niedziela, 28 maja 2023

Triest - książka do pisania

 

Austeria wydaje taką serię książek do pisania, która jednak mnie przeraża - no bo jak to pisać po książce 😮 I zastanawiam się, czy gdyby wydali również Pragę, to zdołałabym skorzystać w pełni czyli robiąc w niej notatki. Ta blokada psychiczna jest ogromna.

Wydawca głosem Michele Root-Bernstein (która jest amerykańską poetką haiku) wyjaśnia, po co to i na co. I przychodzi mi na myśl, że tak - że gdybym jeszcze umiała rysować, naszkicować coś naprędce, to owszem. Ale i tak chodzenie z tym po mieście to nie w kij dmuchał, bo 239 stron. Z drugiej strony pamiętam, że za pierwszym razem chodziłam po Pradze z przewodnikiem, a ten, wydrukowany na kredowym papierze, ważył o wiele więcej 😁

W serii jest tego dużo dużo dużo, nawet Japonia w zapowiedziach. Ale nie ma się co spodziewać, że zamieszczone tam fragmenty tekstów dadzą nam obraz miasta czy kraju. Nie w tym rzecz. To książki dla miłośników, tych, którzy już sporo o mieście wiedzą, którzy je znają i chcą sobie pogłębić tę znajomość nostalgicznymi starymi fotografiami i wyimkami z różnych dzieł czy to literackich czy reportażowych. Skonstruowane są w taki sposób, że jest zazwyczaj jedno- lub dwustronicowe czarno-białe zdjęcie, dalej krótki cytat plus pięć czystych stron do własnoręcznego zapełnienia.

I już na samym początku Triestu pada nazwisko Winckelmanna, które oczywiście znałam, ale jedynie jako przynależne do archeologa i nic więcej. Przy moim uwielbieniu dla kryminałów niezbędny stał się internet, żeby się dowiedzieć, co z tym morderstwem 😁 Na polskiej Wikipedii wiele nie znajdziecie, ale warto zajrzeć na inne języki, są obszerniejsze informacje (na przykład po francusku albo po włosku; czy wreszcie po angielsku). Swoją drogą ten Wiszniewski (Podróż do Włoch, Sycylii i Malty) ciągle czeka na przeczytanie...

Kolega z pracy, który kupił sobie mieszkanko w Trieście, ciągle mnie tam zaprasza (i zaznacza, że trzeba sobie rezerwować termin grubo wcześniej, bo ma duże obłożenie wśród przyjaciół 😁). Ale gdzie ja znajdę czas na Triest, gdy jest Praga!



 


Wyd. Austeria, Kraków-Budapeszt-Syrakuzy 2018, 239 stron

Z własnej półki (prezent właśnie od tego kolegi)

Przeczytałam 26 maja 2023 roku


NAJNOWSZE NABYTKI

Rozbestwiona praskimi zakupami przywlokłam z półki przed biblioteką kolejne dwa kryminały. O ile jednak mogę czytać Perry Masona po czesku, o tyle po angielsku na pewno nie dam rady! Ale jak widać nie zniechęcam się słabą znajomością języka, bo przecież kiedyś tam się wreszcie nauczę. Ha ha ha.


W piątek na Fabryce ciężko było wysiedzieć te siedem godzin, szybko się odzwyczaiłam... Ale w sumie wróciłam do domu i do zwykłego trybu życia zadowolona, urlopowy sposób bycia jest bardzo męczący (no, chyba, że się leży plackiem na plaży, co nie dla mnie). Wręcz się zastanawiam, czy nie skrócić sierpniowego pobytu... tyle że bilety już kupione... ale z drugiej strony zostawić córkę z Ojczastym samą po raz pierwszy na 11 dni to może być przegięcie.  

Tymczasem rozkoszuję się ostatnim wolnym weekendem, kiedy nic nie muszę... i skoro nic nie muszę, to myję okna, odwalam kolejne prania etc. 😂 Miałam jechać do IKEI kupić Ojczastemu nową poduchę i jaśka (absolutnie sobie nie życzę tej stuletniej z pierza w domu) i tak bardzo mi się nie chciało... te kilometry do zrobienia, zanim człowiek się dostanie na właściwy dział, potem kolejne kilometry do kas, i jeszcze w sobotę, wyobraźcie sobie, ile tam ludzi... ale gdy weszłam na ich stronę zobaczyć, jakie w ogóle mają w tym dużym rozmiarze, okazało się, że mogę je sobie zamówić z dostawą do punktu koło osiedla za 5 zł. Będą we wtorek 😍 To mi ulżyło!

Przy okazji ręcznego prania znów miałam okazję użyć mojej cudnej drewnianej składanej suszareczki, naprawdę się przydaje przy słonecznej pogodzie!


 

Wróćmy do azjatyckich filmików z You Tube'a! Wczoraj zrobiłam sobie maraton profilu Sldokjinny. Wygląda na to, że jest to Koreanka mieszkająca w Niemczech, bo widzę niemieckie napisy na różnych produktach. Nic specjalnie kulturowego się tam dowiedzieć nie można, bo Sldokjinny głównie sprząta, gotuje albo prezentuje nabytki z IKEI 😁 Ale jakoś mnie to dziwnie relaksuje...

Za oknem śpiewają ptaki (trochę jeszcze zimno na otwarte okno o tej porannej porze, ale niech tam; wcześniej musiałam sobie włączać rano nagranie z YT ze świergotem 😁), z łazienki znów dochodzi szum pralki, a na mnie czeka książka islandzkiego noblisty sprzed lat. Kto bogatemu zabroni?

 

PS. Ponieważ morderca Winckelmanna został skazany na śmierć przez łamanie kołem, zainteresowałam się, jak to przebiegało. No fajne mieli rozrywki, nie powiem... i to jeszcze w XVIII wieku...

22 komentarze:

  1. BBM: A nie prościej prowadzić pamiętnik?

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro książka do pisania, to skąd ten opór?
    Zamiast chodzić z notatnikiem lub pisać po mapach, można po książce...
    Ja nawet omijam z daleka okolice miejsca pracy... fobia jakaś czy co?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stąd, że książka jest książka 😁 jakoś głupio...
      Zazdroszczę Ci, że już do pracy nie musisz. Ale skoro nie musisz, to czemu omijasz z daleka? Widać potrzebny czas na przepracowanie...

      Usuń
  3. Kupiłem sobie kiedyś z tych książek do pisania taką o Szymborskiej i uważam to za całkowicie zbędny zakup. Z chęcią bym oddał komuś rzecz w prezencie, gdyby się tylko trafił amator.

    U mnie kosy śpiewają teraz intensywnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam, że są takie o Szymborskiej i w ogóle poświęcone różnym pisarzom, na przykład Lem też jest. Ale że co - ma się tam robić notatki z wrażeniami z lektur czy co?

      Ogólnie śpiew ptaków za oknem uwielbiam, ale jest jedna menda, która brzmi jak telefon i szlag mnie trafia: czytam sobie, a tu regularnie to dzwonienie i nie mogę się skupić, bo za każdym razem myślę, że telefon dzwoni... ale to będzie też moja awersja do telefonu 🤣

      Usuń
    2. Właśnie też nie mam bladego pojęcia, o czym bym mógł pisać w tej książce o Szymborskiej.

      Usuń
    3. Chyba swoje własne wiersze dla porównania 😁

      Usuń
    4. Swoich nawet na blog staram się nie wrzucać :D

      Usuń
    5. Na blog nie, ale widzisz - do takiej książki mógłbyś bez krępacji 🤣

      Usuń
  4. "Moje" ksiazki maja zupelnie inny charakter - a z ostatniego wypozyczenia 7miu nie przeczytalam ani jednej! Juz mnie znasz - jesli mi sie nie spodoba po pierwszych stronach to nie czytam.
    Bedac wiec w rozpaczy za na dlugi weekend jestem bez ksiazki pojechalam do osiedlowej biblioteki, duzo mniejszej od glownej - i stal sie cud! - znalazlam 5 ktore powinny mi sie podobac choc gwarancji nie ma. Thillery, pelne akcji, agentow i konspiracji.
    My mamy super wygode posiadajac suszarki ktore nie tylko szybko susza ale pranie, w tym posciel, wychodzi z nich wyprasowana. Gdy mam rzeczy ktore wymagaja suszenia na powietrzu to uzywam takiej jak Twoja. Firanki zakladam gdy sa prosto z pralki, wilgotne, wiec schna sobie na karniszach przy okazji same sie ukladajc jak trzeba.
    Zazdroszcze Ci tych umytych okien - ja juz sama nie myje bo zbyt duza robota dla mnie (mam ich 22, w czym jest kilka takich od ziemi do sufitu), musze angazowac pomoc po ktorej i tak poprawiam :), i nie myje tak czesto jak dawniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że faktycznie książki spełnią Twoje oczekiwania 😀 Macie tam osobny dział na thrillery, czy stoją razem z kryminałami?

      Suszarka automatyczna była tym impulsem, który pociągnął za sobą Nową Kuchnię - chciałam ją koniecznie, a w łazience nie było dla niej miejsca. A odkąd już jest, używam jej cały czas (w sensie do każdego prania). Ale zawsze na tym samym programie - "do szafy". Jest tam 14 różnych programów i nic na ich temat jeszcze nie wiem 🤣

      Gdybym miała 22 okna, to nie wiem, czy bym się tak rzucała do ich mycia 😎 zwłaszcza takich wysokich... no ale nie mam i mieć nie będę, więc udam, że się cieszę z tego powodu 😁

      Usuń
  5. Najpierw się napaliłam na te książki do pisania, wybralam ze 4, znalazłam dużo taniej na Allegro, ale potem doszłam do wniosku, że po co mi to :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie 😁 owszem, można coś tam doczytać czasem interesującego, ale w sumie...

      Usuń
  6. Książki do pisania... dla mnie to dziwna idea.
    Zajrzałem do katalogu, naliczyłem 114, w tym kilka wersji językowych tej samej książki.
    Wygląda mi na to, że to jakaś sztuczna inteligencja zestawia kilka informacji na zadany temat, dodaje puste strony i drukuje kolejny egzemplarz jak zjawi się klient.
    Co innego Triest, nic o nim nie wiem, poza tym, że to dziwne miejsce - znalazło tam schronienie sporo interesujących osób, które musiały uciekać ze swojego kraju.
    W moim przypadku taką osobą był Lorenzo da Ponte, wg jego libretta powstały 3 bardzo znane opery Mozarta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie, kto wie 😂
      O Lorenzo da Ponte Ojczasty, pamiętam, ma jakąś książeczkę, może Stryjkowskiego? Jeśli coś nie pomerdałam...

      Mam taką Reisefieber, że szkoda gadać, przed jutrzejszym. Tyle że nie przed podróżą... albo raczej - nie przed moją podróżą. Zastanawiam się, jak Ojczasty zniesie jutro półtorej godziny w samochodzie etc.
      Ale nic, za dwa dni o tej porze będzie po wszystkim 😁

      Usuń
    2. Lorenzo da Ponte - autor najlepszych oper Mozarta. To nie żart, na ówczesnych plakatach wyraźnie pisało - Don Giovanni - Poezja autorstwa cesarsko-królewskiego librecisty pana opata da Ponte własnor. przygotowana.
      Całkiem nowa nadzwyczaj stosowna muzyka autorstwa sławnego dyrygenta pana Mozarta, równie dokładnie do niej skomponowana.
      Ale na dzisiaj i jutro życzę Ci pomyślnej przeprowadzki.

      Usuń
    3. Oczywiście, że mi dzwoniło, ale nie w tym kościele... Stryjkowski napisał nie o Lorenzo da Ponte, tylko "Tommaso del Cavaliere" (o ostatnich latach życia Michała Anioła).
      Ale CHYBA faktycznie Ojczasty ma inną książkę o Lorenzo da Ponte, może z serii muzycznych biografii.
      A sam bohater niezły gagatek 😁 Z pochodzenia Żyd, został księdzem i słynął z rozwiązłego życia, miał kochankę i dwoje dzieci, przez co go wygnano z Wenecji 😂

      Usuń
  7. Obojgu Wam, Tobie i Tacie, zycze gladkiej przeprowadzki i szybkiego przystosowania sie do nowych warunkow.
    Mysle ze Twa zaradnosc, Twe bardzo lagodne usposobienie, ulatwia caly proces.
    Nie, nie udaly sie te wspomniane ksiazki, kazda mnie rozczarowala i w rezultacie zadnej nie przebrnelam poza moze 30 stron.
    Ale dostalam email z biblioteki ze nadeszly ksiazki ktore zamowilam dwa tygodnie temu. Normalnie takie zamowienie realizuja szybko bo polega na tym by ktos inny zwrocil ksiazke i wtedy trzymaja ja dla mnie, ale tym razem ani miejskie galezie biblioteki ani stanowe nie mialy zadanych tutulow wiec przez biblioteczny krajowy network sprowadzono ze stanu Iowa, bardzo daleki ode mnie. Dobry wynalazek, taki wymienny network. Mam nadzieje ze beda mi sie podobac, ze kilku ludzi zaangazowanych w wymiane , nie trudzilo sie na darmo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to rozczarowanie 😒 dobrze, że wyszło z zamówieniem międzybibliotecznym (tak to się u nas nazywa i istnieje, ale nigdy nie korzystałam). Przy czym wydaje mi się, że jest odpłatne. A właśnie, nigdy chyba nie pytałam, jak jest u Was z bibliotekami, czy one są za darmo jak u nas?

      Usuń
  8. Trzymam kciuki za bezproblemowe przeniesienie Ojczastego. Niech wszystko Wam się dobrze ułoży. ConGame

    OdpowiedzUsuń