niedziela, 6 września 2015

Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej


Ze Szwejkiem to jest tak, że to jedna z mych najukochańszych lektur z czasów młodości. Mieliśmy w domu wydanie w serii BIBLIOTEKA PISARZY CZESKICH I SŁOWACKICH, bodajże z ilustracjami Czeczota i po prostu - kochałam tę książkę. Potem w tajemniczych okolicznościach ten domowy egzemplarz wyparował - zaczynam się zastanawiać, czy nie wyfasował go Ślubny "przez pomyłkę", zbierając co tam jego - i był czas BEZ SZWEJKA. A potem zdarzyło się tak, że Ojciec Mojego Dziecka statystował w telewizyjnej wersji, która nazywa się OPOWIEŚĆ O JÓZEFIE SZWEJKU (ze Stuhrem w roli tytułowej) i gdy potem zobaczyłam wydanie ozdobione zdjęciami z tego serialu nie wstrzymywałam się dłużej i nabyłam. Choć ciągle za tym starym wydaniem tęsknię i pewnie teraz na allegro by się znalazło - wówczas, w latach 90-tych nikomu się jeszcze o takich cudach jak portale aukcyjne nie śniło - ale nie stać mnie na takie luksusy, jak podwójne wydania :)

Z racji złotego koloru grzbietu, Szwejk znalazł się w sąsiedztwie Księgi tysiąca i jednej nocy, czyż nie zasłużenie?



Swego czasu usiłowałam namówić na przeczytanie powieści Haška moją Psiapsiółę z Daleka, coś tam o tym klarowałam, ale ona nigdy nie słyszała. Aż się zastanawiałam, czy Szwejk to fenomen jedynie środkowoeuropejski czy też zawinił status społeczny Psiapsióły, której nie można zaliczyć do inteligencji. A tu pewnego dnia Psiapsióła przysłała mi list, a w nim wycinek z włoskiej gazety, traktujący o Szwejku. Zapamiętała!

A teraz, na początku września, w tych trudnych pierwszych dniach pracy :) pocieszyłam się ponowną lekturą we własnym wykonaniu. Mniam mniam, jakie to pyszności, jakie delicje! A ile przy okazji zachciewajek!
A to by się przeczytało monografię Habsburgów (ciekawe, czy jest tam tyle informacji o idiotyzmach Najjaśniejszego Pana), a to by się skoczyło raz jeszcze do Wiednia, żeby sprawdzić, czy Leszek Mazan w przypisie zgodnie aby z prawdą obwieścił, iż wystarczy w krypcie u Kapucynów powiedzieć znacząco ICH BIN AUS KRAKAU, żeby nie kazali płacić za bilet :)
A to nawet, żeby wrócić do nauki niemieckiego! Habacht i Abtreten mam już opanowane :) Co prawda ostatnio, w ramach porządków, o których następnym razem, wyrzuciłam zeszyt do niemieckiego z tyloma cennymi notatkami - ale podręczniki nadal mam - niejeden!

Oczywiście powinnam teraz obejrzeć ten serial. No ale, kurka wodna, ni mo casu, jak bum cyk cyk. Będzie na następny raz.
A na YT - ha ha - jest, ale po rosyjsku:



Tom 1 - początek:
Tom 1 - koniec:

Tom 2 - początek:
Tom 2 - koniec:


Wyd. KSIĄŻKA I WIEDZA * PRZEKRÓJ * TETRIS, Warszawa 1995, tom 1 - 418 stron, tom 2 - 421 stron
Tytuł oryginalny: Osudy dobrého vojáka Švejka za světové války
Przełożył: Paweł Hulka-Laskowski
Ilustracje: Josef Lada
Z własnej półki (kupione bodajże w Taniej Jatce gdzieś w latach 90-tych za 20 zł)
Przeczytałam 5 września 2015 roku



NAJNOWSZE NABYTKI
Stało się tak, że uwolniłam prawie półtorej półki.
Podjęłam męską decyzję - stały tam foldery o Włoszech i stwierdziłam, że przy mojej nieruchawości to ja już pewnie nigdzie się nie wybiorę i po co to trzymać. A mam przyjaciółkę, która spędza w Italii ćwierć życia - nawet zwolniła się z pracy, żeby jej nie kolidowało z wyjazdami :) - ma przy tym dom, w domu bibliotekę i jeszcze strych tylko dla siebie, ma tam też szafę WYŁĄCZNIE na foldery porozkładane regionami (! tak, mają ludzie dobrze) - więc jej sprezentowałam swoje zbiory, nie zmarnowały się.
Psiapsióła odwdzięczyła się natychmiast przewodnikiem:
Zapełniłam nim dziurę między PODRÓŻAMI MARZEŃ z Wyborczej, skąd mój braciaga wyciągnął przewodnik po Kubie, bo on w takie rejony jeździ. Pewnie już na wieczne nieoddanie :)

No i co, i teraz tyle wolnego miejsca tam po tych folderach. Aż się zastanawiałam, ile czasu zabierze mi jego zapełnienie.
A zaraz następnego dnia zajrzałam do Taniej Jatki... i dałam się ponieść fantazji :)

Najpierw przy samej kasie zobaczyłam WITA STWOSZA autorstwa nieodżałowanego Michała Rożka:
No, to mi się przyda już niedługo, pomyślałam i chapnęłam.

Potem znalazłam się przy dziale reportaży.
Wpadły w łapy trzy sztuki:

A jeszcze jakaś Starsza Pani przeglądała filmy na półkach obok, zwykle nie zwracam na nie uwagi, tym razem przejrzałam, gdy S.P. odeszła i wybrałam trzy:

No, to coś tam na półkach przybyło zamiast folderów :)


W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

1/ japoński film SIOSTRY MUNEKATA (Munekata kyoudai), reż. 1950
Na YT nie ma, aż się zdziwiłam :)

Setsuko (Kinuyo Tanaka) jest w nieszczęśliwym małżeństwie z Mimurą (Sô Yamamura), bezrobotnym alkoholikiem. Kobieta nigdy nie zapomniała swojej miłości do Hiroshiego (Ken Uehara), młodego sprzedawcy antyków, który wyjechał kilka lat temu do Francji. Jej siostra Mariko (Hideko Takamine), która jest przedstawicielka młodego i wyzwolonego pokolenia Japończyków, nie przestaje jej wspierać i jest zdeterminowana, by połączyć tych dwoje znowu razem. Szansa ku temu, pojawia się kiedy mężczyzna wraca do Japonii, a mąż Setsuko umiera na atak serca. Mariko jednak sama sekretnie podkochuje się w Hiroshim.
7/10

2/ polskie TRZY KOBIETY, reż Stanisław Różewicz, 1956
Na YT w całości:


Trzy więźniarki hitlerowskiego obozu śmierci, połączone mocnymi więzami przyjaźni, postanawiają i po wojnie żyć razem. Okazuje się to niemożliwe. Maria chce jak najszybciej zapomnieć o niedawnym koszmarze. Najmłodsza, Celina, przeżywa swą pierwszą miłość i postanawia się usamodzielnić. Tylko najstarsza, Helena, pozostaje samotna. Ją wojna skrzywdziła najbardziej. Zabrała jej bowiem nie tylko kilka spędzonym w obozie lat, ale także przekonanie o uczciwości człowieka kochanego i podziwianego, który okazał się prowokatorem i zdrajcą.
6/10

3/ czeski - cały sierpień nie oglądałam czeskich filmów, a jeszcze mam ich trochę :) - Blázni a děvčátka - reż. Karel Kachyňa, 1989
Na YT w całości po czesku:

Ja oglądałam z lektorem rosyjskim, no i momentami głosy się nakładały, nie wszystko udało mi się zrozumieć...

Info z czeskiej bazy filmów:
Žižkov, jedno z nejstarších pražských předměstí, které si zachovalo svůj svéráz, již několikrát upoutalo pozornost filmařů. Také Karel Kachyňa se po Láskách mezi kapkami deště opět vrátil na Žižkov a natočil zde film na motivy novely Vladimíra Kučery Blázni a děvčátka. Na scénáři s ním spolupracoval Karel Čabrádek. Příběh třináctiletého chlapce Jirky je situován do padesátých let. Pro žižkovské kluky a holky mělo toto na první pohled nehostinné prostředí své romantické kouzlo. Na Vítkově a kolem trati se odehrávají jejich hry, rvačky, ale také první erotické zážitky. I Jirka, který žije sám s otcem, zde prožívá své první lásky, touhy i bolesti. Naváže zvláštní přátelství s žižkovským podivínem, bláznem Pepíčkem Várlichem, mohutným mužem s mentalitou dítěte. Žižkovská balada o lidech malých i velkých, ztracených i nalezených, byla natočena v roce 1989, premiéra se konala v prosinci. Třináctiletého školáka Jirku hrál Radim Špaček, který v roce 1995 jako student FAMU natočil svůj první film Mladí muži poznávají svět. V dalších rolích uvidíte Milana Šimáčka, Pavla Nového, Josefa Somra, Jana Hrabětu a Zdeňka Žáka.

Tłumaczenie:
Žižkov, jedno z najstarszych praskich przedmieść, które zachowało swoją indywidualność, wielokrotnie zwrócił uwagę filmowców. Również Kachyna po Miłości między kroplami deszczu wrócił do Žižkova i nakręcił tutaj film na motywach powieści Vladimira Kučery Wariaci i dziewczęta. Nad scenariuszem z nim pracował Karel Čabrádek. Opowieść o trzynastoletnim chłopcu Jirce osadzona jest w latach pięćdziesiątych. Žižkov dla chłopców i dziewcząt, to na pierwszy rzut oka nieprzyjazne otoczenie, był jednak pełen romantycznego uroku. Na cmentarzu i na torach odgrywali swoje gry, bójki, ale również zdobywali pierwsze doświadczenia erotyczne. Nawet Jirka, który mieszka sam z ojcem, przeżywa swoje pierwsze miłości, tęsknoty i ból. Zawiera szczególną przyjaźń z Žižkovskim dziwakiem, szalonym Pepíčkem Várlichem, dużym mężczyzną z mentalnością dziecka. Žižkovská ballada o ludziach, dużych i małych, zagubionych i znalezionych, została nakręcona w 1989 roku, miała premierę w grudniu. Trzynastoletniego ucznia Jirkę grał Radim Špaček, który w 1995 roku, jako student FAMU, zrobił swój pierwszy film - Młodych mężczyzn odkrywanie świata. Pozostałe role zagrali Milan Šimáček, Pavel Novy, Joseph Somr, Jan Hrabět i Zdeňek Żak.
7/10

4/ nr 9 z listy 250 TOP portalu IMDB - INCEPCJA (Inception), reż. Christopher Nolan, 2010
Tu byłam zdecydowana na ominięcie tego tytułu, bowiem mylnie go kojarzyłam z jakimiś zielonymi ludzikami, a to chodziło o Avatara :) Dopiero mnie nasz pan z ochrony naprowadził na właściwy tor, twierdząc zresztą, że Incepcja jest niezła. Więc się poświęciłam - choć nie lubię widowisk.
Polski trailer:


Światowej sławy filmowiec Christopher Nolan wyreżyserował film z gwiazdorską obsadą, który zabiera widzów w podróż dookoła ziemskiego globu oraz w głąb intymnego i nieskończonego świata snów. Dom Cobb (Leonardo DiCaprio) jest niezwykle sprawnym złodziejem, mistrzem w wydobywaniu wartościowych sekretów ukrytych głęboko w świadomości podczas fazy snu, kiedy umysł jest najbardziej wrażliwy. Wyjątkowe umiejętności Cobba uczyniły z niego ważnego gracza w świecie szpiegostwa przemysłowego, ale i najbardziej poszukiwanego zbiega, a za swoją pozycję zapłacił utratą wszystkiego, co kocha. Teraz Cobb otrzymuje szansę na odkupienie. Za sprawą jednego, ostatniego zadania może odzyskać stracone życie. Musi tylko wraz ze swym zespołem dokonać rzeczy niemożliwej: zamiast skraść myśl, zaszczepić ją w śpiącym umyśle. Jeśli im się to uda, dokonają zbrodni doskonałej. Jednak nawet najbardziej precyzyjne planowanie nie jest w stanie przygotować ich na spotkanie z niezwykłym przeciwnikiem, który potrafi przewidzieć każdy ich ruch. Wróg, którego tylko Cobb mógł się spodziewać.
5/10

I co wynikło z mojego poświęcenia? Poczucie zmarnowania dwu i pół godziny życia :( Rany Julek, skąd taka wysoka ocena tego gniota? Czy rzeczywiście miliony much nie mogą się mylić? Doszukując się jednocześnie w tym kinie akcji (bez akcji w pierwszej godzinie) pseudofilozofii na miarę gimnazjalisty... Niech mi nikt nigdy więcej nie mówi o WIDOWISKACH, już się nie dam nabrać!

15 komentarzy:

  1. Nie czytałam Szwejka, ale serial wspominam z wielkim sentymentem.
    Mam go jednak w biblioteczce, ale w takim wydaniu/ostatni dech już nie wiem jakiego wydawnictwa w 90-tych latach chyba/, bo papier gruby i na dodatek w dwu odcieniach, które nie tylko nie zachęca, ale wręcz odrzuca.
    Nabytki książkowe interesujące a Tarkowskiego bym obejrzała ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, to nawet nie wiesz, jaka Cię przyjemność czeka, jeśli się jednak poświęcisz i sięgniesz nawet po stare, brzydkie wydanie :) można się po prostu zakochać!

      Usuń
  2. No to zachwiałaś moim pojęciem o własnej inteligencji, bo jakoś nigdy przez Szwejka nie przebrnęłam. Nudził mnie bardziej niż śmieszył, więc zawsze zostawał rzucany w kąt. Trudno, jakby coś będę osłaniać się (a właściwie intelekt) Proustem, W końcu siedem tomów to potężna broń ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskoczyłaś mnie! Ja uwielbiam opowieści Szwejka i żałuję bardzo, że autor nie zdążył ukończyć powieści.
      No, Proust to oczywiście kompletnie inna bajka... i niewątpliwie ratuje Cię w tej sytuacji :)

      Jak to jednak różne są gusta :) Mnie pewnie w Szwejku pociągała jego obrazoburczość, naśmiewanie się ze wszystkiego, kompletny brak tabu. I te setki historyjek - zawsze żałowałam, że ja tak nie umiem opowiadać, a to taka cenna umiejętność - choćby w więzieniu, jak mówi o tym literatura :)

      Usuń
  3. A ja chciałbym dodać, ze ile razy czytam Szwejka, to robi mi się bardzo smutno, bo w gruncie rzeczy jest to bardzo smutna książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to racja, oczywiście.
      Jednak warstwa humorystyczna dla mnie przeważa :)

      Usuń
  4. Wojak Szwejk to dla mnie absolutnie kultowa postać! Zawsze chętnie wracam do książek, które o nim opowiadają. Chyba nigdy mi się nie znudzą;)

    OdpowiedzUsuń
  5. I znów nadrabiam zaległości u Ciebie! Moja gonitwa już mnie nawet nie męczy, nie zadziwia. Do tego stopnia, że gdy wylądowałam w zeszłym tygodniu w szpitalu na obserwacji, to wprost nie mogłam się na początku pobytu odnaleźć. Nagle tyle czasu, niby książka w zanadrzu, ale musiałam się najpierw uspokoić, by cokolwiek z tekstu czytanego zrozumieć.

    Wczoraj wypożyczyłam sobie kolejnego Trifonowa (jestem nim bardzo zachwycona) oraz Szukszyna.

    Do Szwejka dojrzewałam jakoś długo, sięgnęłam po niego, gdy podczas ciąży zlądowałam u mamy na czas malowania. I zachwycił mnie absolutnie, choć oczywiście już wiele nie pamiętam ;-)

    Co do aktywności fizycznej pooperacyjnej - lekarz po cięciu cesarskim pozwolił mi wsiąść na koń po 6 tygodniach. Ale chyba lepiej zapytać, czy wszystko tam już gra i huczy ;-) A jak diety? Trzymasz się parowanych i inszych takich?

    serdeczności,
    saxony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, dlaczegóż nagle w szpitalu! Co Cię tak ta nasza "służba zdrowia" prześladuje! Czy już wszystko w porządku? Z kim było dziecię w tym czasie?

      Z dietą zerwałyśmy za obopólnym porozumieniem. Powiedzieli miesiąc - to miesiąc. Dziś będzie kotlet :)

      Usuń
    2. I jak smakował kotlet po taaaakiej przerwie?
      Ja dziś będę bardzo prozdrowotna, "kotleciki-plasterki" z selera zapiekane z papryką i serem plus kasza gryczana z jakimś sosem. I naprawdę jest to całkiem dobre ;-)

      W objęcia służby wplątałam się sama, spanikowałam nieco. Czy gdziesik kiedyś u Ciebie napomknęłam nieśmiało, żem w ciąży..? ;-) No to właśnie, tadam! Tym razem będzie Córunia.
      Dziecię z tatą zaś dzielnie rządzili podczas mej nieobecności, wspomogli trochę dziadkowie.

      uściski!

      Usuń
    3. O rany rany, modelowo 2+2! Doprawdy, czy nie czujesz się z lekka old fashion, prezentując taki typ? Mama, Tata, Synek, Córcia... To niezgodne z trendami :)
      Jednakże: gratuluję serdecznie! Na kiedyż to przewidziane (szczęśliwe) rozwiązanie?

      Gdy ja trafiłam do szpitala w dziecięctwie mojej Córuni, też sobie z tatą dali radę. Stanowczo nie doceniamy mężczyzn :)

      Kotlecik mniam mniam. To, o czym Ty mówisz, dla mnie odpada, jako żem (prawdopodobnie) uczulona na selera. Co wyszło na jaw, gdy byłam w ciąży - pewnego wieczoru pozmywałam po kolacji i udałam się do łazienki, a tam w lustrze zobaczyłam murzyńskiego potwora! Cała spuchłam, sczerwieniałam, a wargi miałam naprawdę hm... afrykańskie. Wyglądało na to, że ktoś powiesił zamiast lustra cudze zdjęcie :) Pogotowie, zastrzyk... i potem jeszcze kilka razy powtórka z rozrywki. Nazwę 'obrzęk Quinckego' zapamiętam do końca życia :)

      Usuń
    4. O rety, nigdy bym nie pomyślała, że taki niewinny selerek może być przyczyną takich atrakcji! Brrr, nie zazdroszczę!

      Dziękuję pięknie! Wiesz, z tym modelem, ktory przyszło mi realizować, to faktycznie czuję się trochę jak przeżytek z minionej epoki ;) Wszyscy wokół albo z jednym dziecięciem, albo wrecz bez przychówku ;)
      Termin przewidziany jest na końcówkę stycznia. Na razie czuję się dobrze i na szczęście leżeć nie muszę! Pracuję do końca października na pewno, potem zobaczę. ..

      Sobotnie podrowienia

      Usuń
    5. Eee, to Ty jeszcze nawet brzucha nie masz :)

      Usuń
    6. A gdzie tam, już jest! Kwestia dosłownie trzech ostatnich tygodni, wyskoczył nagle! No i się wszyscy wokół zorientowali ;)

      Usuń
    7. To teraz możesz się - z kompletnymi uprawnieniami - oszczędzać :)

      Usuń