niedziela, 9 lutego 2025

Michał R. Wiśniewski - Zakaz gry w piłkę. Jak Polacy nienawidzą dzieci

Ja to chyba jednak już wiekowo nie plasuję się w targecie. I nie chodzi o to, że nie będę już mieć dzieci ani córka ich mieć nie będzie, więc temat mnie osobiście nie dotyczy. Rzecz w tym, że ja nie znam połowy słów używanych przez autora 🤣 To są takie słowa z internetu - cóż, być może też niektórzy używają ich w codziennym życiu, w dyskusjach i rozmowach - i pewnie często padają czy to na blogach czy na forach, ale hm, ja czytam raczej takie skupione na zwykłym życiu, więc mnie to omija... Cieszę się, że wiem, kto to jest influencer i co to prank i przy tym pozostańmy 😂

Słowa to jedno (plus kontekst kulturowy, ale skoro Wiśniewski specjalizuje się w kulturze popularnej i cyfrowej, to kudy tam mnie do niego), treść to drugie. Gdy momentami mam wrażenie, że autor przesadza, natychmiast czuję wyrzut sumienia - że skoro tak uważam, to znaczy, że jestem dokładnie taka, jak jego negatywni bohaterowie, że nienawidzę dzieci, że nie mam dla nich żadnego zrozumienia, a przecież ani tak nie myślę ani tak nie czuję, w końcu sama mam dziecko (co o niczym jeszcze nie świadczy, bo dzieci może mieć każdy - no prawie - a być dobrymi rodzicami to już nie wszyscy potrafią). Tylko że kto niby myśli o sobie źle? Wszyscy mamy takie momenty, że ja rozumiem, że dziecko potrzebuje tego czy owego, ale. To słynne ale. To jest tak samo jak z rasizmem: nie mam nic przeciwko czarnym/żółtym/czerwonym, ale.

Dobra, generalnie ciężka lektura, choć (ale) nie mówię, żeby nie czytać. Owszem, warto, żeby sobie zdać sprawę z pewnych zachowań. Jednak nie przyjmowałabym wszystkich opinii Wiśniewskiego za wiążące. Może jednak kiedyś pożyczę jeszcze jego Wszyscy jesteśmy cyborgami

Uwaga dodatkowa: raczej trudno wmówić czytelnikowi, że to reportaż. To są felietony, czasami zbyt odbiegającego od głównego tematu, jakby na siłę doczepione.




Początek:

Wyd. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2024, 341 stron

Z biblioteki

Przeczytałam 4 lutego 2025 roku
 

Po dzisiejszej nocy z Ojczastym właśnie odreagowuję i zażywam w związku z tym elektrolity (hm), ale staram się nie myśleć o tym, więc teraz drobiazgi domowe z ostatnich dni.

W dawnych czasach (znaczy w styczniu jeszcze) kupiłam takie składane siedzonko drewniane - straponten jakby - coby je zainstalować w przedpokoju, trzeba myśleć o starości 😁 Dostałam info, że ze względu na ciężar będzie szło drogą lądową. I teraz podziwiam te włajaż włajaż przez Polskę do Niemiec - wcześniej przesyłka tkwiła kilka dni w Kazachstanie - i (mam nadzieję) z powrotem.


 

Muszę też podzielić się innym swoim zdumieniem. Otóż spaskudziłam sobie obie rękawice kuchenne, wyjmując z piekarnika czarną tortownicę. Najwyraźniej specyfik, jakim jest pokryta, nie przewiduje wysokich temperatur ha ha ha.

Nie mogłam odżałować tej mniejszej ecru, bo właśnie taka wygodna jest, nieduża. A tu patrzę w Pepco są małe, w komplecie po dwie.

Cóż jednak czytam na metce? Nie prać, nie czyścić chemicznie, nie suszyć w suszarce bębnowej. Zgłupieli czy co? Może ze względu na te kropeczki silikonowe? Ale przecież skarpetki dziecięce też mają takie!


 

O dziku nic nie słychać, z tym, że nie łażę teraz po osiedlu, to mogę nie wiedzieć. Na wieczną rzeczy pamiątkę daję jeszcze ukradzione z FB zdjęcie ze stycznia. Kruca bomba, jakie to bydlę!



A jako się rzekło, po osiedlu nie łażę, w sprzyjających okolicznościach (gdy Ojczasty śpi, ale na to nie można za bardzo liczyć, bo w jednej chwili śpi, a w drugiej już nie) lecę jedynie do sklepu i zerkam na budkę. Tak że po siedmiu miesiącach musiałam zrezygnować z przebieżek. I bardzo bardzo bardzo mi tego żal.

25 komentarzy:

  1. To nie bydlę, to nierogacizna 😜

    OdpowiedzUsuń
  2. A co ja mam powiedziec na ten zrewolucjonizowany polski jezyk? Mieszkancy przynajmniej poznaja stopniowo , niemal niezauwazalnie a dla mnie zyjacej poza Polska 41 lat to dopiero trudnosc w zrozumieniu. Nie jestem zachwycona bo co innego nowe okreslenia technologiczne wczesniej nie istniejace a co innego poslugiwanie sie stworkami polsko-angielskimi.
    Dzik nie ma rogow ale kly to owszem, nie chcialabym go miec w sasiedztwie. Dziwne ze jeszcze wladze go nie wylapaly.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie Tobie może być łatwiej, bo te wszystkie nowe wyrazy z angielskiego pochodzą. Zazwyczaj.
      W sumie nie wiem, co z dzikiem i czy w końcu wyłapały czy dalej buszuje.

      Usuń
  3. Ja tych nowomodnych słów znam pewno dużo więcej niż statystyczna pani 50 z dużym plusem, bo mam dziubdziusie przed dwudziestką. Niektóre weszły do rodzinnego słownika, ale poza tym ich nie używam, bo to nomen omen krindżowe i raczej nie odbierane pozytywnie (zresztą zawsze tak było).

    Co do książki to nie należę ani do frakcji, która lubi sobie powspominać jak to kiedyś było dobrze i "lanie dostawałem, a wyrosłem na ludzi", ani do zwolenników bezstresowego wychowania i robienia z dzieci świętych krów. Myślę, że większy problem jest ze staruszkami, wydaje mi się, że jest coraz gorzej i są lekceważeni, spychani na margines, o szacunku nie ma co gadać. "To nie jest świat dla starych ludzi" (świat, bo to nie polska specjalność, raczej ogólny trend). Dziecięce tragedie jednak poruszają społeczeństwo, są opisywane, politycy reagują i powstają różne "lex Kamilek", a analogiczne historie ze starymi ludźmi nie trafiają na nagłówki.

    A to siedzisko serio tak krąży po świecie? 😅Paranoja!

    Szkoda, że nie masz możliwości przejść się i przewietrzyć głowę po tych wszystkich stresujących sytuacjach. A brat już wrócił?
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "bo to nomen omen krindżowe" 🤣🤣🤣
      Skoro facet napisał wcześniej książkę o internecie, to nic dziwnego, że zna te nowomodne słowa na wyrywki. Ale czasem w komentarzach pod jakimś artykułem widzę, że dużo ludzi się nimi posługuje...

      Ciekawe, czy to spychanie na margines starych ludzi bierze się z ich nadmiaru? A przecież wiadomo, że będzie ich więcej, coraz więcej. Właściwie jedyny głośny przypadek, jaki kojarzę, to stara już sprawa łowców skór.

      Zaraz sprawdzę, gdzie dziś przebywa moje siedzonko 😉

      Brat wrócił z Maroka, ale na moje pytanie, czy zabrałby Ojczastego na dwa tygodnie, jak wcześniej proponował, odparł, że teraz nie, bo 14-go jedzie do Pakistanu. Więc tak to.

      Usuń
    2. No cóż, na razie żadnych odnotowanych ruchów, dalej Germany 😏

      Usuń
    3. Moja foremka na czekoladę dubajską co prawda szła z Nadrenii-Westfalii prosto do Polski, ale tydzień i na dodatek zniknęła z opcji śledzenia, więc się stresowałam (jak to człowiek szybko zapomniał, że kiedyś kartki z wakacji zazwyczaj grubo po powrocie przychodziły😅 jeśli w ogóle). Nie było jej też w aplikacji inpost. Na szczęście jakoś dotarła.
      Agata

      Usuń
    4. To ja wspomnę o zwrocie kasy za laptopa kupionego w końcu grudnia. Też idzie... I mam nadzieję, że jakoś dotrze 🤣

      Usuń
  4. Dla dzieci trzeba mieć po prostu dużo tolerancji.
    Nie uwielbiam, ale nawet gdy zaczynają mnie irytować wrzaskiem* staram się pamiętać, ze to tylko dzieci i że sam pewnie byłem nie lepszy będąc dzieckiem.

    Mam rękawice powieszoną przy kuchence, ale do wyciągania brytfanki z piekarnika używam zazwyczaj zwykłej szmaty (kawałka zużytej poszewki) którą trzymam razem z blaszkami do pieczenia :D
    ________
    * chociaż mnie w sumie bardziej bawi, gdy słyszę ten harmider przechodzący momentami w jazgot na podblokowym placu zabaw i sobie myślę, że fajnie, że nadal są dzieci, które się bawią tak normalnie, jak kiedyś bawiły się dzieci, a nie siedzą non stop w komórkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy czym najczęściej tolerancję ma się dla własnych dzieci 🤣
      Masz rację z tymi zabawami na podwórku - należy się cieszyć, że jeszcze (niektóre) dzieciaki wychodzą z domu...
      Ale... zawsze ale... ale jednak nie chciałabym mieszkać koło przedszkola 🤣 To już może wiek się odzywa i potrzeba spokoju i ciszy?

      Sprytnie z tą szmatą. Ja oczywiście zostawiłam te stare rękawice, wyłącznie do użytku przy wyciąganiu czarnej tortownicy. I nauczka na przyszłość - nie kupować żadnych takich blach poza zwykłymi.

      Usuń
    2. Ja niestety mieszkam koło przedszkola i czasem naprawdę dają czadu, najgorsze są zawody dziewczynek, która przeraźliwiej zapiszczy😬
      Zawsze się dziwimy, że paniom to nie przeszkadza.
      Agata

      Usuń
    3. Eee tam, to Ty tak myślisz, że one robią zawody, a tak wcale nie jest, bo... czekaj, nic nie udało mi się wymyślić na ich usprawiedliwienie 🤣

      Usuń
  5. Bardzo lubię twoje komentarze Dariusz , są takie całkowicie moje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, czasami są takie zwykłe i swojskie...(inny anonim)

      Usuń
  6. Na temat książki powiem jedno - zbudowałabym autorowi boisko pod oknem, najlepiej sypialni.
    Kupiłam rękawice silikonowe, ale niestety czasami mocno czuję ciepło, nie ma to jak grube szmaciane!
    A to krzesło, to z ołowiu?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, boisko pod oknem 🤣
      Krzesełeczko drewniane, ileż może ważyć? 3-4 kg? No ale tak napisali i tak sobie jedzie przez świat.

      Usuń
  7. A ja uważam, że dziecko to człowiek i dobrze jest by od początku wpajać mu pewne zasady . Nie należy bić i wrzeszczeć ale też nie można mówić "wyrośnie z tego" . Pozwalanie na wszystko to lenistwo rodziców po co tłumaczyć lepiej udawać, że jest ok. 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychowanie małego człowieka to trudna sprawa i nie każdy się do tego nadaje (w sensie rodzic). Często powtarza się grzechy własnych rodziców, no bo "przecież nic mi się nie stało, gdy dostałem parę razy lanie, należało się". Zapomniał wół etc.

      Usuń
  8. miałam identyczne zdziwko, gdy sie okazało, że poduchy tarasowe na kanapkę nie są do prania !? no na jeden sezon normalnie, może taki jest chytry plan juska. i faktycznie po jednym sezonie nadawały się głównie do prania. dobrze, że choć w pełni rozkładalne są biodegradowalne. no ale ja zaryzykowałam upraniem. i faktycznie do wyrzucenia. także nigdy więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to może być chytry plan producenta 😉 Wbrew aktualnie lansowanym trendom ekologicznym, żeby produkować rzeczy, które mogą długo służyć, które można naprawiać etc.

      Usuń
    2. Ale na tej rękawicy napisali, żeby wodą z mydłem prać, może chodziło o pralkę?🤔
      Ja bym uprała, co innego sweterek z kaszmiru, ale rękawica? Chyba w najgorszym przypadku faktycznie zejdą te silikonowe cosie
      Agata

      Usuń
    3. Znak pralki jest przekreślony, ale rzeczywiście dopiero na zdjęciu widzę, że można prać ręcznie w wodzie z mydłem. Gołym okiem nie przeczytałam przecież!
      Jednakże nie mam zamiaru się bawić w takie mecyje. Ubrudzi się, wrzucę do pralki i UWIDIM!

      Usuń
  9. Childism - dla mnie to dziwaczny twór językowy, okazuje się, że może oznaczać poparcie dla dzieci albo niechęć do dzieci.
    Być może to jest dobre wyjście - dwie przeciwne sobie grupy childismanów wdadzą się w dyskusję a dzieci bedą mogły spokojnie porozrabiać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "dwie przeciwne sobie grupy childismanów wdadzą się w dyskusję" - a może nawet pobiją 😂😂😂

      Usuń