sobota, 30 marca 2024

Zdenka Hadrbolcová - Parasol pani Czernej

To jeden z tych czterech kryminałów, które przywiozłam niedawno ze Śmieciarki, wszystkie z jamnikiem albo z kluczykiem, te najfajniejsze. One były tak skromnie w PRL-u wydawane pewnie dlatego, że to pośledniej jakości literatura 😁 W nowszych czasach kryminały najwyraźniej awansowały, więc wychodzą w większym formacie i są o wiele obszerniejsze, bo przecież trzeba dokładnie opisać problemy alkoholowe i rodzinne policjanta prowadzące śledztwo. Poza tym trochę mnie zniechęcają szczegółowe opisy różnych makabrycznych zbrodni, jakoś dawniej było lepiej 🤣 No, ale ponieważ jedna sprawa to narzekać, a druga przynosić do domu kolejne, to właśnie zgarnęłam przedwczoraj trzy sztuki z nowszych czasów (ale ogarnęło mnie takie lenistwo, że nie chce mi się ich nawet sfotografować; po wykąpaniu Ojczastego leżę i leniwie kartkuję przepisy na Wielkanoc - z których oczywiście ani myślę skorzystać, ot tak sobie, sztuka dla sztuki; gdyby nie to, że jutro przyjedzie brat, to w ogóle bym sobie głowy jedzeniem nie zaprzątała 😉)

Z książką pani Zdenki miałam ten problemik, że nie umiałam wykoncypować, kiedy akcja się toczy. Niby mi się wydawało, że po II wojnie, ale momentami, że dziwna jakaś ta socjalistyczna Czechosłowacja... Trzeba też pamiętać, że wiele miejsc/ulic nie zmieniało nazw od Austro-Węgier, więc to nie ułatwiało. Na przykład siedziba policji jest w tym samym miejscu od niepamiętnych czasów (jako że mieszkam w Pradze o rzut beretem, chodziłam oglądać - no ale do środka to się nie dostałam - chyba dobrze). W pewnym momencie jest mowa o jakiejś arystokratce z Austrii, która urodziła się w 1848 roku, więc jeśli jeszcze żyje, to jest już bardzo leciwa. Że ke? Chyba dopiero w połowie dotarło do mnie, że to jednak jest po I wojnie 😂

A gdy wrzuciłam do wyszukiwarki nazwisko autorki, to nie wychodziła Zdenka, tylko Zdena - aktorka, więc w ogóle nie brałam jej pod uwagę. A jednak! Z tym, że ona tylko dała nazwisko, prawdziwym autorem był Josef Kostohryz, który w 1952 roku został skazany na dożywocie za zdradę stanu w sfabrykowanym procesie intelektualistów katolickich, którzy rzekomo zawiązali spisek w celu dokonania przewrotu. Co prawda wypuszczono go w 1963, ale rehabilitacji doczekał się dopiero w 1990, więc pewnie wcześniej nie mógł być publikowany.

Sam kryminał ciekawy, dlatego rzuciłam się do poszukiwań innych tej autorki, no i oczywiście nie znalazłam. 

Początek:

Koniec:

No właśnie, o Wajnerach była mowa w poprzednim poście, a tu ich Beczka śmierci. Może kiedyś znajdę. Tymczasem tę Sekułę muszę kiedy przeczytać.

Wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, 269 stron

Seria z jamnikiem

Tytuł oryginalny: Paraple paní Černé

Przełożyła: Agnieszka Dębska

Z własnej półki

Przeczytałam 23 marca 2024 roku 

 

Ten mebelek był zamówiony, gdy przyjeżdżał Ojczasty - żeby w nim trzymać telewizor. Z czasem okazało się, że mi się nie chce go wyjmować, a potem wkładać z powrotem. Za to upchało się tam książki i filmy ze Śmieciarki 😂

Ciekawe, jak to będzie wyglądać jutro, bo jest gryplan, że po obiedzie pojedziemy do Szyszkodara po kolejne trzy torby książek, już się skończyły te, co kiedyś przywiózł i moje knihobudky stoją puste. Więc diabli wiedzą, czy i dla siebie czegoś nie wybiorę 🤣

10 komentarzy:

  1. Zazdroszczę Ci pojemności mieszkania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa... upychanie w drugich rzędach też się kiedyś skończy 😂 I wtedy nastąpi chwila prawdy!

      Usuń
  2. Ciekawe, jak twoje podłogi wytrzymają ten ciężar?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchaj - niech Cię ręka boska broni raz jeszcze o tym wspomnieć! Mało mam stresów?
      🤣🤣🤣

      Usuń
    2. Jotko, ja mam na komodzie i tym samym podłodze 200 kg akwarium. Też staram się nie myśleć o nośności podłogi.

      Usuń
    3. O matko!!!
      A co dopiero, gdyby pękło i ta ilość wody poooooszła na podłogę!

      Usuń
  3. a ja zazdroszcze (znowu) kwiatow, moje marnieja bez zadnego powodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje niestety też i większość jest na wymarciu. Ale nie że bez powodu - zżera je cosik, a ja nie mam głowy nawet z tym walczyć.

      Usuń
  4. Bo ksiazki maja w sobie jakas tajemnicza moc wiec dla ich milosnika nigdy nie jest za duzo i kazda chce trzymac - wiec rozumiem Cie. Juz chyba pisalam ze przeprowadzka w mniejsze prawdopodobnie zmusi mnie do pozbycia sie mej biblioteczki - ale za tydzien jade do corki na ogladanie apartamentow wiec wypatrze czy bez zagracania bede mogla zatrzymac choc czesc kolekcji. Ludzie wciaz mi mowia o czytniku ale to nie dla mnie bo czytnik to nie ksiazka wedlug mnie a takze bedac wybredna jaka jestem nakupilabym wiele a przeczytala drobna czesc czyli marnowala pieniadze.
    Jak pewnie wiesz ostatnio zajmuje sie segregowaniem dobytku bardzo duzo rzeczy wyrzucajac ale ksiazek jeszcze ani tknelam czekajac az te osobiste ogledziny apartamentow podpowiedza mi co zrobic z kolekcja. Niby celem jest pozbywanie sie a wczoraj wpadlam do uzywanego sklepu i kupilam 4 - czyli zamiast sie pozbywac to dolozylam sobie wiecej. Za to z innym rodzajem zakupow jestem zdyscyplinowana - ani nawet nie kukam do odziezowych czy obuwniczych :)
    W moim domu tez rosliny nie rosly za dobrze ale zawsze jakies mialam mimo ze czesto musialam wyrzucac zdechle i kupowac nowe. Jednak przygarniecie kota ktory je obgryzal i przekopywal zmusil mnie do pozbycia sie ich i zakupu sztucznych co wydalo mi sie swietokractwem a okazalo swietnym wyjsciem - od czasu do czasu odkurze i poza tym zawsze wygladaja dobrze a Bella w nich nie grzebie. Wszystkie zabiore ze soba na Floryde.
    Serdecznie Cie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz świętą rację - każdą chce się zatrzymać i nigdy nie jest ich za wiele 😂
      Też się na czytnik już nie przerzucę, choć doceniam wygodę korzystania.
      Trzymam kciuki, żeby choć część księgozbioru udało się zabrać. No, za tydzień już będziesz wiedzieć, co i jak i segregacja dobytku ruszy jeszcze bardziej z kopyta.

      Usuń