czwartek, 20 marca 2025

Blanka Kovaříková - Návštěvy domů slavných: 50 nových příběhů

No to było tak: w cotygodniowym telewizyjnym programie o Pradze Z metropole była mowa o nieistniejącej już porodówce w ul. Londyńskiej. Wypowiadała się na jej temat również pani Blanka Kovaříková, przy okazji wspomniano o jej nowej książce. Szybko sprawdziłam, że jest dostępna na portalu, gdzie już w zeszłym roku kupowałam czeskie książki (i nie musiałam ich dźwigać z Pragi), przy okazji wzięłam jeszcze dwie inne.

O książce wspomnieniowej Bliźnięta z Kampy też zresztą mówili w Z metropole, bo skąd bym się niby dowiedziała. Defektem tego portalu jest, że nie ma podziału czeskich książek na pragensie czy coś, niestety, tak że raczej należy wiedzieć, czego się szuka.

W każdym razie książki już przyszły i na pierwszy ogień zabrałam się właśnie za Wizyty w domach sławnych ludzi: 50 nowych historii. Właściwie to chciałam najpierw przeczytać poprzednią z serii, ale okazało się, że już je miałam wszystkie obczajone 😂 Skleroza nie boli.

Bo to jest czwarta część. Ciekawa jestem, czy autorka zdoła kiedyś jeszcze przygotować część piątą.  W związku z tym, że należało zebrać wszystkie w jednym miejscu, musiałam trochę książek poprzekładać. I tym się zajmuję od wczoraj (o czym niżej). Tylko nie rozumiem, dlaczego czwarta część nie została wydana tak jak poprzednie - z obwolutą 😢


 Poza tym wydane bardzo starannie, jak zawsze zresztą, masa ilustracji, masa ciekawych informacji, masa filmów do obejrzenia, bo najczęściej mowa o aktorach czy reżyserach.


Wyklejka też mi się bardzo podoba i gdy dotarłam do rozdziału, gdzie pojawiło się zdjęcie tej pięknej klatki schodowej, postanowiłam udać się pod wskazany adres i czatować na możliwość wejścia do środka 😂 Zobaczymy, czy mi się powiedzie!






Wyd.
Brána, Praha 2024, 280 stron

Z własnej półki (kupione 13 marca 2025 roku za 47,19 zł na megaksiazki.pl)

Przeczytałam 17 marca 2025 roku



Wczoraj do południa, w oczekiwaniu na brata, wyciągnęłam do odkurzenia dwa rzędy z jednej z półek, ale ledwo zaczęłam spisywanie, brat się objawił. Wszystko leżało na moim łóżku do wieczora, bowiem:

- o 15:07 stałam się na powrót (po 22 miesiącach) wolnym człowiekiem, ale nie żebym tak całkiem odsiedziała wyrok, tylko na przepustce 2-tygodniowej jestem

- z tej okazji ruszyłam oddać zaległości do bibliotek (o stanie mego umysłu w ostatnich dniach świadczy to, że pojechałam je oddać już we wtorek, tyle że... nie zabrałam ich ze sobą - tak, słowo daję!)

- po oddaniu zapragnęłam odwiedzić bibliotekę w Borku Fałęckim, gdzie jest regał z gratisami. To taka 40-minutowa wyprawa w jedną stronę, nie w kij dmuchał, ale myślę sobie w końcu to moje pierwsze wolne popołudnie

- w tramwaju po drodze mignęła mi myśl a co, jeśli jest akurat zamknięta? no ale niby dlaczego? więc nawet nie wyciągnęłam z kieszeni telefonu, żeby sprawdzić 

- przyjeżdżam na miejsce i widzę kartkę na drzwiach... tak, kontrola księgozbioru od wczoraj do jutra

- nie, no nie dam się tak wykołować, pojadę wobec tego do domu kultury też gdzieś na końcu świata, gdzie również stoi taki regalik

- aplikacja mówi, żeby podjechać do przystanku Łagiewniki SKA i tam przesiąść się na tramwaj 11, tak też czynię, tylko że nie umiem znaleźć przystanku tramwaju 11... schodzę do podziemnego przejścia i idę gdzieś i idę kilometry - wychodzę na powierzchnię i jestem... nie na przystanku 11, tylko obok muru klasztoru w Łagiewnikach

- co prawda głośno klnę na projektanta tego wszystkiego, ale zmieniam koncepcję: zapytam pierwszą spotkaną zakonnicę o tę moją psiapsiółę sprzed lat, która tam zgłosiła się do nowicjatu. Może jej już tam nie ma, ale może jest? Nazwiska swoje chyba siostry znają?

- na całym terenie nie spotykam ani jednej siostry, tak że plan się udał

- tymczasem dzwonią z Fabryki z pewnym problemem i to mi trochę humor poprawia, bo widzę, że inni mają gorzej 😂

- w trakcie rozmowy schodzę na dół drugą drogą i trafiam z powrotem na ten sam przystanek, gdzie wysiadłam, więc jadę do przodu i w końcu inną drogą dojeżdżam do tego domu kultury

- gdzie nie sposób się dostać do regaliku, bo obok stoi fotel, na którym siedzi dziewczyna i ani myśli wstać i mi umożliwić obejrzenie zasobów, mimo że złośliwie wiszę jej nad głową oglądając przynajmniej górne półki

- kończy się na tym, że zabieram jedną książkę, tak bardziej z rozpaczy niż z przekonania, no  bo przecież nie mogę wrócić bez niczego 🤣 To Dorosnąć Zofii Chądzyńskiej.

- i już o 19.00 jestem w domu, totalnie wykończona (słaba jeszcze jestem po tym leżeniu 6-dniowym) i z poczuciem klęski, no bo średnio wykorzystałam pierwszy dzień wolności

Jak to tak będzie dalej wyglądać, to ja pierdykam! 

Dziś oczywiście obudziłam się z pieruńskim globusem, ale jakoś mi przeszło po zwykłym Ibupromie. Niemniej chyba wychodzić nie będę... przejrzałam zasoby z tej wczorajszej półki (wieczorem tylko przerzuciłam wszystko na łóżko Ojczastego) i wydałam część na FB, znaczy wydam, jutro ma ktoś przyjechać po to. Jednocześnie dumałam nad starymi mapami i uwierzycie, że większość z nich ZOSTAWIŁAM??? Niereformowalna 🤨


Istnieje koncepcja, żebym może spała przez ten czas na łóżku Ojczastego, tym takim rehabilitacyjnym 😁 Tylko na razie nie mam siły go prześcieliwać.

Zgodnie z przewidywaniami chyba nic wielkiego nie zdziałam przez cały ten czas, ale chromolić to, najważniejsze odpocząć. Również psychicznie, mentalnie.

Bo ostatnio takie rzeczy odwalam, że głowa mała. Na przykład: robiłam PIT-y i wyliczyłam "teściowej", że ma do zwrotu 15 tysięcy. Nawet zadzwoniłam od razu, żeby się cieszyli. A na drugi dzień rano siadłam wszystko powpisywać do formularzy i wtedy okazało się, że nie 15 tysięcy, tylko 600 złotych 🤣🤣🤣 Wyobraźcie sobie teraz ten zawód...

No nic. Jutro bym bardzo chciała pojechać do tego ZOL-u i o wszystko się wywiedzieć. Mam nadzieję, że dam radę, bo momentami mam wrażenie, że mi się w głowie kręci. I to by było na tyle, panie i panowie.

 

29 komentarzy:

  1. Ciekawe, czy o Warszawie ukazuje się tyle książek, co o Pradze i do tego tak ładnie wydanych. Albo o jakimś innym polskim mieście, o Krakowie dajmy na to. Podejrzewam, że nie bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że wątpię 😂 Ale też trzeba wziąć pod uwagę, że Praga jest większa od obu naszych miast... i bogatsza. Była przed wiekami, była przed wojną i teraz też jest.
      Niby mam w katalogu trzy razy więcej książek oznaczonych etykietą "cracoviana" niż "pragensie", ale to nic nie znaczy, bo po pierwsze Kraków zbierałam dekady, a po drugie będąc jednak na miejscu.

      Usuń
  2. No naprawdę należy Ci się odpoczynek, bo niebawem do domu nie trafisz, nie planuj za wiele, ciesz się wolnością i może na ławce w parku posiedź?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, jak tak Ciebie z tą Pragą podglądam, to chciałabym się zakochać w jakimś mieście tak bardzo i sobie do niego jeździć. Już-już kiedyś miałam dostać hopla na tle Lwowa, ale wybuchła wojna i zrezygnowałam z wyjazdu, a potem jakoś ochłonęłam. Poza tym nie wiem jakbym się tam czuła, nigdy nie byłam. W Wilnie na przykład było mi dziwnie, ni to swojsko, ni obco.

    Ciesz się "urlopem" i odpoczywaj. Ja jutro może dotrę na zorganizowany z okazji początku wiosny kiermasz darmowych książek, co prawda będę kilka godzin po rozpoczęciu, ale może coś upoluje, bo wszak lubię niemodne starocie 😅

    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrocław? Ja bym myślę łatwo zapadła na Wrocław (nigdy nie byłam), po co szukać daleko 😁 Moja Psiapsióła z Daleka, które mieszka w Mediolanie, jeździ z kolei cztery razy w roku do Rzymu.
      Za wschodnią granicą nigdy nie byłam. Jakoś - poza brakiem specjalnego zainteresowania - i strach rządzi...

      Wyszłam do budki zanieść parę odrzutów z dzisiejszego urobku katalogowego 😁 w nagrodę przyniosłam sobie Srebrnego Kluczyka - "Laurę" Very Caspary.
      Życzę udanych łowów jutro!

      Usuń
    2. Z łowów zadowolonam - Paukszta (wychwalany w naszej grupie Stare Polskie Książki; ja czytałam tylko fajną przygodówkę Złote korony księcia Dardanów, ale niedawno, w młodości go nie znałam), Agnieszka córka Kolumba (tytuł jakby znany, chyba to bylo kiedyś modne, ale nie czytałam), Wanda Wasilewska dla dzieci Pokój na poddaszu (tez chwalili w grupie, wzięłam jako ciekawostkę), Niobe (nie- kryminał Barbary Gordon, którą b.lubię) I S S. Van Dine.
      Na kiermaszu tłumy, także o dziwo studentów i licealistów, co mnie podbudowało. Było jeszcze trochę innych ciekawych książek i panie dokładały ciągle nowe, ale nie chciało mi się dźwigać, no ileż można brać😅
      Agata

      Usuń
    3. Pięć łupów - nie jest źle 😁 Mam Paukszty "Zatokę Żarłocznego Szczupaka", kiedyś miałam też "Młodość i gwiazdy" i zdaje się, wyniosłam, ciekawe dlaczego. Tak czy siak nic nie czytałam.
      "Agnieszkę..." chyba czytałam w młodości, też mi jest znany tytuł.
      Wasilewską mam i skrytykowałam po przeczytaniu 😉 Pozostałych nie znam. Znaczy - tego Dine przywiozłam coś z Pragi po czesku, jakieś "Królewskie morderstwo" czy coś 😀

      Usuń
    4. Tego van Dine wydawali w latach 90., coś tam miałam i kojarzy mi się dobrze. Pewnie wyniosę do knihobudki po przeczytaniu, postanowiłam nie zbierać kryminałów poza ukochanymi jak Christie czy Mankell, którego zwozilam z Niemiec zanim u nas przetłumaczono.
      Przeczytałam Twoją recenzję Wasilewskiej, widzę że panie w komentarzach bardzo dobrze wspominają😁. Pewnie to tego typu lektura, że się kochało w dzieciństwie, a po latach widzi się wady. Ja nie pamiętam jako lektury, chyba się nie załapałam, zobaczę czy czytable.

      Usuń
    5. Och, gdyby mnie było stać na takie mocne postanowienia... Ale i tak wczoraj dokonałam cudu, likwidując masę książek 😂 Najwyżej kiedyś będę płakać...

      Usuń
  4. „...wyliczyłam "teściowej", że ma do zwrotu 15 tysięcy. (...) okazało się, że nie 15 tysięcy, tylko 600 złotych.”

    Znam takie przypadki, dla niektórych to było najgorsze rozczarowanie życia (no, może roku), a już tragedia, gdy zaczęli wydawać te pieniądze zanim je otrzymali. Dlatego zawsze byłem niesamowicie ostrożny, zanim wymówiłem tę magiczną, finałową kwotę.

    Map też mam zatrzęsienie, dużo z nich starych i raczej nieużytecznych, można z powodzeniem używać Google Maps, ale niektóre unikalne, topograficzne i bardzo przydatne—JEŻELI się w tamte okolice wybieram. Muszę je uporządkować i jakoś ułożyć, aby w razie czego było prosto znaleźć.

    „...do bibliotek pojechałam je oddać już we wtorek, tyle że... nie zabrałam ich ze sobą…”

    Nie przejmuj się. Ileż to razy ja pojechałem do banku, zdeponować czek—i dopiero w banku okazało się, że ich nie zabrałem ze sobą.
    Najlepsze to było, gdy miałem zatankować benzynę do Toyoty. Owszem, pojechałem na stację benzynową… ale Pontiakiem, moim drugim samochodem! (z przyzwyczajenia).
    A najlepsza sytuacje to zdarzyła mi się, gdy pojechałem do dużego sklepu, spędziłem w nim z pół godziny, wychodzę na zewnątrz… i zmartwiałem: nie ma mojego samochodu! Chociaż wtedy miał już z 18 lat i nie przypuszczałem, aby ktoś się na niego połasił, to ogarnęło mnie takie nieprzyjemne uczucie… Przez jakiś czas stałem wpatrzony w zaparkowane samochody i zastanawiałem się, co mam następnie zrobić. I nagle—samochód jest! Oczywiście, tym razem przyjechałem Toyotą (b. rzadko nią jeździłem), a na siłę starałem się wypatrzeć na parkingu mojego Pontiaka!

    A swoją drogą, to masz fajnie, że mieszkasz w przepięknym mieście i że jesteś tak bardzo zainteresowana w innym prześlicznym mieście, do którego można stosunkowo szybko dojechać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty jesteś profesjonał, ja po amatorsku walnęłam im te 15 tys. 😂 Dobrze, że wieczorem, a rano już sprostowałam, nie zdążyli wydać! Ale może miłe sny mieli!

      Mam trochę map z czasów PRL-u, gdzie są już nieaktualne granice, typu NRD albo jeszcze gorzej - Jugosławia. No ale co tam! W razie potrzeby mogę sprawdzić, jak to wtedy wyglądało 😂 Trudno takie zbiory uporządkować, chyba że masz wolne szuflady i do jednej dahesz mapy Kanady i USA, do drugiej Kuby etc.

      Słyszałam historię, jak to kobitka bodajże z pracy wróciła do domu autobusem, rano następnego dnia chce wsiadać do auta, a auta nie ma! Ukradli! Tymczasem auto zostało pod pracą 😂

      Mam fajnie, ale gdyby podróż jednak była jeszcze krótsza, byłoby fajniej. No ale nie można mieć wszystkiego. Dopóki dam radę, będę jeździć, to się już nie zmieni.

      Usuń
    2. Starszy facet mający pewne problemy z pamięcią poszedł do sklepu i po pewnym czasie wychodzi obładowany torbami zakupowymi—i nie może znaleźć samochodu! Od razu dzwoni na policję, zgłaszając kradzież, a potem do żony, aby po niego przyjechała, bo samochód został ukradziony.

      — Przecież ty do sklepu nie pojechałeś samochodem, ale autobusem! — mówi żona. — Zaraz po ciebie przyjadę.

      Mija godzina, a żony nadal nie ma. Ponownie dzwoni do niej i pyta się, kiedy przyjedzie po niego.

      — Nie wiem, zostałam aresztowana przez policję, bo jakiś idiota zgłosił, że samochód został ukradziony i obecnie składam zeznania na komisariacie!

      Usuń
  5. Dwa tygodnie wolnego... raczej nie wyznaczaj sobie żadnych planów, poza wizytą w ZOLu czy MOPSie - stukaj kroki i śpij dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdyby na mnie trafilo to cieszylabym sie pusciejszym domem, mniejsza iloscia zajec, poprzestawialabym co sie da by dalo mi wrazenie "normalnosci" ......Pomieszkalabym i rozkoszowala cisza, spokojem, mozliwoscia robienia co chce a nie co musze.
    Ani mi nie przypominaj podatkow! - moje tegoroczne a wlasciwie zeszloroczne bedzie bardzo skomplikowane bo smierc meza zmienila finanse, moj status, sprzedalam dom, dostalam ubezpieczenia, pol roku spedzilam w jednym stanie, pol w drugim gdzie sie podatki oblicza inaczej.... Robi mi firma ale jeszcze nie znam rezultatu tylko trzese portkami oczekujac wiadomosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, chce się wykorzystać ten wolny czas, żeby pozałatwiać sprawy... ale faktycznie zakup i montaż karnisza poczeka... podobnie montaż tego siedziska w przedpokoju. Nie było do tej pory, to jeszcze chwilę może nie być 🤣
      Moje zeznanie też nie będzie proste (sześć miesięcy działalności, potem jakaś umowa o dzieło i cały rok emerytury; jestem pewna, że przyjdzie mi płacić), ale to nic w porównaniu z Twoim!

      Usuń
  7. sił ci życzę na te wszystkie twoje działania :-) zwłaszcza bez sensu :-)))) o pardon, bez efektu ;-)

    i odpoczywaj. ile wlezie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale się działo! Przygód a przygód! Ale zostaw trochę czasu na odpoczynek…😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie umiem odpoczywać, szczerze mówiąc. Całe szczęście, że ogólne osłabienie wymusza na mnie zawieszenie intensywnej działalności 😂

      Usuń
  9. Gosiu, na vlogu "Piszę i czytam" natrafiłam na książki o opiece nad starymi rodzicami: "Zadzwoń jak dojedziesz", "Echo słońca", "Klekot tysięcy patyków". Pomyślałam o Tobie, chociaż może nie chcesz już o tym czytać skoro masz to na codzień. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzałam do katalogu bibliotecznego i ta pierwsza pozycja jest w jednej filii tylko, więc w kolejce do niej stoi... 27 osób!!! Dostępność w sierpniu 2027. Przecież jak widzą coś takiego, to powinni kupić kolejne egzemplarze, a nie jakieś romanse wiecznie...

      Usuń
  10. Właśnie zabieram się za sprzątanie w jednej z biblioteczek. Liczę na znalezienie skarbu 😀

    OdpowiedzUsuń