środa, 24 kwietnia 2019
Karolina Bednarz - Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet
Czarne nie zawodzi (no, może czasem, czkawką mi się tu odbija Cataluccio ze swoim Czarnobylem). Najchętniej to bym w domu miała ze dwie albo i trzy półki z równo ustawionymi tomami z półksiężycem. Skoro jednak już książek nie kupuję, tej zachcianki nie spełnię. Wstałam jednak teraz z ciekawości od biurka i policzyłam w sypialni to, co trafiło do mnie do tej pory (często z listy życzeń pod choinkę) - jest tego towaru 23 sztuki, nawet bym nie przypuszczała. Zresztą znaczna część jeszcze nie przeczytana. Cóż, teraz obrabiam biblioteki :) A w takiej bibliotece, jak zobaczę charakterystyczną okładkę z Wołowca, to ręka mi się sama wyciąga.
Japonia jest dodatkowym magnesem. Nie byłam, nie będę, ale pociąga mnie swoją niewątpliwą egzotyką. Uwielbiam japońskie filmy, zwłaszcza te stare, czarno-białe (i wcale nie Kurosawy najbardziej, raczej Ozu się kłania i Mikio Naruse), ale zdaję sobie sprawę, że wielu niuansów kulturowych czy cywilizacyjnych po prostu nie rozumiem. Toteż Kwiaty w pudełku były dość pomocne w kilku kwestiach.
Autorka prowadzi bloga o Japonii, ale jest z wykształcenia japonistką, więc wie, o czym pisze i ma szersze spojrzenie (nie to, co ja o Pradze).
Chyba zajrzę na tego bloga :)
A tymczasem już czytam następne reportaże - tym razem z Berlina. Chyba się od bibliotek nie odkleję.
Początek:
Koniec:
Wyd. Czarne, Wołowiec 2018, 324 strony
Z biblioteki
Przeczytałam 22 kwietnia 2019 roku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz