Miała być jedna lekturka angielska w miesiącu, ale zniecierpliwiłam się na takie żółwie tempo. Poziom najprostszy, 200 słów. Już chyba takich więcej nie mam, zresztą okaże się przy następnej.
Trzeba bardzo uważać, będąc taksówkarzem i nie dać się omamić sławie. Tommy dostał zlecenie obwiezienia po Londynie syna znanej gwiazdy filmowej, ale podszedł go sprytnie syn szefa, który słyszał rozmowę, więc podał się za Dino i skorzystał również z 50 funciaków przeznaczonych na drobne wydatki 😂
Początek:
Koniec:
Wyd. Penguin Readers we współpracy z Pearson Education Limited 1998, 16 stron
Z knihobudki
Przeczytałam 18 grudnia 2025 roku
Jak już donosiłam w poprzednim poście, mam za sobą film po angielsku (znaczy z angielskimi napisami).
Bardzo jestem z siebie dumna 😂 Potem trafiłam na estoński film Pikad paberid z zeszłego roku (o młodych ludziach, którzy rozpaczliwie szukają swego miejsca w życiu), gdzie były napisy angielskie i rosyjskie jedynie - całe szczęście, że wybrałam rosyjskie, bo dużo gadali 😎
Za to w podręczniku do angielskiego dotarłam do lekcji 74, gdzie poprzedni właściciel nagle zabrał się za naukę i zrobił ćwiczenia aż do lekcji 81. Przeszkadza mi to, bo wzrok sam leci, gdzie nie trzeba. Niby ołówkiem, ale komu by się chciało to wygumkowywać.
Najnowsze nabytki
Tak się przedstawiają:
Ciekawostka taka cienka do machnięcia w jeden wieczór o pannie Marple 😁 W oprawie bibliotecznej Bahdaj - Piraci z Wysp Śpiewających w wydaniu z 1966 roku. Arsenał Królewski... jest taka seria o budynkach uniwersyteckich i myślałam, że mam wszystkie, a tu ktoś przyniósł do budki brakujący tom. Oczywiście trzeba go dołożyć do serii, więc zaraz się będę głowić, co innego z tamtej półki zabrać.
Z kategorii cracoviana pozbyłam się całej masy publikacji, ale dalej jest ich mnóstwo (katalog mówi, że 981, jak to jeszcze możliwe???) i pewnie z czasem wyniosę kolejne. No, ale niektóre zostaną ze mną do końca 😉 jedne są do konsultacji, choć coraz rzadziej do nich zaglądam, inne w nadziei przeczytania, także ponownie. Właśnie, stałam przedwczoraj koło budki wiodąc dyskurs z panem sprzedającym warzywa, budka już była przejrzana, a tu przychodzi dwoje młodych ludzi z siatami i wyładowują zawartość. Grube wielkie tomiszcza (w tym encyklopedia iluś tam tomowa) i widzę dwa tomy Dziejów Krakowa, drugi i trzeci, ten drugi w idealnym stanie - zabrałam więc szybciutko na wymiankę, bo mój bardziej sfatygowany. Gdy na drugi dzień poszłam odnieść ten mój, niczego już nie było. Ktoś wziął nawet encyklopedię starą!
Podobnie innego dnia przychodzę kontrolnie o poranku, a tam pełno starych kryminałów. Załadowałam całą siatkę, bo sprawdzać się będzie w domu, co jest, czego nie ma. W rezultacie zostało dziewięć, z czegom bardzo kontenta.
Czyszczenie półek (czyli upychanie lub wynoszenie) postępuje. Porównanie: oto półka pod tv w środę
a oto dziś. Dzielna jestem, prawda?
Znaczy ykhm... nie ma tu tych najnowszych nabytków 😂 ale zaraz je się rozparceluje na właściwe miejsca!
Wyniosłam też do piwnicy maszynę do pisania, antyczny Underwood z lat 20-tych. Naciągnęłam kiedyś na nią Ojczastego, że potrzebuję na studiach 😂 Jest to kurzołap okropny, a uwolnienie miejsca spowoduje dołożenie jednej półki na filmy (tam, gdzie aktualnie grzyb). Każdy mówi na tę maszynę sprzedaj. Sprzedam, jak będę naprawdę pieniędzy potrzebować - oczywiście, jeśli mi ktoś do tej pory piwnicy nie obrobi 🤣 Widzę takie w internecie za 3 tys., za 5 tys., ale i za 500 zł 😉
Filmik o malutkim mieszkaniu (właściwie domku) w Tokio sobie obejrzałam. Mimo minimalnej powierzchni mnóstwo rzeczy!
Mży. Nie będzie mi się chciało wychodzić na kroki, ale duty is duty. Ciekawe, czy będzie coś nowego w knihobudce - ludzie robią porządki przedświąteczne i wynoszą rozmaite bzdety (i nie mam tu na myśli książek) 😂
Cały czas biję się z myślami, czy zamawiać radzieckie filmy na dvd już teraz czy dopiero w styczniu. Jak by to miało jakieś znaczenie... pod choinkę i tak nie dojdą 😏














Brak komentarzy:
Prześlij komentarz