Za to całkiem niechcący, przeglądając w innej sprawie stronę Woofla (o językach) zobaczyłam, że jest tam artykuł o języku zachodniogrenlandzkim. Pomijam już kwestię, jakich to niesamowitych języków ludzie się uczą (i jakie mają motywacje) - ale trafiło akurat na moje zastanawianie się, gdzie Centkiewicz się tego nauczył, no bo w książce ciągle rozmawia z mieszkańcami osady, w której się zatrzymał, a czytelnikowi tłumaczy rozmaite zawiłości ich mowy.
Oczywiście książeczka dziś niepoprawna politycznie, opowiada o Eskimosach (co ponoć jest nazwą pogardliwą i należy ich nazywać Innuitami). Ale najwięcej myślałam o tym, że ludzie rodzą się w takim miejscu i nie szukają innego, lepszego do życia. Tak jak to wyglądało wtedy - to jeden koszmar. Oczywiście, że są do wszystkiego od pokoleń przyzwyczajeni i ich żołądki świetnie znoszą tę specyficzną dietę złożoną z surowego mięsa i tłuszczu, ale nikt mi nie powie, że jak dziadowie nasi żyli, tak i my musimy. Z drugiej strony widzimy dziś, jak się kończy poszukiwanie lepszego miejsca do życia mieszkańców Afryki...
Początek:
Koniec:
Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 1988, 46 stron
Z własnej półki
Przeczytałam 24 października 2023 roku
NAJNOWSZE NABYTKI
Przyznaję się, no bo co będę ukrywać... To wszystko przywlokłam do domu jednego dnia. Najpierw odwiedziłam piekarnio-cukiernię na Targowej, gdzie Szyszkodar zrobił półki z odzysku, potem Klub Kazimierz, gdzie tenże Szyszkodar przywiózł nową dostawę z daru antykwariatu Abecadło bodajże i jeszcze zajrzałam do Tajemniczego Ogrodu, gdzie znalazłam tę Kłodzińską. Tajemniczy Ogród to moje ostatnie odkrycie - Szyszkodar sporządził mapkę budek z książkami w Krakowie i tam znalazłam, że obok magistratu jest w ogóle coś takiego. No, po prawdzie to wybrukowany dziedziniec między budynkami, ale urządzony ławkami, stolikami, krzesełkami i donicami z zielenią, przy ładnej pogodzie można tam wpaść na chwilkę i odpocząć od zgiełku miasta.
Mały to ja - zajrzałam, a tam ilustracje wypisz wymaluj jak z Dzieci z Bullerbyn. Jak go będę czytać, to sprawdzę, czy na pewno ten sam autor, ale tak na czuja to rękę bym sobie dała uciąć 😁 A jako że Dzieci z Bullerbyn uwielbiam, to mam nadzieję, że i ta książeczka mnie nie zawiedzie. No bo tak - ja je wszystkie będę przecież czytać. Toteż pracowicie wpisałam je do katalogu z uwzględnieniem lokalizacji, bo naturalnie wszystkie teraz trafiają gdzieś na tyły, do drugich rzędów i bez skatalogowania ani bym o nich nie pamiętała. Zabiorę się za to czytanie NIEZABAWEM, niech no tylko się wygrzebię spod pozostałości bibliotecznych. Jeszcze kryminał jakiś izraelski i może Krakatit, a potem hulaj dusza 😂 Wolność, panie!
Bazyl otworzył przede mną szeroko wrota blogosfery!
Otóż żeby skomentować będąc zalogowanym - wystarczy kliknąć na symbol tarczy z lewej strony paska adresu i odznaczyć Wzmożona ochrona przed śledzeniem - i już! Ach, jakie to było proste!
Dodam, że to dotyczy Firefoxa, którego ja akuratnie używam.
Tak że - będę Was wreszcie odwiedzać!
Moje dzieci miały jako lekturę Zaczarowaną zagrodę Centkiewiczów (z 10 lat temu) I czytały z przyjemnoscią. Przeglądałam ją wtedy i też mi się wydawała sympatyczna.
OdpowiedzUsuńMały to ja kojarzę, ale skąd? Hmmm.
Kłodzińską to już pisałam, że uwielbiam, ach ten major Szczęsny 😁 Ostatnio też coś poprzywlekalam, jedna z moich bibliotek na fajny zwyczaj oddawania czytelnikom wycofanych ksiązek (a w innej filii panie mi wmawiały, że nie dadzą, bo rzekomo muszą komisyjnie niszczyć. Akurat! Obstawiam, że na Allegro sprzedają).
Agata
Właśnie Zaczarowana zagroda to chyba jedyna rzecz Centkiewiczów, jaką czytałam w dorosłych czasach 😁
UsuńA Kłodzińskiej mam chyba jeszcze jedną oprócz tej do przeczytania.
Niestety w mojej bibliotece najmojszej czyli tej osiedlowej panuje ostatnio zwyczaj wyrywania kartki tytułowej z książki wycofywanej z księgozbioru tudzież wycinania miejsca z pieczątką na ostatniej stronie (mniejsza, że z tekstem na odwrocie nieraz)...
Jezus Maria! Zwróć im uwagę, żeby tak nie robili. Albo chociaż nie wspominaj więcej o tych barbarzyńcach!
UsuńZapytałam raz - usłyszałam od kierowniczki, że nie ma innego wyjścia, bo jak czytelnik się zorientuje, że książka wycofana z biblioteki, to przychodzi z awanturą, że właśnie książki się likwiduje. I koniec dyskusji był. Jeszcze podpadłam 😉
UsuńCiekawe. To chyba jedyny taki przypadek w Polsce, bo gdzie indziej normalnie są przy bibliotekach regały na wycofywane lektury i nikt awantur o to nie robi. W zamożniejszych bibliotekach nawet mają osobną pieczątkę "wycofane z księgozbioru" wbijaną to takich niechcianych pozycji. A takie pocięte książki bez kartki tytułowej i ostatniej to spokojnie można od razu do kubła z makulaturą wyrzucać.
UsuńNie mogę tego posunięcia zrozumieć... Ale przecież nie będę szła z tym wyżej 😉 Może zmądrzeją z czasem...
UsuńBBM: Pamiętam, że w dzieciństwie czytałam z wypiekami na twarzy, teraz rzadko wracam do tamtych lektur…
OdpowiedzUsuńA ja lubię powroty 😍
UsuńPisałam o tej tarczy na blogu niedawno, ale zmartwię Cię, nie zawsze i nie na każdym blogu działa, więc nadal piszę anonimowo z podpisem...
OdpowiedzUsuńjotka
Aha. No to już nie wiem. Mnie na razie się sprawdza.
UsuńW wersji mobilnej używam Chroma i tu problem nie występuje. W ostateczności przyjdzie zmienić przeglądarkę :( Ale na razie patent działa, tam gdzie go wypróbowałem :)
UsuńCo do Grenlandii to wielu wyjezdza do Danii, gdzie nie maja duzo lepszego zycia. Mialam kiedys tam sasiadke, mila, ale rozgoryczona zyciem.
OdpowiedzUsuńImigracja to generalnie ciężki kawałek chleba, niewątpliwie.
UsuńDość wstrząsająco jest to opisane w Smilli w labiryntach śniegu
UsuńAgata
Nie znam i na pewno w najbliższym czasie nie poznam, nie posiadając 😉
UsuńNadal lektura;)
OdpowiedzUsuńO! Więc jednak. Tylko już chyba takiego loga w nowych wydaniach nie ma 😁
UsuńLoga nie ma:) W lekturach jest jeszcze Zaczarowana zagroda Centkiewiczów. Jak zawsze przy tak "wiekowych" książkach, bardzo jestem ciekawa, jak odbierają je współczesne dzieciaki. Czy to jeszcze w jakiś sposób jest dla nich interesujące? W takiej formie, z takim słownictwem. W ich cyfrowym świecie.
UsuńPisałam wyżej - moim dzieciom te 10 czy 12 lat temu bardzo się podobało, ale one wychowane w kulcie książek z PRL😁
UsuńAgata
Ja ten kult PRL-u zaczynam czuć u siebie teraz - przecież ściągnęłam masę książek ostatnio z tego okresu 😂
UsuńJa sobie niedawno kupiłam Timura i jego drużynę💞😁
UsuńAgata
Kurde! Napaliłaś mnie! Chyba sobie odświeżę! 🤣
UsuńPS. Co to jest to czerwone? Związek Radziecki czy co? 😁
Pewnie czytałem, bo w dzieciństwie czytywałem Centkiewiczów, ale nic nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńMasz magiczne mieszkanie, które się samoczynnie rozciąga, by pomieścić kolejne książki? :D
Magiczne mieszkanie...
UsuńOtóż odkryłam ostatnio, że jeszcze na części półek jest wolne miejsce z tyłu. Właściwie nie powinnam tego nazywać drugim rzędem, bo tam wtryniam książki w inny sposób, ale w każdym razie coś tam jeszcze zmieszczę.
Natomiast to, co przywiozłam z Pragi w sierpniu, nadal stoi w stosie na podłodze, bo one MUSZĄ absolutnie być na widoku czyli powinnam wytypować inne do przeniesienia w głąb. I nie mogę się zdecydować 😂
Centkiewiczowie, to dla mnie głównie książki o Amundsenie i Nansenie, czytałam kilka razy.
OdpowiedzUsuńTych właśnie chyba nigdy nie czytałam...
UsuńMoja pierwsza lektura Centkiewiczów to był Odarpi, syn Egigwy. Czytałem to już po przeczytaniu książek Londona i Curwooda o dalekiej Północy i w tym kontekście wydała mi się nieciekawa. Co innego - Fridjof, co z ciebie wyrośnie - to była dla mnie piękna historia, podobnie. jak całe życie Nansena. Nic dziwnego, że gdy byłem w Oslo, moim priorytetem było odwiedzić statek Fram.
OdpowiedzUsuńFridjofa bodajże przyniosłam z gratisów ostatnimi czasy, z myślą, że kiedyś jednak przeczytam 😁 Bo sobie nie przypominam z dzieciństwa.
UsuńZajrzałam na Wiki szukając statku Fram 😍
Pamietam z mlodosci. Wtedy nie bylo w Polsce wielkiego wyboru ksiazek wiec kazda, a szczegolnie te opisujce inne strony swiata, byly ciekawe i poniekad obowiazujace.
OdpowiedzUsuńW moim blogu zamiescilam dwie odpowiedzi dla Ciebie.
Właśnie, to też gra rolę - mnogość oferty na rynku wydawniczym. Gdy przechodzę przez dział dla dzieci w Księgarni Naukowej (zmierzając wyłącznie do działu papierniczego), oczy mi wychodzą z orbit, ajkie tam jest bogactwo.
UsuńMatuchno, jak ja nie cierpiałam Centkiewiczów!
OdpowiedzUsuńWiedziałam! Wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć 🤣🤣🤣
Usuń:-))) To może ustalmy, czego jeszcze nie lubię, co lubisz Ty i będzie spokój :-)
UsuńAleż! Nie będziemy sobie psuć zabawy 🤣
UsuńCentkiewiczów przeczytałem wszystko do czego miale dostęp. To było czytanie wspólnie z Czukiem i Hekiem Gajdara - ale to było już tak dawno.
OdpowiedzUsuńCzuk i Hek - ach! Odkupiłam sobie po wielu latach 😁
Usuń