niedziela, 11 września 2016
Mariusz Szczygieł - Zrób sobie raj
No tak, dla czechofila to obowiązkowa pozycja i chyba jednak się któregoś dnia uśmiechnę do Moniki po egzemplarz :)
A kiedy to ja niby się stałam tym czechofilem? Sama nie wiem. Niby to tylko Praga mnie na razie interesuje, ale przecież od kilku już lat kolekcjonuję czeski film i tu nie ma znaczenia, czy akcja w Pradze czy na prowincji... a nawet te z prowincji może bardziej mnie zajmują?
Pewnie od Szwejka się wszystko zaczęło, gdzieś tam zakiełkowało, wtedy jeszcze w szkole (ach, jaka szkoda, że przepadło w nieznanych okolicznościach to 2-tomowe wydanie z Biblioteki Pisarzy Czeskich i Słowackich, które tak uwielbiałam, bodajże z ilustracjami Czeczota) i oto po tylu latach wydaje owoce :)
Szczygieł pisze tak, że natychmiast chce się ustawić na półce wszystkie jego książki, łącznie z tą najnowszą, o której ciągle czytam na fejsbuku... no ale. Ściągam wodze, hamuję konia.
A Czechy? Mój Boże. Kto wie, co mnie jeszcze w przyszłości czeka, jakie fascynacje czy bodaj tylko zainteresowania. Gdyby każdej z nich udzielać kilka półek, to gdzie bym skończyła? No na klatce schodowej chyba. Albo jak sąsiadka, z jednym pokojem zastawionym pudłami.
Choć oczywiście inaczej się czyta, gdy książka własna i czas nie goni. Teraz czytam te Hrabale i cały czas kontroluję, ile mi ich jeszcze zostało, ile dni do terminu zwrotu, kiedy ewentualnie przedłużyć (cała polityka). A pośrodku ten wyjazd do Pragi.
Ciekawa jestem, jakimi drogami Szczygieł doszedł do tych swoich Czech, jak się nauczył tak wspaniale języka. Chyba gdzieś o tym pisał, ale nie jestem pewna. No bo przecież nie studiował bohemistyki? Nauka czeskiego to moja pięta achillesowa - chciałabym, a jakoś nic nie wychodzi. Nie wiem, czy to już wiek i słaby umysł, niczym nie trenowany w ostatnich czasach czy też może... zbytnie podobieństwo naszych języków mi przeszkadza.
W przyszłym tygodniu kończę ten wakacyjny kurs rosyjskiego, na który się w jakiejś chwili szaleństwa zapisałam. We wtorek mamy ostatnie zajęcia. Pan mnie usilnie namawia na kontynuację w systemie semestralnym, tłumacząc, że nie chodzi mu o kolejnego kursanta, bo jego zajęcia cieszą się dużym powodzeniem... tylko że jestem ideałem studenta: zainteresowana, punktualna, pilna, systematyczna (ha ha ha), z pasją. I że w jego 10-letniej karierze nauczyciela miał takich osób może z dziesięć właśnie, tak autentycznie głęboko zaangażowanych.
A ja na to jak na lato.
Co było dobre jako rozrywka, przerywnik wakacyjny, to już stałoby się obowiązkiem nie do zniesienia w trakcie roku. Zresztą, o czym my tu mówimy - skoro zaraz po powrocie do domu wskakuję do łóżka. Nie chcę nic innego, tylko leżeć.
Jeśli po powrocie z pracy uda mi się z godzinę lub dwie posiedzieć przy biurku, to uważam to za sukces tygodnia. I wielkie przezwyciężenie samej siebie. Co w weekendy zazwyczaj nie ma miejsca.
Więc teraz leżę, córka produkuje swoją nieśmiertelną pizzę na obiad, a ja zaraz przestudiuję zasady tworzenia trybu rozkazującego, bo będziemy pisać test :) wszystko to na półsiedząco, półleżąco w mojej norze.
Co musiałoby się stać, żebym wydobyła się z depresji? Siedmiocyfrowa wygrana w totka? Ty daj mi szansę, ty kup los.
Początek:
Koniec:
Wyd. Czarne Wołowiec 2010, 289 stron
Z biblioteki
Przeczytałam 5 września 2016 roku
W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
Film czeski WYCIECZKOWICZE (Účastníci zájezdu), 2006
Reż. Jiří Vejdělek
Trailer (ale jest na YT po polsku w kawałkach):
Czesi na wakacjach nad Adriatykiem. Społeczeństwo w pigułce.
7/10
NAJNOWSZE NABYTKI
Cóż było robić, kupiłam... i to tanio, bo za 18 zł.
I okazało się, że to zdecydowanie zakup roku! Wspaniały przewodnik po hrabalowskich miejscach, nie tylko w Pradze zresztą. Ale te praskie rozdzialiki już sobie pokserowałam, bo nie chcę dźwigać ze sobą książki na wyjeździe. Zabiorę kilka wybranych lokalizacji i jeśli pogoda dopisze, odwiedzę.
A to Hrabal na Libni w maju tego roku:
Deszcz mnie stamtąd szybko przepędził i właściwie się z tego cieszę, zostało na inny raz :)
Etykiety:
Czechy,
Film czeski,
Najnowsze nabytki,
Reportaże,
W tym tygodniu oglądam,
Z biblioteki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szczygieł i "Bambini di Praga" wciąż czekają w gotowości. Tanio, bo za zupełną darmochę:)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńbardzo lubię tę książkę Szczygła, także w formia audiobooka czytanego przez autora - bomba! :)
OdpowiedzUsuńA ja z audiobookami mam (na razie) tak, że oczy mi się zamykają po pierwszym rozdziale. Trochę sobie słucham po rosyjsku, ale tylko dla podłapania akcentu - jak czegoś nie widzę, to się gubię :)
Usuń