poniedziałek, 18 listopada 2013

Władimir Żeleznikow - Straszydło

Najpierw usłyszałam o filmie. To jest miałam go i pamiętałam tytuł, ale jeszcze nie widziałam, gdy natknęłam się na allegro na tytuł Straszydło i skojarzyłam.

Władimir Żeleznikow (ur. w 1925 roku) ciągle działa jako autor scenariuszy do filmów i jest dyrektorem artystycznym studia filmowego GLOBUS, które realizuje filmy dla dzieci. Zaś jako pisarz jest autorem wielu książek poświęconych tematyce stosunków międzyludzkich, dorastania, dzieciństwa. Stały się one w Rosji klasyką literatury dziecięcej i wchodzą w zakres lektur szkolnych. Kilka z nich wydano i w Polsce. m.in. Dziwaka z szóstej B, który też został sfilmowany i nawet go mam, więc trzeba będzie obejrzeć idąc za ciosem :) Spis książek i filmów tutaj.
Sprawdziłam sobie właśnie w katalogu filmów (jedyny, jaki prowadzę w miarę skrupulatnie, bo tu już bym się kompletnie pogubiła) i okazuje się, że mam więcej filmów według scenariusza Żeleznikowa, bo i Putieszestwiennik s bagażom i Moj drug Sokratik i Russkij bunt. Tak że daleka droga przede mną :)

Wracając do Straszydła - to przejmująca opowieść o tym, czy warto być innym. Czy próbować się na siłę dostosować do większości, pragnąc ich akceptacji. Czy rezygnować z własnych zasad i wartości, które się do tej pory wyznawało. Czy można walczyć z tchórzostwem. Co jest odwagą, a co oportunizmem. Rozegranie tej historii w środowisku dzieci pozwoliło na ukazanie tym większego okrucieństwa grupy, większości.

Lena jest inna, bo jest obca. Przyjechała zamieszkać u dziadka Mikołaja Bessolcewa, który też jest taki - obcy, bo wrócił do miasteczka nad brzegiem Oki po wielu latach, inny, bo poświęcił się zbieraniu obrazów, namalowanych przez jednego z przodków, i tej pasji podporządkował całe swe życie, ba! nawet palił w piecach dwa razy dziennie, żeby obrazom nie zaszkodziła wilgoć, widział to ktoś podobną rozrzutność! A sam chodził w wytartym paletku z naszytymi łatami i byle jakich spodniach, choć miał emerytury 180 rubli i jako były wojskowy powinien trzymać fason.
Dla Leny jednak nie jest obojętne, że miejscowe dzieciaki przezywają dziadka Łaciarzem, że ona sama nie ma sukienek szytych na miarę. Przeszkadza jej też własny uśmiech, szeroki od ucha do ucha - bo jej nowa szósta klasa wyśmiewa się, że trudno znaleźć koniec tych ust. Przezwisko Straszydło, na jakie sobie natychmiast zarobiła, stara się brać za dobrą monetę, podobnie jak kpiny nowych koleżanek i kolegów. Znajduje sprzymierzeńca w Dimie Somowie, z pozoru najodważniejszym chłopaku. Tym większe nastąpi rozczarowanie, gdy okaże się, że Dimka nie potrafi przyznać się do popełnienia "zdrady", jaką miało być wypaplanie nauczycielce, że klasa poszła na wagary. Konsekwencją skręcenia "za szkołę" była odmowa tak wyczekiwanego wyjazdu podczas ferii do Moskwy, więc rozżalona klasa postanowiła ukarać "winowajcę" bojkotem. Lena widzi, jak trudno Dimce przyznać się, więc oczywiście, powodowana jak najlepszymi intencjami, sama zgłasza się jako winna. Wtedy zaczyna się jej samotny dramat oskarżonej o zdradę...

Początek:
i koniec:


Wyd. Nasza Księgarnia Warszawa 1989, 174 strony
Tytuł oryginalny: Czuczeło /Чучело
Tłumaczyła: Anna Walenko
Z własnej półki (kupiłam całkiem niedawno, ale nie zapisałam ołóweczkiem kiedy i za ile i teraz nie mogę odnaleźć danych, tak to jest, jak się nie jest systematycznym)
Przeczytałam 11 listopada 2013

Obejrzałam też oczywiście film Чучело, z którego pochodzi zdjęcie na okładce.
Powieść została zekranizowana w 1983 roku przez Rolana Bykowa, a w głównych rolach wystąpili Kristina Orbakajte i Jurij Nikulin.



Ponoć film był w sowieckiej Rosji prawdziwym szokiem, gdy okazało się, że dzielni pionierzy są prawdziwymi antybohaterami.


Na You Tube jest pokawałkowana wersja, za to z angielskimi napisami:




NAJNOWSZE NABYTKI
Posypało się :)
Najpierw allegro dało mi znać, że jest książka Wigdorowej, której od jakiegoś czasu szukałam (w przystępnej cenie). Przy okazji kupiłam trzy inne, no bo przecież trzeba jakoś rozłożyć koszty przesyłki, nie?
Tego samego dnia przyjaciółka z mężem na odpowiednim stanowisku (który z racji tego stanowiska dostaje mnóstwo rozmaitych publikacji i odkłada dla mnie te związane z Rosją) przyniosła mi kolejny nabytek:
To było w środę.
A w piątek po robocie wstąpiłam zwyczajowo do Księgarni Akademickiej zapytać o serię monografii budynków uniwersyteckich (wyszły do tej pory dwie, a szumne zapowiedzi jakiś czas temu głosiły, że do 2014 roku czyli wielkiego jubileuszu Uniwersytetu Jagiellońskiego ukaże się ich bodajże czternaście) - nowych jeszcze nie było, choć podobno są już dwie kolejne wydrukowane... Ale za to, żebym nie wyszła z pustymi rękami, czekała na mnie:
Mniamuśna! Jutro jest jakieś spotkanie promocyjne w Międzynarodowym Centrum Kultury w Rynku, może się wybiorę.
Gorsza sprawa, że jest też kolejna pozycja na ten temat, nazywa się Modernizmy. Architektura nowoczesności w II Rzeczypospolitej T 1. Kraków i województwo krakowskie, ale kosztuje 95 zł, carramba!

Wracając w niedzielne południe z małej robótki wstąpiłam do Matrasu. Wypatrzyłam tam na półce z cracovianami książkę Jerzego Jankowskiego Zakrzówek - moja dzielnica. W cenie oczywiście ponad 40 zł, więc chytrze pomyślałam, że pójdę po niedzieli do Akademickiej, gdzie dają mi rabat i tam nabędę. Aliści poszukiwania na ich stronie przekonały mnie, że nie ma co czekać, nie mają i trzeba dziś lecieć do Matrasu i brać. Książka być może prywatnie wydana, nie ma śladu w internecie, ani autora (owszem ktoś o tym nazwisku się pojawia, co gorsza jakiś działacz i poseł, ale to nie ten) ani tytułu.
Żeby jednak nie wyjść wczoraj bez niczego (no jakże tak!), wzięłam drugi Spacerownik. Gazeta Wyborcza organizowała takie spacery-zwiedzania różnych tras krakowskich, a wcześniej publikowała zeszyciki z tymi trasami. Korzystanie z zeszycików jest zawsze trudniejsze niż z książki, więc się złakomiłam. Spis treści zapodam po przeczytaniu :)
A wracając jeszcze do Akademickiej - puszczą mnie z torbami, bo zobaczyłam na ich stronie, że mają Pamiętniki 1939-1945 Adama Ronikiera, który w czasie wojny stał na czele Rady Głównej Opiekuńczej. No przecież też to muszę mieć!

I to jeszcze nie wszystko, bo znów zajrzałam na allegro, złakomiłam się na Teatra w Polsce Karola Estreichera i przy okazji kupiłam parę innych, a gdy przyszło do płacenia, okazało się, że sprzedawca nie wystawia rachunków, nawet kosztów sobie człowiek nie zrobi :( Tak już jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że na allegro handlują sklepy, antykwariaty, że zwykły człowiek, nie prowadzący żadnego interesu tylko wyprzedający swoje własne czy odziedziczone książki, jest fenomenem :)


21 komentarzy:

  1. Kochałam czytać takie książki w dzieciństwie. Zawsze lubiłam smutne opowieści, ale dobrze się kończące. Teraz tez tak mam chociaż już nie muszą się kończyć happy endem. Dwie książki po prawej stronie też będą chyba wyciskać łzy z oczu. A "Plac Waszyngtona" też sobie niedawno nabyłam.
    Największą grabież.... chętnie bym przeczytała. Masz fart dziewczyno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się okaże, czy Wigdorowa wyciśnie łzy z oczu... bo ja jej szukałam tak na ślepo, a tymczasem, gdy książkę już miałam w ręku, okazało się, że to powieść o Makarence :)

      A "Psie serce" niedawno oglądałam sfilmowane, więc tym ciekawsza jestem pierwowzoru literackiego.

      Usuń
  2. jest pani niezmordowana!a tak już poważnie,jak sobie pani radzi z taką ilością książek,ja patrząc na moje "stosiki"jestem już przerażona.z pani ostatnich nabytków,znam tylko"dom na placu waszyngtona"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio podchodzę do tego spokojniej, już się tak nie martwię, że "nie zdążę przed śmiercią wszystkiego przeczytać" :) trudno się mówi :)

      Usuń
  3. Z jednej strony na pewno dobrze, że powstają książki na temat prześladowanych przez rówieśników dzieci, może ktoś dzięki temu zauważy dramaty dziejące się na wyciągnięcie ręki, ale z drugiej po prostu nie mogę o tym spokojnie czytać. Przykre jest to, że to są bardzo prawdopodobne historie.
    Moim zdaniem "Dom na placu Waszyngtona" jest świetny, mam nadzieję, że Tobie też się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi się kojarzy a' propos tego, o czym piszesz - "Bułeczka". Choć oczywiście toutes proportions gardées, bo nie jest aż tak dramatyczna.

      Usuń
  4. O tym jak bolszewicy złupili Rosję przeczytałabym. To temat słabo mi znany, choć wiem, że słynne jajka Faberge bolszewicy korzystnie sprzedawali. Już namierzyłam książkę w jednej z księgarni, ponad 330 stron. Książka oparta na przebogatych archiwach...
    A miałam już nic nie kupować w listopadzie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Ech, te obiecanki składane samemu sobie... jak szybko wypadają z pamięci :) ja znowu dziś rano coś na allegro wypatrzyłam i wzięłam...

      Usuń
  5. Książki nie znam ale film chyba widziałam w dzieciństwie, tak we fragmentach. Wypatrzyłam że nabyłaś Podróże z Maudie T., i aż się uśmiechnęłam na myśl ile dobrej zabawy Cie czeka ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak przypuszczam. Jak tylko zobaczyłam opis, od razu skojarzyłam z moją Mum (starsza pani, która ma wszystko za złe i chciałaby ustawiać życie swoich dzieci) i wiedziałam, że muszę to mieć!

      Usuń
  6. Pytanko o 'Na trudnym szlaku': kto ilustrował?
    Ten przejmujący portret dziecka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maria Mackiewicz. Ilustrowała też wspomnianą wyżej "Bułeczkę" czy mojego ukochanego "Witię Malejewa w szkole i w domu".

      Usuń
  7. Ponad rok minął od tego wpisu i chciałbym poprosić o obiecany spis treści "Spacerownika Krakowskiego 2". Posiadam pierwszy spacerownik (ten bez numeru), ale nigdzie w sieci znaleźć nie mogę co jest w drugim. Czy to jest aby drugie wydanie (poprawione/uzupełnione) czy też całkiem nowe trasy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O. Spacerownik sobie czeka, nawet ostatnio przeniosłam go na półkę bliższą głowy :) żeby mu czas czekania się skrócił :) Wobec tego uwzględniam go w planie na najbliższy czas (styczniowo-lutowy).
      Ja niestety nie mam tego pierwszego Spacerownika. I też go nigdzie już nie widzę, a chciałam kupić. Kupowałam te zeszyciki wydawane przez Wybiórczą, ale przypuszczam, że w wydaniu książkowym materiał został poszerzony.

      Usuń
    2. Właśnie te broszurki z GW widziałem i część tras się pokrywa z wydaniem książkowym, ale kilku brakuje - chociażby żydowskiego Kazimierza... Wieczorem podeślę spis tras z mojego wydania i poproszę o porównanie.

      Usuń
    3. Zatem mój spacerownik posiada opis następujących tras:
      Zwierzyniec, Półwsie zwierzynieckie, Salwator
      Z Grobli na Biskupie
      Z Łobzowa do Bronowic
      Z Łobzowa do Nowej Wsi Narodowej
      Z Krowodrzy na Piaski
      Z Pędzichowa na Wielopole
      Ludwinów, Zakrzówek, Dębniki
      Stradom i chrześcijański Kazimierz
      Podgórze
      Z Podgórza do Łagiewnik
      Nowa Huta - najstarsze osiedla
      Nowa Huta - od podkrakowskiej wsi do nowego miasta

      Z tego co pamiętam w GW były jeszcze poza żydowskim Kazimierzem, Zabłocie ale i zakłady - Wodociągi i Kombinat.
      Przepraszam za moją namolność - bardzo proszę o konfrontację w/w spisu z SpK II...

      Usuń
    4. Przepraszam za zamieszanie - a jednak się znalazło jedno-jedyne, wyraźne zdjęcie okładki: http://m4.agitomedia.pl/image/700x700/0/ksiazki/spacerownik-krakowski-2.1895651.2.jpg

      Widać z niego że to całkiem nowe trasy. Szkoda tylko że nie ma nic o przemyśle w dawnym Krakowie. Ten aspekt - przy obecnym praktycznie całkowitym upadku wszelkiej wytwórczości w mieście - bardzo mnie interesuje. Tak czy siak książkę kupię.

      Usuń
    5. Tak, przemysł by się przydał. W końcu jest nawet taki szlak turystyczny po mieście. UM chyba wydał kiedyś broszurkę na ten temat. No i oczywiście istnieje książka Kotewicza o przemyśle w Krakowie w latach międzywojennych, dostępna pewnie w antykwariatach.

      Usuń
    6. Książeczkę Kotewicza posiadam.
      Jeśli chodzi szlak techniki to jego opis całkiem się zdezaktualizował:
      - dworzec nie jest już dworcem (choć to akurat szczegół)
      - browar Goetzow - został wyburzony i zabudowany "blokhausami"
      - kuźnia Zieleniewskiego - zawaliła się w czasie nieudolnego remontu
      - przepust drogowy na Miodowej - opisany jako zaniedbany - akurat po remoncie ma się dobrze :-)
      (ale nie wiadomo jak długo jeszcze, bo PKP zamierza przebudować całą linię na estakadę z (o zgrozo!) dawnym mostem, a obecnym wiaduktem na Grzegórzeckiej)
      - przyczółki mostu podgórskiego - stały się przyczółkami kładki ojca Bernatka
      - elektrownia podgórska - jest teraz "opakowana" konstrukcją muzeum T.Kantora
      i ani słowa o tym w oficjalnym opisie:
      http://www.mimk.com.pl/krakowski-szlak-techniki
      Przepraszam - chyba nieco przynudzam...

      Usuń
    7. Jak to? PKP ma zamiar robić inwestycje???

      Usuń
    8. Likwidację tej linii planowali i hitlerowcy i komuniści.
      O przeróbce na estakadę gazety piszą o tym co jakiś czas od lat kilku... Można by to między bajki włożyć, ale ostatnio UE naciska na inwestycje w kolej (stąd np mamy Pendolino), zatem realizacja tego planu staje się prawdopodobna...
      Projekty estakady błąkają się po sieci np:
      http://www.kamienicawkrakowie.pl/ska.pdf
      http://www.sgpm.krakow.pl/newsysn/UserFiles/File/2012-06-12-prez6.pdf
      Można tam zobaczyć np co stanie się z zabytkowym mostem/wiaduktem na grzegórzeckiej...

      Usuń