poniedziałek, 23 lutego 2015

Marco Rizzo, Lelio Bonaccorso - Jan Karski. Człowiek, który odkrył Holokaust

Bardzo przypadkowa lektura, bardzo. Nie czytam komiksów z zasady. Nie że zasada mówi, że to bezwartościowa lektura - tylko dlatego, że ta forma powieści obrazkowej mnie nie pociąga i nie wciąga :) żadna ideologia za tym nie stoi :)
Inna sprawa, że nie czytając - nie znam. Znaczy osiągnięć komiksowych. W dzieciństwie zahaczyło się o kapitana Klossa, Tytusa, Romka i Atomka i to by chyba było na tyle. Córka czytała zawzięcie Kaczora Donalda i praktycznie całą swą wiedzę stamtąd czerpała :) Jej przyjaciółka za to wdepnęła w mangę i siedzi w niej dotychczas. Przyniosła kiedyś parę egzemplarzy do zapoznania się - matko i córko, toż to normalnie pornografia! W tym wypadku już wolę profesjonalne kolorowe czasopisma :)

No a tu nagle wpadł mi w ręce Jan Karski. Zainteresowałam się ze względu na temat, ale jako kompletna amatorka nie mogę się wypowiadać na temat wartości hm artystycznych utworu. Nie wiem, jak się mają te obrazki do innych osiągnięć komiksowych, czy kreska jest warta swej ceny (hm... 54 zł), a kolorystyka odpowiednia. No nie znam się.
Cóż więc wiem? Że rzecz da się przeczytać nawet, gdy dokucza migrena (wypróbowane w piątkowy wieczór)...

Na okładce napisano:
Ot tak, dla maluczkich. Chyba słusznie. Całość jest przecież adresowana do młodego czytelnika. Więc chwała młodym włoskim autorom, którzy wzięli się za ten temat, żeby go przybliżyć szerszej publiczności. Tylko, kurtka na wacie, powstaje pytanie - trzeba do tego Włochów? Czy my sami już nic nie potrafimy? O Pileckim tez pisał Włoch, Marco Patricelli. Ponieważ nasz profesor Krawczuk pisał o starożytnym Rzymie - uznajmy, że jesteśmy kwita :)

Wydane luksusowo. Twarda okładka, kredowy papier.

Skan:

i trochę obrazków gorszej jakości, z aparatu fotograficznego:







Wyd. Wydawnictwo ALTER Kraków 2014, 146 stron
Tytuł oryginalny: Jan Karski. L'uomo che scopri l'Olocausto
Przełożyła: Adriana Hołub
Pożyczone
Przeczytałam 20 lutego 2015 roku



W TYM TYGODNIU OGLĄDAM
1/ film radziecki ze Stanisławem Liubszinem NIELUBOW (Нелюбовь), reż. Walerij Rubinczik, 1991
Na YT cały:


Melodramat, w którego centrum znajduje się dziewczyna w trudnej sytuacji. Spotyka się ona jednocześnie z dwoma mężczyznami, znanym fotografem i zwykłym studentem. Cała trójka jest nieszczęśliwa. He he, nieźle się zapowiada :)

2/ film polski SPRAWA DO ZAŁATWIENIA, reż. Jan Rybkowski, 1953
Na YT w całości:


Zainspirowana jednym z programów rewiowego teatru "Syrena" komedia satyryczna o codziennych bolączkach warszawian, wymierzona przeciwko spekulantom, bumelantom i biurokratom. Dziennikarz telewizyjny Stefan Wiśniewski przyjeżdża do prowincjonalnej fabryki obuwia, aby tam nakręcić reportaż o przodownicy pracy, Zosi Lipińskiej. Przy okazji obiecuje jej pomóc w załatwieniu pianina dla zespołu świetlicowego. Kiedy jednak Zosia przyjeżdża do stolicy po instrument, okazuje się, że Stefan zapomniał o złożonej wcześniej obietnicy. Chcąc się zrehabilitować, natychmiast przystępuje do działania, ale oboje natrafiają na liczne przeszkody. W staraniach przeszkadza im opryskliwy taksówkarz, gburowaty kelner, referent-biurokrata, chuligański kibic, kumoterski ekspedient. Wszystko jednak kończy się pomyślnie - zespół otrzymuje pianino, a między młodymi rodzi się uczucie. W filmie tym Adolf Dymsza wystąpił w ośmiu rolach - pasażera wagonu sypialnego, szofera taksówki, prelegenta, kelnera, referenta, sprzedawcy, bikiniarza i boksera. Jego znakomite epizody stanowią największą wartość filmu.

3/ film czeski ZAVRAT (tytuł polski: Spojrzenie z okna), reż. Karel Kachyňa, 1962
Nie udało mi się nic znaleźć na YT, za to jest materiał o reżyserze w 10-tą rocznicę śmierci:


Siedemnastoletnia Bożka mieszka z ojcem w małym hoteliku, gdzie przebywają również geolodzy, poszukujący złóż cyny. Dziewczynie podoba się szofer Gabriel, spędzający swój wolny czas z zamężnymi nierzadko kobietami, ale niezwracający uwagi na smarkulę. Z czasem sympatia okazywana Gabrielowi przez Bożkę przełamuje jego obojętność. Nie dane im jednak będzie odnaleźć drogi do siebie...
Liryczna historia pierwszej miłości młodej dziewczyny znajduje się w centrum trylogii stworzonej przez reżysera Karla Kachyňę do spółki ze scenarzystą Janem Prochazką. Poprzednią część oglądałam w zeszłym tygodniu i bardzo mi się podobała.

4/ film japoński KISEKI (Życzenie), rez. Hirokazu Koreeda, 2011
To ostatni film tego wybitnego reżysera, jaki był do mojej dyspozycji - obejrzałam ich osiem, ten będzie dziewiąty.
Trailer z wyciszoną ścieżką dźwiękową (co za idiotyzm):


Koichi i jego młodszy brat Ryinosuke, po rozwodzie rodziców zostają rozdzieleni. Muszą zamieszkać z dala od siebie, starszy chłopiec z matką, a młodszy z ojcem. Bracia tęsknią za sobą i pragną, by ich rodzina znowu była razem. Pewnego dnia Koichi dowiaduje się, że miejscowości, w których mieszkają, mają zostać połączone najszybszym na świecie pociągiem shinkansen. Chłopiec wierzy, że gdy ktoś wypowie życzenie w momencie mijania się jadących w przeciwnych kierunkach pociągów, może spełnić swoje największe marzenie. Razem z bratem pragną odwrócić zły los, aby znowu być razem.

5/ żeby tak gwałtownie nie skończyć z Mélièsem, postanowiłam jeszcze obejrzeć film... o nim samym :) czyli HUGO I JEGO WYNALAZEK, reż. Martin Scorsese, 2011


Film zrealizowany na podstawie książki Briana Selznicka. Bohaterem jest Hugo - sierota mieszkający w korytarzach ukrytych w murach paryskiego dworca, gdzie jego życie zależy od zachowania anonimowości. Kiedy jednak jego losy zazębiają się z życiem pewnej dziewczynki (Izabelle) kochającej książki oraz starca prowadzącego na dworcu sklepik z zabawkami, jego podziemne życie zostanie zagrożone. Tajemniczy rysunek, notes, skradziony klucz, mechaniczny człowiek i ukryta wiadomość od nieżyjącego ojca Hugona to elementy tworzące szkielet tej pięknej historii.

Gdzie tu Méliès, spytacie? To on właśnie jest starcem sprzedającym na dworcu zabawki. O czym poniżej:
Biogram oczywiście zaczerpnięty z Teoplitza:

6/ ostatni film to coś z najnowszego kina. Tym razem będzie to Woody Allen i jego MAGIA W BLASKU KSIĘŻYCA (Magic in the Moonlight), USA 2014


Chińczyk Wei Ling Soo jest najznamienitszym iluzjonistą swoich czasów, ale mało kto wie, że za jego sceniczną maską kryje się arogancki Anglik - Stanley Crawford (Firth), żywiący wyjątkową awersję do wszelkiej maści spirytystów. Za namową przyjaciela Stanley wyrusza z misją do położonej na Lazurowym Wybrzeżu posiadłości rodziny Catledge. Na miejscu, udając zamożnego biznesmena, ma zdemaskować oszustwa pięknej kobiety-medium - Sophie Baker (Emma Stone), rzekomo potrafiącej czytać w myślach i rozmawiać z duchami. Zadanie Stanleya skomplikuje się, gdy on sam wpadnie w sidła zniewalającego uroku Sophie, a próbka niezwykłych zdolności medium na dobre zachwieje wszystkim, w co dotychczas wierzył.




14 komentarzy:

  1. Z postacią Jan Karskiego pierwszy raz zetknąłem się w "Shoah" Lanzmanna - trudno zapomnieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Shoah"! Dzięki, że przypomniałeś, muszę koniecznie się za tym rozejrzeć!

      Usuń
    2. Ma co prawda łatkę antypolskiego, jak to zwykle u nas, ale moim zdaniem to nieporozumienie, jeśli rozumie się założenie Lanzmanna.

      Usuń
    3. Już w drodze... jeszcze tylko znaleźć osiem wolnych godzin :)

      Usuń
    4. Z tego co pamiętam film trwa ponad 9, a jeśli zamierzasz obejrzeć go za jednym zamachem to stan depresyjny gwarantowany.

      Usuń
    5. Za jednym zamachem??? Dziewięć godzin???? Ha ha ha. Żeby to był nawet Gang Olsena, chyba bym oszalała :)

      Usuń
  2. Najtrudniej być prorokiem we własnym kraju......prawda wciąż się sprawdzająca....
    Jeżeli chodzi o "Żołnierzy Wyklętych" to trudno się postacie nawet tych co znamienitszych przebijają w ojczyźnie.....ale skoro swego czasu Pani Senyszyn stwierdziła oficjalnie w programie tv, że są to ' żołnierze słusznie wyklęci" i nie odbiło się to jakimś echem cóż się dziwić.
    Gdyby nie to, że czytasz książki autorów włoskich nie dowiedzielibyśmy się o niej....a widzę, że jest to w razie potrzeby świetny prezent dla młodzieńców już gimnazjum.....
    U nas powstał komiks o gen . Maczku....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd wzięłaś tę "Magię.....?

      Usuń
    2. To widzę, że się bardziej ode mnie orientujesz w komiksach :)

      Zdanie pani Senyszyn... cóż... piękne zaiste :(

      Usuń
    3. "Magię" wzięłam... tam skąd nie powinnam czyli z internetu :)

      Usuń
    4. Nie powiedziała bym, gdyż nie znam komiksów, a ten tylko dlatego, że maczał w nim palce Gabriel Maciejewski, bloger corylus, którego czyta mój mąż ...i tam się dowiedziałam o tym komiksie , a dzisiaj weszłam na yutoube i poznałam rysownika polskich komiksów..

      Usuń
    5. Jednym zdaniem - jaki ten świat mały :)

      Usuń
  3. Wpadł mi w oko ten komiks kiedyś w księgarni. Też się na nich nie znam, ale moim niewprawnym okiem zawyrokowałam, że wygląda nieźle. Obrazki podobają mi się, historia wydaje się być przedstawiona w zrozumiały sposób. Dlaczego to nie Polacy go napisali? Lepiej żeby zrobili to Włosi niż nikt. Karski to niezwykła postać. Mam nadzieję, że takie wydawnictwa sprawią, że więcej ludzi będzie kojarzyło jego nazwisko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewątpliwie ma walory poznawcze i edukacyjne :) Pewnie, że lepiej, że Włosi niż nikt, 'nikto nie sporit', jak mawiają bracia Rosjanie :)

      Usuń