piątek, 26 sierpnia 2016
Mariusz Szczygieł - Gottland
Co tu dużo gadać, Szczygieł jest debeściak. Gdy pisze o Czechach, gdy pisze o Polakach. Właśnie sobie zamówiłam w bibliotece "Zróbmy sobie raj", bo była kolejka. A w domu mam jeszcze "Laskę nebeską".
"Gottland" już czytałam kilka lat temu, no ale przecież ja tak mam (a z latami coraz bardziej), że szybko zapominam.
I proszę, nie pamiętałam również rozdzialiku Pałac Lucerna. Gdy w maju wybrałam się tam do kina i przeczytałam w przewodniku, że budynek wzniósł dziadek Vaclava Havla, była to dla mnie zupełna nowość. W kilka miesięcy później przyszło mi do głowy zajrzeć do słownika i ku swemu wielkiemu zdumieniu zobaczyłam, że LUCERNA to LATARNIA po czesku. A to wszystko tu jest!
Głowa siajowa, mawia Ojczasty.
W sumie powinnam "Gottland" kupić, mieć i co trochę zaglądać i sobie przypominać. No ale trzymam się mocno z niekupowaniem.
Spis treści:
Początek:
Koniec:
Wyd. Czarne Wołowiec 2006, 237 stron
Z biblioteki
Przeczytałam 21 sierpnia 2016 roku
Postawiłam na półce koło łóżka te wszystkie wypożyczone Hrabale i tylko patrzę, który tu następny:
Cóż tu się okazuje!!! Przegapiłam jubileusz!
To 1002. książka, którą przeczytałam, odkąd prowadzę ten blog. To już siedem lat. Pierwsze lata były intensywne, a teraz zwolniłam tempo czytania... już mi tak nie zależy na tym, żeby zdążyć przed śmiercią... wszystkiego i tak nie przerobię :)
Za to po raz pierwszy chyba w życiu każda z tych moich książek ma swoje miejsce, nie plączą się pod nogami... to dzięki najnowszemu regałowi, głębokiemu, dwurzędowemu... co oczywiście ma swoje złe strony, bo teraz już kompletnie nie wiem, gdzie co stoi :) no ale coś za coś...
W zależności od formatu, półki mogą pomieścić i trzy rzędy!
Czy to właśnie tak?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gratulacje z okazji jubileuszu:)
OdpowiedzUsuńNo to szkoda, że tak się trzymasz tego postanowienia o nie kupowaniu, bo Zrób sobie raj też bym mogła oddać.
Yyyy...
UsuńZaczynam się łamać :)
super!bardzo lubię czytać o pani najnowszych nabytkach,o tym czego pani szuka i co pani kupiła-anna
UsuńNo tak, ładnie pięknie, ale miałam oszczędzać!
UsuńJakby co...czytam te komentarze;)
OdpowiedzUsuńJakby co... pamiętam, że masz :)
UsuńUwielbiam zdjęcia Twoich regałów... Są takimi moimi ideami platońskimi w tej kwestii. Ja coraz częściej łapię wydania elektroniczne. Nic, ale to nic jednak nie zastąpi książki namacalnej, wąchalnej i w ogóle przemawiającej do mnie całą sobą!
OdpowiedzUsuńDzięcię usnęło, ja ogarniam zaległe przelewy, maile. Liczę na łut szczęścia w "rozdawajce" - wysłałam maila odnośnie nowej książki o kobietach Witkacego. A zaraz pójdę ugotować obiad, umyć podłogę, poczytać "Moskwę- Pietuszki", ogarnąć chałupę, sprzątnąć na balkonie... Eee, chybam oszalała od nadmiernego słońca!
p.s. A w ostatnich dniach to pochłonęłam "Wtedy..." Olczak-Ronikier! Nie mogłam się oderwać!
Szczygła też uwielbiam, a Gottland to muszę sobie chyba jednak sprawić :-)
A' propos regałów... zaraz coś napiszę w nowej notce, co mi wpadło do głowy, w desperacji :)
UsuńDziś mam wolny dzień, oczywiście nie aż tak wolny, żeby wybrać się gdzieś, o nie nie, siedzę w piżamie... ale siedzę, nie leżę, więc już z tego małego zwycięstwa się cieszę... ogarniam też trochę i też przelewy... po obiedzie skończę kolejnego Hrabala i stanę przed wyborem, po którego następnie sięgnąć - jeszcze ich stoi jedenaście (z bibliotek) do wyboru :)
"Wtedy" jest faktycznie z gatunku "do pochłonięcia" i szkoda, że dalszego ciągu nie będzie.
Jedyne co mi psuje humor, to sąsiadka spotkana przedwczoraj, która znowu chce mnie uszczęśliwić pudłami do przechowania. Ma jeden pokój zastawiony tymi pudłami i jak przyjeżdża córka z zagranicy, to nie ma gdzie spać, więc przynoszą te pudła do mnie na przechowanie. Odkąd mam odświeżony pokoik, po którym z przyjemnością rozglądam się rano i wieczorem :) mało mnie to rajcuje... no ale cóż zrobić, cza pomóc.