piątek, 10 lipca 2015

Antoni Czechow - Syrena


I tak dojechałam do końca - serialu CZECHOW I CO i mojej przygody z opowiadaniami Czechowa. To znaczy: została ich cała masa nieprzeczytanych, ale to już langsam langsam kiedyś tam. Tymczasem Syrena zamyka serię trzydziestu ekranizacji w wykonaniu aktorów MCHAT-u.
Sesja zjazdu sędziów pokoju też już się skończyła, jednak panowie jeszcze siedzą w sali konferencyjnej, niecierpliwie przebierając nogami w oczekiwaniu na możliwość udania się na obiad - ale to dopiero, gdy przewodniczący zjazdu skończy formułować na piśmie swoje votum separatum do jednej ze spraw. Sekretarz Żylin zaczyna opowieści o tym, kiedy najlepiej siadać do stołu, wygłaszając przy tym znamienną opinię, że "filozofowie i uczeni to w sprawach gastronomicznych ostatnie niedołęgi i gorzej od nich, z przeproszeniem, nie żrą nawet świnie"...
Wyższość kaczki lub bekasa nad pieczoną gąską, zapach skwierczącej na tłuszczu cebulki, spotniała karafka z wódeczką, pierwszy kieliszek... a tymczasem przewodniczący psuje już drugi arkusz papieru. Trzeba mówić ciszej. Żylin zniża więc głos i opowiada o najlepszej zakąsce, jaką jest śledź. Albo rydzyki solone. Albo rzodkieweczka z solą. Duszone białe grzybki. Przewodniczący psuje trzeci arkusz. Teraz kulebiak, z nadzieniem tłustym, soczystym. Kapuśniak gorący, ognisty. Czwarty arkusz. Bulion na dróbkach i cynaderkach. Smażony karaś w śmietanie, wcześniej trzymany żywy w mleku przez całą dobę. Piąty arkusz...

Z tomu piątego Dzieł Czechowa:



Wyd. CZYTELNIK Warszawa 1957, str. 303-310
Tytuł oryginalny: Sirena /Сирена
Przełożył: Jerzy Pomianowski
Z własnej półki
Przeczytałam 6 lipca 2015 roku


Ostatnia część ostatniego odcinka (od 29 minuty):




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz