Obłędne!
Do tej pory czytałam tej autorki tylko Balladę o smutnej knajpie, no i oczywiście wiem o powieści Serce to samotny myśliwy, a nawet pamiętam, że w dzieciństwie oglądałam film w telewizji. Po Zwierciadle wyciągnęłam z półek wszystko, co miałam i obiecałam sobie przeczytać (Balladę ponownie).
W serii NIKE ukazał się jeszcze Zegar bez wskazówek, ale nigdy tego na oczy nie widziałam...
Carson McCullers jest chyba dzisiaj już zapomnianą pisarką, jakoś nie spotykam jej często na blogach, a szkoda.
W 1967 roku pisano o niej:
Zachwycona byłam lekturą od pierwszej strony. A nawet już od przedmowy pióra Tennessee Williamsa. Który bardzo ładnie wytłumaczył, dlaczego niegdyś ta druga powieść autorki, opublikowana po bestsellerowym Sercu, nie spodobała się - i dlaczego jednak powinna się podobać :)
McCullers ma cudowny dar opowieści - wciągającej za pomocą jednego małego zdanka rzuconego niby mimochodem.
Jak w tym fragmencie charakterystyki szeregowego Williamsa, który cztery razy w ciągu dwudziestu pięciu lat swego żywota działał na własną rękę. Tu następuje opis pierwszego razu, drugiego razu... po czym znajdujemy zdanie:
Trzecim czynem była zbrodnia, którą popełnił i zataił z powodzeniem.
I koniec. Żadnego rozwinięcia historii. Przejście do czwartego razu. No sami przyznacie, że można zwariować z emocji :) Wyjaśnienie co prawda przychodzi, ale później, gdy już myślimy, że w ogóle go nie będzie.
Szeregowy Williams to samotnik. Lubi wysiadywać na ławce przed koszarami w oczekiwaniu na kolację.
Ten szelest rozwijanego papierka na trzeciej stronie, tak en passant wyjawiona słabość tajemniczego dla innych mężczyzny, dosłownie mnie zaczarował. Od tej chwili byłam gotowa na wszystko. A dzieje się tu, oj dzieje, choć nie jest to powieść akcji :)
Bo i sam szeregowy, który dowiedział się od ojca, że kobiety noszą w sobie:
i już wiemy, że coś tu będzie na rzeczy.
I kapitan Penderton, zwany przez stajennych Kapitanem Pac-Pacanem z powodu rozłożystych pośladków, które plaskały w siodle podczas konnej jazdy. Rozmiłowujący się w kochankach swej żony.
I pani Penderton, piękna, aczkolwiek nieco słaba na umyśle, co powodowało, że jej ojciec sporo się namartwił, zanim córka bezpiecznie wyszła za mąż.
I major Langdon, któremu stan umysłowości kochanki raczej dogadza niż przeszkadza.
I chora na serce majorowa, która zapłaci najwyższą cenę za całą sytuację.
I wielbiący majorową Filipińczyk Anacleto, doprawdy pyszna postać służącego zakochanego bez reszty (i bez wymagań) w swojej pani.
Oto mamy dramatis personae.
A co się wydarzyło, przeczytajcie sami.
Początek:
i koniec:
Wyd. Czytelnik Warszawa 1967, 158 stron
Seria: NIKE
Tytuł oryginalny: Reflections in a Golden Eye
Tłumaczyła: Maria Skroczyńska
Z własnej półki (kupione niegdyś w antykwariacie za 9 zł)
Przeczytałam 20 października 2013
Ze zdumieniem przeczytałam na filmwebie, że powieść została sfilmowana i to z gwiazdorską obsadą: Marlon Brando i Elizabeth Taylor. Ale jakoś wolę poprzestać na książce, nie zepsuć jej sobie :)
Czuję się zachęcony :) Muszę przyznać, że bardzo mnie zaintrygowałaś swoim wpisem o Carson McCullers. Zawsze widząc jakąś jej książkę w bibliotece myślałem sobie, że może kiedyś, że przyjdzie jeszcze na nią pora. Teraz żałuję, chociaż lep[iej późno niż wcale. Trochę mi te znakomite magiczne zdania przypominają sposób pisania Gogola, który w ten sposób uchylał furtkę do innego świata, w inny wymiar.
OdpowiedzUsuńNigdy nie żałować nieprzeczytanych książek - chyba że na łożu śmierci. W pozostałych wypadkach - zdąży się :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMary McCarthy mam tylko DZIEWICZĄ "Grupę"... któregoś dnia się doczeka rozdziewiczenia.
UsuńWprawdzie czytałam dość dawno temu, ale pamiętam, że byłam zachwycona "Grupą".
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńU nas przetłumaczono też "Ptaki Ameryki", ale jeszcze nie czytałam. Dziwię się, że u nas "Grupa" nie zrobiła furory, bo polscy czytelnicy lubią powieści osnute wokół losów ludzi z tego samego roku, klasy etc. Np. takie książki Segala cieszyły się u nas sporym wzięciem, choć to oczywiście inny ciężar gatunkowy niż McCarthy. Może trochę zawiniła okładka, bo pamiętam, że była dość nijaka.
UsuńA ja właśnie nie wiem - nie pamiętam - czy nie zrobiła furory. Kupiliśmy ją w 1986 roku i jakiś powód dla jej nabycia musiał być - zwłasczza z tak nieatrakcyjną białą okładką :) Inna sprawa, że w ogóle literaturę amerykańską się łykało, gdy wychodziła.
UsuńA "Ptaki Ameryki" też mam nie czytane, zapomniałam, że to tej samej autorki.
Kiedyś myślałam, że "Ptaki Ameryki" to dzieło o tematyce ornitologicznej. :)
UsuńMiałam identycznie! Tym bardziej, że w domu były takie dwa tomiszcza PTAKI ZIEM POLSKICH... jeszcze się zastanawiałam, ze tak mało tych ptaków w Ameryce w stosunku do nas ;)
UsuńŚwietny pomysł, żeby czytac Curson Mc Cullers. Jej Seerce to samotny... to jeden z kaminie milowych mojej historii lektur. Oczywiście z czasów młodości. Moze czas wrócić i popatrzeć na to z dzisiejszej perspektywy?
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie powroty. Do starych przyjaciół. Jak to również ze spotkaniami z przyjaciółmi bywa, raz są bardziej, a raz mniej udane. Czasem okazuje się, że wyrośliśmy... a czasem pięknie dojrzeliśmy dopiero :)
UsuńCzytałam tylko "Serce to samotny myśliwy", w liceum. Pamiętam, że ona opowiada tak,hm... nieśpiesznie. a tyle się mimo to dzieje - same najważniejsze rzeczy się dzieją. I, wstyd się przyznać, ale do teraz nic nie wiedziałam o Carson McCullers, w ogóle myślałam, że to mężczyzna. Zresztą wyjątkowo wyraźnie go (ją) sobie wyobrażałam.Magda
OdpowiedzUsuńFakt, natknęłam się w internecie na McCullers potraktowaną jako mężczyzna :) Może imię Carson brzmiało nieco męsko... nie wiem. Ja jakoś od początku wiedziałam, że to kobitka, może przeczytawszy notkę z tyłu "Grupy" w dawnych latach osiemdziesiątych... w przeciwieństwie do E.Vaugha, którego brałam za niewiastę - nie mając żadnej książki i nie mogąc przeczytać notki na okładce ;)
UsuńMam "Gościa weselnego" i po Twoim wpisie poczułam raptowną potrzebę wytropienia go w stosach. :)
OdpowiedzUsuńTeż go musiałam tropić, bo nie pamiętałam, jak wygląda okładka.
UsuńWow, ile masz jej książek! Jakoś nigdy mi nie przyszło do głowy, że jest coś więcej niż "Serce to samotny myśliwy" (które czytałam) i "Ballada o smutnej knajpie" (na którą poluję). Też chcę! :)
OdpowiedzUsuńŻycie na szczęście ciągle przynosi nam takie odkrycia :)
Usuń"Serce to samotny myśliwy" już też jest na mojej liście od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuńMusze zrobić skok na allegro.