wtorek, 13 stycznia 2015

Edmund Niziurski - Księga urwisów

Książkę w takim stanie to aż wstyd pokazywać... niestety utraciła okładki - obie - choć grzbiet pozostał :)
Naturalnie stoi wśród innych Niziurskich, a właściwie nie tyle wśród, co na czele - jest pierwsza, jak zresztą przystało na chronologię - to wszak debiut pisarza w dziedzinie książek dla młodzieży:
Półka z Niziurskimi i Nienackimi sąsiaduje z moim łóżkiem, a tak rzadko po nie sięgałam. To się poprawi w tym roku :)

Księga urwisów pochodzi z 1954 roku. Jaką popularnością się cieszyła, świadczy moje wydanie - jedenaste, w dodatku pierwsze masowe. Ponieważ w moim egzemplarzu zabrakło ostatnich kartek, nie wiem, jak bardzo masowe? Sto tysięcy nakładu? Niziurski pracował w redakcji, ale przypuszczam, że mógł spokojnie żyć z twórczości pisarskiej. Może zresztą długo w tej redakcji "Wsi" nie pokutował, nie znam dokładnie jego życiorysu. Pozostaje w każdym razie autorem mnóstwa powieści, na których wychowało się nie tylko moje pokolenie. Księga urwisów, której akcja toczy się w fikcyjnym Wilczkowie (ponoć chodziło o podkielecki Zajączków), jest zaledwie wprowadzeniem do charakterystycznego stylu Niziurskiego, pełnego mówiących nazwisk, uczniowskiego żargonu, zabawnych perypetii wynikających ze zderzenia młodzieży z wymaganiami szkoły i domu, ale też ukazujących konflikty wśród samych nastolatków.

Tak, to powieść z okresu socrealizmu, akcja toczy się wokół wiejskich konfliktów z założeniem spółdzielni (pegieeru) oraz działalności dywersantów w miejscowej kopalni miedzi. To jednak zaledwie pretekst dla snucia długiej opowieści o przygodach niezbyt posłusznych, niezbyt pilnych, niezbyt wzorowych chłopaków (dziewczynki grają tam nawet nie drugie, ale jakieś piętnaste skrzypce). Karlik i Wiktor prowadzą swoje prywatne śledztwo, od dawna już mając na oku kandydata na szpiega/dywersanta, niestety dorośli im nie wierzą ("cóż wiedzą rodzice o swoich dzieciach?"), skutkiem czego dwa łobuziaki wdają się w niebezpieczne przygody. Dla mnie bardzo ciekawym wątkiem była praca, jaką muszą (musiały) wykonywać w gospodarstwie wiejskie dzieci, nauka w tym wszystkim była ostatnią sprawą, której poświęcało się czas. Chłopcy wstawali o świcie, żeby przed pójściem do szkoły wykonać cały szereg robót (niewiarygodna wręcz scena, gdy Wiktor drze pierze - na długo przed szkołą), dziewczynki oczywiście też pracowały, ale jak wspomniałam, o nich się tu wiele nie mówi. Minęło półwiecze - i dzisiejsze dzieciaki chyba by pootwierały buzie ze zdziwienia, czytając o tym. Jak wiele się zmieniło pod tym względem...


Początek:
i koniec:


Film też oczywiście obejrzałam, nosi on tytuł TAJEMNICA DZIKIEGO SZYBU:

Wyreżyserował go w 1956 roku Wadim Berestowski, zmarły w 1992 roku twórca wielu filmów dla dziecięcej publiczności, a jedną z głównych ról zagrał młody Damian Damięcki, wówczas 15-letni. Wychowawcą szóstej klasy był Gustaw Holoubek, a w obsadzie spotkamy też Kazimierza Opalińskiego, Jaremę Stępowskiego, Stanisława Milskiego (Gdzie jest generał?) i Ludwika Benoit. Całkiem fajna przygodówka.

Wyd. Wydawnictwo "Śląsk" Katowice 1972, 444 strony
Z własnej półki
Przeczytałam 11 stycznia 2014 roku


W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
1/ następny obraz z filmografii Stanisława Liubszina - ZABAWY MOŁODYCH (Забавы молодых), reż. Jewgienij Gierasimow, 1987
Na YT w całości:


2/ kolejny chronologicznie film polski - WARSZAWSKA PREMIERA, reż. Jan Rybkowski, 1950
Na YT w całości:


Pierwszy po wojnie widowiskowy film muzyczny, którego akcja osnuta została wokół toczonej w 1857 roku walki o wystawienie "Halki" Stanisława Moniuszki, pierwszej narodowej opery polskiej. Premiera miała miejsce w Warszawie 1 stycznia 1858 roku.

3/ film czeski KUKUŁKA W CIEMNYM LESIE (Kukačka v temném lese), reż. Antonín Moskalyk, 1985
Fragment:


II wojna światowa, po śmierci ojca oraz zaginięciu matki Emilka zostaje wywieziona do nazistowskiego zakładu wychowawczego i poddana procesowi germanizacji. Adoptowana przez niemieckiego wojskowego dziewczyna nie zapomina kim naprawdę jest.

4/ film japoński MABOROSHI NO HIKARI, reż. Hirokazu Koreeda, 1995
Trailer z angielskimi napisami:


Yumiko straciła babcię, gdy miała 12 lat. Przepełnia ją głęboki smutek, że nie mogła zapobiec jej śmierci. Gdy ma 25 lat wychodzi za mąż za Ikuo. Yumiko widzi w nim reinkarnację zmarłej babci. Jednak wciąż tamta śmierć nie daje jej spokoju. Ale ich życie toczy się szczęśliwie i wkrótce rodzi im się synek. pewnego dnia Ikuo popełnia samobójstwo, rzucając się pod pociąg. W ten sposób Yumiko znów traci ukochaną osobę. Pięc lat później Yumiko znów wychodzi za mąż. Ale ciągle jest niestabilna emocjonalnie...

5/ następna porcja filmów Georgesa Mélièsa z cyklu GEORGES MELIES - FIRST WIZARD OF CINEMA. W tym tygodniu obejrzę filmy z lat 1902-1904. Na przykład PODRÓŻ NA KSIĘŻYC:


Kontynuuję lekturę Toeplitza:
o Mélièsie...


NAJNOWSZE NABYTKI
No i ładnie się ten rok zaczyna, już kolejne 3 tomy przybyły.
Najpierw wspomniane wcześniej "Przedwiośnie", brakujące mi w Dziełach Żeromskiego, za całe 2 zł:

Potem wzmiankowana już tu i ówdzie, zwłaszcza w Słowem malowane, Teodora:
No musiałam mieć :)

I taka niespodzianeczka.
Jakiś czas temu kupiłam sobie podręcznik do czeskiego, on tak stał bezczynnie na półce, stał, a tu od Nowego Roku ruszył do dzieła.
Tak, uczę się czeskiego.
Postanowiłam nieco się zaktywizować, bo coś gnuśnieję. Każdy kolejny rok będzie ROKIEM CZEGOŚ.
Bieżący 2015 to ROK CZESKIEGO.
Mam zamiar przerobić ten podręcznik do maja - bo ma 19 lekcji - po jednej na tydzień. Ponieważ na starość to już wiedza tak łatwo do głowiny nie wchodzi, myślę poświęcać się nauce tak ze trzy razy na tydzień, żeby tę jedną lekcje przerobić.
No i powiem Wam, że mně se to líbí!!!
Do tego stopnia, że poleciałam do księgarni językowej szukać jakiejś gramatyki... nie było, ale za to był rabat 23% na inne rzeczy i kupiłam sobie kontynuację :)
Żeby już tak na maj mieć. Podręcznik jest świetny, bo podaje takie potoczne teksty, w rodzaju "w zeszłym tygodniu to była masakra, w pracy urwanie głowy" etc.
Jejuś jejuś, myślicie, że kiedy dam radę oglądać na YT te wszystkie czeskie filmy w oryginale, które tam są?
:)
A po gramatykę to chyba muszę iść na allegro.

12 komentarzy:

  1. Urodzona w 1951 roku musiałam przecież coś Niziurskiego czytać a w żaden sposób nie mogę sobie tego przypomnieć.
    Chyba, że po taką typowo chłopięcą literaturę jednak nie sięgałam.
    I mnie się takie książki zdarza mieć...pozbawione okładek, czy rozpadające się, ale nie wyrzucam i nie zamieniam na inne ...najlepiej by było je oprawić..
    Teodory zazdroszczę, ale na razie trzymam się ...nie kupuję.

    Ta "Kukułka ...mnie zainteresowała, ale po polsku pewno nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardziej się koncentrowałam na tych późniejszych Niziurskich, Alcybiadesach, Cymeonach :)
      Z oprawą to jest tak, że za tę cenę kupisz parę innych na allegro :(
      Ja Teodory nie mogłam przepuścić :) nie wiem, na ile tam nowego wyczytam, bo kiedyś siedziałam trochę w Matejce, ale materiał ikonograficzny jest przebogaty. Pięknie wydane.

      A co do Kukułki, to daj mi znać na maila :) malgorzataka na gazecie

      Usuń
  2. Wilczków, to rzeczywiście Zajączków pod Kielcami, jeśli chodzi o inne miejsca wymienione w książce to chyba wszystkie występują pod własnymi nazwami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam Miedziankę. A teraz czytam, że film kręcono w autentycznej wsi Zajączków. Ja widziałam wyraźnie zamek w Chęcinach :)

      Usuń
    2. Filmu nie oglądałem ale w książce na pewno jest wymieniony Piekoszów i wieś, której nazwy już nie pamiętam ale chłopcy mijali ją śledząc Kropę. Zgadza się nawet prowadzenie robót górniczych w tamtym czasie - w latach 50-tych działało tam przedsiębiorstwo górnicze, jeśli mnie pamięć nie myli, z Olkusza. Jeśli ktoś choć trochę zna tamte rewiry to pewnie czyta, książkę z przyjemnością mimo że od socjalistycznej propagandy w niej aż zęby bolą.

      Usuń
    3. Jeżynów :) ależ się znasz na rzeczy - chyba stamtąd pochodzisz :)
      Ja czytałam z przyjemnością, choć w Zajączkowie nigdy nie byłam. Chyba jestem odporna na socpropagandę :)
      I nie dziwię się dzieciom, że były za spółdzielnią, skoro im pasionka miała odpaść z rozkładu zajęć :)

      Usuń
    4. Nie, w Jeżynowie nie byłem ale przez Piekoszów kilka razy w życiu przejeżdżałem :-) W "Klubie włóczykijów" też uwiecznił kilka podkieleckich wsi.
      Na socrealizm jestem raczej słabo odporny, choć w tamtych czasach go nie zauważałem ale w książkach z dzieciństwa, do których wracam na stare lata sentyment z nim bez problemów zwycięża :-)

      Usuń
  3. Arcydzieło Niziurskiego. Fakt, socrealizm, ale i kilkudziesięciu latach świetnie się czyta. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, rzeczywiście świetnie się czyta, choć wydawałoby się, że taka chłopczyńska lektura. Nie ma to jak trzymające w napięciu przygody pod ziemią :)
      Odwzajemniam pozdrowienia :)

      Usuń
  4. "Księga Urwisów" to kultowa książka mojej młodości. czytałem ją kilka razy. Uważam Niziurskiego za mistrza literatury dziecięco-młodzieżowej. Co do wątków propagandowych to uważam je za marginalne, nie wpływające na meritum. Sądzę, że bez nich nie wydali by jej w 1954 roku. A dowodem, że to margines jest to, że po lekturze książki chyba żaden dzieciak nie chciałby być aktywistą spółdzielczym, ale wszyscy chcieli by przeżywać przygody chłopaków z książki i wszyscy wzruszali się historią woźnego Kropy. Dlatego Edmund Niziurski jest dla mnie mistrzem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tylko wśród naszego pokolenia można jeszcze spotkać takich zagorzałych fanów Niziurskiego, który niewątpliwie mistrzem był. O wiele większym niż dziś J.K.Rowling :)

      Usuń