czwartek, 1 sierpnia 2019

Jaroslava Blažková - Tonda, já a mravenci

No i proszę, przywiozłam sobie z Pragi wygrzebaną wśród setek innych na antykwarycznej półce książkę o przygodach chłopców na wakacjach na wsi i co się teraz okazuje, gdy zabrałam sie za czytanie?
Że to tłumaczenie na czeski książki słowackiej!
Alem się nabrała!
No ale. Cóż zrobić.
Chciałam w ten półmetek wakacji, który dla mnie jest zaledwie DZIŚ początkiem przeczytać coś o wakacyjnej tematyce. Nawet miałam wytypowany Kapelusz za sto tysięcy, ale padło jednak na PO CZESKU, w obliczu zbliżającego się wyjazdu, tak żeby sobie odświeżyć :) Odkąd kurs się skończył - znaczy semestr - nędza z bidą.


Książeczka oczywiście nosi piętno czasu, w którym powstała, jest tam spółdzielnia rolnicza, jest towarzysz nauczyciel, są pionierzy... niemniej jednak wakacyjne przygody można przeżyć zawsze i wszędzie :) Tym bardziej, jeśli się szuka krów, hodowanych przez mrówki :)



Początek:
Koniec:


Wyd. Státní nakladatelství dětské knihy, Praha 1964, 139 stron
Z własnej półki (kupione w Pradze w antykwariacie Spálená 53 - 24 maja 2019 roku za 40 koron)
Przeczytałam 1 sierpnia 2019 roku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz