Paskudnie się dałam nabrać przy zakupie tego tomu... tylko komu? Własnemu nieuctwu chyba. Tytuł znalazłam w jakiejś bibliografii, nabrałam ochoty, więc poszukałam na allegro - i kompletnie nie zwróciłam uwagi na ilość stron w różnych ofertach - zaślepiło mnie wydanie Czytelnikowskie, z lubianej serii. Dopiero, gdy książka do mnie dotarła, przeczytałam na odwrocie co następuje:
WYBRANE!!! Aj aj aj! No i tak, mądry Polak po szkodzie, sprawdziłam dopiero wówczas pierwsze wydanie z 1958 roku - 508 stron. A tu zaledwie dwieście :(
Kogo straciłam? Brzechwę, Hena, Irenę Krzywicką, Jana Wiktora, Stanisława Zielińskiego, Kazimierza Koźniewskiego, Jana Baranowicza (nie znam), Anatola Sterna i Helenę Duninównę (takoż). Wspomnień o latach szkolnych tych właśnie autorów zabrakło w skróconej wersji drugiego wydania. No ale cóż, nic nie da plucie sobie w brodę, drugiego egzemplarza kupować nie będę, choć można go znaleźć na allegro już za 3 zł... naprawdę muszę być BARDZO ostrożna z zakupami przez to małe mieszkanie... o bogatym zamążpójściu i zmianie lokum na większe przestałam już marzyć, a moja działalność gospodarcza nie zna co prawda upadków, ale nie zna też wzlotów, więc na siebie w tym zakresie nie mogę liczyć :)
Książka po nabyciu została upchnięta w przypadkowym wolnym miejscu... wśród literatury radzieckiej :) coś jest na rzeczy, bo często gęsto we wspomnieniach tych mówią autorzy o naukach pobieranych w języku rosyjskich (znana nam już z Syzyfowych prac rusyfikacja):
Regał, oczywiście, skoro chodzi o w miarę nowe nabytki, ten "ostatni":
Książka nosi podtytuł Wspomnienia z lat szkolnych. Oto spis treści:
Ilu autorów, tyle sposobów ujęcia tych lat w literacką formę, tyle spojrzeń w przeszłość. Oczywiście najzabawniejsze są wspomnienia Tuwima, zwłaszcza - jakże mi bliskie - opisy kolejnych bzików, jakie go opanowywały w szczenięcych latach. Wśród nich najciekawszy dla mnie bzik lingwistyczny, który go zresztą nie opuścił i w dojrzałym wieku. Zapisywał całe zeszyty (o, przepraszam - kajety) tysiącami słówek w najfantastyczniejszych językach świata, wynotowywanymi z najrozmaitszych dzieł podróżniczych i etnograficznych, a któregoś dnia uprosił ojca, by napisał mu po niemiecku list do antykwariuszy w Lipsku z prośbą o katalogi dzieł lingwistycznych (podpisał go "prof. dr Julian Tuwim), po czym dostał paczkę katalogów, z listem zaczynającym się od słów "Sehr geehrter Herr Professor". Katalogi przestudiował dokładnie i wynotował wszystkie wspaniałości, jakie pragnął mieć, w rodzaju "Podstaw języka tunguskiego" czy "Gramatyki języka papuaskiego" lub słowników kirgiskich i buriackich. W kajetach pilnie notował rozmowę z Cyganką, która twierdziła, że wszyscy Cyganie mówią jednym językiem, tylko bułgarskich nie można zrozumieć, albo słowa chińskiej piosenki, podyktowane mu przez małego grajka podwórzowego tej nacji.
Jakże inne od tego dostatniego życia syna urzędnika bankowego w Łodzi było dzieciństwo Gustawa Morcinka, biedne i półsieroce, w niepięknym krajobrazie górniczego Śląska. "Czarna Julka" to opowieść o przywódczyni nieformalnego szkolnego gangu, uwrażliwionej na krzywdę i nierówność społeczną. To mi przypomina, że kupiłam jakiś czas temu tom opowiadań Morcinka i ciągle jest nietknięty :(
Bardzo mi się spodobało opowiadanie Mieczysława Jastruna zatytułowane "Wychowanie prowincjalne". Mam wielką słabość do małomiasteczkowych klimatów i obraz tego spadzistego rynku, gdzie pasą się kozy i małego chłopca wysiadującego na parapecie okna w oczekiwaniu na coś, co się wydarzy, aż wreszcie nadchodzi ten moment, ale wtedy okazuje się, że nic dobrego on nie przyniesie - wybucha Wielka Wojna i trzeba opuścić miasteczko i uciekać. Dobrotliwy cesarz z portretu w urzędzie miejskim nie uratuje mieszkańców.
Wspomnienie Hanny Mortkowicz-Olczakowej to właściwie pean na cześć Stefanii Sempołowskiej, nauczycielki i działaczki, która towarzyszyła całemu dzieciństwu autorki, pochodzącej z jakże zasłużonej rodziny wydawców. Mnie tym bliższej, że przecież córka Mortkowicz-Olczakowej to współzałożycielka Piwnicy pod Baranami i autorka jej monografii, a także pięknych wspomnień rodzinnych W ogrodzie pamięci, które chętnie bym znowu przeczytała (gdybym je miała - ot, proszę znów wyszła na jaw jakaś luka w zbiorach). A jeszcze wnuczka, Katarzyna Zimmerer, która napisała Zamordowany świat o zagładzie krakowskich Żydów. Niezwykła rodzina!
Mundurek galowy Józka Willnera Adama Grzymały-Siedleckiego to opowieść o żydowskim koledze ze szkolnej ławy, która staje się pretekstem do opisu buntu uczniów rosyjskiego gimnazjum w dniu narodowego święta. Buntu, który polegał na przywdzianiu w tym dniu galowych mundurków, co groziło relegacją i wilczym biletem. Dla wszystkich przewidziana kara była jednakowa, ale nie wszystkim jednakowo zależało na nauce, byli i tacy jednak, dla których nauka stanowiła o być albo nie być ich przyszłości...
I tak dalej i tak dalej. Lektura miła podwójnie: raz ze względu na temat, który - im się jest starszym - tym większe wywołuje emocje i budzi własne wspomnienia, dwa - bo podana "do użytku" przez znanych pisarzy i poetów. Polecam! Tylko to pierwsze wydanie :)
Początek:
i koniec:
Wyd. CZYTELNIK Warszawa 1976, wyd. 2 skrócone, 205 stron
Z własnej półki (kupione na allegro 14 maja 2014 roku za 4 zł)
Przeczytałam 7 stycznia 2015 roku
NAJNOWSZE NABYTKI
No cóż było robić, udałam się do Taniej Jatki i nabyłam za 12 zeta:
Po resztę wybrałam się do biblioteki na Rajską:
I teraz, chcąc nie chcąc, muszę nieco zmodyfikować plany czytelnicze na styczeń :) Ale tak bardzo się nie spieszę, bowiem na Rajskiej są trzykrotne prolongaty!
Morcinkowi zrobiono dużą krzywdę wpisując swego czasu "Łyska z pokładu Idy" na listę lektur w podstawówce, bo cała uwaga koncentrowała się na tym nieszczęsnym imieniu konia. Po latach trafiłem na "Serce za tamą" piękne, wzruszające opowiadanie tyle, że już nie ma szans by być spopularyzowane bo "stan górniczy" wyszedł już z mody. Szkoda. Podobnie jak i tego, że "Czarna Julka" także popada w zapomnienie.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy to "Serce za tamą" jest w moim zbiorze, nie mogę teraz tego sprawdzić... Ja właśnie trochę się tego Morcinka boję, że to będzie nudne i tylko ślunskie, poza oczywistą niechęcią ogólną do zbiorów opowiadań - no bo jakże to, ledwo człek zapozna się z jakimiś bohaterami, polubi - a tu już znikają.
UsuńMnie pociąga to przywiązanie do kultury "małej ojczyzny", języka i obyczajów, jakie by one nie były. To widać w "Czarnej Julce" chwilami jest zabawnie, chwilami wcale ale widać związek z ziemią rodzinną i chyba, mimo wszystko, tęsknotę za minionym czasem.
Usuńproszę pani,zżera mnie ciekawość,czy brandys był na tym spotkaniu z tuwimem?-anna
OdpowiedzUsuńBył :) wydębił zaproszenie, choć kosztem najcenniejszego znaczka ze swej kolekcji :) jednak problem pojawił się później: oto ojciec oznajmił mu, że zdobył bilety do teatru na spektakl "Don Juana" z Węgrzynem na ten sam dzień - to było coś wielkiego, więc spodziewał się aplauzu, tymczasem Brandysa mało nie skręciło z rozpaczy. No i oczywiście przez przedłużone spotkanie z Tuwimem spóźnił się...
UsuńHa!:) No u Żeromskiej też będą szkolne wspomnienia;)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze :)
UsuńFakt, złość człowieka może ogarnąć, gdy tak się da nabrać tym bardziej, że chyba ciekawe wspomnienia Cie jednak ominęły.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że tych wspomnień córki Żeromskiego jest aż tyle...ja mam dwie książki.
Bogate życie, to i dużo wspomnień :)
UsuńCo prawda, to prawda.
UsuńOglądałam nie dawno "Gorzki romans" w/g Ostrowskiego - znasz?
UsuńWidziałam u Ciebie i pozazdrościłam, bo pewnie oglądałaś w polskiej wersji, a więc wygodnie. Ja sobie kiedyś kupiłam rosyjskie DVD, ale ciągle jeszcze nie obejrzałam :(
UsuńTak. Na TVP kultura. Na you toube też jest cały po rosyjsku. Jest taki kanał, który się nazywa Wojna i pokój i na nim są rosyjskie filmy ; po rosyjsku z napisami po angielsku.
UsuńMasz na myśli w TV? Bo na YT na tym kanale to są tylko zajawki filmów :(
UsuńTroche mi sie popieprzyło. Córka mnie naprowadziła, że to ten kanał jest :https://www.youtube.com/channel/UCEK3tT7DcfWGWJpNEDBdWog - Mosfilmu
UsuńHej, jeśli chcesz koniecznie przeczytać resztę wspomnień, to ja akurat mam wydanie z 1958 roku. Odziedziczyłam po teściowej. Mnie tam interesuje Brandys, Hen, Parandowski, Morcinek, Stern, Olczakowa, wreszcie Tuwim.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam szybko i wyślę Ci, żebyś miała w swoim księgozbiorze. Daj znać.
Bóg zapłać za miłą propozycję, ale jest to stare wydanie na Rajskiej, więc sobie kiedyś po prostu pożyczę :)
UsuńDo licha, to kiedy ja Ci się odwdzięczę za Markiewicza...?
UsuńA co, czujesz mus?
Usuń:)
Wszystko odbyło się między nami czytaczami, więc nie ma potrzeby :)
"Wspomnienia" Żeromskiej uwielbiam, wiem, że zarzuca się jej brak obiektrywizmu, pomijanie niewygodnych szczegółw itepe, ale mają taką klasę i powiem szczerze, że chyba nawet wole jej styl, od stylu jej szanownego tatusia:)
OdpowiedzUsuńZ WSZYSTKICH wypowiedzi wynika, że to będzie niezła lektura :)
UsuńA szczególnie dobry jest właśnie ten tom, który kupiłaś.
UsuńMyślę, że prolongaty nie będą potrzebne, połkniesz te tomy szybciutko. Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii. A pierwsze wydanie "Kredy" już znalazłam na allegro, stan książek trochę marny, ale czegóż chcieć za 3 zł, trza kupić, trudno.
OdpowiedzUsuńOri, przy tym wszystkim, co robisz dla psiaków (i ile na nie wydajesz) - że Ty jeszcze znajdujesz pieniądze na książki, to jestem zbudowana :) Inna sprawa, że przecież widziałam u Ciebie piękne regały kiedyś :)
Usuń