Cudownie! Zeżarło mi notkę!
Nosz! Zażądało uaktualnienia dziś rano, po czym mi donosiło, że ta strona spowalnia Firefoxa i żeby ją wyłączyć, a jak już w końcu napisałam post i kliknęłam opublikuj - to opublikowało bez ostatnio dopisanych zdań. Niech ich...
Nie mam już siły pisać na nowo. Ani głowy. Jestem tak wymęczona tym tygodniem, że ani nie wiem, czy uda mi się kiedykolwiek odpocząć. Powiem tylko tyle, Ingi Iwasiów nie znam jako autorki, zobaczyłam tę książkę w nowościach i wydała mi się czytable. Co się potwierdziło. Tak że - podobało się. A jednocześnie szczęśliwa jestem, że okazji do podróży służbowych miałam mało, a teraz już ich nie będę mieć w ogóle 😂
Początek:
Wyd. Biuro Literackie, Kołobrzeg 2024, 226 stron
Z biblioteki
Przeczytałam 14 lutego 2025 roku
U nas widok z okna w ostatnich dniach był taki:
A reżim dnia następujący:
Najważniejsze, że już jesteśmy w domu i mamy nadzieję, że tak zostanie 😉 Jutro biegusiem po ortezę (i liczę na to, że w sklepie medycznym na osiedlu ją mają, żeby nie musieć w to zimno nigdzie jeździć z córką - mają ją na miejscu założyć), a po południu dzwonić rejestrować się na wizytę kontrolną w poradni.
Och, oby teraz już z górki, za dużo ostatnio spadło na was, za dużo!
OdpowiedzUsuńWłaśnie, oby się to dobrze goiło i zrastało!
UsuńInga Iwasiów jak na pisarkę ma bardzo niefrasobliwy stosunek do własnych archiwaliów. Można by oczekiwać, że osoba pisząca i tak dużo podróżująca ma regał terminarzy (od 1987 przynajmniej) z notatkami :)
OdpowiedzUsuńTak, wyrzucanie kartek i karteluszków mści się 🤣
Usuńjeszcze będzie normalnie !
OdpowiedzUsuń😁😁😁 Hope so!
UsuńJa do komputera podchodzę z pełnym nabożeństwem a i tak udało mi się skasować wszystko, co było na dysku, więc jeśli u Ciebie poleciało tylko kawałek notki, to jeszcze nie katastrofa. Nieprzyjemny incydent, czasem tak bywa. Będzie dobrze, jak trochę się uspokoisz, odpoczniesz . Dużo zdrowia dla Ciebie i córki, spokoju w domu.
OdpowiedzUsuńNajgorsze, że nie wiem, absolutnie nie wiem, co zrobić, żeby odpocząć. Znaczy - dziś na przykład nigdzie nie muszę chodzić, nic załatwiać, w domu jedynie zwykłe sprawy - a nie potrafię znaleźć sposobu na mentalny odpoczynek...
UsuńW Twojej sytuacji to chyba tylko wyjście z domu by odprężyło. Spacerek?
UsuńAgata
Raz, że się normalnie boję teraz wychodzić z domu (...), a dwa, że trochę mi się w głowie kręci. Wychodzę tylko do sklepu i do budki.
UsuńNazwisko tej Iwasiów znajome, ale nic nie czytałam. Widzę, że napisała ksiązke o żałobie (po śmierci ojca) i chyba wypożyczę. Wychwalany Wicha zupełnie mi nie podszedł, ale może to było za wcześnie. Albo ja takich książek nie lubię, też jest taka opcja.
OdpowiedzUsuńDobrze, że córka już w domu, dbaj o nią i niech się dobrze goi. Widzę, że w szpitalu posiłki jak na poście przerywanym/Intermittent Fasting - ja jem między 10 i 18😉
Widok z okna super, ja mam hopla na punkcie gotyku i ogólnie ceglanych budowli. Niestety w w Warszawie zabytków gotyckich niemal nie mamy
Agata
Książkę o żałobie? Może też kiedyś pożyczę.
UsuńObiad w szpitalu był bardzo dobry (albo ja byłam taka głodna 😂). Ona coś tam podziubdziała, a ja resztę wtrząchnęłam, kryjąc się przed pozostałymi pacjentkami 🤣🤣🤣
Kochana, to jest neogotyk li i jedynie! Tak że może coś i u Was się znajdzie, mimo wojny.
Tak, wliczam też neogotyk, bo czystego gotyku to chyba w ogóle nie mamy, z tego co pamiętam jest jeden kościół na Tarchominie (to bardzo odległa część miasta, ode mnie z półtorej godziny autobusami).
UsuńOdbudowanych po wojnie na Starówce jak katedra czy Barbakan nie liczę.
Ja w szpitalu byłam raz w życiu niecałe dwie doby I gdybym nie wpadła na pomysł kupienia po drodze owsianych ciastek to bym umarła z głodu (jednego śniadania nie dali, bo operacja, drugie zabrali nietknięte, bo akurat miałam zmianę opatrunku, jednego obiadu nie dali j w., przed drugim wypuścili do domu 🤣chyba tylko jakąś skromną kolacyjkę zjadłam).
Tobie się chyba ten Wicha podobał z tego, co pamiętam.
Agata
Pamiętam, jak po urodzeniu córki parłam do domu i nie zjadłam nawet ostatniego przysługującego mi obiadu, czym była bardzo wkurzona moja mama czekająca w domu - że nie ma nic dla mnie 🤣 a obiad był ostatnią rzeczą, o której myślałam.
UsuńOczywiście jest bufet w szpitalu, ale w takich sytuacjach trzeba prosić kogoś z odwiedzających, żeby poszedł i coś kupił. To ciekawe, swoją drogą - mówią, żeby np w dwie godziny po operacji spróbować napić się wody, ale żadnej wody nie przynoszą. Jest kompocik z obiadu albo herbata z kolacji 😫
Tak, Wicha się podobał, z tego, co ja też pamiętam.
Widok z okna... znaczy się - szpitalnego.
OdpowiedzUsuńAle chyba dobrze, że już w domu.
Życzę żeby ortezę założyli sprawnie i żebyś miała trochę odpoczynku.
Bardzo dobrze!
UsuńOd założenia ortezy jestem spokojniejsza. Ręka ciągle boli, ale przecież musi boleć po operacji. Jutro do kontroli.
Co za meczacy i aktywny okres ! Nic dziwnego ze jestes przemeczona.
OdpowiedzUsuńZycze by sie wszystko ponaprawialo i dalo Ci szanse na zaczerpanie oddechu.
Dziękuję, Serpentyno! Jeśli koniec tygodnia (czyli po kontroli jutrzejszej) będzie spokojny, bez żadnych już ekscesów, to może się uda odpocząć? Teraz to nawet zrobienie obiadu jest wysiłkiem :(
Usuń