Znów składanka. Kaina nie lubię, choć to ponoć takie arcydzieło. Bambino di Praga z tą swoją poetycką prozą nie trafia do mnie. Jarmilka... tak, Jarmilka to jest to. W innej wersji niż czytałam poprzednio, ale może lepszej.
Opowieści Hannesa z lagru wbijają w krzesło, gdyby ktoś czytał na siedząco. Wprost niewiarygodne, a podawane w tak zwyczajny sposób, bez żadnej emfazy, ot, jak opowieść w kolejce w sklepie, jedna pani drugiej pani... bo też więźniowie przyzwyczajali się do wszelkich okropności, jakie działy się w obozie, na zasadzie póki mnie nie dotyczy. Trochę jak te opowieści Szwejka.
A jednocześnie snuta opowieść o współczesności, o tej hucie Poldi, o więźniach politycznych - i porównanie narzuca się samo.
Początek:
Koniec:
Wyd. Świat Literacki Izabelin 1998, 118 stron
Przełożył: Józef Waczków
Z biblioteki
Przeczytałam 24 września 2016 roku
W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
Film amerykańsko-brytyjski BOSKA FLORENCE (Florence Foster Jenkins), 2016
Reż. Stephen Frears
Trailer:
Florence Foster Jenkins kochała muzykę ponad życie. Niestety bez wzajemności. Natura obdarzyła ją słuchem i głosem, które nawet głuchego doprowadziłyby do rozpaczy. Florence jednak pragnęła śpiewem podbić świat i w pewnym sensie jej się to udało. Jako dziedziczka sporej fortuny i narzeczona St Clair Bayfielda - brytyjskiego aktora arystokraty posiadała atuty, przy których jej brak talentu wydawał się nieistotną przeszkodą. Dzięki heroicznym staraniom ukochanego udawało się jej występować na Broadwayu i nagrywać płyty, a przede wszystkim wciąż wierzyć w swój dar. Jednak gdy zapragnęła ukoronować swój tryumf koncertem w słynnym Carnegie Hall nawet Bayfield wpadł w panikę. Ale czegóż nie robi się dla ukochanej.
[z Filmwebu]
8/10
No patrz. To ja może powinnam dać Hrabalowi jeszcze jedną szansę. Bo próbowałam tylko z Bambini di Praga...
OdpowiedzUsuńHe he. Cały czas się zastanawiam, czy to dwie różne rzeczy - Bambini di Praga i Bambino di Praga. Bo dlaczego raz w liczbie pojedynczej, a raz w mnogiej. Na Bambini di Praga jeszcze nie trafiłam. A tym razem wybieram się obejrzeć sobie to Jezulatko :) podobno dla wielu jest to jedyny cel wycieczki do Pragi... można i tak...
UsuńA jak skończę to hrabalowe czytanie, to Ci powiem, za co masz się zabrać.
Nie zdradziłaś, kiedy przyjeżdżasz do Krakowa. Myślałam dziś o Tobie, bo szukałam dla znajomej czegoś o krakowskich tropach Sienkiewicza, przeglądałam różne cracoviana i ze zgrozą zdałam sobie sprawę, że strasznie je zaniedbałam. A tu tyle ciekawych rzeczy... niedługo pewnie będzie konkurs Magicznego Krakowa z okazji 11 Listopada i już myślę, jaką to zagwozdkę naszykują w tym roku :)
No na moim wydaniu jako żywo stoi Bambini di Praga (Wyd. Świat Literacki). O, to ja bardzo poproszę o podpowiedź:)
OdpowiedzUsuńKraków- od 17 do 20. I po tej książce o Pareńskich, to będzie zdecydowanie Kraków młodopolski:)
Ja się wtrącę - to może chodzi o „Bambini di Praga 1947” (o tę: http://literackie-skarby.blogspot.com/2014/12/taka-piekna-maskarada-bambini-di-praga.html)? To utwór prozatorski, takie dłuższe opowiadanie, a „Bambino di Praga” to poemat, który po polsku ukazał się właśnie w tym zbiorze z „Kainem” i „Jarmilką” :).
Usuń„Kain” to rzecz pisana jeszcze za młodu, w czasach najsilniejszej fascynacji filozofią, później Hrabal wypracował swoją własną, wspaniałą formę. Przykładem tej formy są „Pociągi pod specjalnym nadzorem”, które są właściwie drugim wariantem tej historii opowiedzianej w „Kainie”. Więcej o tym, a także o egzystencjalizmie, który miał na Hrabala duży wpływ, pisze prof. Baluch w swoim opracowaniu „Kain według Hrabala”.
A „Jarmilkę” uwielbiam :). Na bohemistyce, na zajęciach z czeskiego z jednym lektorem, mieliśmy taką tradycję, że wybieraliśmy sobie własne czeskie imię. Na cześć tego opowiadania oczywiście zostałam Jarmilką :).
I wszystko jasne:)
UsuńA to może Pani podpowie, od czego zacząć swoją przygodę z Hrabalem?
Chętnie :). Ja wszystkim na początek polecam „Taką piękną żałobę”, bo sama od niej zaczynałam i sprawdziła się w tej roli wspaniale. Oczarowała mnie od pierwszych stron. Dla tych, którzy lubią wspomnieniowe klimaty, dzieciństwo w literaturze, ale nie do końca na poważnie – rzecz na początek idealna. Ale myślę, że jako pierwsza książka równie dobrze spisuje się wspomniane „Bambini di Praga 1947” albo któryś tom Hrabala wczesnych opowiadań (które wydawano u nas w różnych zbiorach, np. „Bar Świat”, „Aferzyści”, „Bar Świat”, „Rozpirzony bęben”, „Legenda o pięknej Julci”, czy też najbardziej niedawny – „Pabitele”, w oryginalnym kształcie wydanego w 1964 zbioru Hrabala, i nawet z tym samym tytułem). Raczej nie polecam na początek rzeczy pisanych przez niego u schyłku życia („Dobranocki dla Cassiusa”, „Listy do Kwiecieńki”, „Balony mogą wzlecieć”), bo bywają bardzo gorzkie, i są też trudniejsze, jeśli chodzi o formę. No i z umiarkowanym entuzjazmem polecam „Auteczko”, bo chociaż mnie się podobało, to od wielu osób słyszałam już, że po tej książce mają traumę i nie chcą już więcej sięgać po Hrabala ;). Pozdrawiam!
UsuńDziękuję:)
UsuńI ja pozdrawiam:)
Dopiero teraz widzę, że na fali entuzjazmu wymieniłam „Bar Świat” dwa razy. Przepraszam, ja tak zawsze, jak zaczynam o Hrabalu pisać ;). Niech się dobrze czyta!
UsuńNo właśnie to jest świetne, że masz do Hrabala taki osobisty i entuzjastyczny stosunek:)
UsuńWypożyczyłam sobie "Taką piękną żałobę" i "Zbyt głośną samotność"- tu skuszona motywem książkowym.