Właśnie sobie opracowuję temat WIT STWOSZ W KRAKOWIE, więc sięgnęłam po tę cienką książeczkę. Jest cała seria tego typu wydawnictw, nie tylko krakowskim szlakiem, ale i warszawskim, zakopiańskim.
Ja mam te:
Nie zmieściły się, biedaczki, na żadnej półce i muszą sobie leżeć, upchnięte w przypadkowym miejscu:
Z okazji leniwego weekendu pytanie 'od rzeczy' czyli: COŚCIE CZYTALI Z TEGO, CO STOI PONIŻEJ 'SZLAKOWEJ' SERII?
Jest to regał, za którym nie przepadam, ale ma on swoją historię, o której może opowiem, jeśli kiedykolwiek znajdę czas na napisanie posta MOJA BIBLIOTEKA :) Każdy, kto miał na to chęć, dawno już go napisał, tylko ja nie :(
Zatem opracowuję temat WIT STWOSZ W KRAKOWIE, jako się rzekło. Najpierw myślałam, że mam tylko tę książeczkę. Ale coś mi chodziło po głowie, pamiętałam, że nieco większy format, zaczęłam szperać i znalazłam najpierw zbiór wykładów, które wygłaszano w 1977 roku z okazji 500-lecia przybycia Stwosza do Polski, a potem opublikowano pod tytułem Wit Stwosz w Krakowie... a potem, na szczęście, przypomniałam sobie o świetnym katalogu wydanym przez Muzeum Narodowe z okazji stwoszowskiej wystawy i innych pozycjach :)
No ale tak od deski do deski to chyba tylko Krakowskim szlakiem... przeczytam, bo najcieńsze :)
Zawiera skondensowaną wiedzę na temat krakowskiego okresu w życiu rzeźbiarza i opisy ocalałych dzieł, ale pokrótce omawia też jego dzieje wcześniejsze i te norymberskie, po wyjeździe z Krakowa. Jako że rzecz pochodzi sprzed 30 lat, jest już nieco zdezaktualizowana, choćby w kwestiach dotyczących lokalizacji niektórych rzeźb - wszak nie było jeszcze wtedy oddziału Muzeum Narodowego w pałacu Ciołka. Dlatego świetnym dopełnieniem jest wspomniany katalog wystawy Wokół Wita Stwosza. Muzeum Narodowe miało taki miły zwyczaj sprzedawania podczas Nocy Muzeów swoich wydawnictw za pół ceny (piszę 'miało', bo nie wiem, jak to wygląda teraz), co pozwoliło mi wzbogacić się o szereg cennych pozycji.
W to piękne słoneczne sobotnie południe, moi drodzy czytelnicy, zadaję Wam zagadkę:
JAKIEŻ TO STWOSZOWE DZIEŁA MOŻNA OGLĄDAĆ W KRAKOWIE?
JAKIE MAMY MIEJSCA ZWIĄZANE Z ARTYSTĄ?
Początek:
i koniec:
Wyd. Wydawnictwo PTTK "Kraj", Warszawa-Kraków 1985, 61 stron
Z własnej półki (kupione niegdyś w antykwariacie za 2 zł)
Przeczytałam 20 lutego 2015 roku
W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
Nadrabiam zaległości i dziś dopiero piszę, co w tym tygodniu oglądam. Tak naprawdę cztery z wymienionych filmów mam już za sobą. Zostały najgorsze czyli nieszczęsny generał Świerczewski no i ten car... jakoś się boję historycznych tematów...
1/ film radziecki ze Stanisławem Liubszinem CAR IWAN GROŹNY (Царь Иван Грозный), reż. Giennadij Wasiliew, 1991
W 2 długich częściach:
2/ film polski ŻOŁNIERZ ZWYCIĘSTWA, reż. Wanda Jakubowska, 1953
Na YT w kawałkach:
Opowieść biograficzna poświęcona generałowi Karolowi Świerczewskiemu "Walterowi", powiązana z najważniejszymi wydarzeniami w Polsce i w Europie.
Ciężka to będzie przeprawa i długa...
Oczywiście zapoznałam się z odnośnymi informacjami w trzecim tomie Historii filmu polskiego, którym to tomem bardzo się cieszę:
No i one są druzgocące:
A ja to obejrzę! Na co się człowiek nie zdobędzie dla idei!
(idea - obejrzeć całe polskie kino)
3/ film czeski TRAPENI (Zmartwienia), reż. Karel Kachyňa, 1961
Dwunastoletnia Lenka – dziewczynka żywa i pełna temperamentu - mieszka z rodzicami w małej osadzie na południu Czechosłowacji. Jej życie toczy się dość zwyczajnie do momentu, kiedy to Lenka postanawia zaprzyjaźnić się z Prymem – najbardziej dzikim koniem w okolicy, należącym do pobliskiej stadniny. Mimo ostrzeżeń ze strony rodziców i opiekunów zwierzęcia Lenka osiąga cel. Prim staje się jej najwierniejszym przyjacielem. Reżyser poprzez opowiadaną historię dokonał wnikliwej i jednocześnie subtelnej analizy psychiki dorastającej dziewczyny, której przyjaźń z koniem pozwala dostrzec istotne wartości życia. Krytyk francuski pisał: "Byłem głęboko poruszony tym miłym, powiedziałbym nawet fascynującym filmem. Przy jego oglądaniu nasuwa się analogia do filmu ‘Biała grzywa’, ale scenariusz ‘Zmartwień’ jest znacznie bardziej oryginalny, a poetycka forma filmu łączy lirykę i uczucie".
4/ film japoński DMUCHANA LALA (Kûki ningyô), reż. Hirokazu Koreeda, 2009
Film opowiada o dmuchanej lalce, która pewnego dnia ożywa. Bez wiedzy właściciela wyrusza do miasta. Zakochuje się w Junichim, mężczyźnie spotkanym niedaleko wypożyczalni kaset video, zaczyna się z nim spotykać i podejmuje pracę w sklepie. Wszystko wydaje się być w porządku, jednak wkrótce dochodzi do nieprzewidzianych wydarzeń.
Taki opis z Filmwebu. W rzeczywistości przejmująca opowieść o samotności.
5/ koniec Meliesa! Co za ulga! Dajcie spokój, wszystko ładnie pięknie, ale 13 godzin filmów niemych opartych najczęściej na tych samych pomysłach i trickach to jednak wysiłek :) Na szczęście to już poza mną, a teraz oglądam krótki film dokumentalny o wielkim twórcy - LE GRAND MELIES, reż. Georges Franju, 1952
Wracając jeszcze do postaci francuskiego filmowca... trzeba oczywiście przeczytać do końca, co o tym sądzi Toeplitz.
Cóż on więc konstatuje?
6/ i wisienka na torcie czyli coś nowego. Tym razem był to (bo już obejrzałam, zrobiłyśmy sobie z córką seansik, oczywiście na dużym ekranie) - ROALD DAHL' ESIO TROT, reż. Dearbhla Walsh, Wielka Brytania 2015
Jest to romantyczna komedia geriatryczna. Film opowiada o samotnym mężczyźnie Panu Hoppy, który podkochuje się w mieszkającej piętro niżej Pani Silver. Ze względu na swoją chorobliwą nieśmiałość nigdy nie odważył się wyjawić jej swoich uczuć. Pani Silver ma żółwia, który nie rośnie, a ona chciałaby, żeby był większy. Kiedy Pan Hoppy się o tym dowiaduje, postanawia zrobić wszystko, by spełnić jej życzenie.
Mam tylko Dobrowolskiego.
OdpowiedzUsuńCoś z nowości dla Ciebie:
http://ksiazkihistoryczne.pl/historia-polski-sredniowiecze-sredniowieczne-domy-krakowskie/p,376952
Jeju jeju, 58 zł, a niech to licho :) no i żeby teraz wiedzieć, czy będzie obniżka o połowę w Muzeum Narodowym z okazji Nocy Muzeów czy nie... bo to zdaje się ich wydawnictwo... do kogo by tu zadzwonić, żeby spytać ;)
UsuńMnie ta książka też się podoba :)
UsuńNowy film z Dustinem Hofmanem i Judi Dench w duecie? Musze jakoś to obejrzeć!
OdpowiedzUsuńTo tylko film telewizyjny, z wszystkimi jego wadami. Ale Dustina zawsze się chętnie ogląda, prawda? Napisz do 'malgorzataka' na gazecie.pl :)
UsuńImponujący zbiór książek na temat Stwosza. Dzieło w Krakowie? - no przecież Ołtarz w Kościele Mariackim- cudo. Są jeszcze jakieś pomniejsze prace w Muzeach, ale nie przypominam sobie, abym coś oglądała. Ale już sam ołtarz wystarczy- jest przecudnej urody. Jakie książki czytałam wśród tych leżących pod prezentowaną serią? Mam kłopot z odczytaniem tytułów; dojrzałam jedynie Kolumbów i Przeminęło z wiatrem :) które czytałam.
OdpowiedzUsuńAle pewnie widziałaś Modlitwę Chrystusa w Ogrojcu wmurowaną w elewację kamienicy przy placu Mariackim. To co prawda tylko kopia (oryginał przeniesiono do muzeum), ale stwarza piękny klimat w tym miejscu.
Usuń"Przeminęło z wiatrem" nabyłam w specyficznych okolicznościach mego życia - właśnie byłam po rozwodzie i robiłam remont mieszkania, a znajomy mego Ślubnego użyczył mi swej kawalerki na ten czas, na Dąbiu. Czytałam powieść i gdy nachodziły mnie czarne myśli co do przyszłości, powtarzałam za jej bohaterką - 'pomyślę o tym jutro' :)
No, już myślałam, że nikt się nie pokusi na rozwiązywanie zagadek, honor czytelników uratowany :-)
OdpowiedzUsuńNadrabiam sobie blogowe zaległości, wcześniej nie miałam wiele czasu/ nastroju na zagadki i dobrze, bo pewnie by mnie podkusiło i zaczęłabym rozważać nad klasyfikacją dzieł różnych, czy aby sam Stwosz, czy może dzieło warsztatu, a może znów inspiracja Stwoszem, dzieło naśladowców, typowe dla mnie dzielenie włosa na czworo ;-) Kiedyś to wszystko wiedziałam obudzona w środku nocy, teraz musiałabym sobie przypominać. Dla mnie wyjątkowo przejmujący jest krucyfiks Slackerowski. Pamiętam jeszcze taki niewielki krucyfiks z muzeum bpa Ciołka, tuż obok oryginału Ogrojca. A z naśladowców - św. Anna Samotrzecia u Bernardynów. I tyle bez ściągi potrafię powiedzieć :-)
Z serii krakowskim szlakiem mam tylko Drogę Królewską i Wyspiańskiego. Mam jeszcze z zakopiańskich - szlakiem Eliaszów. Trudno czasem mi czytać takie starsze opracowania, bo nad każdym zdaniem się zastanawiam - czy aby na pewno? A czy są nowsze badania? Już dziś się chyba uważa, że... etc. Tak jest z datą urodzin Stwosza, ciągle chyba nie ma zgody i są dwie hipotezy z mnóstwem poszlak.
Tak, to trochę zagadka na inny blog :)
UsuńKsiążeczki "Szlakiem Eliaszów" nawet na oczy nie widziałam. Przy Wicie szczególnie wychodzą na jaw te rozbieżności w hipotezach, to prawda. Każda publikacja co innego podaje :)
Widzę na półce książkę "Przez stulecia". To była moja ulubiona książka z dzieciństwa. Ale jednak dotknięta PRL-owską cenzurą, bo ani słowa o Legionach Piłudskiego. I to sobie uświadomiłem już jako dziecko, bo miałem od kolegi przedwojenne dzieło o Marszałku.
OdpowiedzUsuńZdzisław
Mnie w młodych latach nikt nie uświadamiał historycznie. Ojciec wiedział, nie powiedział... może chciał mnie chronić?
Usuń