szóstej rano w kolejkę po numerek, bo zarejestrować mnie już teraz na podstawie adnotacji pani doktor NIEDASIE.

Ja wiedziałam, że ten ostatni miesiąc w pracy będzie najgorszy, ale myślałam, że dlatego, bo już się nie będzie chciało. Tymczasem muszę tu kombinować, jak pogodzić wymogi służby zdrowia (która już nie jest służbą) z wymogami pracowniczymi.

Nic mi się nie chce, słabam. A jak poczytałam o komplikacjach krztuścowych, to już słabam jak kot. Jeśli Ojczasty się zarazi, to będzie kanał absolutny. Owszem, kaszle. 

Powiem tak: generalnie nie podoba mi się pomysł, żeby iść na emeryturę i sobie od razu głupio umrzeć. Ofiara Pragi.



22 komentarze:

  1. Dlaczego nie powinno się być antypatriotą? Ja jestem.
    P. S. Czy krzuśca przypadkiem nie wyeliminowano w Polsce za pomocą szczepień? W naszych czasach chyba nie było antyszczepów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie też dosyć 😂

      Koleżanka z pracy mi teraz mówi, że oni jak wybierali się do Danii niedawno to przeczytali, że na jakiejś wyspie jest ognisko zarazy i się zaszczepili takim kombajnem przeciw krztuścowi, tężcowi i błonicy. Teraz mi to mówi!
      Szczepienia z dzieciństwa trzeba powtórzyć, bo już nie trzymają :(

      Usuń
    2. Niedawno trafiłam na stronę, niestety nie pamiętam adresu, gdzie można rocznikami sprawdzić, na co byliśmy szczepieni i co trzeba powtórzyć
      Agata

      Usuń
  2. tutaj nazywa sie to stu-dniowy kaszel, wiec dlugo trzeba czekac na wyzdrowienie, ale zycze szybszego powrotu do zdrowia. Mi ostatnio aptekarka dala wyklad, ze nie mam kilku szczepien i powinnam sie zaszczepic miedzyinnymi na polpasiec, troche mnie to przerazilo, bo w Danii leczylam sie ponad rok na cos podobnego i nikt nigdy nie wspominal szczepien.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, widziałam, że również po włosku się tak nazywa... A przecież wybieram się znów do Pragi za 60 dni :(
      O półpaścu słyszałam, że jest bardzo bolesny, jeśli jest już możliwość zaszczepienia się, to może faktycznie by należało.

      Usuń
  3. BBM: Wracaj szybko do zdrowia! Koklusz jest bardzo uciążliwy.😟

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczę, czy to rzeczywiście to... ale wszystko wskazuje.

      Usuń
  4. To oczywiście Kazimierz Mikulski :-), a KF to - moim zdaniem - wielki niedoceniony w literaturze polskiej, pozdrawiam, Viva

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezły łup. Ten Filipowicz.

    Co do choróbska - trzeba było nosić maseczkę! Tak się bulwersowałaś jeszcze niedawno, ze niektórzy nie noszą, no to teraz masz :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maseczkę. Maseczka chroni Ciebie, nie mnie, od tego zacznijmy. Noszę teraz w tramwaju etc.

      Usuń
  6. No to faktycznie przywiozłaś niezłe świństwo!
    Właśnie słyszałam, że trzeba by powtarzać szczepienia sprzed lat, bo już nie chronią...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach. Żeby to wszystko ogarnąć, to cały etat chyba jest potrzebny 😉

      Usuń
  7. Ileż tematów poruszyłaś!
    Kornel Filipowicz - nazwisko brzmi znajomo, ale nie wiem do czego przyczepić, no to teraz wiem.
    Z Wikipedii widzę, że bardzo popularny i szanowany. Inna sprawa, że cytat z pierwszej strony uważam za bardzo niesmaczny.
    Słyszałem o epidemii - trzymaj się, nie daj się!!!
    Półpasiec - moja matka to przechodziła , bardzo boleśnie. W Australii mamy szczepionkę, emerytom przysługuje co 5 lat - korzystam.
    Czytam ze smutkiem o Twoich przeprawach ze służbą zdrowia, pomijając fakt, że brakuje lekarzy i pieniędzy to jednak strasznie kiepsko to zorganizowane.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę najbardziej jest znany ze związku z Szymborską...
      Za szczepionką na półpasiec chyba faktycznie powinnam się rozejrzeć, bo tego by mi tylko brakowało!
      Tak, organizacja szwankuje. Na przykład gdyby lekarz z opieki nocnej mógł mi wystawić skierowanie na badanie krwi (czy jakiekolwiek inne) byłyby wyniki już dziś - ale nie, po to skierowanie trzeba iść na kolejną wizytę do przychodni.

      Usuń
  8. W dzieciństwie szczepiono nas na wszystko dlatego dożyłam do tej pory 🙂 Chociaż na odrę jeszcze nie było szczepionki i pamiętam jak chorowałam, okna mama zaciemniła, musiałam spać w pościeli bez powłoczki, na samym czerwonym wsypie co było dla mnie okropne, ale obyło się bez komplikacji. Mówisz, że trzeba powtórzyć szczepienia? Pewnie masz rację. Małgosiu, wszystkiego co najlepsze, a przede wszystkim zdrowia i odzyskania kondycji 💐

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem tego spania na samym wsypie - poszwę upierzesz, a co z pierzyną?
      Sprawdziłam przed chwilą wyniki krwi - coś tam podwyższone, coś obniżone, zobaczymy, co powie lekarz.
      Dziś bawiłam przed przychodnią w porannych godzinach, żeby zarejestrować Ojczastego na wizytę domową. Hm, szczególne doświadczenie...

      Usuń
    2. Tzn. bez powłoczki, żeby czerwone było (kiedyś te wsypy czerwone były) na pierzynie, bo to jakoś oczy ratowało. Podobno.
      Już czytałam o wizycie , od góry nadrabiam, przy wziewnym leku może mu pokaż jak to zrobić, a nuż zobaczy i pojmie.

      Usuń
  9. Skoro juz przywleklas to zycze bys przynajmniej reszty rodziny nie zarazila - i szybko wyleczyla sie.
    Jesli bohater ksiazki byl antypatriota to przynajmniej powinien postepowac neutralnie, jesli w jakis sposob wspolpracowal z druga strona to juz byla kolaboracja, juz jakies okreslenie swej przynaleznosci. Nie podoba mi sie taka postawa. Argument ze w ten sposob pomagal Polakom wydaje mi sie naciagany a cala postawa taka asekuracyjna - obojetnie jak sie sprawy potocza taki zawsze wyjdzie z tego calo i zdrowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohaterowi zależało tylko na jednym - nie stracić życia. A nawet starać się żyć wygodnie.

      Usuń