czwartek, 16 lipca 2015

Daria Doncowa - Monstry iz choroszej siemi


Uff... wreszcie skończyłam. No nie mam zacięcia do lektury w ostatnich dniach. Dzisiaj rano długo się przyglądałam regałom w poszukiwaniu czegoś nęcącego, do zabrania ze sobą w podróż... w końcu zdecydowałam się na drugi tom wspomnień Szancera. Może mi szybciej pójdzie :)


Wydanie w twardej lakierowanej oprawie, z tej półki:



Na okładce napisano...
że Wiola Tarakanowa po raz kolejny wpakowała się w kryminalną historię, która dostarczyła jej tematu na nową powieść.
Tytuł oznacza POTWORY Z DOBREJ RODZINY. Te potwory to tym razem nie tyle negatywni bohaterowie wydarzeń, co niejakie knakkery. W luksusowych delikatesach natrętna sprzedawczyni wtryniła Wiłce pudło z knakkerami jako ostatnim hitem. Głupio było zapytać, co to jest mianowicie. W domu okazało się, że to dziesięć dziwnych zwierzątek, podobnych do małych szczeniaczków, ale... latających :) Sprzedawczyni powiedziała potem, że knakkery to rodzaj egzotycznych ogórków, a co tak naprawdę znalazło się w pudle, nie wiedziała. W ogrodzie zoologicznym o takich żywotnych nie słyszano i Wiłkę zbyto. Cóż pozostaje - trzeba je chować. Ciekawam, co będzie z nimi dalej.
Tymczasem kariera Leninida jako aktora rozwija się w szybkim tempie, ma wiele miłośniczek swego hm talentu, co nawet przydaje się Wiłce w jej skomplikowanych sprawach :) W domu jest remont i całe dwie rodziny: Wiłki i Tomoczki, wynajęły na ten czas luksusową willę, tzw. inteligentny dom, sterowany komputerem. Nie trzeba chyba wspominać, że życie w takim budynku jest wyjątkowo skomplikowane i staje się źródłem wielu zabawnych wydarzeń. Oleg jak zwykle na końcu pomaga rozszyfrować kryminalną zagadkę i życie toczy się dalej :)

Początek:

Koniec:


Wyd. EKSMO Moskwa 2006, 374 strony
Tytuł oryginalny: Монстры из хорошей семьи
Z własnej półki
Przeczytałam 15 lipca 2015 roku



NAJNOWSZE NABYTKI
Wreszcie udało się upolować Spacerownik krakowski, ten pierwszy. Jakoś rzadko pojawia się na allegro, w przeciwieństwie do drugiej części.
Zapłaciłam 21 zł, a więc poniżej ceny sklepowej, a za przesyłkę poleconą 3,94 zł w In-Post :) Ostatnio korzystam tylko z tej opcji, jeśli sprzedawca ją udostępnia, bo odkryłam, że In-Post ma punkt na moim osiedlu, czynny do 18.00. Jest to naprawdę najtańsza opcja przesyłki.



OGLĄDAM...
Obejrzałyśmy razem z córką dwa pierwsze hity z listy TOP 250 (z 2011 roku) z portalu IMDB:
1/ SKAZANI NA SHAWSHANK, reż. Frank Darabont, 1994

2/ OJCIEC CHRZESTNY, reż. Francis Ford Coppola, 1972


Wygospodarowałam prawie dwie godziny na kolejny film w reż. Yasujirô Ozu - BRACIA I SIOSTRY Z RODZINY TODA (Todake no kyodai), 1941

Rodzina Toda zbiera się na uroczystości urodzin seniora rodu w przestronnym domu rodzinnym. Część dzieci ma już własne rodziny. Jedynie córka Setsuko i syn Shojiro mieszkają razem z rodzicami. Niestety wraz ze śmiercią głowy rodu wychodzi na jaw jego bankructwo. Po sprzedaży domu matka i Setsuko zmuszone są do zamieszkania u najstarszego syna.

W pociągu obejrzałam włoską komedię CI VEDIAMO DOMANI (Widzimy się jutro) w reż. Andrea Zaccariello, 2013 - o nieszczęśniku, którego wszystkie interesy kończą się klapą. Opuszczony przez rodzinę, zadłużony po uszy, postanawia otworzyć zakład pogrzebowy w małej wiosce w Apulii, słynnej z najstarszych we Włoszech mieszkańców...


A siedząc przy łóżku mamy zapoznałam się z rosyjskim filmem KADRYL (Kадриль) z 1999 roku, kolejnym w filmografii Stanisława Liubszina:

Ale takie oglądanie w pociągu czy u mamy (na małym odtwarzaczu) to mnie już nie satysfakcjonuje, odkąd mam projektor i duży ekran...



Z DAWNYCH LAT...
Dalej, dyżurując przy łóżku mamy przejrzałam część korespondencji z dawnych czasów, pilnie przechowywanej w sekretarzyku. I odkryłam skarb! Mianowicie zachował się list od ruskiego malczika - wspominałam kiedyś, że w szkole nam zaproponowano korespondencję z rówieśnikami ze Związku Radzieckiego. Okazało się, że pamięć mnie zwiodła - to nie były dzieci z Winnicy, z którą moje miasteczko było zaprzyjaźnione - tak mi się wydawało - a teraz patrzę i na kopercie jest miasto Jałutorowsk, w obwodzie tiumeńskim, już w Azji. List przyszedł do nas do szkoły przez Pałac Kultury :)


Ciućma jedna, wyrwałam kiedyś znaczek :(


Córka mnie namawia, żeby poszukać chłopaka na fejsie :)



Na pewno mam gdzieś jego zdjęcie, ale gdzie?

12 komentarzy:

  1. Obudziłaś wspomnienia:) i ja tak korespondowałam z kolegami z bratniej Czechosłowacji, NRD no i oczywiście, last but not least, ze Związku Radzieckiego. Jakież to były emocje, gdy pani na lekcję rosyjskiego przychodziła z kopertą i wręczała ją szczęśliwcowi, który od tej pory mógł cieszyć się nową ZAGRANICZNĄ znajomością:)

    Z innej beczki- jadę jutro na weekend do Krakowa:) wielcem szczęśliwa, planów żadnych, poddam się nastrojowi chwili:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponoć ma być upalnie, więc faktycznie lepiej nie robić planów. Ja z kolei w Twoim kierunku zmierzam pociągiem, aczkolwiek nie do samej Warszawy, tylko bliżej - do domu oczywiście. Też planów żadnych - na niczym się nie mogę skupić, jak tam jestem i powiedzmy pozmywawszy po obiedzie mogę odpocząć, gdy staruszkowie udadzą się w objęcia Morfeusza :)

      Na FB znalazłam Jurijów Kondratiewów jak mrówków :) ale za to inne poszukiwania dały rezultat - zlokalizowałam gościa na ichnim portalu społecznościowym (po dniu urodzin i aktualnym zdjęciu, na którym jest podobny do siebie sprzed czterdziestu lat) i nawet sobie założyłam tam konto - ale żeby wysłać do niego wiadomość, to już żądają podania numeru komórki w celu przysłania kodu potwierdzającego. A ja komórki nie mam, prawdaż. Obuzy.

      Usuń
    2. Moje wspomnienia toże pobudziłaś, ja korespondowałam z diewoczką z Karagandy w Kazachstanie. Ech, dawne dzieje. Co to numeru telefonu, to tak - kup sobie komórkę Nokii za parę groszy i pakiet startowy za 10 w Play, masz wtedy komórkę na kartę i możesz im podać, niech Cię szukają potem :)

      Usuń
    3. Ależ to się kłóci z moimi zasadami! Żeby nie używać komórki!
      :)

      Usuń
  2. O szczęśliwa kobieto! Jakże urzekło mnie to, że żyjesz bez komórki. Jesteś dla mnie bohaterką. Piszę to bez ironii. Piszę korzystając z komórki, oczywiście...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, mógłby;) ale jak zwalczyć uzależnienie?;) przecież Ziemia bez mojego udziału przestanie się kręcić;)

      Usuń
    2. Tak tak, tryb warunkowy niezbędny :)

      Usuń
  3. ja też miałam taką koleżankę z Tiumienia,w tej chwili niestety nie mogę znaleźć listów od niej,jednak już jako osoba dorosła korespondowałam z Maratem Haliłowem z Uzbiekskowo Obszczestwa Drużby i Kulturnoj Swiazi z Zarubieżnymi Stranami-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja innych radzieckich korespondentów nie miałam... w liceum, gdy zaczęłam się uczyć francuskiego i włoskiego, nawiązałam szereg kontaktów w tych językach, no ale oczywiście z Zachodem :)

      Usuń
  4. Moja mama w liceum korespondowala z chłopakiem z Gruzińskiej SRR, pisywali przez wiele lat. Z jego córką Tanią udało mi się wymienić tylko jeden list (wtedy to odbyła się właśnie pierwsza domowa nauka cyrylicy ;-) ). Bodajże w 1990 r. cała rodzina stamtąd wyjechała i kontakt się urwał.
    Ja od poniedziałku wracam do pracy i już kompletnie tego sobie nie wyobrażam. Przydałby mi się jeszcze tydzień urlopu po tym wyjeździe oraz tygodniowym L4 z dziecięciem.
    Serdeczności, saxony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, chciałabyś urlop po urlopie, nie za wiele wymagasz?
      :)

      A to fajna historia - byłaby - taka dwupokoleniowa korespondencja - szkoda, że się urwało. Ja mam na koncie JEDNĄ przyjaźń listowną, która przetrwała dziesięciolecia.

      Usuń