środa, 4 listopada 2015

Max Frisch - Montauk

To moje drugie zetknięcie ze szwajcarskim pisarzem Maxem Frischem. Parę lat temu przeczytałam Powiedzmy, Gantenbein, w tej samej serii NIKE. Archiwum bloga mówi, że podobało się. Wydaje mi się też, że w czasach jeszcze przedblogowych MUSIAŁAM czytać Homo faber, ale prawda to czy zmyślenie?

Półki z książką tak z bliska nie da się sfotografować :) trzeba by wynieść rower z pokoju, no nie stać mnie na taki wysiłek :) wyobraźcie sobie, że ANI RAZU go w tym roku nie użyłam, zaczynam się zastanawiać nad sensem przechowywania go w domu, gdzie miał być łatwo dostępny, zamiast w piwnicy... ale tam już stoi rower córki i nie wiem, co jeszcze, a wymiary ma ta piwnica mikroskopijne. Zresztą jest to rower LITERACKI, więc jego miejsce koło książek :)
Więc tylko rzut ogólny na półki pod parapetem. Strasznie się tam książki brudzą. Jak wyciągam którąś NIKE, to muszę odkurzyć nie tylko górę, ale i tył z pajęczyn. Bo te półki nie mają tylnej ścianki, za mało miejsca było na takie siupy.
I teraz właśnie wpadłam na pomysł, że zrobię półkę dodatkową na czasopisma w miejscu między tymi półkami powyżej, a kaloryferem (akurat czasopisma się tam wcisną) - ale tym razem z tylną ścianką absolutnie! Już nawet napisałam do Pana Stolarza, który odpowiedział dla pani zawsze :) bo wiecie, Pan Stolarz już dawno stolarstwem się nie zajmuje, ma gdziesik pracę na etacie... jak to dobrze mieć takiego Pana Stolarza na podorędziu :)


Opisy ze skrzydełek:


Tym razem nie zachwyciło. Niby lubię takie spojrzenia w przeszłość, na własne życie, u schyłku tegoż (no, tutaj bohater jest zaledwie po sześćdziesiątce), ale nie zaskoczyło. Może chodzi o to, że nie przepadam za historiami miłosnymi ludzi z tak znaczną różnicą wieku?

Wczoraj Dziopa z Podgórza, z którą spotykamy się na odczytach w Towarzystwie Miłośników Historii i Zabytków Krakowa, mówiła, że prawie nie czyta już beletrystyki. Często spotykam się z takim stwierdzeniem w wypadku osób hm... bardziej zaawansowanych wiekowo (do których Dziopa nie należy), że już tylko non-fiction, że wspomnienia, biografie. Czy to wynika z tego, że wszystko się już przeczytało? W sensie figuratywnym, oczywiście.
Ja mam ciągle głód nowych historii, choć gdyby tak spojrzeć na statystyki... w październiku na osiem przeczytanych książek tylko trzy można zaliczyć do literatury pięknej, we wrześniu cztery na jedenaście. Nie jest to jakiś imponujący wynik. W dodatku często jest to powrót do rzeczy znanych, przeczytanych już kiedyś. Praktycznie nie kupuję już beletrystyki... ale to wynika raczej z braku miejsca. Jeszcze się zdarzy, że uzupełnię zbiory literatury rosyjskiej, a raczej radzieckiej, ale też już coraz rzadziej.
Też mnie kuszą wspomnienia... ale jednak NIGDY nie pozbyłabym się swoich zbiorów książek do czytania (hi hi), każda jest dla mnie cenna i z każdą wiążę jakieś nadzieje na przyszłość - tej jeszcze nie poznałam, a kto wie, jak jest ciekawa...do tej na pewno wrócę... a ta, być może, ma dla mnie jakąś niespodziankę po latach.

Początek:
Koniec:

Wyd. CZYTELNIK Warszawa 1978, 221 stron
Seria: NIKE
Tytuł oryginalny: Montauk
Przełożył: Stanisław Kołodziejczyk
Z własnej półki (kupione w antykwariacie w 1984 roku za 80 zł)
Przeczytałam 1 listopada 2015 roku



MOJA BIBLIOTEKA

Korzystając z weekendu zrobiłam porządek na biurku i poupychałam nowe książki. Wpadłam na świetny pomysł! Czyli miałam tzw. napad! Cała jedna półka na regale za żaluzją (jest taki) była wypełniona kasetami magnetofonowymi. No na co to komu? Spakowałam (zaniosę do Jordanówki, mimo wszystko komuś może się przydadzą), półkę wytarłam i voilà, oto miejsce. Fakt, zasłonięte, szkoda tam nowe nabytki pochować... więc trochę poprzestawiałam tu i tam i w rezultacie jeszcze mam troszeczkę wolnego miejsca.
Jednakże mój tzw. ostatni regał już się wypełnił.
Żeby zmieścić nowy słownik w czeskim kąciku językowym, musiałam usunąć 'za żaluzję' parę kalendarzy... no ale mam teraz wszystko pod ręką :)
Na półce czwartej od góry po lewej stronie stanęło kilka nowości w drugim rzędzie (a właściwie w pierwszym), za to na drugiej od góry w tym samym pionie w wyniku przetasowań zwolniło się miejsce na kilka następnych pozycji w większym formacie :)
Oczywiście zawsze mogę te wszystkie rzędy dopchnąć do ściany i ustawić kolejne... tak się to pewnie skończy.


UWAGA UWAGA!
Słuchajcie, a słyszeliście kiedy o wypadku zawalenia się podłogi od stojących na niej ciężarów? Bo zaczynam poważnie się obawiać, żeby nie wpaść do piwnicy... zwłaszcza wczoraj, gdy dźwigałam do domu kolejne siaty książek (o czym poniżej). Ale nie w drewnianym domu - w bloku?
(po czesku - v panelaku)


NAJNOWSZE NABYTKI

A w sobotę, w ostatnim dniu, kiedy można było skorzystać z potężnych rabatów w Bonito.pl, dokonałam zamówionka... i wczoraj je odebrałam. Z powodu ciężaru (był tam też trzeci tom Antologii Polskiego Reportażu dla Ojczastego pod choinkę, a to nie byle co) postąpiłam wbrew przenajświętszym zasadom - dotyczącym niesiadania w tramwaju na miejscach dla uprzywilejowanych - tylko takie było wolne i runęłam na nie jak słoń.
O, takie miejsce:
Zresztą... jak widać, to miejsce dla kobiety z brzuchem... to właściwie mi się należy, bo młodzieńcze gabaryty straciłam kilka lat temu :)
Nakupiłam reportaży. Oczywiście Rosja, wiadomo.



I jeszcze trochę Azji:

Żal tych wszystkich, które jeszcze zostały... ale trzeba sobie coś na przyszłość zaoszczędzić, prawda?



W TYM TYGODNIU OGLĄDAM

1/ film czeski POD JEDNYM DACHEM (Pelíšky), reż. Jan Hřebejk, 1999
Kilka scen:


Akcja filmu toczy się na praskich przedmieściach w Boże Narodzenie roku 1967 oraz w roku następnym; w dniach poprzedzających sowiecką inwazję na Czechosłowację. Jedna z głów rodziny, Šebek, to oficer armii czechosłowackiej, gorliwie i lojalnie oddany reżimowi komunistycznemu. Šebek ma jednak "ludzką twarz". Jego sąsiad, Kraus, jest z kolei weteranem czeskiego ruchu oporu i prawdziwym patriotą; nie ukrywa swoich socjalistycznych przekonań. Zdawać by się mogło, że weteran wojenny zostanie ukazany w sposób pochlebny, zaś oficer oddany reżimowi - w krzywym zwierciadle. A tymczasem obie postaci zostały skonstruowane w sposób satyryczny i prześmiewczy. Obie rodziny oczekują nadchodzących Świąt. Nie wszyscy są jednak w podniosłym nastroju. Nastoletnie dzieci uważają swoich ojców za zupełnych głupców, a ojcowie są pewni, że ich dzieci są niczym więcej, jak tylko młodocianymi buntownikami, dla których liczą wyłącznie rock'n'roll, amerykańskie kino i bikiniarskie buty z zagranicznych paczek. Podczas gdy zamknięci w swoim małym świecie ojcowie prowadzą ze sobą nieustanną wojnę, ich dzieci próbują wydobyć się ponad te zatargi. Michal Šebek skrycie podkochuje się w Jindrziszce Krausovej, która z kolei jest zafascynowana Elienem, chłopcem, którego rodzicie wyemigrowali do Ameryki. Zależności pomiędzy uczestnikami tego małego trójkąta nastolatków, choć burzliwe, pozostają nierozwiązane. Z pewnością łączy ich konsternacja zachowaniem starszej generacji, choćby ich fascynacją dla najnowszych osiągnięć NRD-owskich naukowców w dziedzinie plastikowego wyposażenia kuchennego, czy też budową makiety pomnika, upamiętniającego czeskich lotników, którzy zginęli podczas II wojny światowej. Młode pokolenie o wiele bardziej interesuje się Mickiem Jaggerem czy najnowszą modą nieśmiało przedzierającą się z Zachodu w paczkach. Jak by tego wszystkiego było mało, obie rodziny wchodzą w jeszcze bliższe relacje: owdowiały Kraus żeni się niespodziewanie z siostrą żony Šebka. Posypią się iskry!
9/10

2/ GWIEZDNE WOJNY - cz.V - IMPERIUM KONTRATAKUJE (Star Wars: Episode V - The Empire Strikes Back), reż. Irvin Kershner, USA 1980
Początek:


Imperator Palpatine rozkazuje swojemu uczniowi Darthowi Vaderowi odnalezienie Luke'a Skywalkera, by zmusić go do przejścia na ciemną stronę Mocy.
Powstaje pytanie, co mnie skłoniło do oglądania Gwiezdnych wojen :) Ta część figuruje na 11-tym miejscu listy TOP 250 portalu IMDB. Ominęłam ją wcześniej. A potem się zreflektowałam, że przecież, jak by nie było, to część naszej popkultury i wypadałoby znać. Więc poznałam. I wreszcie wiem, skąd te takie dziwne roboty:
8/10

3/ film włoski UN RAGAZZO D'ORO (Złoty chłopiec), reż. Pupi Avati, 2014
Trailer:


Davide pracuje w agencji reklamowej, ale chciałby być pisarzem. Od zawsze ma złe układy z ojcem, scenarzystą filmów klasy B, ale gdy ojciec ginie w wypadku, który może był samobójstwem, zaczyna przeszukiwać jego papiery, odkrywa genialny scenariusz napisany przez ojca w młodości i spotyka się z wydawcą, który miał opublikować wspomnieniową książkę ojca. Ponieważ w komputerze odnajduje tylko jej początek, postanawia sam ją napisać...
6/10

4/ odcinek 5-ty i 6-ty rosyjskiego serialu kryminalnego SZACHMATIST (Шахматист), 2004





No, to się opisałam (Rosjanin by to niewłaściwie zrozumiał). Teraz idę wpisać moje nowe książeczki do kalendarza, porządek musi być :)

6 komentarzy:

  1. Może tym razem to o Japonii będzie lepsze.
    Swoją drogą, ja teraz czytam ,,Dzieje i legendy Ajnów" i mam ubaw z Japończyków. Uważali oni Ajnów za potomków księżniczki mongolskiej i psa... a także przez długi czas wierzyli, że Ajnowie mają ogony. A Hokkaido przecież tak daleko dla nich nie jest, każdy mógł sprawdzić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Banachowie to gwarancja jakości, na szczęście :)
      Co do Ajnów, to co się dziwisz. Obrośnięte na pysku stworzenia jak najbardziej mogły pochodzić od psa i mieć ogon :) A odmienność od zawsze wywoływała agresję.

      Usuń
  2. Niedawno czytałam "Spokojnie. To tylko Rosja", szybko, potoczyście i, jak dla mnie, ciekawie.
    A teraz to już chyba nic nie zdołam przeczytać przez najbliższy miesiąc - przeprowadzka.... Nie wiem, czy to jest w ogóle do ogarnięcia, zwłaszcza w moim stanie. Pozostaje się chyba tylko modlić do św. Jacka, bo on ponoć pomaga w przeprowadzkach ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no tak, racja, skoro przez wodę przeprowadzał :) Czyli święta na nowych śmieciach?

      Usuń
    2. Na pewno tak, a przynajmniej mam wielką nadzieję :-)
      Zresztą nie bardzo mam wyjście - czas goni, styczeń tuż tuż ;-)

      Usuń
    3. Ale to super! Jak ja bym chciała nowe mieszkanie! Nawet kosztem przeprowadzki :)

      Usuń