piątek, 3 września 2021

Anna Mularczyk-Meyer - Minimalizm dla zaawansowanych

Ale wiecie, że pogardzanie poradnikami, tak wszystkimi en masse, wcale nie świadczy o tym, że pogardzający ma rację?

Zaczynam nabierać do nich przekonania. Pewnie, że są różne i po pozycje z gatunku Jak zarobić milion dolarów w dwa tygodnie nie planuję sięgać, ale wybrałam ich z katalogu bibliotecznego i umieściłam na wirtualnej półce sporo (głównie o tematyce minimalistycznej i zerowastowej, może potem jeszcze to rozszerzę?). Bo stwierdziłam, że te, które przeczytałam do tej pory, w czymś mi pomogły, coś mi dały. 
 

Nie jest tak, że robię sobie notatki i wypisuję punkty, zresztą nie wszystkie pomysły jestem w stanie zaakceptować (przynajmniej na dziś) i nie wszystkie problemy, z jakimi borykała się autorka, mnie dotyczą. Ale historie z życia wzięte zawsze bardziej przemawiają do wyobraźni niż sucha teoria. A w drugiej części poradnika oprócz własnych doświadczeń autorki są też historie innych osób, bardzo różnych - i ich świadectwa wydają mi się bardzo cenne. Widzę, jak można uporządkować swoje życie w momencie zagrożenia śmiercią, ale też widzę, jak bardzo można się zafiksować na minimaliźmie i jak wielki mieć problem z rzeczami nawet w sytuacji, gdy większości z nich się pozbyło.

 Początek:

Koniec:

Wyd. Black Publishing, Wołowiec 2015, 165 stron

Z biblioteki

Przeczytałam 2 września 2021 roku


A teraz co wyniosłam na początek (spisuję dla dokumentacji i ewentualnych późniejszych porównań):

-  część czasopism wnętrzarskich, z których opróżniłam półkę, tę przeczytaną część - i ona była łatwiejsza, bo te wypasione pisma są pełne luksusowych wnętrz (których nigdy nie zobaczę w realu) oraz jeszcze bardziej pełne luksusowych reklam, więc nie żal wydawać; te, które jeszcze zostały, są skromniejsze, pokazują mieszkania w blokach - i te będzie mi trudniej wydać

- radiomagnetofon (CD dawno już nie działało, kasety magnetofonowe też dawno wydane, a radio... nie ma czego słuchać) - na jego miejscu stanęła paprotka, dzięki czemu zrobiło mi się znów więcej miejsca na biurku

- wielkoformatowe zdjęcie podklejone na czarnym kartonie, wygrane raz w konkursie Podgórza - nigdy nie zdobyłam się na oprawienie go i powieszenie gdzieś

- wiklinowy niski taboret, przywleczony kilka miesięcy wcześniej spod innego bloku, że niby będzie pod kwiatka - nie był i w sumie zawadzał, przestawiany z miejsca na miejsce

- białe krzesło thonetowskie, również znalezione pod blokiem (tyle że dawno), nieco sfatygowane, poprzedni właściciel pomalował mu siedzenie na żółto, co było dość wesołe; okazało się z czasem, że jedyną jego funkcją było służenie jako miejsce do odkładania wszystkiego

- zepsuty aparat foto (chyba od trzech lat leżał w szufladzie, tak mi się ciężko z nim było rozstać) oraz równie zepsuta suszarka - ta padła ponoć na drugi dzień po moim wyjeździe do Pragi, więc świeżynka; czekałam na termin opróżniania Ekopudełka na osiedlu - pierwszy czwartek miesiąca - zakładając, że skoro w Ekopudełku się nie mieszczą, ten, kto przyjedzie, mimo wszystko zgarnie je z chodnika przed

- dziś wystawiłam bożonarodzeniową latarenkę (jeszcze jest, ale może ktoś się skusi)

To chyba tyle... Na razie ofkors 😁

Tymczasem wszedłszy za córką do sklepu kupiłam sobie golfik... taki to minimalizm i ograniczanie się w zakupach 😁 ale po pierwsze primo chciałam ten kolor, żeby się odmłodzić, a po drugie mam naszykowanych pięć sukienek do wywiezienia, więc no... 

Tu proponuję podziwiać moje umiejętności - bo jak by kto pytał, fotografowałam sweterek, a wyszły mi książki, jak zwykle 😂 Nawiasem mówiąc, ja nie potrafiłam nigdy odpowiednio ułożyć takiego golfa i pewnie się to nie zmieniło, ale na jesieni będę ćwiczyć!

I tutaj powinnam się mocno zastanowić nad sobą. Bo jedna z bohaterek mówi tak:

Jeśli mam miseczkę i zapragnę drugiej, niebieskiej, zastanawiam się, o co w tym naprawdę chodzi. Jeśli o kolor, to niewykluczone, że chodzi mi o morze. 

O co mi chodziło z tym golfem? O morze chyba nie, może o niebo? 😅


Z marszu

Maszeruję sobie Młynówką Królewską i mijam chłopaka z psem. Dogania go dziewczynka, może 11-12 lat. I cóż ona do niego?

- Jak ten czas leci.

Hm. Wcześnie zaczyna.

Ja w wyniku lektury i drobnych przemyśleń postanowiłam się czasowi nie dawać -  znaczy: będę go mieć na wszystko.

Oczywiście, żeby mieć czas na wszystko, należy zredukować ilość wszystkiego, to chyba jasne 😁 Działam w tym kierunku. To ciężkie zadanie, ale myślę, że wykonalne. Zwłaszcza w moim wieku. Akurat wczoraj podczas marszu widziałam taką scenkę: z małej uliczki wyjeżdżała Nauka Jazdy. Zatrzymała się na wyjeździe, chyba trochę bojąc się włączyć do ruchu. Za nią nadjechały dwa samochody i ten drugi natychmiast zaczął trąbić. Pomijam chamstwo, bo widział, że ktoś się uczy dopiero. Ale od razu pomyślałam o tej osobie jako o kimś, kto - biedny - żyje szybko. Żal mu było nawet paru sekund, tak się spieszył. Było piękne słoneczne popołudnie, aż się prosiło, by się zatrzymać i docenić jego urodę, urodę życia po prostu. Ten młody człowiek nie mógł, nie miał czasu. 

/oczywiście mogło być i tak, że wiózł żonę na porodówkę, prawda?/ 

Ja jednak postanowiłam ten czas mieć 😜

Ilekroć wychodzę teraz na to moje maszerowanie (czyli codziennie) absolutnie mi na nie nie żal czasu, nie robię planów, nie układam w myślach kolejności następnych działań. Tu i teraz.


20 komentarzy:

  1. Często mówiłam, że mój plan to brak planu. Ale zauważyłam, że z tym moim podejściem,czas przecieka mi dosłownie między palcami. I zaczęło mi to przeszkadzać. Teraz lubię sobie coś zaplanować no i to zrobić. Mam wtedy taką swoją, małą satysfakcję.
    Trochę mnie zawstydziłaś tym, że zaczęłaś wdrażać w życie zasady minimalizmu, bo ja też powinnam zacząć powoli odgruzowywac swoją szafę.A nie wiem, na co czekam.
    Z golfami jest problem, jak go ułożyć by wyglądał. Twój ma ładny kolor, ja go widzę jako lodowy błękit.
    Często widzę na kobietach ślicznie udrapowane szale
    Ja tego nie potrafię zrobić tak, bym była zadowolona. Takie kalectwo.
    Życzę dalszych ciekawych spacerów (bo takie przecież są). Teresa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda opcja planowanie/nieplanowanie ma plusy i minusy, myślę :) Ja chyba za dużo planowałam, a z tego wynikał zawód i rozczarowanie oraz poczucie nieogarniania, gdy planu w całości się nie udało zrealizować...
      I może właśnie należy pozwolić, żeby czas nam przeciekał między palcami? Przecież i tak nie mamy do spełnienia zadania na miarę Nobla?... Więc może życie tu i teraz ma większy sens?

      Te szale... ach, nawet nie mów... ja nie wiem, jak one to robią! A jeszcze przy tym potrafią mieć torebkę na ramieniu!
      Hm, może należałoby poszukać na YT jakiegoś... no, słowa zapomniałam... ach, wiem - tutorialu? I poświęcić pół godziny na trening?
      😁

      Gdy się maszeruje, nie ma czasu na podziwianie widoków. Z jednej strony. W sensie zatrzymywania się. Ale z drugiej - i tak zauważa się mnóstwo nowych szczegółów. I to w dzielnicy, w której się mieszka od prawie 35 lat!

      Usuń
  2. Na Dwójce (PR2) jest sporo ciekawych rzeczy do słuchania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem. To znaczy wiem w teorii. W praktyce nie wypróbowałam. Trochę dlatego, że wiecznie o Dwójce mówiła koleżanka z pracy o kompletnie odmiennych poglądach (tak to określmy). I to mnie zniechęcało.
      Dwa, że odkąd nie oglądam tv, nie jestem w stanie znieść ani chwili reklam. Głównie dlatego przestałam słuchać radia, a kiedyś włączałam rano, gdy się szykowałam do pracy i przy robieniu obiadu. Powoli stawało mi się to coraz bardziej nienawistne.
      Może w Dwójce nie ma reklam? Ale trudno mi w to uwierzyć...

      Usuń
    2. Są reklamy, ale w bardzo umiarkowanej ilości i tematyczne, czyli związane z kulturą.

      Usuń
    3. Tak czy siak - radia już nie ma 😉

      Usuń
  3. W minimalizmie posiadania znakomicie pomagają przeprowadzki do coraz mniejszych powierzchniowo mieszkań. Tak mój księgozbiór z kilku tysięcy skurczył się do blisko tysiąca egzemplarzy półkowych. Ratują mnie wszelkie e-booki, pdf'y i audiobooki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejście z wypasionej pensji na głodową emeryturę to może być dobrym czynnikiem wspomagającym :)

      Usuń
    2. Przeprowadzka mam nadzieję mi nie grozi - a to jeszcze na mniejszą powierzchnię 😁 Co prawda brat wczoraj mówił, że ma taki pomysł, abym zamieszkała u niego na czas jego bardzo długiej wyprawy w świat (a nie ma tam miejsca na moje książki). Jednak po opowieści o tym, jak znalazł w domu dwa zaskrońce - PO MOIM TRUPIE!!!!

      Usuń
    3. => Dariusz
      To na pewno! To znaczy przynajmniej zapobiegnie nowym zakupom 😂 mogłoby też sprzyjać sprzedawaniu dorobku - ale kto by to kupił w naszych czasach... NIKT!!!

      Usuń
  4. Małgosiu, golfik śliczny i kolor ma "mój", bo ja lubię niebieski (kolor Byka) i nawet jako tako w nim wyglądam, ogólnie w tzw. zimnych kolorach lepiej się czuję. Zajrzałam od razu na blog "pani od minimalizmu" i go sobie wklepałam, w wolnej chwili z przyjemnością poczytam. Zawsze to inspiracja i może akurat pomoże mi się zmobilizować. Wszelkie konkretne działania odkładam na październik, jest to numerologiczna jedynka (10 daje 1) czyli początek i wtedy... ruszę z kopyta ze wszystkim 😀 Wrzesień to dziewiątka, czyli koniec cyklu, a więc nie należy się przemęczać , hi hi - tak sobie wytłumaczyłam moje lenistwo 😀 Tak poważniej - możliwe, że organizm do jesiennej aury musi się dostosować i dlatego tylko myślę co powinnam zrobić, ale nie robię...
    Z czasem to masz rację, pędzi jak nie wiem co i uczę się być TU i TERAZ, nie powiem, że z dużym pozytywnym skutkiem, ale próbuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jesteś szybsza, bo ja na ten blog jeszcze nie zajrzałam 😁
      Bardzo piękne sobie znalazłaś wytłumaczenie, numery, jedynki, dziesiątki 🤣 jaka kreatywna 🤣🤣🤣
      Dziś kolejny piękny dzień, nie będziemy robić planów, tylko skorzystamy z sentencji "carpe diem",prawda?

      Usuń
    2. Tylko zajrzałam 😀 Dzień piękny i poszliśmy tam, gdzie Szilka nas poprowadziła i było pięknie 😀

      Usuń
  5. Porządek w książkach masz wzorcowy:-)
    Układaniem golfu nie martw się, on ma się sam ułożyć lub nie, tak myślę. Kolorek cudny:-)
    Z tymi miskami jest jak z kolejnym kawałkiem ciasta, co z tego, ze sernik już zjadłam, skoro szarlotka tez pyszna?
    Ładnie Ci w niebieskim:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porządek mam - w sensie, że równo poustawiane 😁😁😁
      Żeby jeszcze tematycznie albo autorami... no, ale to bym musiałam chyba połowę książek wydać...

      Usuń
    2. Najważniejsze, by wszystko znaleźć:-)

      Usuń
    3. Jasne. Boże błogosław katalogowi 😁

      Usuń
  6. Zgadzam się, że jeśli poradniki oparte są na własnych doświadczeniach, są bardziej zrozumiałe i po prostu ciekawsze, bo ktoś to już przetrenował a nie tylko wymyślił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No otóż to. Pytanie, czy autorzy poradników jak zarobić milion dolarów w trzy dni - przetrenowali to 😂

      Usuń