niedziela, 15 czerwca 2014

Wiera Panowa - Jasny Brzeg

Hm... uczucia mieszane - to mało powiedziane. Ale też nie mogę rzec, że był to czas absolutnie stracony, nie. Naturalnie na ocenie zaważyło moje upodobanie do literatury radzieckiej - ale o tym niżej. Teraz półka.
Taka z gatunku pomieszanie z poplątaniem.
Znany już regał koło łóżka. Na najniższej półce mój zbiór miesięcznika ALMA MATER, który sobie cenię wielce.


Wiera Panowa to moja miłość od czasu przeczytania tych dwóch książek z górnego rzędu:
Najpierw był Sierioża, a potem Powieść sentymentalna. A potem kupiłam jeszcze to, co na allegro się znalazło. Brak mi jeszcze Towarzyszy podróży.


Więc skoro to taka moja ulubienica, to nie mogłam potraktować zbyt sieriozno jej nawet i najsłabszej powieści czyli tytułowego Jasnego Brzegu. A powody do takiego traktamentu oj znalazłyby się. Otóż jest to PRODUKCYJNIAK. Pierwszy w mym życiu. Co prawda akcja nie toczy się w fabryce, tylko w kołchozie, a dokładniej w sowchozie, ale cały czas mamy tu na widoku walkę o plan pięcioletni i gorące uczucia, jakim darzy swego przywódcę naród radziecki.

Marianna zrozumiała nagle w całej pełni, jak wielka ciąży na niej odpowiedzialność. Nauczycielka ludowa. Lud powierzył jej trzydzieści dwie dusze dziecięce, powierzył jej ich losy... Usiłowała wyobrazić sobie l u d, ale widziała tylko bardzo wiele ludzi, jak na demonstracji w dużym mieście, przesuwały się przed nią znajome twarze [...] Ale oto wyłoniła się jedna, w której zna każdy najdrobniejszy rys, choć widziała ją tylko na portretach. Marianna przemawia do niej w myślach: "Towarzyszu Stalinie! - powiedziała. - Wiem, że to bardzo trudne, ale włożę w to całe swoje serce.

- Źle, Nastia, że ty mało czytasz - mówiła do córki.
- To, co mi jest potrzebne, to czytam, mamo.
Anastazja Pietrowna czytała przemówienia Stalina. Kierowała się nimi w życiu. Kiedy czytała przemówienie Stalina, wydawało się jej, że od dawna już myślała o tym wszystkim, tylko nie umiała tego tak dobrze wypowiedzieć.


A w dalekiej Moskwie może otworzył okno, zapalił fajkę i słucha stukania kropel wiosennych najdroższy na świecie człowiek, miłość i chwała narodu - Stalin...

- Towarzysze, pomyślcie tylko! Przecież to już blisko, co? My, my, w tych naszych butach roboczych idziemy do komunizmu i dojdziemy!

Silny jest człowiek radziecki i silna jest w nim wiara. Prowadził nas Stalin w Wojnie Narodowej i zwyciężyliśmy. Prowadzi nas Stalin i urzeczywistniamy najwznioślejsze, jakie tylko istnieje, marzenie ludzkości.

Powstaje pytanie,czy Panowa składała jedynie należną daninę czy też wypowiadała myśli narodu. Jestem skłonna wierzyć w to drugie. Jest teraz taki trend, by odmawiać ludziom prawa do lewicowych poglądów. A ja - z sentymentu może do lat młodości - jestem za. Tak, komuna (REALIZACJA) była zła, ale na to złożył się cały szereg przyczyn, natomiast IDEA była dobra. To ludzie do niej nie dorośli :) Wcale się nie dziwię tym proradzieckim resentymentom w Rosji.

Żyła w kraju, w którym o wartości człowieka decyduje jego praca, w którym praca to bohaterstwo, a człowiek pracy jest bohaterem, w kraju, w którym bohaterów tych zna i i szanuje cały naród.
No powiedzcie sami, co w tym złego...

Nie cała powieść jednak to komunistyczna agitacja. To tylko takie wstawki. Treścią jest historia kilkorga bohaterów: Korostielowa, dyrektora sowchozu Jasny Brzeg, borykającego się zarówno z licznymi problemami wynikającymi z kondycji sowchozu w ciężkim czasie po II wojnie światowej (akcja toczy się w roku 1946 i 1947) jak i z życiem osobistym, cichą miłością do Marianny, która właśnie powróciła z miasta, gdzie ukończyła studia i jest miejscową nauczycielką; Marianny, która jest młodą wdową - mąż zginął na wojnie; małego Sierioży, synka Marianny, wychowywanego dotychczas przez jej przybranych rodziców; Ałmazowa, który wraca z wojny okaleczony nie tylko fizycznie - podczas rekonwalescencji spotkał kobietę i w tej nowej miłości ugrzązł bez granic - a tu czekała żona Tosia i córki - jak więc żyć teraz, czy nie ma się prawa do osobistego szczęścia; wreszcie Niuszy, młodej dojarki, która cała się poświęca swej odpowiedzialnej pracy - aż zostaje bohaterką opisywaną przez gazety, gdy powierzona jej opiece krowa daje ponad 60 litrów mleka dziennie - słowo daję, że kibicowałam Niuszy i krowie Strzałce, gdy z dnia na dzień wzrastała mleczność :) ale też kocha się Niusza po cichu w dyrektorze...
Są tu momenty wręcz liryczne, które wracają mi moją Panową. Jest fenomenalny opis warunków życia. Są opisy przeżyć wewnętrznych bohaterów, aktualnych wtedy i dziś, a więc uniwersalnych. Jest świetne wniknięcie w psychikę dziecka, Sierioży, całkiem jak w tej powieści, którą wcześniej czytałam.

- Idź, zjedz obiad - pogłaskała ją ciocia Pasza. - Idź, dziecinko.
I postawiła talerz na kuchennym przykrytym ceratą stole. W glinianym dzbanku stal stole duży bukiet bławatków. Kot Zajączek drzemał na ławce koło beczki z wodą, jedno oko ma całkiem zamknięte, a drugim odrobinkę podgląda: Zajączek także by coś zjadł, ale nie chce mu się wstawać i miauczeć - lepiej już spać... Wszystko jest tu tak dobrze i od dawna znane, takie miłe: każda rzecz i jej miejsce, i przeznaczenie. Marianna nie będzie nigdy miała milszego kąta; dokąd się więc jeszcze rwie jej serce?


Początek:
i koniec:

Książkę można przeczytać w oryginale tutaj.


HABENT SUA FATA LIBELLI
Przyjrzałam się bliżej pieczątce i oto...

Jan Pisarek - Zakład krawiecki damsko-męski - Czerwionka powiat (może) Rybnik, tu jest niewyraźnie.
Patrzcie państwo. Ponieważ nie sądzę, by zakład krawiecki oferował kształcące lektury czekającym na przymiarkę klientkom, wyciągam wniosek, że była to prywatna biblioteka pana Pisarka, jeno opieczętowana czym ta miał. Ciekawostką jest też numer:
Czy biblioteka była tak mała czy też Jasny Brzeg jedną z jej pierwszych pozycji? Tego się już nie dowiem.




Wyd. CZYTELNIK Warszawa 1951, 202 strony
Tytuł oryginalny: Jasnyj Bierieg /Ясный берег
Przełożyła: M.Dolińska
Z własnej półki (kupione na allegro 17 kwietnia 2013 roku za 5,50 zł))
Przeczytałam 14 czerwca 2014 roku
Którego to dnia obchodziłam swoje kolejne urodziny i całkiem niechcący kupiłam sobie z tej okazji nowego laptoka (którego właśnie testuję, dajcie spokój z tym Windows 8!) oraz bardzo już chcący stos gazet wnętrzarskich - łup z Grzegórzek, gdzie handlują czasopismami za pół albo i ćwierć ceny:
Są tu i dwa numery WERANDY, którą kolekcjonuje Montgomerry - z przyjemnością się przekonam, czym się różni od pozostałych :) Przede mną lektury a lektury. Chyba zaniedbam na kilka dni książki :) Piętnaście miesięczników - niektóre całkiem grube - to nie w kij dmuchał!

NAJNOWSZE NABYTKI
Te środy są fatalne, Idę do pracy na 15.00, często-gęsto jestem nieco wcześniej i zaglądam do Taniej Jatki. Teraz też mi się to przytrafiło i kolejnych kilka centymetrów z półki ubyło (że tak sobie rymnę).
Stulatek, bo kolega z pracy już kilkakrotnie pytał, czy wreszcie przeczytałam, że taka świetna. Stacja tajga nie tylko dlatego, że Rosja, ponoć ta Hůlová to prawdziwa gwiazda na firmamencie czeskiej prozy. A ostatnia pozycja to już kryminał. Przeczytałam na okładce, że to rosyjskie rodzeństwo napisało ich już ponad trzydzieści, więc chcę się przekonać na własnej skórze, co to warte :)

A tu z allegro ostatnie. Zaczęło się od Wilczego dziecka (dycha) opisanego na blogu Koczowniczki, a skończyło starym komuchem Brechtem za 6 zet. Od zawsze chciałam przeczytać Kauskaskie kredowe koło, więc wreszcie to zrobię :)

20 komentarzy:

  1. Niezłe masz upodobanie :-) Po Szołochowie, który przecież nie jest taki najgorszy, jakoś nie mogę się zdobyć, żeby wrócić do literatury rosyjskiej z tamtych lat, chociaż przymierzałem się do "Kordzika" i "Samotnego białego żagla".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdemu, co mu się należy :)
      Mnie tam ani Kordzik ani Samotny biały żagiel niestraszne! A jeszcze się szykuję na Gorkiego!

      Usuń
    2. Chyba nie zrobiłaś w życiu aż tak karygodnych rzeczy, żeby czytać coś podobnego :-), do "Matki" Gorkiego i ja się przymierzam, czytałem ją lata temu i jakoś przeżyłem :-)

      Usuń
    3. A mię Dzieciństwo oczekuje :)

      Co do tych karygodnych uczynków, to niech pierwszy rzuci kamieniem ten, co ich nie popełniał :)
      Tu mi się przypomniało, że raz znalazłam na allegro taką radziecką rzecz o tym,jak Murzynów biją w Ameryce... koniecznie muszę się za to zabrać...

      Usuń
    4. To mi przypomina starą anegdotkę gdy Amerykanin pyta Rosjanina o demokrację w Rosji i w odpowiedzi słyszy - A u was biją Murzynów :-)

      Usuń
    5. :)
      Mój cymes nosi tytuł Trzy befsztyki z dodatkami i zaczyna się obiecująco:
      Zostałem zwolniony z pracy. Kryzys i mnie nie oszczędził. W portmonetce mam czternaście dolarów. Pięć trzeba bezwzględnie odłożyć na opłacenie biura pośrednictwa, gdyby znalazło dla mnie pracę. Wystawanie całymi dniami przed bramami przedsiębiorstw w tłumie bezrobotnych nie rokuje wielkich nadziei.
      Palce lizać :)

      Usuń
  2. Przyjmij najlepsze życzenia z okazji urodzin! Atrakcyjny prezent sobie sprawiłaś :)

    "Silny jest człowiek radziecki i silna jest w nim wiara. Prowadził nas Stalin"... O rany, kysz, nie będę tego czytać :)
    Kiedyś miałam książkę Wiery Panowej pt. "Wala, Wołodia", ale nie czytałam jej, została w starym domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie!
      Pojechałyśmy z córką oddać do reklamacji odtwarzacz DVD, który odmówił posłuszeństwa (jest jeszcze na gwarancji) i potem mówię: - Przejdźmy się jeszcze po sklepie.
      No i tak wyszłyśmy z laptopem pod pachą :)

      A ta Wala, Wołodia to dla mnie kolejny prezent... bo nie słyszałam nawet o takim tytule, więc teraz mam czego szukać :)

      Usuń
  3. Kochana ja prenumeruję "Werandę Country" o wsi, a nie "Werandę" o mieszkaniach w mieście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz ci los! No to się nie dowiem (na razie) czym się różni :) Ale nic straconego, będę się przy następnej okazji rozglądać. Nie miałam pojęcia, że są dwie różne Werandy.

      Usuń
  4. Fajny klimat u siebie stworzyłaś. Taki internetowy antykwariat z pożółkniętymi stronami i pieczątkami startymi przez czas. :)

    Polecam Jonassona. Świetnie się przy nim bawiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa.

      A Jonassonem bawi się aktualnie moja córka. A to już sukces, bo ciężka ona jest do czytania, ech (westchnienie zawiedzionej matki).

      Usuń
  5. Tytuł "Krużylicha" jest po prostu świetny , nie mogę oderwać oczu od okładki. Skąd Ty to bierzesz? Rewelacja, piszę oczywiście na podstawie wrażeń okładkowych i niczego więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, Krużylicha już z okładki na prawdziwy produkcyjniak wygląda :) Zresztą zerknęłam teraz do środka (jak to dobrze pisać z domu...) i pierwsze zdanie brzmi:
      W mroźny styczniowy wieczór generał Listopad, dyrektor Krużylichy, odwiózł żonę do szpitala.
      Czyli to nazwa fabryki.

      Jak to skąd biorę? Allegro moim dostawcą jest! Patrzę, co tam ruskiego i hajda wio :)

      Usuń
    2. Fabryka powiadasz , ano niech będzie fabryka choć mniej "swojsko - wiejski" ten tytuł nagle mi się wydaje. Myślałam że to będzie jaka kobiecina ze wsi.
      Przeczytałam raz jeszcze Twój wpis i kiedy czytałam o Anastazji i przemówieniach Stalina , to jakbym siebie widziała. Wprawdzie nie czytam przemówień wymienionego pana ale uczucie że ktoś powiedział to co ja pomyślałam tylko dużo piękniej towarzyszy mi dość często w trakcie lektury.

      Usuń
    3. Nie zrażam się Jasnym Brzegiem i jak najbardziej przeczytam Krużylichę :)

      Co do drugiej kwestii - pewnie, i mnie się to zdarza... mniejsza o Ziutka Słoneczko :)

      Usuń
  6. !00 lat z okazji urodzin, co najmniej, byle w dobrej kondycji i na czytaniu książek.
    To Wilcze dziecko intryguje i mnie, ale półki puchną a czytam jakby mniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki dzięki dzięki. Takie sto lat to by mi odpowiadały: w zdrowiu i przy książkach :)

      Moje półki też puchną, ale co tam! W razie czego wymyśliłam jeszcze jedno miejsce, gdzie ich kilka mogę dołożyć!
      (a wydawałoby się, że już więcej nie można)

      Usuń
  7. Wszystkiego dobrego z okazji urodzin! Albo nie, wszystkiego książkowego!
    Stulatek mi się podobał, zobaczymy, jak Tobie. Petrę mam w schowku od dawna, kiedyś się doczeka, że ją dorwę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czego jak czego, ale książek mi nie zabraknie :)

      Ostrzę sobie zęby i na Stulatka i na Petrę. Prędzej czy później...

      Usuń