sobota, 23 marca 2024

Santo Versace - Fratelli. Prawdziwa włoska rodzina

Przypadkiem przeczytana. W sensie sama  bym nie wpadła na to, żeby szukać książki o Versace, bo nie moje klimaty, ale jakoś tak się złożyło no i wzięłam przeczytać - na co wystarczyło sobotnie przedpołudnie w łóżku 😁

W ogóle muszę powiedzieć, że fakt, iż kanapa (na której aktualnie śpię; z racji Ojczastego oczywiście) stoi pośrodku "mojego" pokoju, pozwala mi czytać w wolne dni przy dziennym świetle, ba! korzystam wreszcie ze słońca. Dawniej, na moim prawdziwym łóżku, gdzie teraz śpi córka, musiałam czytać zawsze przy sztucznym świetle, bo to daleko od okna. Toteż nieraz nie chce mi się wstawać stamtąd i zabierać się za obiad, żeby nie tracić słonecznych godzin 🤣 Dziś na przykład namówiłam córkę, żeby ona zrobiła jakiś makaron, a ja skończyłam czytać kolejną książkę (mam tu jeszcze trzy do omówienia, a czas goni, za chwilę koniec miesiąca przecież, muszę się sprężyć; kiedy to tak zleciało).

Sama książka autorstwa brata słynnego Versace denna. Nie ma tam nic ciekawego, a jakoś myślę sobie, że za to można znaleźć trochę kłamstw, trochę wyolbrzymień lub odwrotnie - pomniejszeń, trochę koloryzowania, trochę snobizmu. I tyle. 

Jedyny zysk to ten, że obejrzałam znów Cztery wesela i pogrzeb, bo się tam (w książce) wspominało o sukni zaprojektowanej przez Versace na premierę (pisałam tutaj) 🤣

Miałam się jeszcze przyczepić do jakichś błędów w tłumaczeniu, ale zapomniałam, co to było.

Początek:

Koniec:

Wyd. Znak Koncept, Kraków 2024, 199 stron

Tytuł oryginalny: Fratelli. Una famiglia italiana

Przełożyła: Justyna Kuklan

Pożyczone

Przeczytałam 16 marca 2024 roku


Zadzwoniłyśmy przedwczoraj w sprawie ogłoszenia o sprzedaży używanego roweru, pan nam powiedział, że ma umówioną panią na piątek o 16.00, więc żeby dzwonić ponownie pod wieczór, już będzie wiedział, czy aktualne. Okazało się, że pani nie przyjechała ani nie dała znać - a córka już przebierała nogami do tego roweru 😂, no i zaraz pojechała tramwajem, a wróciła na nowym rumaku. Znaczy używanym. Zapłaciła 350 zł i jest przeszczęśliwa, dzisiaj wybrała się na przejażdżkę i mówi, że rower sam jedzie.

Tyle, że co z nim teraz zrobić? Była mowa o piwnicy, ale to by trzeba znowu robić tam porządki, żeby się zmieścił. Na razie stoi w przedpokoju i blokuje wejście/wyjście. Krucafuks.

Obiecuje jeszcze, że pójdzie z moim rowerem Szymborskiej, który ma flaka, do serwisu.

Chodzi jej pewnie o to, żebym broń Boże na jej nie jeździła 🤣

No i tak myślałam, myślałam i wymyśliłam. Otóż pewien młody sąsiad urządzał niedawno piwnicę naprzeciwko mojej i mi pokazał. Dał podłogę z desek (u nas tam wszędzie goły beton) i na trzech ścianach regały, bo żona wynosi również sezonowe ubrania  w jakichś tam szczelnych pudłach czy czymś, a jest ich czworo.

Więc gdyby mnie też zrobił? Regał na ścianie naprzeciw wejścia (między innymi na choinkę i jakieś bambetle), a na bocznych ścianach haki, żeby można zawieszać rowery?

Oczywiście nie mam zielonego pojęcia, czy się zgodzi, bo co innego robić dla siebie. Może też nie potrzebować ekstra pieniędzy...

No, ale zapaliłam się do pomysłu, tyle że przed świętami w ogóle nie będę mu zawracać głowy. Potem, potem. Będę dłużej żyła nadzieją 😁

Muszę tutaj wyjaśnić pewne kwestie - finansowe. Przecież wiecie, że mam dziadowską emeryturę, do której trzeba dokładać. Tyle że teraz, gdy zamieszkał z nami Ojczasty, sytuacja wygląda zupełnie inaczej 😂 Z mojej emerytury z konta opłacam rachunki, a z jego żyjemy 😁 Pieniądze przynosi mu listonosz, toteż przestałam w ogóle płacić gdziekolwiek kartą, tylko gotówka w obrocie. I tej gotówki zawsze zostaje, zwłaszcza teraz, gdy już skończyliśmy spłacanie rat za aparaty słuchowe (durny, kompletnie niepotrzebny zakup, bo nic mu nie dają). Toteż przemyśliwam, co by tu jeszcze udoskonalić w domu i zagrodzie 🤣

No, a to co zarobię w pracy, wszystko leci na oszczędnościowe, z którego się będzie potem dokładać. Tak wygląda sytuacja i ktoś mógłby powiedzieć, że wzbogaciłam się na Ojczastym 😁 Ale między Bogiem a prawdą - wolałabym dalej dokładać, niż mieć takie pieskie, uwiązane życie jak teraz...

17 komentarzy:

  1. Regały w piwnicy dobra rzecz. Próbuj. jak nie sąsiad, to może ktoś inny pomoże i zrobi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuję. Kogo innego nie bardzo mam. Ten gość, co mi robił regalik/półki w szafie, był jednak masakrycznie drogi. Co innego zapłacić godną cenę, co innego przepłacać. W tamtym przypadku byłam trochę przyparta do ściany, bo nie miałam gdzie trzymać ciuchów. No, a facet od kuchni to już w ogóle nie wchodzi w grę, tym razem ze względu na niesłowność i prokrastynację. Zresztą jemu by się pewnie nie chciało zająć takim drobiazgiem.

      Usuń
    2. Wiadomo.

      A ten Versace jakiś strasznie cienki jak na biografię i to jeszcze rodziny.

      Usuń
    3. Trudno to w ogóle uznać za biografię. Ot, garść wspomnień rodzinnych.

      Usuń
  2. Zawieszany rower to swietne rozwiazanie, sa tez haki, ze mozna zawiesic pionowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to pionowe zawieszanie by chodziło. Jeszcze się za tym nie rozglądałam, ale przecież widywałam w magazynach wnętrzarskich zdjęcia, gdzie rowery były w ten sposób zawieszone w mieszkaniach. I to niekoniecznie w przedpokoju 😂

      Usuń
    2. A w przedpokoju by nie było miejsca na takie haki?

      Usuń
    3. W naszym przedpokoju? Buhaha 🤣
      Przecież gdybym miała w domu wolną ścianę, już dawno byłyby tam półki na książki!

      Usuń
    4. Miało być 'by tam były'.

      Usuń
  3. Podobnie mówiły moje ciotki o rencie babci, ale jakoś babci żadna nie chciała wziąć do siebie...
    Wiele osób wiesza rowery, to chyba nawet lepiej dla opon!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie mi córka mówiła o tych oponach, że lepiej jest stawiać rower do przechowywania do góry nogami 😁

      Najłatwiej się liczy cudze pieniądze... zwłaszcza jeśli nic nie trzeba w zamian.

      Usuń
  4. Teściowej aparaty też nie pomagają, albo udaje, bo czasem nagle coś słyszy... Ale potrzebne są choćby dla spokoju własnego sumienia. Przytulam 💗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W naszym przypadku raczej właśnie mam wyrzuty sumienia, bo i jakieś ostatnie oszczędności Ojczastego na to poszły.

      Usuń
  5. Ojej nie wiedziałam, że Versace miał oprócz tej poprzerabianej siostry jeszcze brata. U nas po śmierci mamy dało się odczuć brak emerytury, którą miała bardzo wysoką. Gorzej, że po pewnym czasie wyszły na jaw brane cichcem chwilówki (ani śladu kasy lub czegoś, co mogła kupić), do tej pory odbijają mi się czkawką.
    Rower jeden sąsiad wiesza na barierce schodów.
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brat się zajmował finansami, biznesplanami itd.

      Brak tej emerytury się odczuje, oczywiście, ale przecież od początku się liczyłam z dokładaniem, tylko dlatego jeszcze pracuję.
      Pytam co prawda co jakiś czas, czy rozglądają się za kimś na moje miejsce, ale nic. Bo jednak kwestia dorobienia to jedno, ale przekazanie komuś tego bajzlu to drugie. Jakaś odpowiedzialność przecież na mnie spoczywa.
      Co prawda myślę, że jeśli się nic nie zmieni w całym rozkładzie jazdy fabrycznym, to nie znajdą nikogo za cholerę. W sensie za te pieniądze. Ja nie muszę już płacić ZUS-u (poza sławetnym zdrowotnym) - a jak ktoś ma z tego wyżyć, będąc w pełni obciążonym? Maksimum to 4200 na fakturze (miesięcznie, przy wyrobieniu 30 godzin tygodniowo; jeśli mniej to mniej, płatne od godziny). No nie znajdą głupiego, to jasne jak słońce. Więc się i pewnie nie rozglądają.

      Gdyby nie sytuacja z Ojczastym, to już bym nic nie mówiła i ciągnęła tę robotę, skoro jest, w takim wymiarze czasowym, jak by mi się podobało. Ale połączenie pracy i opieki już mi zaczyna doskwierać na poważnie.

      Z tymi chwilówkami bardzo tajemnicza sprawa (gdyby nie była przy tym uciążliwa)...

      Sąsiedzi z wyższych pięter też sobie przypinają rowery do barierek. Ale na parterze tego nie zrobisz :(

      Usuń
  6. Zdaje się, że w życiu nic innego nam nie pozostaje, jak tylko urządzić się w tym, co jest. W uwiązaniu, w bunkrze, w slumsie, w biedzie i w bogactwie... Czytać ZAWSZE można.

    OdpowiedzUsuń