Zobaczyłam w antykwariacie na Jabłonowskich upchnięte gdzieś pod sufitem, ściągnęłam, by sprawdzić cenę, po czym odłożyłam z powrotem. W końcu album to nic pilnego, w dodatku nie mam już miejsca na taki format w domu. A następnego dnia, pod wpływem Marlowa i danego sobie niedawno słowa, by niczego nie odkładać na później, podreptałam tam znów i kupiłam (furda miejsce, położę go po prostu na płask). I przyniosłam do domu w pątkowe popołudnie, ale nawet nie miałam czasu zajrzeć. Tymczasem następnego dnia spotkałam w Rydlówce jednego z autorów czyli prof. Waltosia i wspomniałam o nowym nabytku. Profesor natychmiast pochwalił zdjęcia w albumie czyli swego współautora, a o swoim tekście wspomniał tylko, że jest taki trochę niekonwencjonalny. Nie pozostawało mi nic innego jak wieczorkiem po powrocie do domu oddać się lekturze i oglądaniu :)
I była to bardzo przyjemna lektura, umysł jeszcze podekscytowany wrażeniami z uroczystości osadzania chochoła (niby to taka cepelia, ale jakże miło, że tradycja trwa, że dzieciaki wkładają krakowskie stroje i uczą się Wyspiańskiego na pamięć, że tyle ludzi przychodzi) - a przecież pamiętam, że to właśnie prof. Waltoś był twórcą Muzeum Młodej Polski w Rydlówce - więc tak się to wszystko nałożyło.
Obwoluta jest średniej urody, nie wiem, czy nie lepiej byłoby bez niej:
Album otwiera piękne zdjęcie nocnego dziedzińca Collegium Maius i to od razu sugeruje, jakie będą fotografie w środku. Otóż właśnie takie nokturnowe.
Tekst prof. Waltosia - bardzo ciekawy. Wiele rzeczy dotyczących Uniwersytetu rozjaśnił mi w głowie :) między innymi różnicę między paryskim a bolońskim modelem ustrojowym uczelni. Niepozbawiony jest przy tym anegdot, niekoniecznie ogólnie znanych.
Fotografie Andrzeja Nowakowskiego są przepiękne, większość z nich wykonana nocną porą, co wzmaga tajemniczość obiektów, a jednocześnie pozwala wspaniale wydobyć z mroku samą ich esencję.
To fragment modelu śruby Archimedesa.
Piękno i precyzja instrumentów naukowych powalają.
Tak mi żal, że zdjęcie zdjęcia astrolabium pryzmatycznego wyszło mi zamazane, bo to coś fascynującego. Wygląda, jak jakiś ruchomy robot, trochę jak ten z filmu Koneser.
Wyd. UNIVERSITAS Kraków 2008, 293 strony
Z własnej półki (kupione w antykwariacie 22 listopada 2013 za 64,60 zł)
Przeczytałam/obejrzałam 23 listopada 2013
ALMA MATER n.160 (listopad 2013)
Ostatni dzwonek na zaprezentowanie listopadowego numeru miesięcznika ALMA MATER.
Numer głównie poświęcony aktualnościom, ale jest też kilka artykułów ponadczasowych :)
Przedstawienie sylwetki prof. Zdzisława Żaka.
Historia inauguracji roku akademickiego w Collegium Novum.
Bardzo ciekawy artykuł na temat peregrynacji Jerzego Kozińskiego, kustosza Biblioteki Jagiellońskiej.
Daldzy ciąg portretów krakowksich lekarzy związanych z UJ.
Zdjęcie biblioteczki jest obłędne.
OdpowiedzUsuńOczywiście w oryginale, nie tutaj :)
UsuńGratuluję zakupu. Dobrze, że się zdecydowałaś, bo takie wydawnictwa znikają błyskawicznie, a przypuszczam, że nakład nie był wielki. Najbardziej podoba mi się zdjęcie ze schodami, podobny motyw widziałam na jakiejś okładce.
OdpowiedzUsuńMało tego, z rozpędu zdecydowałam się na zakup pewnej tramwajowej pozycji, która pojawiła się wreszcie na allegro - za monstrualną cenę. No ale cóż - nie odkładać na później...
Usuń:)
Piękna książka. Wspaniale miejsce. Udany nabytek :)
OdpowiedzUsuńToteż się cieszę :)
UsuńBardzo podoba mi się nie opis książki, ale okoliczności jej nabycia i przeczytania. No bo w końcu jak często spotykamy autorów książek? A tu proszę, taki traf.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMusiałam się podzielić tą informacją z moimi czytelnikami :)