poniedziałek, 9 czerwca 2014

Maria Kornatowska - Rozmyślania przy makijażu

Już nie pamiętam, jak to się stało, że kupiłam tę Kornatowską. Na allegro, ale nie "na doczepkę" do innych zakupów, tylko całkiem osobno - czyt. świadomie :) Nazwisko oczywiście znałam, bo filmem interesuję się od czasów licealnych, jak nie jeszcze dłużej. Mam jej książkę o Fellinim. Ale o tym, że Kornatowska ma coś wspólnego z USA wcześniej nie wiedziałam. A może gdzieś w internecie, na jakimś forum, był wątek o książkach na temat NY?

Na półce kompletny mischung. Jak widać, jest to drugi rząd - upychałam tu różniste książki w miarę jak przybywały. W pewnej chwili miałam fazę na Choromańskiego.
Na regale obok stoi ceramiczny baran - nie lubię durnostojek, ale ten jest niezwykle cenny. Ofiarował mi go Ojczasty mówiąc, że jest to baran, który - excusez le mot - sra talarami. Więc wiecie - ostoja dobrobytu :) Dla równowagi po drugiej stronie puszka z Coca-Coli, niezwykle ważny element zbiorów mojej córki :)
Po lewej stronie i u góry mnóstwo rozmaitych podręczników do nauki języków. Nie umiem się tego pozbyć. Ciągle sobie wmawiam, że jeszcze będę korzystać.

Okładka zachęca:
Krótka notka o autorce:

Nowy Jork to takie moje ciche marzenie z gatunku niespełnialnych. Nigdy nie przeskoczę oceanu i nie przejdę się po Manhattanie, więc jedyne co mi pozostaje to czytać tych, którzy to zrobili i potem opisali. Toteż Rozmyślania przy makijażu przeczytałam z wielkim zainteresowaniem i z dużymi oczekiwaniami, zwłaszcza po tym, co wyczytałam w przedmowie napisanej przez Andrzeja Dudzińskiego (tu fragment):

Stwierdziłam jednak, że znacznie lepiej by mi się ten zbiór szkiców o Wielkim Jabłku czytało, gdybym jednak znała miasto. Żałowałam, że brakło tu zdjęć, odnoszących się do opisywanych obiektów. Ewentualnie żałowałam, że nie mam w domu internetu bezprzewodowego - czytam w łóżku, więc bieganie co chwilę do biurka w innym pokoju, by poszukać w sieci zdjęć i informacji na dany temat, nie wchodziło w grę. A to jest właśnie książka, która idealnie sprawdziłaby się w takim nowoczesnym cybernetycznym wydaniu: czytasz ją na jakimś tam czytniku, podkreślasz sobie dane słowo i już pojawia Ci się hasło z Wikipedii, zestaw zdjęć dostępnych w necie, mapa itede. Tak to widzę i taką to właśnie książkę obiecałam napisać (o Krakowie) hi hi. Czy to już jest możliwe? Czy te czytniki e-booków mają też dostęp do internetu? Bo ja jestem do tyłu z techniką, więc się nie orientuję...

Mapę mogłam sobie co prawda rozłożyć i wyszukiwać adresy, ale jakoś tak mi się nie chciało :) Więc tylko czytałam, rozdział za rozdziałem, szkic za szkicem. Dowiadywałam się, jak rozkładały się akcenty imigranckie, jak przekształcały się dzielnice Nowego Jorku z tych ubogich, zamieszkałych przez żydowski czy chiński proletariat, w modne rejony - czy to dla bohemy czy dla nowobogackich. Co pisali mniej i bardziej znani Polacy po wizycie w Nowym Jorku. Gdzie ubiera się Janusz Głowacki. Gdzie mieszkał Isaac Bashevis Singer i gdzie robił zakupy. Które delikatesy zachwala w swych filmach Woody Allen. Co można robić w Central Parku. Jak dzielą się rejonami bezdomni. Jak pracowano w Dzielnicy Krawców. Kto był przewodnikiem po mieście rodziny Scorsese, gdy ta przeprowadziła się tutaj z Kalifornii. Kilka szkiców na temat księgarń i antykwariatów w NY - bajeczna kraina! Choć sami nowojorczycy raczej mało czytają. Bogactwo muzeów i nader ciekawych wystaw. Globalne ambicje Starbucksa. Wróżbici i czarownice. Kot a Nowy Jork. Jak się lansować na wernisażach. Dziesiątki inspiracji - zapisałam półtorej strony w kapowniku tym, co obejrzeć (czasem jedynie sobie przypomnieć) i przeczytać. Slumsy i wieżowce. Thriftshopy (o ile dobrze zapamiętałam nazwę) czyli szmaciarnie i ich bywalcy. Pomniki i zabytki (stuletnie). Tradycyjnie czytany w niedzielę The New York Times.
To wszystko znajdziecie tutaj.

Przy lekturze towarzyszyły mi oczywiście dźwięki muzyki jazzowej, nie mogło być inaczej. Stałam się niedawno właścicielką takiego boxu ze stoma (!) CD o tytule SWING - THE ENCYCLOPEDIA OF JAZZ i teraz słucham, słucham, słucham :)

Co to za wydawnictwo LATARNIK - nie wiem. Nigdy się nie spotkałam. Czy jeszcze istnieje? Wszak to publikacja sprzed siedmiu lat. W książce jest trochę reklam, owszem, są pozycje Kałużyńskiego i Raczka, ale też jakieś głupoty w rodzaju MÓJ MAGICZNY NIEZBĘDNIK - TAROT, książka Fajkowskiej (to zdaje się jakaś primadonna telewizyjna) i pełno produkcji Marcina Szczygielskiego typu PL-BOY i inne. Coś mi się to nazwisko obiło o uszy ostatnio (a raczej o oczy), ale nie pamiętam w jakich to pięknych okolicznościach przyrody.

Update
Istnieje. Ma stronę internetową, katalog książek i następującą dewizę:
Specjalizujemy się w publikowaniu książek o mediach, o ludziach mediów i pisanych przez ludzi mediów.

Początek:
i koniec:

Wyd. Instytut Wydawniczy LATARNIK im. Zygmunta Kałużyńskiego, Michałow - Grabina 2007, wyd.I, 311 stron
Z własnej półki (kupione na allegro 3 września 2011 roku za 14,50 zł)
Przeczytałam 8 czerwca 2014 roku



W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
1/ film rosyjski BRAT 2 (Брат-2), reż. Aleksiej Bałabanow, 2000
Jest cały na YT po rosyjsku:

Uczestnicząc w programie telewizyjnym, Daniła Bagrow spotyka swoich przyjaciół z Czeczeni. Jednego z nich nagle zabijają. Daniła wie, że tamten miał problemy przez swego brata - hokeistę z USA, więc jedzie tam pomścić przyjaciela. Rosjanin podpada rosyjskiej i amerykańskiej mafii, ale jest profesjonalistą...

2/ film włoski DZIECI PATRZĄ NA NAS (I bambini ci guardano), reż. Vittorio De Sica, 1943
Na YT cały film w oryginale:

Historia czteroletniego chłopca Prico. Jego matka, Nina, zostawia jego ojca, Andrea, dla kochanka - Roberto. Prico zostaje odesłany do ciotki, a następnie do babki. Kiedy chłopiec choruje, Nina powraca, porzuciwszy Roberto. Sytuacja rodzinna powoli poprawia się, aż do czasu wakacji na Włoskiej Rivierze.

3/ film czeski WSZYSCY DOBRZY RODACY (Všichni dobří rodáci), reż. Vojtěch Jasný, 1968
Na YT fragment w kościele :)

Ocenas, Frantisek, Jozka Pyrk, Bertin i Zasinek wraz z pozostałymi mieszkańcami wsi radośnie witają koniec II wojny i nadejście wolności. W karczmie przy piwie i muzyce, wieczorami wszyscy zgodnie zabawiają się . Wspólnota rozpada się w 1948 r. Musi powstać spółdzielnia produkcyjna i wyłania jej kilkuosobowy zarząd. A by wszystko było zgodne z nowymi przepisami, ze swojej ziemi zostaje wywłaszczony najbogatszy gospodarz Kurfirt, a odjeżdżając ze wsi przepowiada, że nowi właściciele zmarnują jego kwitnące gospodarstwo i to szybciej niż myślą.

4/ film japoński KIKUJIRO (Kikujirô no natsu), reż. Takeshi Kitano, 1999
Na YT trailer:

Masao jest 9-letnim chłopcem, który po szkole zawsze wraca do pustego domu swojej babki w Tokio, gdzie nikt na niego nie czeka. Jego ojciec nie żyje, a matka mieszka gdzieś daleko, ale Masao - który jak na dziecko ma zbyt poważne podejście do wszystkiego, co robi - znajduje w końcu jej adres. Chłopiec chce odnaleźć matkę, a w podróży ma mu towarzyszyć przyjaciel jego babki - Kikujiro - hazardzista, którego nie rozpieszczało życie, ale nie stoczył się na samo dno. Kikujiro niespecjalnie lubi dzieci. Bohaterowie udają się w długą drogę, w czasie której obaj się dużo nauczą.
To wygląda na coś podobnego w tematyce do My, mężczyźni radzieckiego. Poprzednim filmem Kitano czyli HANA-BI jestem po prostu zachwycona!

11 komentarzy:

  1. Czy szybko stałaś się Nowojorczykiem ? :) (jak jest w rodzaju żeńskim - Nowojorką???)
    A na półce - ktore zawsze mnie fascynują - widziałam Cezanne i Renoira. Były czy będą kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, gdzie mi tam! Palcem po mapie to sobie można...

      Cezanne i Renoir - choć stare (z allegro) - ciągle jeszcze dziewicze. Ale będą!

      Usuń
  2. Opisałam się i zamknęłam sobie okienko. Niech to.....
    Książka się ciekawie zapowiada, sama okładka już intryguje.
    Jakoś nie przypominam sobie Kornatowskiej chociaż byłam miłośniczką "Filmu" wielką i kupowałam go dokąd szaty graficznej nie zmienił i nie stał się czasopismem bardziej dla znawców tematu niż zwykłych śmiertelników kochających film i kino.
    Szkoda, że nie można bliżej jeszcze zerknąć na półki.
    Podobnie jak moja poprzedniczka zauważyłam na półce moją ulubioną serię o malarzach. Ja mam o Desie, Manecie, Renoirze i Toulousie Lautrec i Rembrancie. Tyko obwoluty mi się zniszczyły. A Ty jakie masz?
    Tego Czecha to widziałam w jakimś filmie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, na okładce jest świetny obraz Hoppera, to przyciąga, wręcz hipnotyzuje.
      Ja Kornatowską kojarzyłam może też i dlatego właśnie, że jej żółta monografia Felliniego od zawsze stała u mnie na półce i często do niej zaglądałam.

      Oprócz wspomnianego przez Montgomerry Cezanne'a i Renoira, wyżej stoją jeszcze Manet, Degas, Dramat Zuzanny Valadon, Utrillo, Impresjoniści Joanny Guze i moje dwie ulubione: Montmartre w czasach Picassa i Montparnasse w latach 1905-1930. Do tych wracałam często, były fascynujące. Ich autorem jest Jean-Paul Crespelle. Kupiłam je w pierwszych latach małżeństwa.

      Obok stoją jeszcze dwie pozycje, które często konsultowałam w poszukiwaniu informacji i zdjęcia: Od Giotta do Cezanne'a i Od impresjonizmu do konceptualizmu.

      Na pólki jeszcze się nieraz zerknie z bliska, więc don't worry :)

      Czeskiego aktora też kojarze, ale nazwiska nie znam.

      Usuń
    2. To Vlastimil Brodský. Grał w Arabeli :) A ja go przecież niedawno widziałam w Skowronkach na uwięzi.
      Tu jest pełna filmografia:
      http://www.csfd.cz/tvurce/958-vlastimil-brodsky/

      Usuń
    3. O matko i córko. Jeszcze Kiedy przyjdzie kot z ostatniio oglądanych i przede wszystkim Vlaky :) czyli Pociągi pod specjalnym nadzorem!

      Usuń
  3. przeczytałam o tej książce na blogu remigiusza grzeli,kupiłam na allegro i czasem do niej sięgam,czytam tam gdzie mi się otworzy-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie widziałam, że taki rodzaj lektury w stosunku do Rozmyślań - podczytywanie, gdzie się otworzy - Grzela stosuje :)

      Usuń
  4. Nigdy nie mów nigdy! :) To odniesienie do marzeniu o wyjeździe do Nowego Jorku:)
    Czekam na Twoją książkę o Krakowie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Są dwie opcje - albo bym tam wyszła za mąż he he, albo moja córka by się w NY osiedliła i pojechałabym ją odwiedzić. Inaczej nie widzę :)

      Usuń