No nic, w sierpniu zeszłego roku przywiozłam dwa dodatkowe Perry Masony z Pragi, no bo mniejsza o to, że nie do końca uwielbiam, ale przecież kryminał i po czesku to jest coś niezbędnie mi potrzebnego, prawda?
Do adwokata zgłasza się panna Fran Celane, która jest bogatą dziedziczką, ale pod warunkiem, że do 25 roku życia nie wyjdzie za mąż. Ona tymczasem przebiera nogami, żeby poślubić pewnego młodego człowieka, więc Perry Mason miałby znaleźć wyjście z tej sytuacji, jakiś kruczek prawny. Panna Fran łże jak pies, bo Mason szybko się dowiaduje, że jest już zamężna, a w dodatku ktoś ją szantażuje.
Ta powieść chyba nie została wydana w Polsce (nie znalazłam na Wikipedii), więc mogłabym szybciutko powiedzieć, kto w końcu zabił 🤣 Ale nie, bo być może sama kiedyś do niej wrócę, jak mi zabraknie czytania po czesku!
Na co się nie zanosi, bo katalog mi mówi, że mam 602 sztuki w tym języku, więc wiecie 😂 Stawiam, że w tym roku przywiozę ze 30 następnych, co? Tak sobie patrzę tu na blogu, ile mam zaznaczonych przeczytanych w jakim języku:
- czeski już króluje - 97,
- potem rosyjski 76 (ach, miałam kiedyś szmergla na tym punkcie),
- potem francuski 45 (najwięcej czytałam, gdy jeszcze nie miałam tego bloga)
- i na szarym końcu włoski - 25.
Chciałabym kiedyś móc dołożyć jeszcze choć jeden język, ale się na to nie zanosi. A' propos - przywlokłam wczoraj z półki w Jordanówce Love story w oryginale 😁
PS. Nie wiedziałam, co znaczy słowo paličatá, w końcu sięgnęłam po słownik, który mi powiedział, że UPARTA. Ja znałam upartą jako tvrdohlavá, czyli poznałam nowe słówko. Ale znowu słownik angielski twierdzi, że sulky z oryginalnego tytułu oznacza nadąsana. Zwariować!
Początek:
Koniec:
Wyd. Naše vojsko, Praha1994, 156 stron
Tytuł oryginalny: Perry Mason solves the case of the sulky girl
Przełożył na czeski: Otakar Bartl
Z własnej półki (kupione za 19 koron w Ulubionym Antykwariacie 4 sierpnia 2023 roku)
Przeczytałam 18 marca 2024 roku
Kupiłam dziś rano Ojczastemu do śniadania pączek z nadzieniem wieloowocowym. Nadzienie wygląda tak:
🤣🤣🤣
Ale jest poważniejsza sprawa. Pojechałam odebrać ze Śmieciarki zatyczki do uszu. Dziewczyna oferowała dużą ilość. Zapytała:
- Ile pani chce? 10, 20?
E no, dziesięć wystarczy, nie bądźmy pazerni, zostawmy coś dla innych 😁
Przynoszę do domu torebeczkę, zaglądam - a tam pudełeczka z taką zawartością.
Jezus Maria! Ja naprawdę mam to włożyć do uszu? A potem położyć się na boku i wbić sobie to ustrojstwo do mózgu?
Wciaz spisuje ksiazki I znalazlam dzisiaj Repetycje z jezyka rosyjskiego. Kiedys tez czytalam po rosyjsku, ale to bylo tak dawno temu, ze nie wiele w glowie pozostalo. Te zatyczki wygladaja jak przyrzad do tortur.
OdpowiedzUsuńTakiej sztuki to nie miałam, choć zdawałam maturę z rosyjskiego. Ale najwyraźniej się tym mocno nie przejęłam 😂
UsuńPiękne hobby czytanie kryminałów w obcych językach :). Podziwiam! Też w taki sposób przypominałam sobie niemiecki, bo w kryminale najważniejsze, to dociec, kto zabił i dlaczego ;) I faktycznie po przeczytaniu (z bólami) pierwszego kryminału po niemiecku (i był to właśnie Perry Mason, którego wtedy namiętnie oglądałam w niemieckiej TV), kolejne kryminały (już niemieckich autorów) czytało mi sie znacznie łatwiej. Znajomy zachęcał mnie do czytania po czeku, ale jednak, mimo podobieństw, to obcy i wcale niełatwy język. Tym bardziej podziwiam :)
OdpowiedzUsuńMoja pierwsza książka po francusku to też był kryminał. Ale po rosyjsku - Timur i jego drużyna 🤣
UsuńPamiętam, że gdy u nas była przez pewien czas włoska telewizja Rai Uno bodajże, oglądałam namiętnie Angelę Lansbury (Włosi wszystko dabingują, NIemcy pewnie też?).
Z czeskim można się przejechać, to fakt!
Tłumaczenie tytułu...
OdpowiedzUsuńTa paličatá slečna to jakaś pułapka. Gógle tłumaczy to na polski - kijowa pani, na angielski - stick lady - czyli jednak musi w tym być jakiś kij.
Z drugiej strony - sulky - ktoś nadąsany, mrukliwy - może czeski tłumacz uznał ze ktoś kijowy?
Liczba lektur w językach obcych imponująca.
Ja uczyłem się w szkole obowiązkowo rosyjskiego i niemieckiego, angielskiego - dodatkowo.
Wydaje mi się że przeczytałem jedną książkę po niemiecku i jedną po rosyjsku - Martwe dusze .
Jeszcze w czasie studiów starałem się regularnie czytać angielskie książki, teraz nie bardzo mam wybór.
Gorsza sprawa, że Anglosasi nie interesują się zbytnio literaturą w innych językach więc nie mam teraz dostępu do tej literatury. Ale przetłumaczyli na angielski Księgi Jakubowe i Prowadź pług przez kości umarłych - tę drugą chyba całkiem poprawnie.
Pączek - wyznam, że termin nadzienie wielosmakowe brzmi dla mnie podejrzanie - jak jakiś proszek.
Zatyczki do uszu - u nas taki kształt mają zawory do kranów, rzeczywiście - woda nie przecieka.
Mnie się do tej pory czkawką odbija, że nie miałam w szkole angielskiego :(
UsuńMartwe dusze to chyba była nie prosta lektura?
Ja używam takich zatyczek, co to się je ugniata jak jakąś gumę do żucia, więc te tutaj mnie mocno dziwią.
W poprzednim komentarzu zapomniałem wspomnieć jak Gógle tłumaczy "sulky lady" - mrzutá dívka. Co tu tłumaczowi się nie podobało?
UsuńMartwe dusze po rosyjsku - chyba trochę opuszczałem, ale w kilku miejscach trafiłem na fragmenty, które w oryginale były śmieszniejsze niż w tłumaczeniu.
Im dalej w las - tym bardziej nie wiadomo, co z tym tytułem 🤣
UsuńTeż jestem średnim fanem Gardnera i Perry'ego Masona.
OdpowiedzUsuńNo to przybij piątkę 😂
UsuńO, dzień niespodzianek, ale te zatyczki niepokojące bardzo!
OdpowiedzUsuńPączek dla ludzi z wyobraźnią, masz sobie wyobrazić smak:-)
Nieustannie podziwiam twoje czytanie w różnych językach!
Taaa, dzień niespodzianek 😁
UsuńJeszcze sąsiadka jedna mi powiedziała, że ten chłopak, co o nim myślę w kwestii piwnicy, jest bardzo uczynny. To mi daje pewną nadzieję!
Wyobraz sobie ze moja przeprowadzka zmusi mnie do pozbycia sie biblioteczki. Gdy osobiscie ogladne apartamenty-kandydaci ocenie czy nie da sie upchnac bodaj jednego regalu by zatrzymac choc najbardziej ukochane ale zaprzysiegam sie nie zagracac mieszkania wiec watpliwe czy mi sie uda. A juz wyrzucilam setki dyskow i tasm z muzyka klasyczna przy czym mi malo serce nie peklo - dochodzac do wniosku ze jesli bede chciec posluchac to na YT.
OdpowiedzUsuńDziwne zjawisko - mniej mi zal pozbywac sie mebla niz ksiazki czy jakiejs pamiatkowej porcelany........
No wiem... niestety. Co prawda wydaje mi się, że na planie były jakieś wbudowane półki na książki, ale to może w tych większych mieszkaniach?
UsuńJedno wiem - nie chciałabym, żeby życie mnie postawiło w takiej sytuacji. Zresztą nikt by nie chciał.
Dla słonia te zatyczki? 😃 O matko, nie da się w tym spać! Pączka dziś jadłam z nadzieniem porzeczkowym i widoczne było bez lupy!
OdpowiedzUsuńSkoro istnieją, to na pewno da się 😂 Ale jakoś się boję. Nawet nie wyciągnęłam ze środka instrukcji.
UsuńPączek widocznie nie był z Lidla!
BBM: Może toto mięciutkie jest?… zawsze lepiej obejrzeć!🤭
OdpowiedzUsuńMoże... ale na razie się wzdragam przed dotknięciem 😂
UsuńDołączam się do klubu nieprzepadających za Masonem. Choć w sumie to go nie czytałam ze 40 lat😁
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś czytałam po rosyjsku Martwe dusze, w liceum lub zaraz po, na studiach rosyjskiego już nie miałam i niestety wątpię, czy teraz bym była w stanie coś poza książeczkami dla przedszkolaków. A szkoda, bo uwielbiam. No ale skąd wziąć czas na przypominanie sobie?
Ja takich zatyczek nie byłam w stanie używać, bolały uszy i wypadało cholerstwo, stosuję woskowe Stopery, formuje się je palcami. Srebrne opakowania.
Te Twoje to wystarczy umyć co jakiś czas i jedne wystarczą na wieki.
Agata
Już milion razy opowiadałam, jak to u mnie było z powrotem do rosyjskiego 😂 I trwało - pierwszą książkę czytałam chyba trzy tygodnie. No, ale zawzięłam się i wszystko w głowie gdzieś tam tkwiło i wróciło.
UsuńMam właśnie te ze srebrnego opakowania i jak się zgłaszałam na Śmieciarce, to myślałam, że to też takie będą. Za to odkryłam nowe okolice niedaleko i w lecie się tam powłóczę, więc zysk z operacji był 😁
Tak, ja pamiętam, jak sobie przypomniałaś rosyjski i chyba też tak spróbuję, wypożyczę coś łatwego po rusku. Kiedyś😁
UsuńA.
No to powodzenia (kiedyś) 😁
Usuń