czwartek, 8 września 2016
Bohumil Hrabal - Nic, tylko strach
Na półce z Hrabalami wypożyczonymi z bibliotek zostało już tylko (hi hi) jedenaście sztuk. Oj, będą prolongaty!
Tymczasem dziś w nocy nie mogłam usnąć, więc w końcu zapaliłam światło i rozpoczęłam nocne życie, m.in. rozglądając się po półkach, przestawiając, szukając czegoś dla córki - ciągle domaga się, żeby jej dać do czytania coś o dzieciach w czasie wojny, no ileż tego można mieć? I tak szperając odkrywałam pozycje, kiedyś tam zakupione i nadal nie przeczytane, a czające się w drugim rzędzie - i wpadłam na taki pomysł!
To znaczy nie tyle na niego wpadłam (bo widziałam to na fejsie), co postanowiłam zaadaptować do swych potrzeb. Cholibka, nie znajduję teraz zdjęcia. Ogólnie idea jest taka: kończymy czytać jakąś książkę i często nie wiemy, za co się teraz zabrać. Kłopot z wyborem. Wtedy pomoże tajemniczy słój. W słoju są karteczki z tytułami książek "do przeczytania", wyławiamy jedną na chybił trafił i voilà. Los decyduje za nas. Proste jak konstrukcja cepa. Słojem nie będę sobie głowy zawracać, bo gdzieś to trzeba trzymać - za to przyda się pudełko, kupione kiedyś w Pepco i jeszcze nie zagospodarowane. Od tej pory będę do niego wrzucać karteczki. W moim przypadku oprócz tytułu i autora będą one musiały zawierać adnotację GDZIE TO STOI :)
No, w najbliższym czasie z tego wynalazku nie skorzystam, bo najpierw jednak ten Hrabal w kolejce. Za to podczas bezsennej nocy (ostatni raz spojrzałam na budzik około 4.00 - całe szczęście, że dziś mam wolne i że głowa mnie z tego nie rozbolała) wzięłam do ręki książkę o magicznej Pradze, nabytą tamże i napisaną oczywiście po czesku. Okazuje się, że sporo tam rzeczy, którymi bym się mogła zainteresować w kontekście zbliżającego się powoli październikowego wyjazdu. Postanowiłam... tak tak POSTANOWIŁAM - że będę czytać po kawałeczku, wypisując sobie słówka do kajeciku. Jezu, w końcu muszę przecież coś z tym czeskim robić!
I tak powolutku, małymi kroczkami, może się człek z tej depresji wygrzebie?
Ale ale. Jeszcze muszę się zwierzyć, jaka jestem głupia. W nocy czytałam kolejnego Hrabala i zostało mi kilka stron, ostatnie opowiadanie. Uwierzycie, że nie skończyłam, tylko zostawiłam na dziś, ponieważ... nie wiedziałabym, czy książka została przeczytana w końcu w środę czy już w czwartek. A ja sobie przecież zapisuję skrzętnie w kalendarzu te sprawy.
TAKA JESTEM OGRANICZONA :)
Spis treści:
Podkpiwa sobie Bohoušek z Havla w tych reportażach z codzienności... a ja jakąś wielką sympatię mam do pana Vaclava i nawet widziałam, że wyszła jego biografia, chętnie bym to przeczytała, gdyby było w bibliotece.
A tu sympatyczny gest (wspomnienie z Pragi): Havel ufundował kładkę nad ruchliwą jezdnią, żeby można było bezkolizyjnie przechodzić do parku:
Bez nadęcia, bez napinania się, po czesku :)
Widok z kładki - tam za willą widoczną pośrodku jest ulica Mickiewicza i w tej to okolicy spotkałam króla Maroka :) ale bałam się robić zdjęcia :) ech, ja chcę do Pragi!
Początek:
Koniec:
Wyd. AUTOGRAF Warszawa 1994, 136 stron
Tytuł oryginalny: Ponorné říčky
Przełożył: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Z biblioteki
Przeczytałam 4 września 2016 roku
W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
Fil francuski MADO, POSTE RESTANTE, 1990
Reż. Aleksandr Adabaszian
Mado to wiejska listonoszka, niestety dość obfitych kształtów, co skutecznie odstrasza ewentualnych adoratorów. Nie znalazłszy wybranka swego serca, wymyśla sobie idealnego kochanka. Tymczasem jednak do wioski przybywa ktoś z innego świata, reżyser filmowy...
Film francuski, ale reżyserował Rosjanin, a i główną rolę męską kreował Rosjanin - niezapomniany Oleg Jankowski.
Fragmenty:
Piosenki Joe Dassina tak naprawdę w filmie nie było, ale to jedyny fragment MADO, POSTE RESTANTE, jaki znalazłam na YT.
6/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A ciekawe co polecasz córce z książek o dzieciach w czasie wojny? Bo to zdecydowanie i moje ulubione klimaty.
OdpowiedzUsuńAch, wiesz co, już sama nie pamiętam, trafiam na coś, czyta, odstawiam na miejsce i tyle go widzieli :) Niewątpliwie trochę polskich, takich dla młodzieży, gdzie akcja toczy się w czasie wojny albo zaraz po niej. Potem przeszłam do literatury radzieckiej. O teraz, jak piszę, przypomniało mi się, że przecież jest ta seria o Kaktusach czy jakoś tak, muszę poszukać w bibliotece, sama to czytałam parę lat temu.
Usuń